Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   Czyja by była wina ?

Czyja by była wina ?

Data: 2017-05-07 12:00:06
Autor: spider
Czyja by była wina ?
W dniu 2017-05-06 o 18:12, ksenia pisze:
ale przyspieszyłem i sie  zmiesciłem.

Nie znam sytuacji, ale czy nie powinno się podczas wyprzedzania dać od razu maksymalnie w pizdę by manewr był jak najkrótszy? Zawsze się zastanawiam skąd u ludzi takie kapelusznikowate wyprzedzanie, oszczędność paliwa, czy potrzeba adrenaliny?

Data: 2017-05-07 13:02:36
Autor: Poldek
Czyja by była wina ?
W dniu 2017-05-07 o 12:00, spider pisze:
W dniu 2017-05-06 o 18:12, ksenia pisze:
ale przyspieszyłem i sie  zmiesciłem.

Nie znam sytuacji, ale czy nie powinno się podczas wyprzedzania dać od razu maksymalnie w pizdę by manewr był jak najkrótszy? Zawsze się zastanawiam skąd u ludzi takie kapelusznikowate wyprzedzanie, oszczędność paliwa, czy potrzeba adrenaliny?


Jest takie coś, jak maksymalna dopuszczalna prędkość. Np. w terenie zabudowanym 50/60 km/godz. Ostre przyspieszenie, które tak barwnie nazwałeś, zapewne wiązałoby się z przekroczeniem dopuszczalnej prędkości. Do tego dochodzi niepotrzebny nikomu hałas, dodatkowe zatrucie środowiska, zużycie paliwa i samochodu (klocki, tarcze, sprzęgło itd). Dlatego, ja po prostu nie silę się na wyprzedzanie w takich sytuacjach. Zysk jest czysto psychologiczny, bo na najbliższych światłach i tak się wszyscy spotykamy.

Data: 2017-05-07 15:08:20
Autor: spider
Czyja by była wina ?
W dniu 2017-05-07 o 13:02, Poldek pisze:

Jest takie coś, jak maksymalna dopuszczalna prędkość. Np. w terenie
zabudowanym 50/60 km/godz. Ostre przyspieszenie, które tak barwnie
nazwałeś, zapewne wiązałoby się z przekroczeniem dopuszczalnej
prędkości. Do tego dochodzi niepotrzebny nikomu hałas, dodatkowe
zatrucie środowiska, zużycie paliwa i samochodu (klocki, tarcze,
sprzęgło itd). Dlatego, ja po prostu nie silę się na wyprzedzanie w
takich sytuacjach. Zysk jest czysto psychologiczny, bo na najbliższych
światłach i tak się wszyscy spotykamy.

W terenie zabudowanym na jednopasmówkach praktycznie nie wyprzedzam, ewentualnie jak się trafi jakaś zawalidroga 30km/h, bo zazwyczaj pełno jest przejść dla pieszych, skrzyżowań i ograniczenie do 50, zaś po Warszawie staram się tak jeździć by jak najmniej używać hamulca i nie gnam na złamanie karku tylko po to by zatrzymać na czerwonym które widzę z odległości kilkuset metrów.
Miałem tu raczej na myśli sytuację na ruchliwych jednopasmówkach poza miastem, niektórzy wydają się nawet nie redukować biegu tylko duszą auto na piątce a że zazwyczaj silnik słaby to wyprzedzają żółwim tempem.

Czyja by była wina ?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona