Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Cuchnący alkohol" Dempca.

"Cuchnący alkohol" Dempca.

Data: 2010-04-24 08:28:59
Autor: cirrus
"Cuchnący alkohol" Dempca.
# Redaktor Dempc wywęszył "cuchnący alkohol" od ludzi Bronisława Komorowskiego składających wieniec nad grobem Anny Walentynowicz. Obecny na miejscu redaktor Wikowski nic nie poczuł. A powinien - bo Dempc to jego dziennikarski pseudonim
Portalpomorza.pl opublikował w środę sensacyjny artykuł "Skandal nad grobem Walentynowicz. Delegacja Marszałka Sejmu chwiejnym krokiem ze spóźnionym wieńcem".
W tekście czytamy, że po pogrzebie Anny Walentynowicz na Cmentarz Srebrzysko w Gdańsku przyjechała spóźniona delegacja Bronisława Komorowskiego, a od jednego z jej członków, który "złożył wieniec i bełkotliwym głosem rozmawiał z reporterem po prostu - cuchnęło alkoholem..." Publikację dokumentuje seria zdjęć z rzecznikiem marszałka Jerzym Smolińskim i doradcą Waldemarem Strzałkowskim.
Informację zaraz powtórzyły inne media. Komentarze internautów szły jeszcze dalej, a dziennikarz Radia Plus Piotr Cybulski w swoim blogu na salonie24 napisał: "Cóż, Marszałek Komorowski jest teraz p.o. Prezydenta, kandydat PO, wielka szycha. Co tam będzie do zwyczajnej suwnicowej ze Stoczni przyjeżdżał. Tak się teraz bohaterom dziękuje. Pani Aniu, przepraszam, wstyd mi za niego, po prostu wstyd mi za tego Komorowskiego".
Eurodeputowany PiS Jacek Kurski powiedział w czwartek w Radiu Gdańsk do dziennikarza: "Proszę się zająć sprawą chwiejących się na nogach współpracowników obecnej głowy państwa nad grobem Anny Walentynowicz".
***
W środę w Gdańsku odbyły się dwa pogrzeby ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu. O godz. 13 rozpoczęła się msza połączona z pochówkiem Macieja Płażyńskiego w Bazylice Mariackiej. Byłego marszałka Sejmu i wojewodę gdańskiego żegnało kilka tysięcy mieszkańców, przemawiał premier Donald Tusk, na mszy był Bronisław Komorowski i jego wspólpracownicy. - To był pogrzeb mojego byłego szefa sprzed 10 lat, w kościele odczytałem akt nadania mu Krzyża Wielkiego Odrodzenia Polski - mówi Waldemar Strzałkowski.
Aby umożliwić gdańszczanom pożegnanie Anny Walentynowicz mszę za zmarłą odprawiono wcześniej, bo już o godz. 10. A pogrzeb zaplanowano na godz. 15.
Oficjalne delegacje miały przygotowane wieńce na oba pogrzeby, ale uroczystość w Bazylice Mariackiej skończyła się po godz. 16, gdy Anna Walentynowicz była już pochowana. Władze regionu rozwiązały sprawę w ten sposób, że marszałek i wojewoda żegnali Płażyńskiego, a ich zastępcy słynną suwnicową.
Po mszy w Bazylice metropolita gdański abp. Leszek Sławoj Głódź, który odprawiał nabożeństwo, zaprosił Strzałkowkiego na stypę. Znają się od lat.
- Waldek przyjeżdżajcie, porozmawiamy, coś zjecie - powiedział.
Do biskupa pojechali Strzałkowski i Smoliński. Bronisław Komorowski udał się na rozmowę z Tuskiem. Wieniec od marszałka Sejmu dla Anny Walentynowicz czekał w bagażniku jednego ze służbowych aut.
Na stypę do Centrum Ekumenicznego Sióstr Brygidek wybrało się w sumie kilkadziesiąt osób - ministrowie, samorządowcy. Strzałkowski usiadł przy honorowym okrągłym stoliku obok sześciu innych osób. Po jednej ręce miał abp. Tadeusza Gocłowskiego, po drugiej abp. Głódzia. Reszta gości rozmawiała na stojąco.
- Opowiadałem o katastrofie, o poszukiwaniu ofiar, wspominaliśmy Maćka. Arcybiskupa Gocłowskiego uściskałem ciesząc się, ze wyszedł ze zdrowiem na prostą - opowiada Strzałkowski.
Pieczone mięsa, sałatki i czerwone wytrawne wino w kielichach - wszystko w najlepszych gatunkach - podawali klerycy z nowicjatu. - Wypiłem kieliszek, może półtora, to wszystko - twierdzi doradca marszałka.
Współpracownicy Komorowskiego opuścili stypę po godzinie. W drodze na lotnisko pojechali na cmentarz we Wrzeszczu. Spieszyli się na samolot, samochód podwiózł ich w pobliże grobu. - Nie chcieliśmy tych kwiatów wieźć do Warszawy - mówią.
W tym czasie grabarze zasypywali trumnę Anny Walentynowicz. Złożone wcześniej kwiaty i wieńce przesunęli na bok. Delegacja położyła wieniec od Komorowskiego przed grobem i sfotografowała się przy nim.
***
Na miejscu - dwie i pół godziny po pogrzebie - był też Jan Dempc z serwisu portalpomorza.pl. Portal należy do wydawcy Czesława Czyżewskiego, kiedyś kandydata z listy LPR do Senatu.
- Zaczepił mnie jakiś dziennikarz, pytał dlaczego tak późno przyjechaliśmy, dałem mu wizytówkę. A teraz pisze, że zionąłem alkoholem. To obraźliwe. Starszy pan jestem, a tu takich rzeczy ktoś szuka nad grobem - mówi Strzałkowski.
Z Dempcem nie mogliśmy się skontaktować. Na rozmowę zgodził się Janusz Wikowski, redaktor naczelny portalupomorza.pl, były rzecznik Stoczni Gdynia za prezesury Kazimierza Smolińskiego (PiS). - Nasz reporter udokumentował jak cichaczem przyjechali spóźnieni, fotografowali się przy trumnie i było czuć czymś od nich.
- Byli podpici?
- Trudno powiedzieć, to policja mogłaby sprawdzić - mówi Wikowski. - Ten najstarszy był najbardziej zmęczony. Nasz reporter poczuł woń wskazującą, że ta osoba musiała coś spożyć.
Wikowski nie jest pewien, co ustalił Jan Dempc. A powinien. Bo Dempc to dziennikarski pseudonim Wikowskiego. - No tak, to ja byłem świadkiem składania wieńca. Nie mogę wprost powiedzieć, że czułem alkohol. Ale oni sami się przyznali do lampki wina u biskupa. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hgv4d

--
stevep

Data: 2010-04-23 23:54:17
Autor: Antenka
"Cuchnący alkohol" Dempca.
On 24 Kwi, 08:28, "cirrus" <cir...@tinvalid.kdami.net> wrote:
# Redaktor Dempc wywęszył "cuchnący alkohol" od ludzi Bronisława
Komorowskiego składających wieniec nad grobem Anny Walentynowicz. Obecny na
miejscu redaktor Wikowski nic nie poczuł. A powinien - bo Dempc to jego
dziennikarski pseudonim
Portalpomorza.pl opublikował w środę sensacyjny artykuł "Skandal nad grobem
Walentynowicz. Delegacja Marszałka Sejmu chwiejnym krokiem ze spóźnionym
wieńcem".
W tekście czytamy, że po pogrzebie Anny Walentynowicz na Cmentarz Srebrzysko
w Gdańsku przyjechała spóźniona delegacja Bronisława Komorowskiego, a od
jednego z jej członków, który "złożył wieniec i bełkotliwym głosem rozmawiał
z reporterem po prostu - cuchnęło alkoholem..." Publikację dokumentuje seria
zdjęć z rzecznikiem marszałka Jerzym Smolińskim i doradcą Waldemarem
Strzałkowskim.
Informację zaraz powtórzyły inne media. Komentarze internautów szły jeszcze
dalej, a dziennikarz Radia Plus Piotr Cybulski w swoim blogu na salonie24
napisał: "Cóż, Marszałek Komorowski jest teraz p.o. Prezydenta, kandydat PO,
wielka szycha. Co tam będzie do zwyczajnej suwnicowej ze Stoczni
przyjeżdżał. Tak się teraz bohaterom dziękuje. Pani Aniu, przepraszam, wstyd
mi za niego, po prostu wstyd mi za tego Komorowskiego".
Eurodeputowany PiS Jacek Kurski powiedział w czwartek w Radiu Gdańsk do
dziennikarza: "Proszę się zająć sprawą chwiejących się na nogach
współpracowników obecnej głowy państwa nad grobem Anny Walentynowicz".
***
W środę w Gdańsku odbyły się dwa pogrzeby ofiar katastrofy prezydenckiego
samolotu. O godz. 13 rozpoczęła się msza połączona z pochówkiem Macieja
Płażyńskiego w Bazylice Mariackiej. Byłego marszałka Sejmu i wojewodę
gdańskiego żegnało kilka tysięcy mieszkańców, przemawiał premier Donald
Tusk, na mszy był Bronisław Komorowski i jego wspólpracownicy. - To był
pogrzeb mojego byłego szefa sprzed 10 lat, w kościele odczytałem akt nadania
mu Krzyża Wielkiego Odrodzenia Polski - mówi Waldemar Strzałkowski.
Aby umożliwić gdańszczanom pożegnanie Anny Walentynowicz mszę za zmarłą
odprawiono wcześniej, bo już o godz. 10. A pogrzeb zaplanowano na godz. 15.
Oficjalne delegacje miały przygotowane wieńce na oba pogrzeby, ale
uroczystość w Bazylice Mariackiej skończyła się po godz. 16, gdy Anna
Walentynowicz była już pochowana. Władze regionu rozwiązały sprawę w ten
sposób, że marszałek i wojewoda żegnali Płażyńskiego, a ich zastępcy słynną
suwnicową.
Po mszy w Bazylice metropolita gdański abp. Leszek Sławoj Głódź, który
odprawiał nabożeństwo, zaprosił Strzałkowkiego na stypę. Znają się od lat.
- Waldek przyjeżdżajcie, porozmawiamy, coś zjecie - powiedział.
Do biskupa pojechali Strzałkowski i Smoliński. Bronisław Komorowski udał się
na rozmowę z Tuskiem. Wieniec od marszałka Sejmu dla Anny Walentynowicz
czekał w bagażniku jednego ze służbowych aut.
Na stypę do Centrum Ekumenicznego Sióstr Brygidek wybrało się w sumie
kilkadziesiąt osób - ministrowie, samorządowcy. Strzałkowski usiadł przy
honorowym okrągłym stoliku obok sześciu innych osób. Po jednej ręce miał
abp. Tadeusza Gocłowskiego, po drugiej abp. Głódzia. Reszta gości rozmawiała
na stojąco.
- Opowiadałem o katastrofie, o poszukiwaniu ofiar, wspominaliśmy Maćka.
Arcybiskupa Gocłowskiego uściskałem ciesząc się, ze wyszedł ze zdrowiem na
prostą - opowiada Strzałkowski.
Pieczone mięsa, sałatki i czerwone wytrawne wino w kielichach - wszystko w
najlepszych gatunkach - podawali klerycy z nowicjatu. - Wypiłem kieliszek,
może półtora, to wszystko - twierdzi doradca marszałka.
Współpracownicy Komorowskiego opuścili stypę po godzinie. W drodze na
lotnisko pojechali na cmentarz we Wrzeszczu. Spieszyli się na samolot,
samochód podwiózł ich w pobliże grobu. - Nie chcieliśmy tych kwiatów wieźć
do Warszawy - mówią.
W tym czasie grabarze zasypywali trumnę Anny Walentynowicz. Złożone
wcześniej kwiaty i wieńce przesunęli na bok. Delegacja położyła wieniec od
Komorowskiego przed grobem i sfotografowała się przy nim.
***
Na miejscu - dwie i pół godziny po pogrzebie - był też Jan Dempc z serwisu
portalpomorza.pl. Portal należy do wydawcy Czesława Czyżewskiego, kiedyś
kandydata z listy LPR do Senatu.
- Zaczepił mnie jakiś dziennikarz, pytał dlaczego tak późno przyjechaliśmy,
dałem mu wizytówkę. A teraz pisze, że zionąłem alkoholem. To obraźliwe.
Starszy pan jestem, a tu takich rzeczy ktoś szuka nad grobem - mówi
Strzałkowski.
Z Dempcem nie mogliśmy się skontaktować. Na rozmowę zgodził się Janusz
Wikowski, redaktor naczelny portalupomorza.pl, były rzecznik Stoczni Gdynia
za prezesury Kazimierza Smolińskiego (PiS). - Nasz reporter udokumentował
jak cichaczem przyjechali spóźnieni, fotografowali się przy trumnie i było
czuć czymś od nich.
- Byli podpici?
- Trudno powiedzieć, to policja mogłaby sprawdzić - mówi Wikowski.. - Ten
najstarszy był najbardziej zmęczony. Nasz reporter poczuł woń wskazującą, że
ta osoba musiała coś spożyć.
Wikowski nie jest pewien, co ustalił Jan Dempc. A powinien. Bo Dempc to
dziennikarski pseudonim Wikowskiego. - No tak, to ja byłem świadkiem
składania wieńca. Nie mogę wprost powiedzieć, że czułem alkohol. Ale oni
sami się przyznali do lampki wina u biskupa. #
Ze strony:http://tiny.pl/hgv4d

--
stevep

Teraz będzie się walerianą wykręcał, pełowiec jeden! "Krople
nasercowe"  wziął !hehehe. Tłumaczenie małego Jasia - żenada.

Antenka

Antenka

Data: 2010-04-24 12:17:08
Autor: jadrys
"Cuchnący alkohol" Dempca.
W dniu 2010-04-24 08:28, cirrus pisze:
# Redaktor Dempc wywęszył "cuchnący alkohol" od ludzi Bronisława
Komorowskiego składających wieniec nad grobem Anny Walentynowicz.

  

A choćby i poczuł, to co?  Czy wypicie alkoholu to zbrodnia?  P. Dempc to niech raczej pilnuje swojego nosa.

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

"Cuchnący alkohol" Dempca.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona