Data: 2012-07-31 21:47:02 | |
Autor: osa | |
[mbank] Czy bank może naliczać opłatę od nieaktywowanej karty? | |
W dniu 2012-07-31 21:12, darkblue pisze:
Podpowiedzcie - czy bank, w tym wypadku chodzi o mBank, może naliczać mBank ma opłatę za posiadanie, a nie używanie karty ;) Skoro wysłali i klient nie dał znać że nie dotarła to uznają że posiada... Gdyby ta karta doszła pocztą A gdyby nie dotarła to trzeba dać znać mbankowi mLinia upiera się, że prawo po ich stronie. prawo prawem, ale klienta Oni już taką politykę mają... nie ważne ile odchodzi, ważne ile złowimy na ich miejsce ;) |
|
Data: 2012-07-31 22:48:24 | |
Autor: darkblue | |
[mbank] Czy bank może naliczać opłatę od nieaktywowanej karty? | |
Użytkownik "osa" <osa@gazeeeeeeta.pl.ee> napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:jv9cq4$lc$1@inews.gazeta.pl...
W dniu 2012-07-31 21:12, darkblue pisze: znalazłem juz na blogu Macieja Samcika opis identycznego przypadku: "W mBanku skubnęli na 2 zł nie tylko pana Pawła. W podobnej sprawie napisał do mnie ostatnio pan Wiktor. "Naliczono mi 2 zł za nie aktywowaną nigdy kartę. Uderzyłem na mLinię. Pani oznajmiła mi, że powinienem poinformować bank, że karty nie otrzymałem. Karty są wysłane listem zwykłym - mogłem nie otrzymać i tak się zapewne stało. Pani stwierdziła, że opłaty i tak pobierają - nawet jeśli karta jest nieaktywna! Na to odparłem, że nie widzę tej karty w moim systemie transakcyjnym jako nieaktywnej czy nawet jako jeszcze nie aktywowanej. Więc skąd opłata? Pani powtórzyła, że bank wysłał kartę i poinformowała, że nie może anulować opłaty za jej nie używanie. "Takie mamy wewnętrzne zapisy". Wiem, wiem, to głupie 2 zł ale chyba nie mogą mnie tak skubać?" - pisze pan Wiktor." Czytelnik złoży zapewne reklamację, a mBank zapewne w końcu ją uwzględni. Jeśli już bank zamierza pobierać te 2 zł za używanie przez klienta karty niewystarczająco często, to jednocześnie powinien mieć gwarancję, że karta do klienta dotarła. Nie widzę powodu, dla którego bank miałby stawiać klientowi warunek, że ten musi sam poinformować, iż jego karta do niego nie dotarła. I to poinformować zanim bank zdąży naliczyć te 2 zł. To przerzucanie na klienta odpowiedzialności za błędy osób trzecich. Jeśli już funkcjonują w banku tak nielogiczne zasady, to przynajmniej reklamacje powinien on rozpatrywać pozytywnie z automatu, przyjmując na wiarę, że jak klient mówi, iż karty nie ma, to znaczy, że naprawdę jej nie ma. Ale pani w mLinii niestety zachowała się inaczej i miała klientowi za złe, zamiast zarejestrować fakty podawane przez klienta i zapowiedzieć zwrot prowizji. Ten przykład też pokazuje, że jak już przekroczyło się Rubikon, wprowadzając opłaty - nawet najbardziej przyjazne klientowi - to nie będzie już nigdy tak, jak było. ?" http://samcik.blox.pl/2011/09/mBank-skubie-czyli-feralne-2-zl-bo-transakcja-nie.html Ciekawe jak zakończyła się tamta sprawa... Czy warto jeszcze tracić czas w tym banku na reklamacje? Chyba nie. mbąk podzieli losy dinozaurów. |
|