Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Czy można mowić dzień dobry nie wyjmując r ąk z kieszeni?

Czy można mowić dzień dobry nie wyjmując r ąk z kieszeni?

Data: 2011-08-26 16:31:14
Autor: stevep
Czy można mowić dzień dobry nie wyjmując r ąk z kieszeni?
# Czyny i rozmowy polityków PiS, przez lata ciężkiej pracy posła Marka  Suskiego archiwizowane w teczkach na Nowogrodzkiej, odcisnęły się teraz na  listach wyborczych. Kaczyński niepostrzeżenie wymienia dużą część klubu

Jutro PiS pokaże swoich kandydatów na posłów. Ale w dużej części listy  partii Jarosława Kaczyńskiego już znamy. Co pokazują?

Ten czy ów poseł ze zdumieniem dowiedział się, że w jakimś zamierzchłym  głosowaniu wcisnął nie ten, co trzeba, guzik i w zatrudnieniu na Wiejskiej  czeka go przerwa.

Miałem nadzieję, że tamta sprawa poszła w niepamięć - zmartwił się Jerzy  Gosiewski, gdy okazało się, że nie będzie kandydował, bo kiedyś  nieprawomyślnie zagłosował nad składem sejmowej komisji ochrony środowiska.

Ale czasem teczek Suskiego nie trzeba. Jarosław Kaczyński i bez nich  pamięć ma jak słoń. Anegdota z jednej z poprzednich kampanii głosi, że  pewien polityk omal nie zniknął z listy za grubiaństwo. Zarzut faktycznie  potężnego kalibru; nieszczęśnik powiedział wprawdzie prezesowi ''dzień  dobry'', ale nie wyjął przy tym rąk z kieszeni. Z trudem wybronili go  koledzy, podobno zaszył sobie potem kieszenie. Licha lepiej nie kusić..

Prezes o takich i cięższych jeszcze przewinieniach przypomina sobie w  momencie, gdy jego władza nad partią jest największa - kiedy powstają  listy wyborcze. I to dopiero w ostatniej chwili, nie tylko po to, żeby  awantura była jak najkrótsza, ale i po to, żeby skrzywdzeni nie załapali  się na listy konkurencji.

Przyjrzyjmy się ruchom Kaczyńskiego w kilku okręgach.

Ludwik Dorn został wyrzucony z PiS w 2008 r. po sporej awanturze.  Przeszedł do Polski Plus, ale potem, dręczony niepokojem o reelekcję,  ogłosił się ''przyjacielem ludu pisowskiego'' i podpisał z Kaczyńskim  porozumienie o starcie w wyborach w podwarszawskim obwarzanku.

Były marszałek Sejmu sprytnie przewidział, że lud pisowski niekoniecznie  jego przyjaźń odwzajemni. Nie każdy lubi, jak się go nazywa eunuchem.

Dorn zagwarantował więc sobie dwójkę, ale jego koledzy zadbali, by o  mandat było mu jak najciężej. Jedynką jest tam Mariusz Błaszczak, trójką -  Magdalena Merta, czwórką - popularny w Radiu Maryja były minister  środowiska Jan Szyszko, piątką - Jacek Sasin. Merta to wdowa po zmarłym w  katastrofie smoleńskiej Tomaszu Mercie, a Sasin to minister Lecha  Kaczyńskiego. Z racji zaangażowania w sprawy smoleńskie obydwoje bardzo  popularni wśród zwolenników PiS.

A mandaty w 2007 r. PiS zdobył cztery i nic nie wskazuje, żeby teraz ich  przybyło. Pożegnanie z Dornem? Nie wiadomo, ale o jego przyszłość w Sejmie  bym się nie zakładał.

Jak jakiś poseł prezesowi podpadł, a potem prezes zmuszony okolicznościami  obiecał mu wysokie miejsce, to można to miejsce owszem dać, ale w obcym mu  okręgu. To już casus Jerzego Polaczka, który w poprzednich wyborach był  jedynką w Katowicach i miał tam świetny wynik, ale potem zaliczył epizod w  Polsce Plus. Mimo wielkiego zaangażowania w wyjaśnianie katastrofy karnie  został więc dwójką w Gliwicach.

Polska Plus zaszkodziła też Jarosławowi Sellinowi, który w Gdyni spadł z  miejsca drugiego na czwarte, oraz Kazimierzowi Ujazdowskiemu (dwójka we  Wrocławiu). Prezes pamięta.

Kaczyński byłby jednak niesprawiedliwy, gdyby karał tylko za Polskę Plus.  - Wierzę w boską moc, która czyni cuda - mówi zepchnięta na 18.. miejsce w  Toruniu Anna Sobecka, która podpadła startem do europarlamentu w barwach  Libertasu.

Z uwagi na związki Sobeckiej z Radiem Maryja trzeba było długich  ''macanek'' - jak je nazywa ważny polityk PiS - z o. Rydzykiem, by  Kaczyński mógł wyciąć posłankę bez obaw o poparcie dla list. ''Macanki''  skończyły się tym, że na wysokim miejscu w Toruniu znalazł się inny  ulubieniec Radia - Przemysław Przybylski.

Z okolic PiS można też usłyszeć historię pewnego posła, który poczuł się  zagrożony, więc najpierw rozpuścił pogłoski, że pragnie go PJN, a potem  przybiegł do prezesa i, zapewniając go o swej lojalności, wymógł obietnicę  miejsca na liście.

Z tego co wiem, tego posła zabrakło na listach. - Prezes zwykle dotrzymuje  obietnic, ale nie tych, które składa pod presją - wyjaśnia mój rozmówca.

A o innych pechowcach zapamiętanych przez Kaczyńskiego jeszcze pewnie  usłyszymy. Niektórzy może nawet pochopnie ucieszyli się już z niezłego  miejsca, ale potem okaże się, że partia wspiera ich bez zapału, mają mały  limit pieniędzy na indywidualną kampanię, a za plecami czają się popularni  koledzy-rywale.

Ich nazwiska już znamy, widać, kto będzie promowany. Profesorowie Andrzej  Waśko, Krystyna Pawłowicz, Józefina Hrynkiewicz i Jerzy Żyżyński. Ekipa z  kancelarii Lecha Kaczyńskiego: Witold Waszczykowski, Anna Fotyga, Andrzej  Duda, Maciej Łopiński, zaciąg z CBA z Mariuszem Kamińskim na czele. Piotr  Naimski i Krzysztof Czabański, Bogdan Święczkowski i Paweł Szałamacha.

Kaczyński niepostrzeżenie wymienia dużą część klubu. Na nowych,  niesfrustrowanych siedzeniem w opozycji polityków, którzy będą mu  niezwykle wdzięczni za poselski fotel. Sobie chce zapewnić spokój w roli  przywódcy PiS. #
Ze strony:
http://tiny.pl/h5kzx


--
stevep
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Data: 2011-08-26 17:24:33
Autor: pluton
Czy można mowić dzień dobry nie wyjmując rąk z kieszeni?
Kaczyński niepostrzeżenie wymienia dużą część klubu. Na nowych,
niesfrustrowanych siedzeniem w opozycji polityków, którzy będą mu
niezwykle wdzięczni za poselski fotel. Sobie chce zapewnić spokój w roli
przywódcy PiS. #


Dobra robota. Wydymani nic dla pisu nie zrobia w terenie i za 4 lata
pis pewnie nie przekroczy progu.

--
pozdrawiam
P.L.U.T.O.N.: Positronic Lifeform Used for Troubleshooting and Online
Nullification

Czy można mowić dzień dobry nie wyjmując r ąk z kieszeni?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona