Data: 2015-12-19 20:20:57 | |
Autor: mkarwan | |
Czy Krzysztof Dusza to ktoś z rodziny Józefa Duszy? | |
To Józef Dusza wpadł na pomysł, żeby zamknąć Kazimierza Moczarskiego w jednej celi z niemieckim zbrodniarzem Jürgenem Stroopem.
Torturował go przez kilka lat. Józef Dusza, oddany pracownik UB i śledczy w osławionym więzieniu przy Rakowieckiej, miał też inne pomysły na złamanie Moczarskiego, np. wymalowanie mu na czole swastyki, której więzień nie mógł zmyć. Podczas przesłuchań często sięgał po "konstytucję" - pałkę, którą bił każdego powołującego się na prawa konstytucyjne. Dusza od początku kariery w UB wyróżniał się skutecznością w wydobywaniu zeznań, szybko awansował. W styczniu 1946 r. zdobył stopień podporucznika, w październiku porucznika. Radził sobie tak dobrze, że przykuł uwagę Józefa Różańskiego, który w 1947 r. scharakteryzował go: "Jego stosunek do demokracji ludowej i rządu jest bezwzględnie szczerze pozytywny, (.) jest człowiekiem pewnym i całkowicie oddanym sprawie". Późniejszy patron jego kariery określał go też co prawda jako średnio inteligentnego, jednak w pionie śledczym inteligencja nie była w cenie. Oficerowie mieli za zadanie tak katować aresztowanych, by ci podpisywali wszystkie zeznania. To po przesłuchaniach prowadzonych przez kolegów Duszy, a może i niego samego, rotmistrz Witold Pilecki powiedział żonie: "Oświęcim przy nich to była igraszka". źródło http://historia.newsweek.pl/prawdziwy-kat-moczarskiego-newsweek-pl,artykuly,349752,1.html (...)Różański natomiast w notatce sporządzonej w więzieniu ("Notatka dotyczy Duszy i stosunków z nim") pisze: "Od naczelnika więzienia, Grabickiego, dowiedziałem się, że Dusza lubuje się w przyglądaniu wykonywania wyroków śmierci. Nadmieniam, że oficerowie śledczy nie mieli prawa, ani obowiązku być przy tym, a ponadto chodziło o wykonywanie wyroków nie tyko w sprawach Departamentu Śledczego. (...)Dusza przesłuchiwał Emilę Jaroszewicz. "W grudniu 1948 roku śledztwo moje przejął Dusza i jego czynności śledcze ograniczyły się wyłącznie do bicia mnie gumą. Dusza zastosował tego rodzaju system, że po wezwaniu mnie, przez około godzinę bił mnie gumą, po czy osadzał w karcu, bym się <<namyśliła>>, po czym mniej więcej po pół godzinie ponownie wzywał na bicie i znów osadzał w karcu. Stosując na zmianę karc i bicie gumą badał mnie przez całą noc i nad ranem wracałam do celi. W końcu grudnia 1948 roku, będąc już w stanie kompletnego załamania fizycznego i psychicznego, oświadczyłam Duszy, że będę zeznawać. Zeznania swoje spisywałam własnoręcznie przez cały 1949 rok, będąc systematycznie bita przez Duszę, który stosował wobec mnie poza biciem gumą, targaniem za włosy i wleczeniem po celi, kopaniem, osadzaniem na całą noc nago w karcu itp., również niezwykle perfidne udręki psychiczne, polegające między innymi na szkalowaniu mego męża, naigrywaniu się z naszego życia intymnego, obrzucaniu mnie wulgarnymi i obelżywymi wyrazami". źródło http://mbp_x.republika.pl/html/dusza.html (...) Natomiast Józef Dusza z Departamentu Śledczego MBP - miał powiedzieć: [...] w sprawach politycznych bijemy i będziemy bili, bo to jest najlepszy sposób zmuszenia naszych wrogów do mówienia prawdy. źródło http://zhwin.pl/wp-content/uploads/2013/01/Bijemy-i-bic-bedziemy.pdf |
|