Data: 2011-07-27 15:36:35 | |
Autor: stevep | |
Czy bomba już tyka? | |
# Pytanie oczywiście dotyczy tragedii norweskiej. Odpowiedzi na nie można szukać na różnych płaszczyznach, w różnych aspektach.
Pierwszy – to aspekt techniczny, logistyczny. Czy łatwy dostęp do broni, w tym automatycznej, jest tu sprawą obojętną? Czy służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli stanęły na wysokości zadania? Przecież 1,5 godziny bezkarnego mordowania jest czymś, co trudno zrozumieć. Nie znam prawa norweskiego, organizacji policji i innych służb w tym kraju na tyle, by mieć prawo do arbitralnego formułowania odpowiedzi. Pozostanę przy pytaniach. Drugi aspekt – psychologiczny. Co działo się w głowie szaleńca? Czy ofiary mogły inaczej reagować? To już obszar całkowicie mi obcy. Mogę próbować wczuć się w każdą ze stron tego dramatu i na tej podstawie próbować udzielić jakiejś sensownej odpowiedzi. Ale to droga donikąd. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ani tym bardziej nie planowałem takiego kroku. Ponadto ktokolwiek inny na moim miejscu wyciągnąłby zapewne zupełnie inne wnioski.Zostawmy więc ten aspekt specjalistom. Trzeci – społeczny, (chociaż może być ich więcej, skupię się na nim) Jak to możliwe, że w kraju dobrobytu (i tonie tylko z polskiej perspektywy) znalazł się taki frustrat? Czy w Polsce, gdzie obywatele mają o wiele większe powody do frustracji, możliwy jest taki scenariusz? Jakie okoliczności muszą zajść, by realnie obawiać się polskiej powtórki tej masakry? W diagnozowaniu tej sprawy trzeba być ostrożnym. W pierwszych minutach po podaniu w serwisach informacji o tej tragedii, można było usłyszeć wiele interpretacji. Pierwsza obciążała fundamentalistów islamskich. Następnie prasa norweska podała, że sprawca jest „skrajnym prawicowcem i anty-islamistą”. Sam w poprzednim moim wpisie oparłem się na tej informacji. Potem rozwiązał się worek z mniej lub bardzie prawdopodobnymi „rewelacjami”. Sprawca jest masonem. Sprawca jest filosemitą. Nawet takie, że jest bohaterem i patriotą. I tak dalej. Dzisiaj wiemy już dużo więcej, a i tak trudno jest jednym zdanie scharakteryzować zabójcę.. Jednak zagrożenie, według mnie jest zbyt duże, by nie próbować szukać przyczyn. Dodam, że przyczyn wewnętrznych. Bowiem nie był to atak zewnętrznych terrorystów. Jedno, co jest pewne to, że mordercą kierowała nienawiść. Nienawiść od zawsze istniała w „arsenale” ludzkich uczuć. Jednocześnie stwórca (lub natura – jak kto woli) wyposażył człowieka w hamulec, czasem nazywanym sumieniem. Jest to jednak mechanizm zawodny. Bo pomijając jego wrodzony brak, może on być w procesie rozwoju człowieka „modyfikowany”. Może się to dziać za przyczyną rodziców, kolegów, szkoły czy innych ośrodków kształtujących młodego człowieka. Jeżeli w tym okresie którykolwiek z tych ośrodków za normalne i akceptowalne uważa np. niechęć do innych, głównie czymś różniących się ludzi – to jest pewne, że prawdopodobieństwo wystąpienia takich dewiacji jak u wspomnianego Norwega będzie większe. Niechęć (czasem strach) może objawiać się wobec ludzi ułomnych, wyróżniających się cechami fizycznymi (inny kolor skóry,przysłowiowe rude włosy itp.) . Dorośli utrwalają te lęki – rudy jest fałszywy, murzyn to głupi leń, ateista nie kocha Boga, więc jest z gruntu złym człowiekiem. W dorosłym życiu potem wystarczy, że tak skrzywiony młody osobnik spotyka jakiegoś guru, który utwierdza go w tych fobiach, uzasadniając je swoim autorytetem. Taki guru może objawić się na płaszczyźnie religijnej, kulturowej czy politycznej. Oczywiście, nie jest to takie proste jak napisałem. Nie istnieje przecież partia (przynajmniej w obecnym czasie w Polsce), której celem jest eliminacja niepełnosprawnych. Ale młody człowiek z wpojoną jedną fobią (pomijam jednostki chorobowe) jest łatwym „przedmiotem” do manipulowania i wmawiania mu innych fobii. I takiemu to łatwo wmówić, że wszystkiemu winni są Żydzi, masoni i cykliści. Jeżeli już udało się skupić i odpowiednio ukształtować większą ilość nieszczęśników, łatwo potem wywoływać u nich gniew na „winowajców” i zachęcać do „walki ze złem”. Nie wiem czy tak było w przypadku zwyrodnialca z Norwegii. Zresztą nie musiał on formalnie należeć do żadnej takiej organizacji. Wystarczyła atmosfera, jaką ta (lub te) organizacja wytwarzała w społeczeństwie. Większość czytelników zapewne już zorientowała się, dokąd zmierzam. Więc czas spojrzeć na nasze polityczne podwórko. Narzekanie na przebieg kampanii wyborczych, nie ma sensu. Nie odstajemy od większości „cywilizowanych” krajów. To, że politycy w sejmie obrażają się wzajemnie, opluwają czy „piorą po pyskach”, nie jest chwalebne. Ale też nie jest powodem do rozdzierania szat. Przecież kampania wyborcza to bezpośrednia walka między kilkoma rywalami. W tej walce nawet „dziadek z wermachtu”, choć budzi obrzydzenie, nie czyni zbyt wielkich szkód społecznych. Debaty w sejmie (chociaż częściej przenoszone są do studiów TV) to przecież też walka interesów partyjnych. Dla niepoznaki nazywanych walką o dobro społeczne. Jeżeli jednak politycy zaczynają swój gniew kierować bezpośrednio na pewne grupy społeczne – to już jest niebezpieczne. Bowiem osobnicy, którym poświęciłem początek tego wpisu, mają już wskazanych palcem wrogów. Klasycznym przykładem takiego zachowania jest słynne: „my stoimy tam gdzie wtedy, oni tam gdzie ZOMO”, lub ostatnio modne: „tu jest Polska”. Żadna partia, włączając w to różne efemerydy, nie posuwała się nigdy do jawnego dzielenia społeczeństwa. ŻADNA POZA PIS-em! Moi przeciwnicy wrzasną zaraz – jak to? A moherowe berety?. I to jest kłamstwo. Bowiem pojęcie „moherowe berety” owszem, weszło do potocznej polszczyzny za sprawą Tuska. Ale oskarżać go o to, to tak akby Marię Curie-Skłodowską oskarżać o Hiroszimę. Tusk użył co prawda słowa „moher”, ale dla określenia składu i sposobu zawierania przez PiS koalicji rządowej. Z racji udziału w niej LPR i błogosławieństwa udzielanego przez dyrektora Rydzyka, nazwał ją „moherową koalicją”. I było to skierowane przeciwko politykom i partiom politycznym. Jednak nie przeciw jakiejkolwiek grupie społecznej. Natomiast pisowskiego dzielenia społeczeństwa mamy mnóstwo. Choćby jeszcze „prawi Polacy” czy „prawdziwi patrioci”. I tylko ślepy i głuchy może temu zaprzeczać. Zastanówmy się więc na koniec, czy norweska tragedia możliwa jest w Polsce? Z wychowaniem w szkołach bywa różnie, chociaż nie tak źle. Lekcje religii – to już gorsza sprawa. Nauczanie w kościołach –nawet gdyby pominąć media Rydzyka – wygląda fatalnie. PiS już mamy. Czego jeszcze brakuje? A może nie brakuje i bomba już tyka? Ze strony: http://tiny.pl/h5gxd -- stevep Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|
Data: 2011-07-27 13:46:47 | |
Autor: obserwator | |
Dominik Taras autorytetem gazety Michnika. | |
To gazeta Michnika publikowala zdjecia tego bandziora z bronia?
Pytanie retoryczne: w jakim celu to robila? http://glosulicy.blox.pl/2010/10/Dominik-Taras-autorytetem-Gazety-Wyborczej.html -- |
|
Data: 2011-07-27 19:05:07 | |
Autor: stevep | |
Dominik Taras autorytetem gazety Michnika. | |
Dnia 27-07-2011 o 15:46:47 obserwator <fajny.d.arzbor.WYTNIJ@gazeta.pl> napisa(a):
To gazeta Michnika publikowala zdjecia tego bandziora z bronia?A co miaa publikowa zdjcia Brejvika jako nudysty? -- stevep Uywam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|