Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Czy JK to sowiecki agent?

Czy JK to sowiecki agent?

Data: 2016-03-18 03:20:25
Autor: stevep
Czy JK to sowiecki agent?
# Sławomir Sierakowski: Prawica ma "zamach smoleński”, wcześniej miała  “układ”. Czy opozycja powinna przestać się krygować i odpowiedzieć swoimi  teoriami spiskowymi?

Grudzińska w #dziejesienazywo: USA zaniepokojone sytuacją w Polsce.  Interwencji raczej nie będzie, bo Stany utrzymują dobre stosunki z krajami  o różnych reżimach Michał Zadara: A dlaczego prawica ma mieć monopol na  teorie spiskowe? My też powinniśmy kilka wylansować! Dajmy na to, Jarosław  Kaczyński jako rosyjski agent...


A następnie powinniśmy uwierzyć w te teorie? Gdy Aleksandra Kwaśniewskiego  zagraniczni politycy pytają, czy Kaczyński albo Waszczykowski mówią te  wszystkie rzeczy na poważnie, czy nie jest to zasłona dymna, on odpowiada,  że trzeba ich czytać jeden do jednego. Uwierzyłbyś w spisek  Kaczyński-Putin?

Teorie spiskowe są mało przydatne w rzeczywistości, za to w sztuce -  bardzo. Można by te zabawniejsze zebrać w scenariuszu i zrobić z nich  serial, nad czym zresztą od jakiegoś czasu się zastanawiam.


Ale czy myślisz, że tak jest? Że obecny rząd pracuje na Rosjan?

Obecny rząd na pewno pracuje na Rosjan. Czy robi to świadomie, czy nie, ze  złej woli czy z nieudolności - to niewiele zmienia. Efekt jest ten sam:  wyrywają Polskę Zachodowi i zbliżają do Wschodu.


Czyli wierzysz w to, że są sterowani z Kremla?

Rosyjskie służby na pewno są w euforii, bo polski rząd zachowuje się tak,  jakby był opłacany z Moskwy. Polska oddala się od europejskiego modelu  państwa prawa i zaczyna tu obowiązywać model coraz bardziej wschodni i  despotyczny.


Jakie mogą być skutki tej polityki dla prostego człowieka? Czy to  cokolwiek zmienia w jego życiu?

Nasze państwo zbliża się do modelu rosyjskiego. Nominalnie ludzie mają  różne prawa, i czasem z nich nawet skorzystają, ale równolegle istnieje  ręcznie sterowany aparat, który właściwie może wszystko, i który nie jest  rozliczany ze swojego postępowania.


I po to blokują działanie Trybunału Konstytucyjnego?

Gdy nie ma nadzoru nad władzą, ona może wszystko. Jeśli już na tym etapie  rząd może sobie pozwolić na to, że nie publikuje wyroku Trybunału i nazywa  go "opinią kilku sędziów na prywatnym spotkaniu", to tak samo będzie, gdy  rząd będzie chciał uchwalić zakaz krytykowania rządu. Trybunał powie, że  to niekonstytucyjne, a rząd powie, że to opinia kilku sędziów. I koniec.


Naprawdę wyobrażasz sobie zakaz krytyki rządu w Polsce? Nawet komunistom  to się nie bardzo udało. A co do tego, że władza może lekceważyć wyroki  Trybunału Konstytucyjnego - jeśli tak będzie, nie będzie wiadomo, jaki  porządek prawny w Polsce obowiązuje.

Właśnie bałagan w państwie działa na korzyść rządów autorytarnych! Bałagan  prawno-administracyjny powoduje, że nie można działania państwa  prześledzić ani rozliczyć. Wszystko staje się trochę zgodne z prawem, a  trochę niezgodne. Nie da się nic powiedzieć na pewno, a tymczasem partia  działa, rozdaje posady, wycina lasy. I to – wracając do punktu wyjścia -  zbliża nas do modelu rosyjskiego.


Nie przesadzasz? Nikogo w więzieniu ta władza jeszcze nie zamknęła. W  modelu rosyjskim wybory są fałszowane, mają 99 proc. frekwencję jak  referendum na Krymie, prawie nie ma wolnych mediów itd. Przede wszystkim  jednak Rosja to kultura inna niż polska. Polska nigdy realnie nie będzie  częścią Wschodu, mimo że prasa rosyjska cieszy się dziś i pisze, że  powstała “wspólnota ideologiczna” między Moskwą a Warszawą. Nie sądzisz?

Tak, inna kultura, ale niewątpliwie spokrewniona z Polską.


Twardy elektorat PiS-u to według ciebie tacy „polscy Rosjanie”?

Ten twardy elektorat PiS-u ma wrażliwość i wartości zbliżone do  rosyjskich: że trzeba powstać z kolan, że potrzebny jest silny lider, że  te wszystkie instytucje demokratyczne typu Trybunał tylko przeszkadzają  naszym reprezentantom w skutecznej pracy. No więc takie proste spojrzenie  na demokrację i procedury demokratyczne są głęboko zakorzenione w  rosyjskiej kulturze politycznej. Znamy to z autopsji i z opisów Gogola,  Czechowa czy Dostojewskiego...


....albo nawet Mickiewicza.

Gdzie to znajdujesz w “Dziadach”?


We fragmentach polityczno-reportażowych. Nikt spośród urzędników nie wie  dokładnie, co się dzieje z Rolisonem. Nikt nie wie, co się stało z  Cichowskim. Więźniowie nie wiedzą, za co siedzą. Jest ogólny bałagan w  państwie. Niby wszystko działa, ludzie się spotykają, żyją, prowadzą  interesy, ale co jakiś czas ktoś znika i nie dojdziesz dlaczego, ani jak  długo będzie więziony, czy został zabity czy zesłany. Porządek prawny jest  niejasny, co powoduje, że wszyscy się boją.

Tak, Mickiewicz opisuje sposób działania rosyjskiej administracji, opartej  na statusie, systemie awansów, na nieprzejrzystości i na kłamstwie.  "Dziadów Część III" to sztuka bardzo rosyjska, analizująca istnienia  człowieka właśnie w takim systemie - pełnym urzędniczej nikczemności i  wynikającej z tego zdesperowanej duchowości.


Pierwszy raz w historii zagrałeś w Teatrze Polskim we Wrocławiu “Dziady”  bez żadnych skrótów i jednym ciągiem...

I jak zniosłeś te 14 godzin Mickiewiczowskich „Dziadów”?


Nie musiałem być specjalnie dzielny, bo spektakl wciąga na całe 14 godzin.  Ukazało się to, co pomnik zdążył przykryć, czyli jak bardzo ludowym poetą  był Mickiewicz. Poetą dla wszystkich. Zajmująco opowiada, jest bardzo  zabawny i bardzo emocjonalny. Nawet w objaśnieniach autora, nigdy dotąd  nie granych w teatrze, w których może najlepiej słychać osobisty głos  Mickiewicza.

Tak, w tych objaśnieniach Mickiewicz pokazuje całą potęgę swojej chłodnej,  złośliwej ironii. I zajmuje się na przykład takimi problemami jak to, że  mężczyźni z Polski handlowali białoruskimi kobietami w czasie wielkiego  głodu na Białorusi.


Kolejny artysta, co niepotrzebnie psuje obraz zasług narodu polskiego  opowiadając o winach. Swoją drogą, nasz narodowy dramat to w sumie niezły  bałagan scen, bohaterów i tematów. Czy wieszcz powinien być takim  bałaganiarzem?

„Dziady” są dziełem sztuki. Nie mają jednego ostatecznego przekazu, tak  jak nie ma go „Iliada” czy "Ulisses". Nasz dramat to luźno, tematycznie  albo poetycko, powiązane jednoaktówki i sceny dramatyczne, przedstawiające  różnego rodzaju "Dziady". To słowo ma mnóstwo znaczeń i Mickiewicz nimi  wszystkimi gra. Na przykład: dziadami są urzędnicy rosyjscy skazujący  Rolisona na śmierć. Dziadem jest Gustaw w IV części - upiór trzymany przy  życiu poprzez obsesyjną miłość. Dziadami są duchy wywołane w II części,  ale nie są to duchy przodków, na co wskazuje nazwa "Dziady". Tematem są  rozważania o tym, co porusza światem - co powoduje, że człowiek staje się  człowiekiem, a nie bezwolnym dziadem właśnie? To jest prawdziwy temat  „Dziadów”. Temat filozoficzny, temat o wymiarze politycznym - bo chodzi o  wolność, o wolną wolę i o zniewolenie - ale nie narodowowyzwoleńczy. I nie  partyjny.


Dlatego prezydent i minister kultury odmówili patronatu?

Podobało mi się, że tam nie było polityków. Gdyby byli, cała sprawa  stałaby się państwowym świętem. A tak byliśmy u siebie, „Dziady” były  nasze, ludowe, nie państwowe. Politycy rządu nie mogą wesprzeć niczego, co  się dzieje w tym teatrze, ponieważ wieloletnim dyrektorem jest poseł  opozycji, czyli Krzysztof Mieszkowski z .Nowoczesnej. Proste. Pewnie, że  gdyby politycy rządu byli inni, to by umieli nad tym faktem przejść do  porządku dziennego i zająć się ważniejszymi sprawami kultury. Ale nie są  inni. Są właśnie tacy: zajmują się tylko władzą i jej umacnianiem.


A może ten cały antypisowski protest to zawracanie głowy? Mówię zupełnie  poważnie. Polacy świetnie znają PiS i świadomie wybrali tę władzę. A ta  władza nie jest liberalna i respektowania reguł liberalizmu politycznego  nie obiecywała, więc je krok po kroku znosi. Te zasady politycznego  liberalizmu to rządy prawa, wolność słowa, prawo do prywatności itd. PiS  ignoruje więc liberalizm, ale nie demokrację. Co w tym złego?

Spójrz na dzieje starożytnej Grecji. Zawsze demokracja przeplatała się z  różnymi formami dyktatury, oligarchii, tyranii. Platon zwraca uwagę na  podstawowy problem demokracji: demokracja bardzo łatwo przechodzi w system  ucisku mniejszości przez większość. I tak też bywa: lud może wybrać  zniesienie demokracji. Więc demokracja sama siebie często gwałci. Gaza  wybrała Hamas - i co? Wybory były demokratyczne, za to Hamas ma wiele  elementów antydemokratycznych. Pytanie jest takie: czy antydemokratyczna  władza zniszczy te elementy demokracji, które pozwolą ją odwołać za cztery  lata: wolne media, ordynacja wyborcza, klarowne zasady finansowania  kampanii? W Rosji lud głosuje, ale system niespecjalnie daje szanse  komukolwiek oprócz partii rządzącej. PiS jeszcze nie ogranicza wolności  prywatnych mediów, ale państwowych już tak. Zobaczymy, co będzie dalej.


PiS ostatecznie więc zagrozi i demokracji?

Tak. Elementem demokracji jest równość wobec prawa. A ustawa o ministrze  sprawiedliwości i prokuratorze generalnym tę zasadę znosi.. Więc lud już  nie będzie mógł rządzić w tym przypadku - rządzi minister, który staje  ponad prawem. Zalegalizowano proceder wydawania dowolnych rozkazów  prokuratorom i ujawniania dowolnych wątków śledztw. Normalnie byłoby to  skandalem, u nas jest prawem. Podobnie jak danie dostępu do naszych  prywatnych informacji bez poprzedzenia tego zgodą sądu.


To nieładnie, ale to wciąż nie jest zagrożenie dla demokracji, tylko gwałt  na liberalnych prawach obywatelskich, do których należy równość wobec  prawa. Demokracja to znaczy wolne wybory władzy przez całe społeczeństwo.  W jakim znaczeniu ty używasz słowa demokracja?

W znaczeniu transparentności i przejrzystości działań władzy. Chodzi o to,  że w demokracji rząd jest poddany ciągłej kontroli przez lud, że każde  jego wykroczenie jest dostrzeżone oraz że ludzie władzy muszą odpowiadać  za swoje czyny. Mniej demokracji oznacza więcej cierpienia. Im mniej  demokracji, tym więcej ludzi w więzieniach bez nadzoru, tym więcej  korupcji, tym więcej mafii w państwie, tym większa bezkarność służb, tym  więcej tortur, tym prawdopodobniejsza wojna.


Od kiedy to lud obchodzi ciągła kontrola działania państwa? I to nie jest  żadna krytyka ludu, bo lud ma co robić.

Owszem, w Polsce to tradycyjnie ma miejsce tylko w ograniczonym wymiarze..  Zauważ, że władza nigdy nie została rozliczona za rok 1968. Przecież ktoś  wydawał te decyzje, by wyrzucać Żydów, a jakoś nikt nigdy nie stanął przed  sądem, nikt nigdy nie został skazany, tak jakby cały ten 1968 rok to było  jakieś zrządzenie Boże.


Bardziej współczesne, nie mające nic wspólnego z PiS-em, przykłady też by  się znalazły. Poza jednym Siemiątkowskim nikt nie odpowiedział za tortury  na więźniach amerykańskich za Millera. Nikt nie odpowiadał za zbrodnie w  szpitalu psychiatrycznym na Pomorzu, gdzie więziono młodych ludzi,  przywiązywano do łóżek na wiele dni i torturowano. To też instytucje  państwa.

Tak, brak odpowiedzialności to podstawowy polski problem. Za zacofanie  spowodowane przez obecny rząd, za te wszystkie akcje Macierewicza w NATO i  naruszenia konstytucji też pewnie nikt nie odpowie. To się gdzieś rozmyje  w marazmie prawno-politycznym.


Myślisz, że do naszej kultury z Mickiewiczem w środku pasuje liberalizm?  Może polska demokracja liberalna to tylko przygoda?

W "Dziadach" fundamentalne pytanie brzmi tak: jaka jest różnica miedzy  martwym, zniewolonym mechanizmem, a istotą wolną? Jaka jest różnica między  człowiekiem a "dziadem" właśnie? I Mickiewicz zadaje to pytanie na każdej  możliwej płaszczyźnie. Dziadami są niewolne widma, skazane na powtarzanie  tego samego. Dziadem jest Gustaw, skazany przez miłość na ciągle  przeżywanie swojej miłości. Dziadami są rosyjscy urzędnicy, powtarzający  te same bezduszne czynności. Rollisowa została zredukowana do statusu  Dziada, wyjącego codziennie pod pałacem w tej samej sprawie. A ludzie  wolni, odpowiedzialni, to ksiądz Piotr, to Konrad, który mimo więzienia i  udziadowienia swoich przyjaciół jest w stanie być absolutnie wolnym –  improwizować! - nawet w celi. W trzeciej części, Polska się stała Dziadem  - istnieje jako upiór, pod ziemią, i musi zostać powołana do życia.


I jak myślisz? Teraz, w roku 2016, Polska jest Dziadem, czy nie?

Dziady to te wszystkie żywe trupy każące nam powtarzać to samo - te same  święta, te same rocznice, te same myśli. Kiedy wróciłem do Polski w 2000  roku, miałem wrażenie, że USA, z których przybywam, to Dziad, a Polska to  jakaś budząca się do życia, rozpędzająca się młoda siła. To był inny kraj  - niesłychanie dynamiczny, ale też jeszcze utopiony w problemach  transformacji. Ludzie regularnie jeździli PKP za łapówkę, drogówka  częściej brała w łapę niż nie. Teraz to niewyobrażalne. Ale ceną tej  stabilizacji jest powrót jakiejś upiornej formy patriotyzmu. Znika  patriotyzm Sendlerowej, Edelmana czy Kuronia na rzecz patriotyzmu pełnego  nienawiści, patriotyzmu mściwego Wildsteina i Rymkiewicza. Pewnie jest  część kraju gotowa porzucić Dziadowską nudę, rocznicowo-sentymentalne  rytuały na rzecz żywotności, a część chce nas wiecznie już uwięzić w tych  rytuałach.


Czy PiS nie jest więc zasłużoną karą za grzechy transformacji? Czy  Jarosław Kaczyński nie jest Mr. Hyde’em Leszka Balcerowicza?

Prawicowe partie działają i odnoszą sukcesy też we Francji, gdzie nie było  transformacji, i na Węgrzech, gdzie była inna, i w Grecji - o zupełnie  innej narracji historycznej. Więc z tym problemem musi się zmagać każdy  europejski kraj. Moim zdaniem jednak PiS jest zasłużoną karą za 25 lat  zaniedbania edukacji i kultury. Zauważ, że w Finlandii, gdzie edukacja  jest absolutnym priorytetem, tego problemu nie ma. Jeżeli państwo nie jest  gotowe inwestować w młodzież naprawdę sporych pieniędzy, jeżeli edukacja  nie jest jednym z priorytetów rządu, to oczywiście, że ludzie będą  głosowali za partią, która im obiecuje proste rozwiązania i proste  odpowiedzi. I dopóki Polska nie zmierzy się z dostarczeniem społeczeństwu  naprawdę sensownej edukacji od przedszkola po studia, będzie nad nami  wisiało niebezpieczeństwo rządów partii populistycznych.


Ale Polska ma doskonałe wyniki edukacyjne w rankingach PISA - w Polsce  nauka nie jest wcale aż tak zaniedbana (nie mówię o uniwersytetach). Poza  tym to naiwność sądzić, że ludzie z braku wiedzy, wybierają populistów.  Oświecenie przegrało. Każde dziecko wie, że nauka przynosi ambiwalentne  skutki. Już Mickiewiczowi o to chodziło.

Polsce udało się uniknąć zapaści edukacyjnej po transformacji i dziś jest  jednym z krajów, które mają system funkcjonujący - ludzie rzeczywiście  uczą się pisać i liczyć w szkołach. Brakuje za to kolejnego kroku, który  powinien pojawić się pod koniec liceum i na studiach - uczenia naprawdę  krytycznego myślenia, debaty, słuchania i krytykowania.


A także wychowania do współpracy i reagowania na przemoc.

Anglicy dostają w szkole mniej wiedzy, ale wystarczy posłuchać jednej  debaty w Izbie Gmin, by usłyszeć, jak działa umysł szkolony w słuchaniu i  krytycznym myśleniu. Dzięki temu mają naprawdę wyższy poziom debaty  publicznej i naprawdę lepszy proces polityczny.


Na Camerona strasznie narzekają, a Milibandowie też byli niezbyt udanym  epizodem w historii Partii Pracy...

Ale nikt nie zakwestionował podstawowego porządku państwa.. Nikt nie  powiedział, że wyrok sądu jest jedynie opinią sędziów. Nikt nie  kwestionuje logiki i spójnego myślenia. Dzięki temu ludzie mogą ze sobą  rozmawiać i się rozumieją, czego się nie da powiedzieć o Polsce.

Zgadzasz się, że lewica powinna poprzeć projekt 500 plus?

Słuchałem w TOK FM reportażu o pewnej pani spod Lublina, która wychowuje  dziewięcioro dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Dotąd miała kilkaset  złotych dodatku, teraz będzie miała cztery tysiące. No to za cztery  tysiące już można zapłacić czynsz, ogrzać dom, coś ugotować i wszystkich  ubrać. Oczywiście, że to popieram. Brak tego typu wsparcia przedtem  oznaczał, że całe masy społeczeństwa były skazane na nędzę, a co za tym  idzie wykluczenie z gospodarki, kultury, no i ostatecznie państwa. Za to  kompletnie niezrozumiałe jest, dlaczego ludzie bogaci tak samo mają dostać  te pięćset złotych.


No to poprzednia władza jest do d..., że niczego takiego nie wprowadziła,  a ten okropny Kaczyński zapowiedział i zrealizował.

Wiesz kiedy poczułem jako rodzic, że państwo w ogóle myśli o rodzinach?  Jak w Pendolino mogłem zarezerwować z dziećmi oddzielny przedział. To był  pierwszy raz, kiedy w ogóle poczułem, że państwo myśli o rodzinach, i że  można im odrobinę pomóc. Pomysł PO na politykę rodzinną: przedział w  Pendolino!


Nie załamuj mnie. Dobrze wiesz, ilu ludzi nie stać na Pendolino, więc  gniotą się w wolnych pociągach, bez Warsu i z niekorzystnym rozkładem  jazdy. Zdecydowanie więcej dzieci skorzysta z 500+ niż z twoich  przedziałów w Pendolino.

Bez wątpienia. Rządy PO, ale też poprzednie rządy PiS czy SLD nie  oferowały żadnej poważnej polityki społecznej. 500+ jest krokiem do  przodu, choć niezbyt fortunnie wymyślonym, nie dążącym do wyrównania  szans, bo bogatym daje tyle samo co biednym. Szkoda, że wprowadza to rząd,  który pod innymi względami jest nie do zaakceptowania. W ten sposób znowu  jakiekolwiek myślenie o polityce społecznej w Polsce się kompromituje, bo  będzie się kojarzyć z PiS.

Rozmawiał: Sławomir Sierakowski dla Wirtualnej Polski #
Ze strony:
http://skroc.pl/2becc


--
stevep

Czy JK to sowiecki agent?

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona