#  Akowcy z Podhala , przysięgając na Biblię, poświadczyli, Ĺźe "Ogień"  mordował niewinnych ludzi.
Józef Kuraś, fot. domena publiczna

  GĂłrale z Nowego Targu cieszą się, Ĺźe Instytut Pamięci Narodowej wreszcie  ma konkurencję i dzięki temu ludzie dowiedzą się prawdy o działalności  oddziału partyzanckiego JĂłzefa Kurasia "Ognia" w latach 1945-1947 na  Podhalu, Orawie i Spiszu. Gdy 10 lat temu krakowski oddział IPN zwrĂłcił  się do świadkĂłw tamtych wydarzeń, chętnie przekazywali swoje relacje i  opisywali, jak byli przez "Ognia" nękani, zastraszani, grabieni, ilu  niewinnych ludzi zamordowano. Efekt ich szczerych relacji był taki, Ĺźe 13  sierpnia 2006 r. zostali zaproszeni do Zakopanego na uroczystość  odsłonięcia przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego pomnika "Ognia" i jego  poległych podkomendnych. Ĺťaden z zabierających głos przedstawicieli IPN  ani major WP, ktĂłry w czasie apelu poległych odczytał ponad 90 nazwisk  "ogniowcĂłw", nie wspomnieli o kilkukrotnie większej liczbie ludzi, ktĂłrzy  przez "Ognia" stracili Ĺźycie. Nawet w trakcie mszy z udziałem prezydenta,  poprzedzającej uroczystość, nikt się za nich nie pomodlił. Postawienie  Kurasiowi pomnika w Zakopanem i zrobienie z jego odsłonięcia patriotycznej  uroczystości o randze państwowej tak bardzo zdenerwowało SłowakĂłw  mieszkających po obu stronach polskiej granicy, Ĺźe odpowiednik polskiego  IPN, Ústav Pamäti NĂĄroda w Bratysławie, postanowił zająć się sprawą nowego  polskiego Janosika. Nie mogli pojąć, jakim sposobem człowiek, ktĂłry był  zwolennikiem czystek etnicznych, ktĂłry chciał Polski bez SłowakĂłw, RusinĂłw  i ĹťydĂłw, ktĂłry terroryzował, zabijał i okradał ludność na terenie  polsko-słowackiego pogranicza, został szlachetnym bohaterem, mordującym  wyłącznie przedstawicieli władzy ludowej. Słowaccy historycy przyjechali  do Polski, zapoznali się z dokumentami zgromadzonymi w archiwach IPN,  spisali relacje wielu osĂłb, w 2009 r. przysłali ekipę filmową, ktĂłra  zrealizowała 33-minutowy film dokumentalny "Zakątki zapomniane przez Pana  Boga". Został on pokazany tylko w telewizji słowackiej. Jego "polska"  premiera odbyła się w sierpniu 2010 r. w Instytucie Polskim w Bratysławie.  Słowacy pokazali w nim zupełnie innego Kurasia, nieprzypominającego tego  opisywanego przez nasz IPN, i dlatego film do polskiej telewizji nie  trafił.

  Słowacy nadal zbierają materiały dotyczące Kurasia.. Po raz pierwszy  postać tego samego człowieka oceniają historycy dwĂłch sąsiadujących ze  sobą państw. W Polsce powojenne losy oddziału partyzanckiego JĂłzefa  Kurasia "Ognia" bada Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału IPN, natomiast  pracami słowackich badaczy kieruje Lubomir Durina z UPN w Bratysławie. Dla  polskiego historyka Kuraś to zasłuĹźony przywĂłdca antykomunistycznego  podziemia, odwaĹźnie walczący z władzą ludową. Natomiast słowacki historyk  uwaĹźa, Ĺźe oddział "Ognia" to banda, ktĂłra wprawdzie miała na swoich  sztandarach hasła walki o wolną Polskę, ale przy okazji terroryzowała  gĂłralskie wsie, grabiła i mordowała niewinnych ludzi, realizowała program  czystek etnicznych, nienawidziła SłowakĂłw, RusinĂłw i ĹťydĂłw. Trudno jednak  się spodziewać, Ĺźe pracownicy dwĂłch narodowych instytutĂłw pamięci,  połoĹźonych po obu stronach granicy, zespolą wysiłki i wspĂłlnie postanowią  szukać prawdy. Za państwowe pieniądze zawsze będzie ona róşna.

Przysięgli na Biblię

  16 marca 1990 r., po wieczornej mszy, na plebanii kościoła Najświętszego  Serca Pana Jezusa w Nowym Targu zjawiło się ośmiu mężczyzn, byłych  Ĺźołnierzy Armii Krajowej z terenu Podhala, wszyscy w wieku ok. 70 lat.  Zapowiedzieli wcześniej, Ĺźe przyszli przekazać parafii bardzo waĹźny  dokument i poświadczyć na Biblię, Ĺźe wszystko, co napisali, jest  prawdziwe. Chcą to potwierdzić przed Bogiem. Zostali przyjęci przez  proboszcza Franciszka Juraszka i wikarego Henryka Paśkę.

  – Stół nakryłem białym obrusem, połoĹźyłem krzyĹź i Biblię, zapaliłem  świece – wspomina jedyny Ĺźyjący świadek tego wydarzenia, ks. Henryk Paśko,  obecnie proboszcz parafii św. Jadwigi KrĂłlowej przy ul. LudĹşmierskiej w  Nowym Targu. – Wszystkich tych mężczyzn znałem osobiście, bo byłem  kapelanem nowotarskich akowcĂłw. To byli bardzo zacni ludzie, godni  zaufania, ogromnie dla Polski zasłuĹźeni, o wspaniałych Ĺźyciorysach.  Wszyscy juĹź zmarli, nie Ĺźyje teĹź ks. Juraszek. Tylko ja zostałem.

  Kpt. Jan Kacwin, pseudonim "Juhas", prezes nowotarskiego koła Światowego  Związku Ĺťołnierzy Armii Krajowej, jeden z załoĹźycieli tutejszej Komisji  Historii Wojskowości oraz oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego,  połoĹźył w pobliĹźu Biblii dziewięciostronicowy dokument z podpisami  wszystkich przybyłych na plebanię. Gdy zbliĹźyli się do stołu, Jan Kacwin  powiedział, Ĺźe te kartki to jest ich testament, do wiadomości Pana Boga.  Cudem przeĹźyli zarĂłwno hitlerowską okupację, jak i "Ognia". Mają juĹź swoje  lata, nie wiedzą, jak długo pozostaną jeszcze na tym świecie. Są  przekonani, Ĺźe gdy odejdą ostatni świadkowie powojennych wydarzeń, w  Polsce zacznie się tworzenie legendy wokół postaci JĂłzefa Kurasia.  Dokument składają w depozycie w nowotarskiej parafii, bo tu będzie  bezpieczny. Mają nadzieję, Ĺźe zostanie odczytany na Sądzie Ostatecznym.  Podpisali się, połoĹźyli ręce na Biblii i przysięgli, Ĺźe wszystko, co  napisali, odpowiada prawdzie. Następnie ks. prałat Franciszek Juraszek na  dole dziewiątej strony, pod podpisami ośmiu akowcĂłw, napisał, Ĺźe 16 marca  1990 r. był świadkiem złoĹźenia przysięgi przez osoby podpisane pod  dokumentem i poświadcza to swoim podpisem.

  Ks. Franciszek Juraszek, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana  Jezusa w latach 1976-2001, były duszpasterz nowotarskiej "Solidarności",  zmarł w 2009 r.

Wraz z jego śmiercią w tajemniczy sposĂłb zniknął z plebanii dokument  byłych akowcĂłw. Nikt z obecnie pracujących tu księży nie jest w stanie  powiedzieć, co się z nim stało. Komuś musiało na tym bardzo zaleĹźeć.  Nowotarscy akowcy widocznie to przewidzieli i dlatego pozostawili kopie  tego dokumentu swoim rodzinom. Jedną z tych kopii pokazałem ks.. Henrykowi  Paśce.

  – Mogę tylko stwierdzić, Ĺźe jest to kserokopia oryginalnego dokumentu.  Brakuje na niej jedynie podpisu ks. Franciszka Juraszka. Nie mam pojęcia,  co się stało z oryginałem. Proszę wybaczyć, ale nie powiem panu nic o  Kurasiu, bo jest to w naszym regionie dalej wielka, niezabliĹşniona rana.  Całą sprawę powinniśmy powierzyć do rozstrzygnięcia Panu Bogu i boĹźemu  miłosierdziu.

Nawet IPN nie oczyści

  Kpt. Jan Kacwin, ostatni z ośmiu mężczyzn składających przysięgę, były  Ĺźołnierz IV batalionu 1. Pułku StrzelcĂłw Podhalańskich AK, po wojnie  aresztowany i więziony, długoletni prezes koła Światowego Związku  Ĺťołnierzy AK, został odprowadzony na cmentarz 2 grudnia 2011 r. Nie  doczekał sesji Rady Powiatu Nowotarskiego, na ktĂłrej miała być omawiana  sprawa postawienia w Waksmundzie koło Nowego Targu pomnika JĂłzefa Kurasia  "Ognia". Wolał widocznie odejść wcześniej.

  O tym, co kpt. Kacwin mĂłgł sądzić o planach postawienia pomnika JĂłzefowi  Kurasiowi, moĹźna tylko wnioskować z jego wcześniejszych wywiadĂłw  udzielonych miejscowej prasie, gdzie o "Ogniu" mĂłwił: "bandyta",  "negatywna postać", "dezerter AK działający na własną rękę", "my  walczyliśmy o Polskę wolną, demokratyczną, wielu z nas było na Sybirze, w  więzieniach stalinowskich, jednak nie mordowaliśmy, nie grabiliśmy  zwykłych ludzi".

  Byli akowcy z Podhala od wielu lat protestowali przeciwko wszelkim formom  gloryfikowania postaci "Ognia" po 1989 r., słali liczne pisma do gazet, do  IPN, domagali się wyjaśnienia pospolitych zbrodni popełnionych przez  oddział "Ognia". Powołali Stowarzyszenie Pamięci im. 1. Pułku StrzelcĂłw  Podhalańskich, ktĂłre zajęło się zbieraniem relacji i dokumentĂłw o  zbrodniach ludzi "Ognia" na byłych Ĺźołnierzach AK. W Zakopanem zablokowali  nazwanie imieniem JĂłzefa Kurasia jednej z ulic na osiedlu Pardałówka. Ale  zapobiec postawieniu Kurasiowi pomnika nie zdołali. Tyle Ĺźe nie dopuścili  do usytuowania go w centrum miasta. Pomnik najpierw miał stanąć w centrum,  u zbiegu ul. Kościuszki z al. 3 Maja, potem zaproponowano park im. JĂłzefa  Piłsudskiego, koło pomnika Grunwaldzkiego. Dzięki protestom, Ĺźe marszałek  nie byłby zadowolony z takiego towarzystwa, stanął w mniej ekspo­nowanym  miejscu przy ul. Kościuszki, naprzeciwko dworca PKS.

  Kilka lat temu byli akowcy z Podhala nie dopuścili do przegłosowania  uchwały o zgodzie Rady Miasta Nowego Targu na pomnik Kurasia w centrum  miasta oraz na powstanie ulicy "Ognia". W tych działaniach popierali ich  szczegĂłlnie mieszkańcy Waksmundu i Ostrowska, wsi, ktĂłre najbardziej  ucierpiały w wyniku powojennej działalności partyzanckiego oddziału  Kurasia. Gdy ich mieszkańcy dowiedzieli się, Ĺźe 22 kwietnia 2001 r. w  kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Ĺťoliborzu ma się odbyć  uroczystość poświęcenia tablicy mjr. JĂłzefa Kurasia, napisali do prymasa  JĂłzefa Glempa list z prośbą o opamiętanie się, nierobienie bohaterĂłw z  osĂłb, ktĂłre mają krew na rękach. Nic nie pomogło, kolejne tablice, mające  tworzyć atmosferę świętości wokół "Ognia", zostały umieszczone w  kościołach w Licheniu, w Rabce i – aĹź trzy – w Juszczynie koło Makowa  Podhalańskiego.

  Nowotarskim akowcom udało się zablokować nazwanie szkoły podstawowej w  Waksmundzie imieniem JĂłzefa Kurasia. Chodzili i zrywali z parkanĂłw ulotki  zwolennikĂłw nowego patrona, na ktĂłrych Kuraś był przedstawiany jako  "porucznik Piłsudskiego", jako ten, kto "zagonił sowietĂłw pod KijĂłw", choć  w 1920 r. miał tylko pięć lat. A gdy SB chciała go aresztować, wrĂłcił do  lasu, aby walczyć "o wolną Polskę, nie komunistyczną, nie Ĺźydowską".

  Kombatantom z Podhala nie udało się obronić tablicy wiszącej przez lata  na gĂłrnej stacji kolejki na Gubałówkę, upamiętniającej funkcjonariuszy UB  i KBW oraz Bogu ducha winnego maszynistę tej kolejki, Zachara  Szumlańskiego, ktĂłrzy w tym miejscu zginęli w wyniku zasadzki  zorganizowanej przez oddział "Ognia". Nie pomogły argumenty, Ĺźe zginął  kolejarz niemający nic wspĂłlnego z Ĺźadną stroną politycznego konfliktu.  Tablicę poddano lustracji i polecono ją zdemontować.

  Ofiary "Ognia" mają tylko jeden niewielki pomnik w Nowej Białej, tuĹź koło  budynku ośrodka zdrowia, i aĹź dziw bierze, Ĺźe IPN jeszcze nie  interweniował. Zachował się na nim napis informujący, Ĺźe jest to pomnik  "Ofiar II Wojny Światowej i Zamordowanych MieszkańcĂłw Nowej Białej przez  bandę Ognia".

  29 grudnia 2011 r., dokładnie miesiąc po śmierci kpt. Jana Kacwina, ktĂłry  przez wiele lat sprzeciwiał się robieniu z Kurasia bohatera narodowego,  radni gminy Nowy Targ, przewagą tylko jednego głosu, wydali zgodę na  ustawienie na koszt warszawskiej Fundacji "Pamiętamy "pomnika JĂłzefa  Kurasia i jego partyzantĂłw na prywatnej działce należącej do rodziny  KurasiĂłw w Waksmundzie, przy szlaku na Turbacz. W głosowaniu wzięło udział  21 radnych, siedem osĂłb głosowało za przyjęciem tej uchwały, sześć było  przeciwnych, a osiem wstrzymało się od głosu.

  WĂłjt gminy Nowy Targ Jan Smarduch odczytał wniosek Fundacji "Pamiętamy" i  powiedział, Ĺźe osobiście nie ma nic przeciwko budowie pomnika, gdyĹź jest  to inicjatywa prywatna, gminy nic to nie kosztuje i ma on zostać ustawiony  na prywatnym gruncie. Potem przedstawiciele fundacji – Grzegorz Wąsowski,  kiedyś działacz Ligi Republikańskiej, oraz Kazimierz Krajewski, kierownik  Referatu Badań Naukowych i ZbiorĂłw Bibliotecznych Instytutu Pamięci  Narodowej – tłumaczyli radnym, Ĺźe czarną legendę "Ognia" stworzyła  bezpieka, a prawda jest zupełnie inna: Kuraś nikogo nie mordował bez  powodu, karał śmiercią tylko kolaborantĂłw i donosicieli.

  – Nie tłumaczcie nam, Ĺźe był bohaterem – ostro zareagował najstarszy  wiekiem radny, Jan Leśnicki z Gronkowa. – Bohaterem był w czasie wojny, a  po wojnie był zwykłym mordercą. Jestem zdziwiony tym, Ĺźe nie zapytaliście  mieszkańcĂłw Podhala ani tutejszych historykĂłw, co myślą o "Ogniu". Tutaj  ludzie mają o nim zupełnie inne zdanie niĹź wy.

Inny radny, JĂłzef Pietraszek z Krempach, uznał, Ĺźe decyzja o stawianiu  pomnika Kurasiowi to byłoby na Podhalu rozdrapywanie ran, ktĂłre po  Kurasiowych mordach jeszcze się nie zagoiły.

  Przeciwnicy pomnika w Waksmundzie tłumaczyli, Ĺźe "Ogień" zabił wielu  niewinnych ludzi, moĹźe i w szczytnych celach, ale nawet IPN nie jest w  stanie go oczyścić z pospolitych morderstw. A poza tym co to za moda  stawiania pomnikĂłw na prywatnych gruntach?

  Uchwała przeszła chyba tylko dzięki głosowi radnego Łukasza Gromady,  ktĂłry stwierdził, Ĺźe decyzja radnych i tak nie ma tu większego znaczenia.  Teren jest prywatny i bez względu na to, co zadecydują, pomnik i tak  powstanie.

  TuĹź przed głosowaniem odczytano negatywną opinię w sprawie pomnika,  nadesłaną przez Towarzystwo SłowakĂłw w Polsce, oraz dwie opinie pozytywne,  ktĂłre nadeszły z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Światowego  Związku Ĺťołnierzy Armii Krajowej w Warszawie.

Słowacki protest

  W piśmie skierowanym do wĂłjta Nowego Targu Jana Smarducha mieszkający w  Polsce Słowacy nalegają na odroczenie uchwały o postawieniu JĂłzefowi  Kurasiowi pomnika, bo jest to ich zdaniem działanie polityczne, dalekie od  realiĂłw historycznych. Zamiast stawiać monumenty, naleĹźy najpierw wyjaśnić  duĹźo spraw związanych z powojenną działalnością Kurasia na terenie  Podhala, Spisza i Orawy. Od wielu lat Słowacy domagają się wyjaśnienia  m.​in.:

  • uprowadzenia i obrabowania 16 kwietnia 1946 r., a następnie  zamordowania w obozie "Ognia" pod Turbaczem czterech mieszkańcĂłw Nowej  Białej: Jana Szczurka, Jana Kraka, JĂłzefa Chałupki i Jana Łapszańskiego,

  • zastrzelenia 24 stycznia 1946 r. w Trybszu Pawła Bizuba, śmiertelnego  postrzelenia jego syna Jakuba oraz obrabowania ich gospodarstwa,

  • zamordowania 12 listopada 1946 r. w Niedzicy Michała KuĹşla, ojca  sześciorga dzieci, oraz obrabowania go,

  • dokonania w latach 1945-1947 ok. 120 napadĂłw rabunkowych na ludność  cywilną Spisza, szczegĂłlnie w Krempachach, Nowej Białej, Dursztynie,  nakładania nakazĂłw zapłaty kontrybucji na spiskie miejscowości i  dokonywania grabieĹźy mienia.

  Członkowie Zarządu Głównego Towarzystwa SłowakĂłw w Polsce uwaĹźają, Ĺźe u  nas wszystko jest postawione na głowie, najpierw historycy i prokuratorzy  IPN powinni zbadać wszelkie zbrodnie Kurasia i dopiero potem zadecydować,  czy zasłuĹźył na pomnik.

  – IPN nie chce słyszeć o faktach, ktĂłre nie wpisują się w tworzoną przez  niego własną wersję historii najnowszej – uwaĹźa Ludomir Molitoris,  sekretarz generalny Towarzystwa SłowakĂłw. – Piszemy, podajemy fakty,  nazwiska, daty, kogo i gdzie oddział "Ognia" zamordował, prosimy o  wszczęcie śledztwa. Odpowiadają nam, Ĺźe te czyny uległy przedawnieniu. Nie  chcą nawet podjąć się wyjaśnienia, dlaczego ci ludzie zginęli.

  W dniach od 9 do 11 marca 2007 r. IPN zorganizował w Nowym Targu  konferencję naukową "Wokół legendy ÂťOgniaÂŤ".

  – Pojechałem na tę konferencję i nagle widzę, Ĺźe jest to akademia ku czci  JĂłzefa Kurasia, wielkiego bohatera, i nawet dyskusji nie przewidziano –  wspomina Ludomir Molitoris. – Gdy chciałem dojść do mikrofonu, zaczęto  mnie szarpać za marynarkę i omal nie pobito. Mimo wszystko wybiegłem na  scenę i powiedziałem, co myślę o takich konferencjach, na ktĂłrych nie  moĹźna niczego wyjaśniać, bo organizatorzy wszystko juĹź wiedzą.

  Po raz drugi Molitoris nie został dopuszczony do głosu w listopadzie 2008  r. na konferencji w Nowym Targu, poświęconej relacjom między Polakami a  Słowakami w latach 1938-1948, ktĂłrej organizatorem był teĹź IPN we  współpracy ze Słowacką Akademią Nauk i Słowackim Instytutem Historycznym.  Gdy chciał zapytać o JĂłzefa Kurasia i o jego zbrodnie popełnione na  Słowakach, prowadzący obrady ks. dr hab. JĂłzef Marecki, starszy  specjalista Referatu Badań Naukowych IPN, zażądał, aby opuścił salę.

  – Powiedziałem, Ĺźe jestem oficjalnym reprezentantem mniejszości narodowej  słowackiej w Polsce, i powołałem się na art. 35 konstytucji. Te argumenty  do ks. Mareckiego nie trafiły, musiałem opuścić salę.

KrzyĹźa nikt nie ruszy

  Gdyby prokuratorzy IPN chcieli się zająć zbrodniami Kurasia, pracy  mieliby na wiele lat, bo ludzie z Waksmundu, Ostrowska, Łopusznej,  Ochotnicy, Szaflar, Gronkowa czy z Nowego Targu duĹźo wiedzą. Niewielu chce  o tym mĂłwić. Jak juĹź wspominają, to proszą, aby nie ujawniać ich nazwisk.  MoĹźe nadal paraliĹźuje ich strach przed niewielką grupką jeszcze Ĺźyjących  Ĺźołnierzy "Ognia"? Tak opisali mi, co się działo w Gronkowie 31 grudnia  1945 r.

  Tego dnia oddział "Ognia" wszedł do wsi wieczorem. Zapytali spotkanego  przy domu 36-letniego Władysława Zagatę-Łatanka, ojca czworga dzieci,  gdzie mieszkają Kudasikowie. Gdy ten odwrĂłcił się, aby wskazać drogę,  dostał śmiertelny strzał w głowę. KudasikĂłw nie zastali, więc poszli do  domu Wojciecha Leśnickiego-Barana, gdzie zastrzelono 32-letniego  Stanisława Zagatę-Łatanka. U SzewczykĂłw przy kolacji siedziała cała  pięcioosobowa rodzina. Wyprowadzili do ogrodu JĂłzefa Szewczyka i go  zastrzelili. W domu Grońskiego-Pocwy teĹź trwały ostatnie przygotowania do  powitania Nowego Roku. Ludzie "Ognia" weszli do izby i strzelili w sufit,  aby pokazać, kto tu rządzi. Zapytali, czy jest Leon Zagata-Łatanek. Gdy  18-letni chłopak potwierdził swoją obecność, wyprowadzili go na zewnątrz i  zastrzelili. Jego 21-letni brat Bronisław Zagata-Łatanek rzucił się na  "Ognia" z krzykiem: "Za co za­mordowałeś mi brata?". Natychmiast dostał  serię z automatu. W drodze powrotnej ludzie "Ognia" zastrzelili jeszcze  28-letniego Władysława Krzystyniaka. Prawdopodobnie zabili go, bo  powiedział im: "Dobrze się wam paść ludzką krzywdą".

  Mieszkańcom Gronkowa do dzisiaj nikt nie wyjaśnił, dlaczego ci ludzie  zginęli. Dla IPN to zabĂłjstwa pospolite, uległy juĹź przedawnieniu i  sprawcĂłw nie moĹźna ścigać. MoĹźna karać tylko za zbrodnie komunistyczne,  choć i tu byłoby duĹźo pracy. Jako komendant Milicji Obywatelskiej i szef  Urzędu Bezpieczeństwa w Nowym Targu JĂłzef Kuraś wyłapywał akowcĂłw,  przesłuchiwał ich, skazywał na więzienie i wysyłał na Sybir – co pod  przysięgą stwierdzają byli akowcy w po raz pierwszy ujawnionym przez nas  dokumencie, ktĂłry ktoś wykradł z plebanii w Nowym Targu. Czy to nie  zbrodnie komunistyczne, ktĂłre nie uległy przedawnieniu?

  Poza tym gronkowianie są oburzeni, Ĺźe pomnik "Ognia" będzie w kształcie  krzyĹźa. – My to wiemy – tłumaczy mi jeden z gĂłrali – na Podhalu wszyscy  szanują krzyĹź i gdyby go ktoś ruszył, to wielkie larum będzie. Dlaczego  tylko nasadzili na krzyĹź czapkę, czemu Kościół na to pozwala? KrzyĹź to nie  wieszak na garderobę. Ale uwidzicie za kilka lat, jak poumierają ostatni  świadkowie, to go zrobią świętym. Poczekajcie jeszcze kilka lat. 3
Ze strony:
http://tiny.pl/hpxck



--
stevep
UĹźywam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Ĺťaden z zabierających głos przedstawicieli IPN  ani major WP, ktĂłry w
czasie apelu poległych odczytał ponad 90 nazwisk  "ogniowcĂłw", nie
wspomnieli o kilkukrotnie większej liczbie ludzi, ktĂłrzy  przez "Ognia"
stracili Ĺźycie.

Oooo! I nie wspomniano ludzi z PPR, KBW, UB  i konfidentĂłw, ktĂłrzy zginęli w
trakcie obław na "Ognia" lub na których wykonano wyroki śmierci z powodu ich
nadgorliwości w służbie sowieckim okupantom?

--
Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić
katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny.

"abc" <abc@wp.pl> schrieb im Newsbeitrag news:4f5310e7$0$26681$65785112news.neostrada.pl...

Ĺťaden z zabierających głos przedstawicieli IPN  ani major WP, ktĂłry w
czasie apelu poległych odczytał ponad 90 nazwisk  "ogniowcĂłw", nie
wspomnieli o kilkukrotnie większej liczbie ludzi, ktĂłrzy  przez "Ognia"
stracili Ĺźycie.

Oooo! I nie wspomniano ludzi z PPR, KBW, UB  i konfidentĂłw, ktĂłrzy zginęli w
trakcie obław na "Ognia" lub na których wykonano wyroki śmierci z powodu ich
nadgorliwości w służbie sowieckim okupantom?

Ty watykański skurwysynu, zdrajco i sprzedawczyku - tylko tyle masz do powiedzenia po przeczytaniu powyższego posta? Naprawdę mam ochotę wybrać się do ciebie i obić ci ta twoja parszywą, sprzedajną mordę. A wiesz dobrze, że namiary na ciebie już są.

Andy Niwiński napisał:

"abc" <abc@wp.pl> schrieb im Newsbeitrag news:4f5310e7$0$26681$65785112news.neostrada.pl...

Żaden z zabierających głos przedstawicieli IPN  ani major WP, który w
czasie apelu poległych odczytał ponad 90 nazwisk  "ogniowców", nie
wspomnieli o kilkukrotnie większej liczbie ludzi, którzy  przez "Ognia"
stracili życie.

Oooo! I nie wspomniano ludzi z PPR, KBW, UB  i konfidentów, którzy zginęli w
trakcie obław na "Ognia" lub na których wykonano wyroki śmierci z powodu ich
nadgorliwości w służbie sowieckim okupantom?

Ty watykański skurwysynu, zdrajco i sprzedawczyku - tylko tyle masz do powiedzenia po przeczytaniu powyższego posta? Naprawdę mam ochotę wybrać się do ciebie i obić ci ta twoja parszywą, sprzedajną mordę. A wiesz dobrze, że namiary na ciebie już są.

Łatwo go namierzyć - wszak sekta lefebrystów w Polsce póki co ma niewiele
bożnic. --
"Jak już nie będę mogła sobie sama nalać tej herbaty z baniaczka to mam
inne wyjście na taką sytuację" M.Czubaszek

W dniu 2012-03-04 07:50, abc pisze:

Ĺťaden z zabierających głos przedstawicieli IPN  ani major WP, ktĂłry w
czasie apelu poległych odczytał ponad 90 nazwisk  "ogniowcĂłw", nie
wspomnieli o kilkukrotnie większej liczbie ludzi, ktĂłrzy  przez "Ognia"
stracili Ĺźycie.

Oooo! I nie wspomniano ludzi z PPR, KBW, UB  i konfidentĂłw, ktĂłrzy zginęli w
trakcie obław na "Ognia" lub na których wykonano wyroki śmierci z powodu ich
nadgorliwości w służbie sowieckim okupantom?

Ludziom którzy odbudowywali kraj ze zniszczeń wojennych, a ten "Ogień" ich zabijał w imię powrotu jaśnie panów do "swoich" jezior.. Jak dla mnie to on zdecydowanie nie był bohaterem.

Dnia 05-03-2012 o 09:15:15 jadryś <rg@yachoo.com> napisał(a):

W dniu 2012-03-04 07:50, abc pisze:

Żaden z zabierających głos przedstawicieli IPN  ani major WP, który w
czasie apelu poległych odczytał ponad 90 nazwisk  "ogniowców", nie
wspomnieli o kilkukrotnie większej liczbie ludzi, którzy  przez "Ognia"
stracili życie.

Oooo! I nie wspomniano ludzi z PPR, KBW, UB  i konfidentów, którzy  zginęli w
trakcie obław na "Ognia" lub na których wykonano wyroki śmierci z  powodu ich
nadgorliwości w służbie sowieckim okupantom?

Ludziom którzy odbudowywali kraj ze zniszczeń wojennych, a ten "Ogień"  ich zabijał w imię powrotu jaśnie panów do "swoich" jezior.. Jak dla  mnie to on zdecydowanie nie był bohaterem.

Ale z ciebie idiot, komentarz zbyteczny.

--
stevep
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/