Data: 2009-08-22 10:48:35 | |
Autor: mkarwan | |
Czerwone dynastie: Chajn | |
Do bardziej wpływowych postaci ostatnich czasów należy chyba świadomie mało
nagłaśniany Józef Chajn. Przez wiele lat po 1989 r. był sekretarzem Fundacji Batorego, mającej potężne oddziaływanie w różnych sferach życia. Józef Chajn był tam swego rodzaju "szarą eminencją" wpływającą na odpowiednią selekcję osób i instytucji, które sponsorowane były z pieniędzy fundacji. (...) Chajn (do roku 2008 był ) zastępcą dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Rzecz znamienna, na tak ważnym stanowisku w liberalno-lewicowej Fundacji Batorego znalazł się syn jednego z najwyższych "czerwonych prominentów". Jego ojciec Leon Chajn był stalinowskim dzierżymordą, który faktycznie trząsł całym Ministerstwem Sprawiedliwości. Ten żydowski komunista, znakomicie współdziałający z tak przemożnymi wówczas Jakubem Bermanem i Hilarym Mincem, decydował o wszystkim w resorcie, w niczym nie licząc się z figurantem - ministrem sprawiedliwości Henrykiem Świątkowskim. Jak pisał Wacław Barcikowski w swych wspomnieniach z owych lat: "(.) faktycznym kierownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości był Leon Chajn" (W. Barcikowski "W kręgu prawa i polityki", Katowice 1988, s. 142). Chajn, który samowolnie podporządkował sobie sądy i prokuratury, ponosi ogromną odpowiedzialność za dyktowanie bezwzględnych wyroków w sfabrykowanych stalinowskich procesach w Polsce. Nader typowe pod tym względem były jego kategoryczne stwierdzenia w broszurze wydanej w 1947 roku: "Są jeszcze prokuratorzy, którzy zdradzają zbytek gorliwości formalnej przy przetrzymywaniu zbirów z NSZ. Najwyższy czas skończyć z tym marazmem i dobrym sercem w stosunku do bratobójców!" (L. Chajn "Trzy lata demokratyzacji prawa i wymiaru sprawiedliwości", Warszawa 1947, s. 76-77). Zaiste, dość szczególna była to sprawiedliwość! Aby przerwać "niepotrzebne" liczenie się ze zbędnymi formalnościami (czytaj: regułami prawa), Chajn wzywał do przyspieszonych czystek. Już w kwietniu 1946 r. podczas dyskusji w Krajowej Radzie Narodowej Chajn gromko piętnował, że w polskim sądownictwie jest zbyt wiele starych kadr sędziowskich i prokuratorskich, akcentując: "Chcielibyśmy (.) wprowadzić do sądownictwa nowy strumień krwi społecznej (.)" (cyt. za: A. Rzepliński "Sądownictwo w PRL", Londyn 1990, s. 31). I rzeczywiście, wprowadzono całą masę nowych sędziów "dokształconych" w przyspieszonym tempie, którzy bez skrupułów wydawali krwiożercze wyroki zgodnie z życzeniami zwierzchników. więcej w http://www.bibula.com/?p=12088 http://www.naszdziennik.pl/bpl_index.php?dat=20090803&typ=my&id=my21.txt |
|