1. W aresztowaniu Lwa R. wzięło udział bodaj ze dwudziestu antyterrorystów. Słusznie, bo Lew jest niebezpieczny i dziesięciu chłopa nie byłoby w stanie go obezwładnić.           Słusznie też wysadzono w powietrze bramę do do ogrodu Lwa, dzięki czemu zaskoczony nie zdołał rzucić się na policjantów ani odpalić rakiet.            Pełny sukces dzięki pełnemu zaskoczeniu.           2. Na jednym Lwie się nie skończy. Śledztwo zatacza szerokie kręgi i obejmuje już podobno ponad stu podejrzanych, głównie adwokatów i lekarzy. Będą kolejne aresztowania i zapewne wylecą w powietrze kolejne bramy. Zapowiada się wielka masakra!           3. No i co będzie teraz? Gdy aresztowano doktora G, przerażeni kardiochirurdzy zaprzestali przeszczepiania serc. Minister Ziobro oskarżony został o sterroryzowanie środowiska medycznego i przyczynienie się do śmierci setek nagle opuszczonych pacjentów. Wystarczyło aresztowanie jednego doktora, żeby lekarze w całej Polsce wpadli w popłoch.
Co to będzie, gdy minister Czuma dopuści do aresztowania stu delikatnych lekarzy i wrażliwych adwokatów?
4. Nastąpi totalny paraliż medycyny i wymiaru sprawiedliwości. Lekarze przestaną wydawać obdukcje, w strachu, żeby z ich powodu nie pójść siedzieć. Przestaną wydawać recepty, żeby nie wpaść w łapy CBA. Adwokaci nie będą przyjmować obrony, żeby się nie narazić na zarzut wspierania mafii. Tak jak kiedyś zamarła działalność transplantologiczna, tak teraz zgaśnie wszelka działalność opiniodawcza lekarzy a na drzwiach kancelarii adwokackich zawisną kłódki.  5. Gdzie jesteście, niedawni obrońcy doktora G?  Gdzie jesteście, niedawni obrońcy Beaty S.?
Krzyczcie, protestujcie! Demokracja zagrożona, państwo policyjne, a Czuma straszniejszy niż Dzierżyński, straszniejszy nawet niż Ziobro!
Piszcie listy, zbierajcie podpisy, wyrażajcie sprzeciw wobec krwawych prześladowań. Zróbcie konferencję prasową, niech ktoś zemdleje, ktoś się spontanicznie potknie na schodach i rozpłacze   przecież tak dalej być nie może! Wybory lada dzień, wezwijcie młodzież, niech zabierze dowód…. – tylko komu?

Janusz Wojciechowski  --

i pomyslec, ze cale to nieszczescie przez reereeee...eee...eeedaktora;)