Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Czerwoni w ataku

Czerwoni w ataku

Data: 2011-02-16 00:06:56
Autor: Inc
Czerwoni w ataku


Grzegorz Napieralski przeszedł niedawno na „ty” z Grzegorzem Schetyną, kilka razy pili razem wódkę. Przewodniczący SLD nie miał wcześniej problemu, by dogadywać się w sprawie mediów publicznych z PiS, co budziło wściekłość „Gazety Wyborczej”. Reklamuje się jako lider młodej dyskotekowej lewicy, co nie przeszkadza mu opierać się w grze o media publiczne na betonowym komunistycznym skansenie z PZPR. Gdzie zaprowadzi postkomunistów pragmatyzm Napieralskiego?

Jedna z ważniejszych postaci intelektualnego zaplecza SLD z lat 90. tak opisuje pomysł na wizerunek lidera tej partii: – Zwykły wyborca patrzy na Napieralskiego i myśli sobie: on może być nawet głupszy ode mnie. I za to Napieralski ma u niego plus. Polacy nie lubią mądrali, wobec których czuliby kompleksy. A Napieralski to i zatańczy, i dzieci ma dwójkę, i kwiatki przyniesie, i jabłuszko. Do tego zapewnia, że o coś mu chodzi. Z tym ostatnim jest niestety najgorzej, ale sprawa drugorzędna. SLD mądrze robi, kreując w ten sposób jego wizerunek, taki jest w tej chwili stan społeczeństwa.

Sukces wbrew salonom

Przed ostatnimi wyborami prezydenckimi z 2010 r. salony mobilizowały wszystkie siły, by Bronisław Komorowski wygrał z Jarosławem Kaczyńskim. Udana kampania kandydata postkomunistów Grzegorza Napieralskiego obserwowana była przez nie z niesmakiem, jako niepotrzebne rozbijanie głosów. Wśród postkomunistów byli tacy, jak Włodzimierz Cimoszewicz, którzy zapowiedzieli głosowanie na kandydata PO już przed pierwszą turą. Później, wbrew strategii Napieralskiego i przy aplauzie „GW”, wsparli go m.in. Aleksander Kwaśniewski i Ryszard Kalisz.

Napieralski osiągnął w wyborach prezydenckich sukces (13,68 proc. głosów), przyciągając dwie grupy wyborców – twardy elektorat SLD oraz ten pozyskany dzięki „dyskotekowej” kampanii, wzorowanej na sukcesie discopolowego wizerunku Aleksandra Kwaśniewskiego z 1995 r.

Paradoksalnie, kandydat postkomunistów uzyskał więc dobry wynik wbrew postkomunistycznym salonom. I zapamiętał nazwiska zdrajców, którzy w niego nie wierzyli. Tamten wynik oraz ostatnie niezłe notowania sondażowe (w jednym z badań SLD miało 19 proc. poparcia) spowodowały, że Napieralski przestał być traktowany przez oligarchię jak ubogi krewny. Politycy SLD coraz lepiej traktowani są w TVN. Nasz informator, dobrze znający światek warszawskiej polityki, opowiada : – Obserwuję postępującą fraternizację dziennikarzy TVN i polityków SLD, coraz częściej chodzą wspólnie na imprezy.

Napieralski przeszedł też niedawno na „ty” z Grzegorzem Schetyną. – Obaj są dla siebie Grzesiami, kilka razy pili ze sobą wódkę – opowiada nasz rozmówca.

Kalisz w Senacie? Fantastyczny pomysł!

Wśród tych, którzy wspierali Napieralskiego wbrew salonowi, był Leszek Miller, na nowo przyjęty przez niego w styczniu 2010 r. do SLD. Przypomnijmy, że były premier odszedł z SLD po tym, jak partia ta nie chciała wystawić go jako kandydata do Sejmu, bojąc się, że jego nazwisko odstraszy wyborców. Jako stronnik Napieralskiego Miller atakował m.in. Ryszarda Kalisza, stwierdzając, że nie sprawdził się on jako przewodniczący komisji badającej okoliczności samobójstwa Barbary Blidy. Dziś Kalisz nie jest pewien, czy otrzyma miejsce na listach SLD. – Kiedy niegdyś w SLD zaproponowano mi kandydowanie do Senatu, Ryszard Kalisz uznał, że to świetna propozycja. Teraz ja uważam, że Ryszard Kalisz jako kandydat do Senatu to fantastyczny pomysł – mówi „Gazecie Polskiej” Miller.

– Miller poprzez wspieranie Napieralskiego załatwia swoje stare porachunki z Kwaśniewskim i Cimoszewiczem – komentuje Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS.

Wśród niepewnych swojego losu jest poseł Bartosz Arłukowicz, który wylansował się przy okazji komisji badającej aferę hazardową, na co Napieralski patrzył z zaniepokojeniem. – Wszystkie rozmowy na temat list wyborczych są jeszcze przed nami – mówi „GP” Arłukowicz. Z tonu jego wypowiedzi wynika jasno, że nie chce być kojarzony z żadnymi poza SLD grupami na lewicy. Pytany o pojawiającą się niegdyś informację, że mógłby stanąć na czele SdPl, odpowiada: – To były wyłącznie medialne informacje, nawet nie chcę tego komentować.

Czarzasty od radia, Kwiatkowski niekoniecznie od telewizji

Tekst z „Rzeczpospolitej” z ostatniej soboty zatytułowany Grzegorz trzymający władzę sugeruje, że „starzy” w SLD całkiem stracili znaczenie. To nieprawda – na najważniejszym froncie, jakim są obecnie dla SLD wpływy w mediach publicznych, to właśnie weterani PZPR, główne postacie afery Rywina, stanowią armię Napieralskiego. Sprawy te powierzył on ludziom ze stowarzyszenia „Ordynacka”, skupiającego m.in. dawnych działaczy SZSP, organizacji zajmującej się niegdyś organizowaniem bojówek rozbijających spotkania opozycyjnego Uniwersytetu Latającego. – Ordynacka to tak naprawdę jedyne zaplecze intelektualne Napieralskiego – opowiada jeden ze znajomych lidera SLD.

Włodzimierzowi Czarzastemu, weteranowi PZPR, Napieralski oddał wpływy w Polskim Radiu. A TVP powierzył innemu byłemu PZPR-owcowi Robertowi Kwiatkowskiemu. Z Czarzastym współpracuje się Napieralskiemu dobrze – lider „Ordynackiej” od czasów afery Rywina nie znosi „Gazety Wyborczej” i chętnie promuje ludzi przewodniczącego SLD.


Inaczej jest z Robertem Kwiatkowskim, który w TVP oparł się na bliższym salonom niż Napieralskiemu Jacku Snopkiewiczu. Doszło tu do konfliktu Napieralski–Kwiatkowski.

Z nadania Snopkiewicza do kierowania tzw. Akademią Telewizyjną rekomendowany został bliski Kwiatkowskiemu Janusz Cieliszak. Ale przeciwstawił się temu Napieralski, w wyniku czego stanowisko to objął Andrzej Kwiatkowski, dawny prowadzący „Tygodnika Politycznego Jedynki”, człowiek Millera.

Podobnie było z prowadzeniem programu „Forum” w TVP – z poparciem Snopkiewicza prowadził go Jarosław Kulczycki. Tymczasem ostatnio zastąpił go kojarzony z ludźmi Napieralskiego Marek Czyż.

Oprócz „Ordynackiej” dostęp do ucha Napieralskiego ma inny weteran PZPR Jerzy Wenderlich. Zaczął on go wspierać w czasach, gdy w kujawsko-pomorskim SLD był zepchnięty na margines. Nasi rozmówcy podkreślają pragmatyzm Napieralskiego, widoczny także w wewnątrzpartyjnych rozgrywkach. Bez litości zwalczał niegdyś lokalnego rywala Bogusława Liberadzkiego, ale skoro nie udało się go całkiem dobić, dziś znów jest on specjalistą SLD od transportu.

Magiczny rok 1968

Miller przeżywa w ostatnich tygodniach prawdziwy medialny renesans. 9 stycznia 2011 r. dziennikarze TVN 24 z wypiekami na twarzy komentują ogłoszoną przez Marynarkę Wojenną licytację rejsu okrętem podwodnym, z której pieniądze mają trafić na orkiestrę Owsiaka. To znakomita okazja, by do studia zaprosić Leszka Millera, bo w wojsku służył on na okręcie podwodnym. – Ten przystojniak to ja – Miller pokazuje swoje zdjęcie. To był 1968 r. Dziennikarz pyta: – To były magiczne lata, rozumiem? – Bardzo.

Miller opowiada o „prawdziwie męskiej przygodzie” i tym, że „w mundurze wzbudzał uznanie w oczach dziewcząt”. Jednym słowem odgrzana zostaje cała operacja budowania jego wizerunku z czasów, gdy zostawał premierem. Atmosfera w studiu jest familijna, a prowadzący kończy rozmowę po wojskowemu: – Marynarz podchorąży Marcin Żebrowski odmeldowuje się. – Odmeldowuje się również starszy marynarz Miller.

22 stycznia 2011 r. Miller odbiera Nagrodę Specjalną podczas Wielkiej Gali Business Centre Club. BCC ni stąd, ni zowąd przypomniało sobie decyzje Millera sprzed ośmiu lat i nagrodziło go „za osobiste podjęcie w 2003 roku decyzji o obniżeniu podatku dla przedsiębiorców z 27 proc. do 19 proc., doprowadzenie do uchwalenia pierwszej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz za wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej na korzystnych warunkach”.

Czy brylowanie w TVN pomaga Millerowi, czy raczej budzi zaniepokojenie przewodniczącego SLD? Jedna z najbliższych postaci z otoczenia Napieralskiego mówi nam anonimowo. – Miller nie jest zainteresowany startem w wyborach do parlamentu. Myśli o Parlamencie Europejskim.

Miller zaskoczony jest wieścią, że nie zamierza kandydować: – Nigdy tak nie mówiłem ani nie myślę. Nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji w tej sprawie.

Nie wie jeszcze, co zrobi, ale sugeruje, że to on sam podejmie decyzję: – Jestem już za stary, by spędzić cztery lata w ławach opozycji, więc wpływ na moją decyzję o ewentualnym kandydowaniu będzie mieć to, czy SLD będzie mogło być częścią koalicji rządowej.

Na pytanie, czy nie zaszkodzi Napieralskiemu, Miller ma przygotowaną odpowiedź: – Mam mniejszy elektorat negatywny niż Jarosław Kaczyński.

Miller przeciwko Palikotowi

Konkurentem mogącym odebrać SLD antyklerykalny elektorat może być ruch Palikota. Jak opowiada nasz informator, zwolennikiem wspólnej listy z Palikotem jest z pewnością rzecznik SLD Tomasz Kalita. – On wierzy, że dodałoby to SLD 4–5 proc. poparcia.

Sam Kalita zdaje się to potwierdzać: – SLD wystosowało takie zaproszenie do Janusza Palikota, jednak on zamknął sprawę, stwierdzając, że chce, by jego ruch wystawił samodzielną listę. Czy możliwy jest powrót do rozmów w tej sprawie? Wszystko zależy od Janusza Palikota – mówi „GP”.

Kalita, wizualnie pasujący do dyskotekowego wizerunku SLD, znany jest z najprymitywniejszych obok Palikota wypowiedzi o Smoleńsku. Zdecydowanie bardziej sceptyczny w sprawie Palikota jest Miller: – To nie ma żadnego sensu. Palikot nie zwiększy poparcia SLD, nie odbierze nam też głosów, jeśli wystawi własną listę. On błyszczał w mediach właśnie dlatego, że był w PO. Dziś nadal może być sobie barwnym ptakiem, ale bez politycznego znaczenia.

Kalita oprócz Palikota zaprasza także inne lewicowe środowiska.: – Prowadzimy politykę otwarcia na Nową Lewicę, która jest najbardziej żywa i ideotwórcza. Zapewne wystartujemy wspólnie z Partią Kobiet, dobrze rozmawia nam się z Zielonymi.

Kłopot, że niekoniecznie takie zaproszenie spotyka się z entuzjazmem niezależnej lewicy. – Na pewno nie skorzystam z takiej propozycji – odpowiada Maciej Roszak z organizacji Młodzi Socjaliści.

Piotr Lisiewicz

Data: 2011-02-16 09:12:05
Autor: jadrys
Czerwoni w ataku
W dniu 2011-02-16 07:06, Inc pisze:


Grzegorz Napieralski


Dlaczego tego gogusia nazywasz czarownym? I wiedz że jak prawdziwi czerwoni atakują to chociaż wilcze zęby zostają wybite w tych wiecznie nienażartych ryjach kapitalistów.

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Czerwoni w ataku

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona