Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Czy Kościół otwarty umarł? - listy

Czy Kościół otwarty umarł? - listy

Data: 2011-11-19 08:17:56
Autor: Przemysław W
Czy Kościół otwarty umarł? - listy
Katarzyna Wiśniewska ogłosiła w "Magazynie Świątecznym" w ubiegłym tygodniu "Śmierć Kościoła otwartego". Artykuł wywołał dyskusję. Dziś publikujemy listy naszych czytelników.

Zdaniem Katarzyny Wiśniewskiej na otwartość i próbę zrozumienia świata polski Kościół patrzy dziś podejrzliwie, doszukując się w tym relatywizmu i godzenia w święte katolickie wartości. Przykład: zakaz występowania w mediach dla ks. Adama Bonieckiego, który zakon Marianów przedłużył właśnie na "czas nieograniczony". Czy faktycznie z polskim Kościołem jest tak źle? Oto głosy czytelników.

***


Kościół wycofany i milczący

Czy Kościół jest otwarty? Niby tak. Czy Kościół jest zamknięty? Niby nie. Kościół wybrał najmądrzejszą taktykę. Jest milczący. Milczenie Kościoła na pewne tematy oznacza dezaprobatę. Polscy katolicy już dawno nauczyli się wyciągać wnioski z milczenia Kościoła i reagują tak, jak chce Kościół. Tak było w przypadku Jedwabnego i tak jest w innych wypadkach - choćby dewastacji cmentarzy, ale tylko żydowskich. Tak jest również w sprawie ekscesów faszystowskich. Kościół milczy. Świetnie wie, że "owieczki" (Co za nazwa dla wierzących!) doskonale zrozumieją jego milczenie. Wie, że lawina ruszy, a gdy przyjdzie do rozliczeń - Kościół umyje ręce. I znowu Polak-Katolik weźmie winę na siebie. Kościół lubi być w świetle jupiterów, ale tylko wtedy, kiedy to on jest reżyserem.

Przed wielu laty moja znajoma zapytała proboszcza w Brzezinach - dlaczego tak bardzo nienawidzi Żydów? "Bo oni ukrzyżowali naszego Pana" - brzmiała odpowiedź. Na to znajoma zauważyła nieśmiało, że, według, Ewangelii ukrzyżowania dokonali żołnierze rzymscy, a Żydzi tylko zachęcali do ukrzyżowania. "Zresztą - wyrwało jej się- Jezus też był Żydem ". "Jezus to nasz Zbawiciel" - wykrzyknął proboszcz. "No, dobrze - nie dała za wygraną znajoma - ale przecież Matka Boska też była Żydówką ". "Matka Boska to Królowa Polski! - uciął proboszcz. Na takim poziomie trudno rozmawiać.

Kiedy nastała awantura z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu - pojechałem tam, aby z bliska przyjrzeć się sytuacji. Wśród zebranych raz po raz odzywały się hasła antysemickie. Kiedy obok mnie dwie starsze panie wykrzyknęły: "Precz z żydostwem!" - zapytałem - dlaczego aż tak bardzo nienawidzą Żydów? I powiedziałem, że przecież Matka Boska była Żydówką, a Jezus i Apostołowie też byli Żydami. Powiedziałem też, że Jezus został obrzezany w ósmym dniu po urodzeniu - bo tak jest napisane w Ewangelii. Wówczas twarze tych pań zmieniły się. Spojrzały na mnie, jakbym był trędowaty. Jedna odciągnęła drugą, krzycząc: - "Chodź, chodź - to heretyk". "Niech panie czytają Ewangelie" - krzyknąłem za nimi. Dodałem jeszcze, że naród żydowski, to mądry naród i my, Polacy, moglibyśmy się od niego wiele nauczyć. Słyszało to dwóch osiłków. Jeden z nich zapytał: - "A, niby, czego możemy się nauczyć? Chyba sprytu i cwaniactwa!". Odpowiedziałem, że chciałbym być sprytny i cwany, bo nie jestem. Wówczas drugi z tych osiłków podszedł szybko do mnie i zapytał: - "A ty, kurwo, jak się właściwie nazywasz?". Wolałem się oddalić, bo cios w twarz był prawie pewny.

Takich ludzi wychowało milczenie Kościoła. Te dwie starsze panie w życiu nie czytały Ewangelii. O osiłkach lepiej zamilknąć. Zamilknąć jak Kościół.

Kościół się do tego nigdy nie przyzna, ale woli, żeby ludzie nie czytali Ewangelii. Uważa, że cytat z tych ksiąg podczas mszy w niedzielę wystarczy. Cytat wybrany przez Kościół. Od sprzeczności w Ewangeliach aż się roi. Pytania, zadawane przez wiernych mogłyby być niewygodne. I tak żyjemy w stanie dwuświadomości. My nie zadajemy pytań, a oni nie muszą dawać odpowiedzi.

W momentach naprawdę dla siebie trudnych Kościół stosuje metodę wypróbowaną od wieków - wycofuje się i milczy. Czeka, aż pytający zmęczy się czekaniem. Jest oczywiste, że pytający w końcu się zmęczy. Tak Ojcowie Kościoła postępują we wszystkich, niewygodnych dla siebie sprawach. Tak jest z problemem księży-pedofilów i księży-homoseksualistów, których wśród kleru jest wielu. Tak też jest z księżmi, którzy współpracowali ze Służbą Bezpieczeństwa. Kościół boi się, że straci prestiż. Nie rozumie, że już stracił. Nie rozumie, że jest to działanie na krótką metę, bo procesu jawności już nie da się zatrzymać. Mimo to Kościół opóźnia jak może rozwiązanie problemu. Jak zwykle czeka na zmęczenie "owieczek". Ma dużo czasu. Może nawet następne dwa tysiące lat.

Igor Sawin

***

Kościół schorowanej wyobraźni

Boleję codziennie nad upadkiem polskiego Kościoła otwartego. Jako stała (od 6 lat) czytelniczka "Tygodnika Powszechnego", ale nie tylko. O "Tygodniku" piszę, bo w gronie wielu znajomych, którzy go nigdy nie czytali, nawet on obrósł "fetorkiem" rodem z Kościółka Rydzykowego.

Coraz więcej osób, z którymi rozmawiam ma obraz polskiego Kościoła nie z perspektywy Ojca Świętego Jana Pawła II, lecz z Michalikowej i Rydzykowej, bądź Kościoła wyłącznie "ciasnomszalnego". Msze, najczęściej bywają albo nabożno - indoktrynacyjne, albo "odklepywane" i pełne różnego rodzaju aluzji do klasy politycznej, która jest bez klasy w kwestii nie mieszania sacrum i profanum.

Piszę to - żeby nie było wątpliwości - jako osoba nienagannie uczestnicząca we mszach św. Najgorsze, że to, co reprezentuje proboszcz, odzwierciedla w codziennej katechezie cała rzesza katechetów. Z mojej perspektywy - kilku szkół, w których pracowałam, ci ludzie utrwalają ten ciasny, siermiężny, dyskryminujący kościół w umysłach nie tylkodzieci i młodzieży, ale przede wszystkim rodziców...Katecheci raczą "papką", sami są niskich lotów intelektualnych. Cytat z notatki podyktowanej przez katechetkę - siostrzyczkę zakonną: "Bóg jest dobry, człowiek jest zły. Pan Bóg stworzył człowieka na podobieństwo swoje".

Do tego wykluczanie z lekcji religii dzieci wietnamskich, które chcą w nich uczestniczyć, bez deklaracji przynależności do Kościoła katolickiego. Ciasnota myślowa znacznej części nauczycieli utrwala stereotypy Żyda, Roma - Cygana, Murzyna, obcego...wreszcie Polaka - katolika - patrioty, zamiast edukować w duchu uniwersalnego człowieczeństwa.

Gdyby ktoś spytał moich kolegów nauczycieli, co to jest ekumenizm i jakie było nauczanie Jana Pawła np. w kwestii praw człowieka czy Unii Europejskiej, co wniósł Sobór Watykański II do praktyki religijnej i do stosunków państwo - Kościół, pewnie raptem od co dwudziestego otrzymalibyśmy w miarę prawidłową odpowiedź.

Wokół mnie pełno jest "pyszałkowatego", wykluczającego kościółka, a ubywa Kościoła otwartego, widać to po nominacjach na nowych proboszczów.

Aż dziw mnie bierze, że są to nominacje z rąk Kardynała Nycza. Np. w parafii przy ul. Dickensa proboszcz co tydzień tak nachalnie narzuca przed czytaniem kilkuminutową płaszczyznę rozumienia czytań biblijnych, jakby parafianie byli ciemnym ludem. A ja czuję się tak fajnie, jak w za czasów PRL-u , gdy kazano mi rozumieć według szablonu w szkole Manifest komunistyczny. Wreszcie sprawa, która mnie kompletnie przybiła: w minioną niedzielę znajduję w Kościele św. Jakuba ulotki - ten przysłowiowy "Manifest komunistyczny", o intronizacji Chrystusa Króla i o tym przeciwko komu (sic!) ma się ona 20 listopada dokonać. Jakiego wspólnego wroga ma dzisiaj "prawdziwy" Polak?

Co jakiś czas dostaję maile z apelem, żebym napisała list w obronie Papieża Benedykta XVI. Mamy więc kościół "oblężonej twierdzy", o czym świadczy także obecność nowych, niebywale wiernopoddańczych, wręcz niewolniczych, gestów w Liturgii, nie wiem skąd rodem, np. kilkakrotne głębokie ukłony z dłonią na piersi na słowo "Jezus", których do niedawna nie było.
Nie wspomnę, co się w kołach niewolników kościoła Michalikowego mówi na samo nazwisko takich księży jak śp. abp. Józef Życiński, śp. ks. Józef Tischner, abp. Tadeusz Gocłowski, czy ks. Wacław Oszajca. "Pan ksiądz", albo: "mason, Żyd, zdrajca" i inne. Czuję się czasami tak, jakbym żyła w "krainie schorowanej wyobraźni" albo nieszczęsnej krainie wolności od myślenia.

Teresa, była nauczycielka

***


Nie ma krytyki, nie ma otwarcia

Niedługo minie 50 lat od rozpoczęcia prac II Soboru Watykańskiego. W tamtym czasie, wśród ludzi popierających zmiany w Kościele, zrodziło się określenie " Kościół otwarty". Używano tego określenia, i próbuje się to robić nadal, dla określenia wzajemnych relacji pomiędzy zachodzącymi w świecie zmianami światopoglądowymi, obyczajowymi a stanowiskiem Kościoła katolickiego wobec tych zjawisk. Zastanawiając się nad tym trzeba chyba zadać dodatkowe pytanie: Kościół otwarty, ale "na kogo" i "na co"? Na inaczej myślących, na wątpiących, na ludzi innej wiary ? Na inne obyczaje, obrządki, zachowania ? Obserwując ostatnie wydarzenia w Polskim Kościele katolickim wydaje się, że o żadnej otwartości mówić nie można. Ataki hierarchów Kościoła na o. Ludwika Wiśniewskiego, na ks. Adama Bonieckiego wyraźnie wskazują na to, że następuje raczej coraz mocniejsze zamknięcie. Czy inaczej to można odbierać, gdy słyszy się i czyta co mówi i pisze o zwolennikach Kościoła otwartego ks. prof. Czesław Bartnik? Dla niego są to ludzie, którzy nie odróżniają Kościoła od towarzystwa filantropijnego lub psychoterapeutycznego. Wedle księdza profesora uważają oni, że "Kościół otwarty" to taki, który zapiera się swego pochodzenia od Chrystusa, wyrzeka się wiary i Ewangelii, idzie na kompromisy z laicyzmem i powątpiewa w Bóstwo Chrystusa.

Czy można oczekiwać otwartości od Kościoła, który swoje istnienie opiera na dogmatach, a więc na stwierdzeniach przyjmowanych za pewnik tylko na zasadzie autorytetu, bez krytycznej kontroli i bez względu na zgodność z doświadczeniem? A z drugiej strony słyszymy często od przedstawicieli Kościoła, że Bóg nie odrzuca nikogo, a więc powinno się przyjąć, że także tych nie ochrzczonych, tych nie chodzących do kościoła, tych inaczej myślących. Wynika więc z tego, że to Kościół, a nie Bóg ludzi odrzuca od siebie. Kiedyś zapytano kardynała Ratzingera: " Ile jest dróg, które prowadzą do Boga ?" Odpowiedział bez namysłu : "Tyle, ilu jest ludzi". Myślę, że gdyby Kościół faktycznie tak uważał, to można by było mówić o istnieniu Jego rzeczywistej otwartości. Póki co, tak jednak nie jest.

Władysław

***

Wierzę w Kościół otwarty

Ponieważ tematem jest sprawa poważna, śmierć [Kościoła otwartego], warto ustalić znaczenie używanych słów. Nie chciałbym używać słowa Kościół, ponieważ jest to pojęcie bardzo pojemne, trudne do jednoznacznego opisania. Lepiej mówić o ludziach w Kościele. Łatwo się zgodzić z negatywną opinią o zachowaniach i wypowiedziach osób pełniących w Kościele funkcje kierownicze, zwłaszcza, gdy dotyczą one zjawisk, na które powinni mieć pozytywny wpływ, a efekty nie są zadawalające. Spadek obecności na niedzielnej Mszy świętej, zmniejszanie się liczby małżeństw sakramentalnych, wzrost ilości rozwodów, lekceważący stosunek do życia ludzkiego, postawy wrogości do osób o innych poglądach, itp. Zjawiska te pokazują, jakie są braki w kontaktach w społeczeństwie ludzi ochrzczonych, jak brakuje wzajemnego zrozumienia i porozumienia, słowem jak brakuje otwartości. Świadomość tych zjawisk i brak zrozumienia ich przyczyn skutkuje często reakcjami agresywnymi.

Jednak mankamentem opisów tych zjawisk w szeregu artykułów jest fakt, że od dłuższego czasu cytowane są negatywne wypowiedzi ciągle tych samych osób i środowisk. A gdzie są inni? Może również warto poświęcić więcej miejsca relacjom, a mniej komentarzom.

Czytam: "Ideę Kościoła otwartego pogrzebała młoda redaktor naczelna "Znaku". A mnie mniej interesuje idea i jej pogrzeb, bardziej: zachowania ludzi.

Wśród przedstawicielu środowisk otwartych zostały wymienione: "Znak", "Tygodnik Powszechny", "Więź", KIK-u. Czy one również umierają? Może warto zwrócić uwagę na to, że następuje wzrost oddziaływania tych środowisk. "Laboratorium Więzi", kwartalnik "Kontakt", Kluby Tygodnika Powszechnego, portal "Tezeusz" prowadzony przez katolickiego diakona (proponuję zapoznać się z listą uczestników debaty na temat "Polska tolerancja"), "Areopag na Freta", publikowane na portalu "Opoka" w bezpośrednim sąsiedztwie opinie różniących się autorów i inne tego rodzaju zjawiska nie świadczą chyba o "umieraniu" ale o, powolnym może, rozwoju "otwartości".

Rzeczywiście, z dialogiem mamy kłopoty. Kiedyś dwie publikacje wzbudziły moją niezgodę.

Pozwoliłem sobie wysłać do Autorów (jeden biskup, jeden redaktor liberalnej gazety) maile (grzeczne!) z prośbą o odpowiedź na postawione pytania. I nic. Zdecydowanie większość dyskutantów, niezależnie od światopoglądowego zaangażowania, woli monologi.

Marzenia, o których pisał przed laty Juliusz Eska nie umarły. Warto zwrócić uwagę na tekst siostry Barbary Chyrowicz "Marzenia o Kościele, marzenia o nas." (Więź nr 10; 2011 r). Właśnie to, że zwrócona została uwaga na "nas" ma, moim zdaniem, duże znaczenie.

Powszechnie narzeka się na narastający w Polsce (a nie tylko w Kościele) brak wzajemnego zaufania. Ale znam ośrodek duszpasterski, w którym przygotowanie gimnazjalistów do przyjęcia sakramentu (sakrament z łac. sacramentum = zobowiązanie; W. Kopaliński - Słownik wyrazów obcych. 1968 ) bierzmowania prowadzą ich starsi koledzy (studenci). Jednak zaufanie Instytucji Kościoła do świeckich, i to w sprawach poważnych, istnieje.

Ks. Józef Tischner powiedział kiedyś, ze więcej ludzi straciło wiarę słuchając swego proboszcza niż czytając Marksa. Ale znam podwarszawską parafię, w której (po zmianie proboszcza) w ciągu roku ilość uczestników niedzielnych Mszy św. wzrosła o ok. 30%. Bywa więc różnie.

Mamy również często zastrzeżenia do tzw. religijności ludowej. Rzeczywiście jej formy budzą zdziwienie, a czasem zażenowanie, ale ci ludzie wierzą nie tylko w Boga, lecz także Bogu, a to jest najważniejsze ("wiara twoja cię uzdrowiła").

Myślę, że oczekiwanie "otwartości" wiąże się z pragnieniem, by Kościół dostosował się do wszystkich pragnień tzw "nowoczesnego" społeczeństwa. Ale to nie jest możliwe. Zasady konstytuujące Kościół są stałe, nie ulegają ewolucji. Mogą i powinny ulegać zmianom sposoby postępowania, tak duchownych jak i świeckich. Duchowni nie powinni ubiegać się o pochwały publicystów, poparcie i opiekę polityków, a politycy nie powinni uzasadniać swych działań nauczaniem (którego na ogół nie znają) Kościoła.
Trzeba też szanować prawo Kościoła do publicznego określania co jest przez Kościół akceptowane, a co nie. To też jest "otwartość", tyle, że ze strony środowisk "laickich" .

Wierzę, że Kościół jest powszechny, czyli otwarty ("pójdźcie do Mnie  wszyscy", "mam Ja i inne owce"). Realizacja tej otwartości jest zadaniem ("zbuduję Kościół Mój", "będzie jedna owczarnia"; proszę zwrócić uwagę na czas przyszły), które realizujemy z wielkim trudem. Dlatego warto zwrócić baczną uwagę również na zjawiska pozytywne, a nie koncentrować się wyłącznie na, licznych wprawdzie, mankamentach. Czego i sobie i Wam życzę.


Mający wiecznie nadzieję, sędziwy liberał, przeintelektualizowany fantasta Edward Kudrewicz

***

Kościół otwarty? Dla kogo?

Incydenty w Jedwabnem kościół skwitował milczeniem, co by miało znaczyć, że jest po tamtej stronie? Czyli nie po stronie Bożej. Jezus nauczał : "Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie, a kto nie gromadzi ze Mną, rozprasza." (Łk 11,23).

Proszę zwrócić uwagę, że gromadzącym wiernych, ma być Bóg a nie człowiek. Wielu przywódców kościelnym gromadzi ludzi wokół siebie, a nie Boga.

Jeżeli nauczanie jest niebiblijne, dochodzi do wypaczeń i nadużyć. We wczesnym chrześcijaństwie Żydów dość szybko oskarżono o "morderstwo Boga". Mimo, że Ewangelie (Mt.20,18-19) i (Dzieje Apostolskie 4, 26-28) wyraźnie świadczą o tym, że za ukrzyżowanie Jezusa odpowiedzialni są także poganie.

Teologia biblijna wyznaje więcej. Od założenia świata Jezus był przeznaczony na to, aby dokonać odkupienia rodzaju ludzkiego. Tak więc w Bożych założeniach wpisana była śmierć Syna Bożego, aby przez wiarę w Niego otrzymać z łaski Boga, życie wieczne. Jest to więc absurdalne posądzać wciąż Żydów o śmierć Zbawiciela.

Stworzyciel umówił się z patriarchą Abrahamem, że tych, którzy mu będą błogosławić (również jego potomków) Bóg też będzie błogosławił, a z kolei ci, co będą złorzeczyć, Bóg będzie przeklinał (1Mojż.12,3). Nigdzie w Biblii Tysiąclecia nie czytamy, że to już nie obowiązuje, albo nie działa !

Można również zastanawiać się, czym kierował się reformator Kościoła Powszechnego, autor 95 tez, które miały uzdrowić Kościół, kiedy w roku 1543 opublikował swoje prace pełne nienawiści pod adresem Narodu Wybranego. Takie błędy i wypaczenia niestety są udziałem każdego kościoła i każdej społeczności chrześcijańskiej. Błądzenie to rzecz ludzka, ale Bóg ma moc aby z tych bezdroży sprowadzić nas na drogę właściwą.

Autorka felietonu pyta : "Czy istnieje jeszcze Kościół otwarty ?" Bóg te stawia pytanie : "Tylko, czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18.8). Jeżeli kościół zamknie się, to znaczy, że przestał być Kościołem. Będzie martwa duchowo struktura, puste ławki w pomieszczeniach z kolorowymi witrażami. Na Zachodzie pełno jest takich pustych świątyń. To poważny problem nie tylko Kościoła, ale też jego wiernych. Odpowiedzialność jest obopólna w myśl Bożej zasady : "Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać" (Łk 12,48). Biblia nie przewiduje odpowiedzialności zbiorowej. Zresztą ludzkie pomysłu na nic się tu nie zdają, a humanizm nie jest droga wiary.

Dawid Cieszyński

***

Otwarty na grzesznych

Kościół Katolicki w Polsce od zarania swojego istnienia był otwarty na świętych i grzesznych. Nie potrzeba przykładów. Był również (i jest) zamknięty dla tych, którzy nie potrafią, z różnych powodów i przyczyn, bywa zupełnie niezrozumiałych, niezależnych i niezawinionych przekroczyć progów tej wielce złożonej konstrukcji duchowo-materialnej. Na przestrzeni wieków zawsze złożonej z wiary wiernych, jaka by ta wiara nie była - może i ułomna i słaba, ale któż z ludzi jest zdolny góry przenosić.

Jest otwarty również i dla tych, którzy są zdolni by pokonać próg Kościoła i zeń wyjść. Są zdolni i odważni. Kościół jest otwarty na grzesznych i świętych. Kiedyś w centrum uwagi Kościoła byli święci - dzisiaj grzesznicy. Taki jest duch, taka mądrość Kościoła Powszechnego. Problem rysuje się gdzie indziej. Widzę go w związku z tymi ludźmi-wiernymi Kościoła, którzy są jego członkami, są weń - ale jakby, i w rzeczy samej, są nieobecni, g orzej: wrogo nastawieni Do nieobecnych można trafić, ale czy z nastawionymi wrogo należy walczyć?! To jest istotny problem i współczesne wyzwanie dla chrześcijan.

Kiedyś modne było określenie: niewierzący chrześcijanie. Dzisiaj powiedziałbym: wierzy, że wierzy. Wierzy sobie, nie wierzy Bogu, nie wierzy Kościołowi

Przy całej złożonej otwartości Kościoła, jest i jednak Kościół w jakimś sensie zamknięty - zamknięty dla pyszniących się rozumem, którzy mają poważne problemy z postrzeganiem prawdy w aspekcie wiary. Kościół zamknięty wolą i mocą samego Założyciela. Zaopatrzonym w doskonale uzbrojone umysły i wyposażonym w precyzyjne szkiełka, trudno jest przecisnąć się przez bramę i przekroczyć progi Kościoła. I kiedyś również to, u zarania Kościoła, zostało zapisane w sposób niedwuznaczny, iż pewne sprawy są zakryte przed mądrymi, a objawiają się tym, którzy są jak małe dzieci (wg.Mt.11,25). Dlatego też poczet świętych Kościoła niejedno ma imię, natomiast żaden grzesznych z ludzi nie jest przykładem człowieka na wieczność potępionego.


Dr inż. chem. Jan Biela, Myślenice

***



Wina po obu stronach

Kościół był i jest otwarty, bo każdy, kto szuka wiary może do niego wkroczyć. Patrząc na kościół ze strony miejsca gdzie człowiek może odnajdywać Boga nie ma sensu dzielić go na "skrzydła" czy "frakcje". Sprawy fundamentalne dla Kościoła nie są przedmiotem sporu między poszczególnymi katolikami. Różnica polega na tym na ile świadomie podchodzimy do wartości, którymi chcemy się kierować w życiu. Każdy katolik powinien sprzeciwiać się aborcji i nie dopuszczać do tego czynu w swojej rodzinie. Czy będzie głosował za ustawą, która ma całkowicie zakazać aborcji oraz karać lekarzy wykonujących ten zabieg czy też uzna, że lepiej popierać obecne prawo, traktując je jako kompromis w którym zawiera się ochronę życia i zrozumienie wobec bardzo trudnych sytuacji zagrożenia życia czy też gwałtu - to już sprawa osobistych poglądów człowieka. Możemy kurczowo trzymać się jednego rozwiązania, albo też zostawić wybór uwzględniający te sytuacje gdzie urodzenie dziecka jest czynem wyjątkowo trudnym bądź w jakimś sensie niemożliwym.

Otwartość kościoła jako instytucji w pewny sposób maleje, ale moim zdaniem wynika to głównie z wielu obaw jakie są w nim obecne. W czasach PRL, choć państwo było przeciw Kościołowi, to za Kościołem stało większość społeczeństwa. Teraz w czasach demokracji i globalizacji pojawia się trudność w walce ze zmianami, jakie zachodzą w społeczeństwie. Związki partnerskie, eutanazja, aborcja, in vitro były jeszcze niedawno marginalną sprawą dla biskupów. Obecnie coraz więcej ludzi domaga się liberalizacji prawa w tych zakresach, forsują to także partie. Niestety wiele osób nawet w samym Kościele nie rozumie dlaczego Kościół "uparcie" sprzeciwia się temu. Nie wiedząc, że Kościół traktuje za swój obowiązek ochronę życia i rodziny. Wina jest po obu stronach, bo w Kościele często usłyszymy w homilii agitację polityczną, a rzadko zrozumiały przekaz dotyczący tego, że decydowanie kto ma żyć a kto nie należy tylko do Najwyższego. Księża boją się rozmawiać z ludźmi, którzy jawnie sprzeciwiają się temu co Kościół mówi. Prawie każdy ksiądz krytykuje "Gazetę" mimo, że właśnie tutaj można poznać i zrozumieć liberalne poglądy i jako świadomy chrześcijanin z nimi dyskutować.

Ksiądz Boniecki jest przykładem chrześcijanina, który mimo różnic w poglądach pragnie mądrej dyskusji. Pokazuje on chrześcijaństwo jako religię darzącą szacunkiem każdego człowieka tak jak jest to w rzeczywistości. W rozmowie z Moniką Olejnik na pytanie czy krzyż powinien wisieć w sejmie odpowiedział, że obydwie odpowiedzi są poprawne. Dając wyraz temu, że chrześcijanin broni wartości, które wyznaje, ale jednocześnie nie narzuca tego innym. Bo w dyskusji na temat krzyża najlepszą odpowiedzią jest powiesić go w domu i głośno o tym powiedzieć - to wystarczy. Ruch Palikota bardzo głośno wypowiada poglądy wielu Polaków zwłaszcza młodych. Żeby móc dyskutować o tym co głosi jego partia trzeba mieć coś do powiedzenia: coś co nie byłoby próbą pokazania wyższości czy próbą potępiania, ale będzie świadczyło o tym, że warto żyć tak jak mówi Kościół.

Żeby prowadzić dialog ze zmieniającym się światem wydano takie encykliki jak "Rerum novarum" czy też "Humanae Vitae ". Po to też zwołano Sobór Watykański II. Stopień otwartości Kościoła w sensie politycznym nie ma wielkiego znaczenia dla osób wierzących. Potrzebny jest przede wszystkim tym, którzy chcą z Kościołem polemizować a nie wszyscy potrafią mądrze rozmawiać zarówno w samym Kościele jak i po drugiej stronie.

Maksymilian

***

Każdy wierzy po swojemu

Czy istnieje jeszcze Kościół otwarty? - pytacie Państwo. Oczywiście. Niejednokrotnie w rozmowach słyszy się nuty krytyczne wobec hierarchii kościelnej, nie tylko od osób, które chcą być uznawane za Inteligencję. Także normalni "zjadacze chleba", katolicy głęboko "zakorzenieni", nie kryją swoich wątpliwości co do konserwatywnej i nietolerancyjnej części duchowieństwa oraz wiernych. Najświeższym przykładem niech będzie sprawa kremacji zwłok i problemów związanych z pogrzebem. Co to za różnica, grzebać urnę czy trumnę?

Każdy dojrzały katolik ma swoje pojmowanie wiary, każdy ma prawo do Boga.

Piotr Semrau



http://wyborcza.pl/1,95892,10672823,Czy_Kosciol_otwarty_umarl____listy.html?as=1&startsz=x






Przemek

--

Prokurator Wełna podkreśla, że wydając tego rodzaju polecenia "Święczkowski, Ziobro i
Kaczmarek mówili wprost, że takie są oczekiwania pana Jarosława
Kaczyńskiego". Prokurator dodaje, że znał materiał dowodowy i wiedział, że
"nie pozwala on na stawianie zarzutów".

Data: 2011-11-19 08:30:21
Autor: abc
Czy Kościół otwarty umarł? - listy
Nie ma żadnego "Kościoła otwartego", to wymysł siewców tzw. "społeczeństwa
otwartego" takich jak Soros i jego pomocnicy.

Kościół jest jeden, święty, katolicki i apostolski.  Wyznajemy w Credo, że
wierzymy w "... et unam, sanctam, catholicam et apostolicam Ecclesiam... ",
a nie w jakiś zmyślony "Kościół otwarty".

--
Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić
katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny.

Data: 2011-11-19 09:16:38
Autor: Marek Czaplicki
Czy Kościół otwarty umarł? - listy
abc pisze na pl.soc.polityka w dniu sobota 19 listopad 2011 08:30:

Nie ma żadnego "Kościoła otwartego", to wymysł siewców tzw. "społeczeństwa
otwartego" takich jak Soros i jego pomocnicy.

Kościół jest jeden, święty, katolicki i apostolski.  Wyznajemy w Credo, że
wierzymy w "... et unam, sanctam, catholicam et apostolicam Ecclesiam... ",
a nie w jakiś zmyślony "Kościół otwarty".


Skoro nie "otwarty" to "zamknięty"?

Data: 2011-11-19 09:33:52
Autor: sofu
Czy Kościół otwarty umarł? - listy

Użytkownik "abc" <abc@wp.pl> napisał w wiadomości news:4ec75b2d$0$8442$65785112news.neostrada.pl...
Nie ma żadnego "Kościoła otwartego", to wymysł siewców tzw. "społeczeństwa
otwartego" takich jak Soros i jego pomocnicy.

Kościół jest jeden, święty, katolicki i apostolski.  Wyznajemy w Credo, że
wierzymy w "... et unam, sanctam, catholicam et apostolicam Ecclesiam... ",
a nie w jakiś zmyślony "Kościół otwarty".

--


Jedynym prawdziwym świętym kościołem jest wspólnota ludzka chwaląca imię Boga Prawdziwego Wielkiego Dinozaurosa.
Jeden jest  tylko Bóg na niebie i ziemi Pan wszelkiego stworzenia, a imie jego to Wielki Dinozaurus.
To o czym piszesz to szkodliwa społecznie i państwowo sekta o strukturze mafijnej z siedzibą guru w Watykanie. Sekta ta przy udziale
świeckiego władzcy Rzymu Cezara zrazu zawłaszczyła chrześcijaństwo paląc jego dzieła i okrutnie mordując niepodporządkowanych wiernych. I z czasem zmanipulowała je tworząc i namnarzając absurdalnych bogów w tym jedną żydowską kobietę i wielu pomniejszych bożków świetymi zwanymi, a także aniołoł, herubinów i inną nieistniejącą menażerie. Do których kazała się modlić o absurdalne wstawiennictwo u wymyślonych bogów czerpiąc z tego korzyści nieprzebrane.




sofu

--
Dom Pana piękny jest, a na odrzwiach jego wyraźnie stoi: psom, kurwom i
księżom katolickim wstęp wzbroniony

Data: 2011-11-19 13:29:42
Autor: raff
Czy Kościół otwarty umarł? - listy

"abc" <abc@wp.pl> wrote in message news:4ec75b2d$0$8442$65785112news.neostrada.pl...
Nie ma żadnego "Kościoła otwartego", to wymysł siewców tzw. "społeczeństwa
otwartego" takich jak Soros i jego pomocnicy.

albo takich Mikchnikoidow, ktore chcialyby dzielic.

R.

Data: 2011-11-19 14:27:51
Autor: Kubuś Puchatek
Czy Kościół otwarty umarł? - listy
Dnia Sat, 19 Nov 2011 13:29:42 +0100, raff napisał(a):

"abc" <abc@wp.pl> wrote in message news:4ec75b2d$0$8442$65785112news.neostrada.pl...
Nie ma żadnego "Kościoła otwartego", to wymysł siewców tzw. "społeczeństwa
otwartego" takich jak Soros i jego pomocnicy.

albo takich Mikchnikoidow, ktore chcialyby dzielic.

R.

Tu żes błysnął dowcipem, że ho-ho! --
Wysłany 2011-11-19 14:27:29.

Data: 2011-11-19 14:15:22
Autor: Przemysław W
Czy Kościół otwarty umarł? - listy

Użytkownik "abc" <abc@wp.pl> napisał

Kościół jest jeden....


Nie jeden, a ten największy jest pedofilski.


Przemek

--

Prokurator Wełna podkreśla, że wydając tego rodzaju polecenia "Święczkowski, Ziobro i
Kaczmarek mówili wprost, że takie są oczekiwania pana Jarosława
Kaczyńskiego". Prokurator dodaje, że znał materiał dowodowy i wiedział, że
"nie pozwala on na stawianie zarzutów".

Data: 2011-11-19 15:47:35
Autor: sofu
Czy Kościół otwarty umarł? - listy

Użytkownik "Przemysław W" <brońmy RP przed pisem@op.pl> napisał w wiadomości news:ja8a5b$673$1news.onet.pl...

Użytkownik "abc" <abc@wp.pl> napisał

Kościół jest jeden....


Nie jeden, a ten największy jest pedofilski.


Przemek

--

Jest powiedzenie powstałe na skutek długich obserwacji mówiące, że: muchy ciągną do gówna.
W odniesieniu do Kościoła zachodzą tu daleko idące analogie.


sofu

Data: 2011-11-19 15:49:10
Autor: Kubuś Puchatek II
Czy Kościół otwarty umarł? - listy
Dnia Sat, 19 Nov 2011 15:47:35 +0100, sofu napisał(a):

Użytkownik "Przemysław W" <brońmy RP przed pisem@op.pl> napisał w wiadomości news:ja8a5b$673$1news.onet.pl...

Użytkownik "abc" <abc@wp.pl> napisał

Kościół jest jeden....


Nie jeden, a ten największy jest pedofilski.


Przemek

--

Jest powiedzenie powstałe na skutek długich obserwacji mówiące, że: muchy ciągną do gówna.
W odniesieniu do Kościoła zachodzą tu daleko idące analogie.


sofu

Gówno prawda. W tym przypadku mamy raczej odymianie pszczół by dobrać się
do ich moherowego miodu.

--
Wysłany 2011-11-19 15:48:21.

Data: 2011-11-19 20:59:10
Autor: sofu
Czy Kościół otwarty umarł? - listy

Użytkownik "Kubuś Puchatek II" <kubus.puchatek@chatka.pl> napisał w wiadomości news:u1poqeb5vyc8.1kx139e4il1da.dlg40tude.net...
Dnia Sat, 19 Nov 2011 15:47:35 +0100, sofu napisał(a):

Użytkownik "Przemysław W" <brońmy RP przed pisem@op.pl> napisał w wiadomości
news:ja8a5b$673$1news.onet.pl...

Użytkownik "abc" <abc@wp.pl> napisał

Kościół jest jeden....


Nie jeden, a ten największy jest pedofilski.


Przemek

--

Jest powiedzenie powstałe na skutek długich obserwacji mówiące, że: muchy
ciągną do gówna.
W odniesieniu do Kościoła zachodzą tu daleko idące analogie.


sofu

Gówno prawda. W tym przypadku mamy raczej odymianie pszczół by dobrać się
do ich moherowego miodu.

--

Gówno prawda, bo najpierw muchy zwabione przyjemnym dla nich zapachem ciągna do gówna, aby się porządnie w nim wytaplać i przejść odpowiednie szkolenie, a dopiero potem przywdziawszy odpowiedni strój zaczynają dymić moherowym pszczołom, aby się dobrać do ich miodu.


sofu

Czy Kościół otwarty umarł? - listy

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona