Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Czym jest 'prawo naturalne'

Czym jest 'prawo naturalne'

Data: 2012-10-21 08:24:00
Autor: Grzegorz Z.
Czym jest 'prawo naturalne'
W dyskusjach ideowych na temat in vitro, antykoncepcji, aborcji czy
związków partnerskich prawica i hierarchia kościelna często odwołują się do
prawa naturalnego. Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, co to jest.

Kardynał Stanisław Dziwisz żąda, by prawo stanowione przez Sejm było zgodne
z prawem naturalnym. Papież Benedykt XVI proponuje, by było ono płaszczyzną
dialogu ze świeckim społeczeństwem obywatelskim. Brzmi dobrze: prawo
naturalne, a więc oczywiste, niekwestionowalne, jakoś powszechne. W każdym
razie bez religijnej domieszki. Tylko co to dokładnie znaczy? Takie jak w
przyrodzie?

Aborcję zna natura bardzo dobrze. Dokonuje jej tysiącami, także z przyczyn
społecznych (są gatunki, które ronią podczas stresu spowodowanego
przegęszczeniem). Podobnie homoseksualizm, obserwowany u wielu gatunków
zwierząt i we wszystkich niemal znanych kulturach. Antykoncepcja? Pigułka w
naturze nie występuje, ale transplantacje także nie, a przecież nie
słyszymy, żeby były niezgodne z prawem naturalnym. Powiedzmy więc sobie od
razu: nie o naturę w biologicznym znaczeniu tu chodzi, ale o pewien
filozoficzno-kulturowy konstrukt.

Prawo natury biblijnej

Autor książki „Klasycy praw natury” Roman Tokarczyk pisze, że jest to
termin wyjątkowo wieloznaczny. Każdy niemal myśliciel, który się nim
zajmował, nadawał mu własne znaczenie. Najogólniej mówiąc, ma ono łączyć
wszystkich ludzi, bez względu na różnice kulturowe czy religijne. Nie
zmienia się pod wpływem przemian historycznych. Nie można go człowiekowi
odebrać, bo wynika z jego natury. Dla jednych filozofów starożytnych tą
naturą była równość wszystkich ludzi. Przeciwstawiali ją prawu
stanowionemu, które wprowadza różnice między nimi. Ale inni już widzieli w
prawie naturalnym źródło nierówności, bo rozumieli je jako oparte na
instynkcie panowanie silnych nad słabymi. Dla Arystotelesa treścią prawa
natury były wspólne wszystkim ludziom oceny tego, co dobre, a co złe. Przy
czym nie przeszkadzało mu to aprobować niewolnictwa jako naturalnego
panowania obdarzonych większym rozumem (Greków) nad stojącymi niżej
(barbarzyńcy).

Filozofia naszej ery przejęła z prawa naturalnego przede wszystkim złotą
regułę, czyli nakaz, by człowiek wobec innych zachowywał się tak, jak
chciałby, by postępowano wobec niego. W nurcie świeckiej filozofii – mówiąc
skrótem – ta idea ewoluowała w prawa człowieka. W filozofii
chrześcijańskiej utożsamiono ją z wezwaniem: miłuj bliźniego swego jak
siebie samego. Przynajmniej na początku.

Św. Paweł twierdził, że natura wypisała prawa w sercu człowieka mocą Boga.
Mogą je poznać wszyscy, także poganie, bo źródłem poznania jest sumienie.
Św. Tomasz, który do dziś pozostaje najwyższym autorytetem w Kościele
katolickim, też formułuje zasadę ogólną: dobro należy czynić, a zła unikać.
Odróżnić je pozwala ludzki rozum. W ramach prawa naturalnego mieści się
Dekalog. Przy czym, jak pisze Tokarczyk, Tomasz popełnia pewien błąd
logiczny. Uznaje system wartości chrześcijańskich za zgodny z naturą, aby z
takiego pojęcia natury wyprowadzić system wartości chrześcijańskich.
Granice między argumentami biblijnymi i argumentami z prawa naturalnego się
zacierają. Można to zresztą obserwować i we współczesnych dyskusjach. A
powoływanie się na Pismo Święte w debatach etycznych może być
niebezpieczne. Tam są naprawdę zapisane różne rzeczy. Na przykład żądanie
kary śmierci za seks podczas menstruacji, czy wymóg, by ukamienować
zaręczoną kobietę, która została zgwałcona w obrębie murów miejskich...

Poszukując konkretnych treści prawa naturalnego wskazuje Tomasz nakaz
mówienia i poszukiwania prawdy, zwłaszcza prawdy o Bogu, zakaz samobójstwa
i zabójstwa, nakaz małżeństwa i wychowania potomstwa. Przy czym zakazu
zabójstwa nie traktował ze szczególnym rygoryzmem. Uznawał na przykład, że
skoro kacerze uparcie zachowują niewiarę, to dla ochrony wiary przed
zaraźliwym przykładem można ich skazać na śmierć. Podobnie argumentował
Zakon Krzyżacki: prawo naturalne zakorzenione jest w Bogu, dlatego jeśli
poganie oddają cześć swoim bożkom, to łamią prawo naturalne i należy ich
zwalczać. W niewolnictwie też nie widział Tomasz problemu; to naturalny
rezultat grzechu pierworodnego. Po prostu, niektórzy z powodu słabości
rozumu przeznaczeni są do służenia innym jako obdarzone duszą narzędzia.
Prawdę mówiąc, z małżeństwem również miał pewien kłopot. Bo skoro prawo
naturalne wymaga założenia rodziny, to co z dziewictwem, co z celibatem? I
tłumaczy, że dziewictwo stoi wyżej od małżeństwa, bo to dobro duchowe.

Właściwie to miał kłopot przede wszystkim z kobietami. Nie bardzo mógł
zrozumieć, skąd się biorą. Jak z czegoś tak doskonałego jak męskie nasienie
– a wierzono wówczas, że wystarczy ono do zapłodnienia – może powstać byt
tak wadliwy jak kobieta. W końcu wytłumaczył to sobie wpływem południowych
wiatrów, które niosąc deszcze, powodują rodzenie się dzieci o większej
zawartości wody, a więc dziewczynek. Związek duchowy z kobietą jest
niemożliwy. Do przyjaźni czy rozmowy lepiej nadaje się inny mężczyzna. Jak
zachwalają autorzy „Młota na czarownice”, Tomasz był tak nieskazitelnie
czysty, że bez przymusu nawet nie mógł rozmawiać z kobietami. W końcu
uznał, że kobieta potrzebna jest do rozrodu i pomocy w gospodarstwie
domowym. Przy czym, ze swej natury, ma trwać w stanie podporządkowania
wobec męża. Małżeństwo jest sakramentem, ale poślednim, bo zawiera minimum
duchowości.
Śladem słonia

W historii Kościoła katolickiego używanie argumentacji z prawa naturalnego
dotyczyło wielu różnych dziedzin. Gdy w 1905 r. Francja wprowadziła
rozdział Kościoła od państwa, Pius X grzmiał: „mocą wzniosłej pełni władzy,
przekazanej nam przez Boga, potępiamy i odrzucamy ustawę (...) albowiem
traktuje ona Boga w najgłębszej swej istocie pogardliwie i odrzuca go
całkiem publicznie, ustalając, że Republika nie uznaje żadnej określonej
formy nabożeństwa, gdyż narusza to prawo natury, prawo międzynarodowe i
powszechne zaufanie do umów”. Wcześniej Grzegorz XVI potępiał wolność
sumienia jako obłęd, a Leon XIII twierdził, że nigdy nie wolno domagać się
wolności myśli, wolności prasy ani też wolności religii „jak gdyby wszystko
to były prawa dane człowiekowi z natury”. Ten sam papież w encyklice zwanej
„robotniczą”, będącej odpowiedzią na rozprzestrzeniający się ruch
socjalistyczny, zadekretował, że własność prywatna jest prawem natury. Choć
wieki wcześniej Jan Chryzostom uznawał, że taki charakter ma wspólnota
dóbr. Wielu teologów optowało za utrzymaniem kary śmierci, jako zgodnej z
prawem naturalnym, do czasu gdy Jan Paweł II nie rozstrzygnął tego sporu.

Współcześnie argument prawa naturalnego używany jest przede wszystkim w
debatach dotyczących seksualności. Ale i tu ma wielowiekową tradycję.
Kościół katolicki, powołując się na prawo naturalne, głosi świętość rodziny
i twierdzi, że małżeństwo jako instytucja zawsze pozostawało czymś
niezmiennym. To nie do końca prawda. I nie chodzi nawet o to, że w Starym
Testamencie monogamia nie jest niczym oczywistym. Nie była oczywista także
dla św. Augustyna, innego klasyka prawa naturalnego w tradycji katolickiej.
„Pochwalam raczej wykorzystywanie płodności wielu kobiet dla niesamolubnego
celu, niż ciała jednej ze względu na nią tylko. (...) W drugim (przypadku)
chodzi jedynie o zaspokojenie lubieżności skierowanej na ziemską
przyjemność”. Lubieżność to będzie słowo klucz przez całe wieki historii
Kościoła.

Św. Paweł głosił, że najlepiej, aby człowiek trzymał się z dala od kobiet,
ale skoro już nie może nad sobą zapanować, trudno, niech się żeni.
„Małżeństwo nie jest zatem celem samym w sobie, tylko rozwiązaniem
ostatecznym, praktycznym wybiegiem w celu uniknięcia cudzołóstwa” –
komentuje Dag Oistein Endsjo, autor książki „Seks i religia”. Pożądliwość i
rozkosz są czymś nienaturalnym, seks jest grzechem, wymaga zatem
usprawiedliwienia – dziecka. Każdy, zgodny z naturą, akt ma mieć na celu
prokreację. Dlatego współżycie starszych małżonków określano jako haniebne.
„Kto zbyt namiętnie kocha żonę, narusza dobro małżeństwa i może być nazwany
cudzołożnikiem” – przekonuje św. Tomasz i przywołuje przykład zwierząt,
które spółkują tylko dla prokreacji. Ulubionym wzorem, który jako godny
naśladowania przedstawiano małżonkom, był zapożyczony od Pliniusza słoń,
który współżyje tylko co dwa lata, zawsze w ukryciu, a potem idzie oczyścić
się w rzece.

Przy czym seks jest jednak niezbędny i Kościół zalecał żonom, by zawsze
ulegały pragnieniom swych mężów, bo inaczej mogą ich wpędzić w nierząd lub
cudzołóstwo. Można powiedzieć, że to naturalne prawo do gwałtu
małżeńskiego. Bez względu na okoliczności. „Raczej żona musi się pogodzić,
że zginie, niżby jej mąż miał zgrzeszyć” – zalecał arcybiskup Langton,
XIII-wieczny prymas Anglii. Zdarzało się, że podobną uległość zalecano
mężczyznom, ale raczej powinni „postami i rózgą poskromić tę bezczelność”.
Akt seksualny jest dziś niezbędny do stwierdzenia ważności małżeństwa.
Jeszcze niedawno zdarzały się przypadki, że ślubu kościelnego odmawiano
niepełnosprawnym. Ale przez wieki trwał w Kościele spór między teorią
konsensu (wystarczy wola małżonków) i teorią kopulacyjną. Zakończył się
kompromisem. Zgodnie z prawem kanonicznym obowiązującym od 1983 r.
małżeństwo nieskonsumowane jest ważne, ale dopiero po konsumpcji staje się
nierozerwalne. Przy czym – w świetle prawa naturalnego – nie jest to takie
proste. Stosunek z pigułką się liczy. Przerywany – nie, bo nasienie nie
trafiło do pochwy. A z prezerwatywą? Tak motywowane wnioski o unieważnienie
małżeństwa są przez Watykan odrzucane, bo nie ma całkowitej pewności, czy
prezerwatywa była szczelna i jakaś kropelka się nie przedostała.
Drabina nierządu

„Wszystko to, co wykracza poza seksualne ramy narzucone przez dane
wyznanie, zostaje uznane za coś sprzecznego z naturą” – pisze Dag Oistein
Endsjo i dodaje – „Nic nie angażuje Kościoła tak mocno, jak sprawy życia
płciowego innych ludzi”.

Uta Ranke Heineman, która jako pierwsza kobieta otrzymała profesurę i
katedrę teologii katolickiej (której zresztą szybko ją pozbawiono), nazywa
duchownych kontrolerami alkowy i policjantami pożycia. Faktycznie, od
chwili, gdy Kościół uznał, że stosunek, który nie służy zapłodnieniu jest
sprzeczny z naturą, wziął się żarliwie za dopracowanie szczegółów. Według
św. Tomasza, także sposób spółkowania przepisany jest przez naturę. Tylko
pozycja klasyczna, reszta jest contra naturam. Anonimowa Summa z XIII w.
stwierdza, że przyzwolenie kobiety na odstępstwo od pozycji normalnej jest
grzechem równie ciężkim jak morderstwo, a Bernard ze Sieny w XV w.
przekonywał, że jest rzeczą występną, gdy mężczyzna obcuje z własną matką,
ale rzeczą jeszcze gorszą, gdy obcuje z własną żoną w sposób przeciwny
naturze.

Średniowieczne kodeksy skrupulatnie dzieliły części ciała na przyzwoite,
mniej przyzwoite i całkiem nieprzyzwoite, przy czym nawet częścią
przyzwoitą można było śmiertelnie zgrzeszyć. Wyznaczano dni, w które
uprawianie seksu jest zakazane: podczas menstruacji, ciąży, karmienia
piersią, podczas postu i świąt kościelnych, bywało, że także w środy,
piątki, niedziele i sobotnią noc. Biskup Cezariusz z Arles w VI w.
straszył, że tym, którzy nie potrafią we właściwym czasie powstrzymać się
od współżycia, urodzą się dzieci trędowate, epileptyczne lub opętane przez
diabła. Masturbacja, jako nienaturalna, jest oczywiście grzechem
śmiertelnym. Jeszcze współcześnie ks. prof. Tadeusz Ślipko, autor książki
„Granice życia”, argumentując przeciwko in vitro nadmienia, że dodatkowy
cień na tę metodę rzuca „niezgodny z moralnym ładem sposób uzyskiwania
męskiej spermy”. To i tak postęp w porównaniu ze św. Tomaszem, który był
przekonany, że spermę masturbujących się mężczyzn kradną demony, by
następnie zapłodnić nimi kobietę. Klasyfikował onanizm jako bardziej
naturalny od seksu analnego czy oralnego, ale mniej naturalny od
niewierności, gwałtu i kazirodztwa. Mnich Gracjan na podstawie pism św.
Augustyna, wypowiadając się o przeciwnym naturze obcowaniu w małżeństwie,
ustala „drabinę nierządu”. Stosunek przerywany, wszelkie formy
antykoncepcji, seks analny i oralny są gorsze od cudzołóstwa. Ba, gorsze
nawet od stosunku z własną matką, jeśli jest otwarty na prokreację.

Karl Deschner w książce „Krzyż pański z Kościołem” opisuje podręczniki
teologii moralnej, w których roztrząsa się kwestię, czy użycie języka w
pocałunku małżeńskim może być dozwolone, i formułuje instrukcje, na ile
milimetrów może on wniknąć w jamę ustną współmałżonka, żeby nie było
grzechu. Mistrzem detalu był Alfons Liguori, który w 1732 r. założył zakon
redemptorystów, kanonizowany patron spowiedników i moralistów. Ustalał
„najwłaściwszą pozycję przy wytrysku męskiego nasienia i jego przyjęcia
przez srom niewieści”, roztrząsał nierząd ze zwłokami, zastanawiał się, czy
jest grzechem śmiertelnym odmowa czwartego stosunku tej samej nocy.
Teolodzy moralni mieli fantazję. Nie każdemu przyszłoby do głowy
rozpatrywać stopień grzeszności wprowadzenia do pochwy dzioba kury lub
kawałka chleba, aby nakłonić psa do lizania części sromowych.

Księgi pokutne ustalały czas kościelnej pokuty za poszczególne przestępstwa
seksualne. Przy czym kary za seks analny, oralny czy stosunek przerywany
bywały wyższe niż za umyślne zabójstwo. Nasienie ma trafić do pochwy.

Próg moralnie właściwy

W tym kontekście nienaturalność aborcji i antykoncepcji jest rzeczą
oczywistą. Przy czym jeśli chodzi o aborcję, stanowisko Kościoła nie zawsze
było tak rygorystyczne jak dziś. Nie uznawano jej za zabójstwo, dopóki
embrion nie został ożywiony duszą, a więc – jak wierzono w czasach św.
Tomasza – do 40 dnia w przypadku płodów męskich i 80 dni w przypadku płodów
żeńskich. A ponieważ płci płodu nie dało się odróżnić, mogło to oznaczać
niekaralność usunięcia ciąży do 80 dnia. Dopiero pod koniec XIX w. Kościół
definitywnie uznał, że płód otrzymuje duszę w momencie poczęcia i zakazał
aborcji nawet w sytuacji zagrożenia życia matki.

Zapobieganie ciąży od początku zrównano z morderstwem, choć Chryzostom,
ojciec Kościoła, uznawał je nawet za gorsze od morderstwa. Szczególne
oburzenie budziły prezerwatywy, bo nie dość, że ułatwiają bezkarną
rozpustę, to jeszcze – jak głosi papieskie brewe z 1826 r. – „utrudniają
działanie Opatrzności, która zamierzyła karać stworzenia na tych członkach,
którymi zgrzeszyły”. Chodziło o to, że mogą chronić przed syfilisem. Tak
jak dzisiaj przed wirusem HIV.

Kościół długo był nieugięty. „Żadna przyczyna, nawet najpoważniejsza, nie
usprawiedliwia zapobiegania ciąży” – głosi Pius XI w encyklice Casti
Connubi z 1930 r. i nazywa antykoncepcję „zbrodniczą wolnością”. Chociaż w
stosunku Watykanu do małżeńskiego seksu nastąpiła pewna korekta. W
adhortacji Familiaris Consortio Jan Paweł II akceptuje fakt, że małżonkowie
mogą pożądać rozkoszy seksualnej. Przestała być uznawana za grzech, ale
stosunek, który ma na celu jedynie rozkosz – nadal tak. Wolno już nie
myśleć o poczęciu, ale nie wolno go wykluczać.

Jeśli chodzi o antykoncepcję, do hierarchów Kościoła nie trafiały żadne
argumenty: bieda, głód, zagrożenie życia kobiety – trudno, „umrze w
pobożności”. „Żadna bieda nie może być tak przygniatająca, żadna korzyść
tak wielka, żadna żądza tak dojmująca, by mogła usprawiedliwić tego rodzaju
postępowanie przeciw naturalnemu, boskiemu prawu moralnemu” – głosili
biskupi niemieccy w przedeniu I wojny światowej. Dopiero Pius XII wyraził
zgodę na stosowanie metod naturalnych, uznając je za moralnie
usprawiedliwione, o ile „istnieją poważne wskazania”. Wielu duchownych
porównywało te metody do onanizmu i ostrzegało, że będą skutkować
szerzeniem się egoizmu i ochłodzeniem miłości małżeńskiej. Jan Paweł II
stwierdził, że przeciwnie – służą ociepleniu, przy czym zalecił, by ich nie
nadużywać. Bo małżonkowie z „nierzetelnych powodów” mogliby zacząć
utrzymywać liczbę dzieci „poniżej progu moralnie właściwego dla danej
rodziny”. Wierni mogą mieć kłopot z połapaniem się w tej moralnej
akrobatyce, ale to i tak rewolucja w prawie naturalnym. Św. Augustyn
prototyp współczesnej metody kalendarzykowej nazywał bezpardonowo
„nierządem w małżeństwie”.
Wytrych

„O tym, co jest naturalne, decyduje w teologii stara tradycja, a tradycji
tej strzegą pieczołowicie starzy, dalecy od spraw małżeństwa mężczyźni” –
pisała Uta Ranke-Heinemann. Problem w tym, że nie chcą poprzestać na
pouczaniu wiernych, ale dążą do tego, by poprzez prawo stanowione mieć
wpływ na życie całego społeczeństwa. Religia reguluje wiele obszarów życia
codziennego: co i kiedy jeść, jak się ubierać, jak zachować w czasie
nabożeństwa. Przy czym, jak zauważa Dag Oistein Endsjo, rzadko się zdarza,
by ktoś został skazany za naruszenie tych zasad, ale wielu ludzi straciło
życie w wyniku zachowań seksualnych, niezgodnych z przekonaniami
współwyznawców.

W tym obszarze pokusa kierowania życiem innych jest szczególnie silna. Od
czasu, gdy w IV w n.e. chrześcijaństwo stało się religią państwową, Kościół
mógł wpływać na treść prawa stanowionego. Już Konstantyn zabronił
wszystkich stosunków poza waginalnymi. Zrównał cudzołóstwo z zabójstwem.
Karano je zaszyciem w worku razem z wężem, małpą, kogutem i psem, a
następnie zatopieniem w morzu. Zamierzchła przeszłość? Oczywiście, ale
jeszcze w połowie ubiegłego wieku we Włoszech za zdradę można było trafić
na rok do więzienia. Jeśli się było żoną, bo wedle teologii moralnej,
cudzołóstwo kobiety waży więcej. Śmiercią karano za stosunek podczas
menstruacji, spędzanie płodu czy podawanie napojów sterylizujących. Według
wielu badaczy był to jeden z głównych motywów polowania na czarownice.
Jeśli chodzi o homoseksualizm, religijny zakaz także był egzekwowany z całą
stanowczością i okrucieństwem: tortury, kastracja, stosy, zakopywanie
żywcem, wieszanie głową w dół. To były kary dla przyłapanych na grzechu
sodomii. Ostatni wyrok wykonano w 1863 r. Gdy potem w koloniach angielskich
karę zmieniono na chłostę, więzienie lub prace przymusowe, wielu duchownych
protestowało, bo bezbożność należy karać śmiercią. W krajach europejskich
Kościół protestował przeciwko zniesieniu nielegalności stosunków
homoseksualnych. W krajach afrykańskich robi to do dziś. Z dużą
determinacją próbował też torpedować prawną dopuszczalność rozwodów.

W zlaicyzowanych społeczeństwach argumenty religijnej natury przestają być
skuteczne. Między innymi dlatego Kościół częściej sięga po bardziej
uniwersalne narzędzie w postaci prawa naturalnego. Z całą szczerością
opisuje to diakon Franciszek Girjatowicz na stronie katolik.pl: „W trakcie
polemik wierzący często powołują się na Biblię jako kryterium dobra i zła
moralnego. Są to argumenty dla wierzących, ale nie dla tych, co nie wierzą
lub utracili wiarę. Dla takich ludzi tylko argumenty płynące z prawa
naturalnego mogą być przekonujące. Prawo natury ze względu na to, że
wszyscy mamy tę samą naturę, jest wspólne dla wszystkich ludzi, wierzących
i niewierzących”. Czy aby na pewno? Większość ludzi pewnie byłaby skłonna
zaakceptować złotą regułę. Ale jeśli chodzi o sferę związaną z
seksualnością różnorodność postaw w wielu kulturach i społecznościach
pokazuje, że nie ma tu żadnego ostatecznego, naturalnego wzorca. Nawet
historia Kościoła wskazywałaby, że zwrot „prawo naturalne” należy
odczytywać po prostu jako „aktualne stanowisko Watykanu”.

Trudno o bardziej niejednoznaczne i nadużywane pojęcie. Jeszcze nie tak
dawno argumentu prawa naturalnego używano przeciwko zniesieniu zakazu
małżeństw między czarnymi i białymi. Ostatnio zaś ojciec Tadeusz Rydzyk
grzmiał, że wyrok skazujący go na karę grzywny za nielegalną zbiórkę
pieniędzy jest niezgodny z prawem naturalnym.

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1527383,3,prawo-naturalne-- -czym-ono-jest.read
--
"Prawo do potwierdzenia swej osobowości oznacza prawo do życia"
Dietrich Bonhoeffer

Data: 2012-10-21 08:37:35
Autor: mkarwan
Czym jest 'prawo naturalne'
Użytkownik "Grzegorz Z." <spaggia@mare.org> napisał w wiadomości news:k604e1$qkl$2dont-email.me...

Z listów Grzegorza Z. tchórzliwie ukrywajacego sie za anonymizerem

"O zesz kurwa"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/735c8000b655b53a?hl=pl

"Pierdolisz od rzeczy"
http://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/d9d7d637e72a5ad4?hl=pl

"A teraz spierdalajcie"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/3aca36a9157ed006?hl=pl
"Obys zdychal dlugo i bolesciach"
http://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/7b99cac811db7ebb?hl=pl
"Ty popierdolona kurwo!"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/51fafb78319eebaa?hl=pl
"Spierdalaj pedale!"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/b3e042ca774655b8?hl=pl

"Alez ja jestem skurwielem"
https://groups.google.com/group/pl.soc.religia/msg/a0796e4133375fa8?hl=pl

"Przeciez juz nalezalem do seminarium duchownego, a wyrzucili mnie za
pedalstwo"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/9ebda8b1607f6a0a?hl=pl

"Oj boli dzisiaj dupa"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/c3917633a7fad87a?hl=pl

"plwam na wasze sakramenta" i na ten wasz kosciól.
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/380f491375cfb03f?hl=pl

"Niechaj bedzie przeklety Bóg Ojciec i Syn, i Duch, i Matka Najswietsza, i
cale królestwo niebieskie"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/8ea0b3856782ccb4?hl=pl

"Serdecznie zydów nie znosze"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/2de9105554d4e52e?hl=pl
"spierdalaj Zydu"
https://groups.google.com/group/pl.soc.polityka/msg/58f9dc37842a482b?hl=pl

"Nie lubie dzieci"
https://groups.google.com/group/pl.soc.religia/msg/b96c58e80aad45aa?hl=pl

Data: 2012-10-28 15:10:19
Autor: Zagros
Czym jest 'prawo naturalne'
Użytkownik "Grzegorz Z." <spaggia@mare.org> napisał

Kardynał Stanisław Dziwisz żąda, by prawo stanowione przez Sejm było zgodne
z prawem naturalnym. Papież Benedykt XVI proponuje, by było ono płaszczyzną
dialogu ze świeckim społeczeństwem obywatelskim. Brzmi dobrze: prawo
naturalne, a więc oczywiste, niekwestionowalne, jakoś powszechne. W każdym
razie bez religijnej domieszki. Tylko co to dokładnie znaczy? Takie jak w
przyrodzie?

Prawa przyrody są bardzo okrutne dla słabszych,czyli śmierć
w paszczy silniejszego i sprytniejszego, więc dziwi mnie,
co wygaduje biskup. Chyba sie nigdy nad tym glębiej
nie zastanawiał.

zdar
zagros

Data: 2012-10-28 18:22:07
Autor: Artur Kosmal
Czym jest 'prawo naturalne'
On Sun, 28 Oct 2012 15:10:19 +0100
"Zagros" <zagros@gazeta.pl> wrote:

Użytkownik "Grzegorz Z." <spaggia@mare.org> napisał

> Kardynał Stanisław Dziwisz żąda, by prawo stanowione przez Sejm było > zgodne
> z prawem naturalnym. Papież Benedykt XVI proponuje, by było ono > płaszczyzną
> dialogu ze świeckim społeczeństwem obywatelskim. Brzmi dobrze: prawo
> naturalne, a więc oczywiste, niekwestionowalne, jakoś powszechne. W > każdym
> razie bez religijnej domieszki. Tylko co to dokładnie znaczy? Takie > jak w
> przyrodzie?
>
Prawa przyrody są bardzo okrutne dla słabszych,czyli śmierć
w paszczy silniejszego i sprytniejszego, więc dziwi mnie,
co wygaduje biskup. Chyba sie nigdy nad tym glębiej
nie zastanawiał.

zdar
zagros

Jesli sobie uswiadomisz, ze to kosciol jest tym "silniejszym i sprytniejszym" to przestaniesz sie dziwic ;)

--
Chcesz żyć bez grzechu ? Zostań ateistą !

Data: 2012-10-29 14:57:30
Autor: Zagros
Czym jest 'prawo naturalne'
Użytkownik "Artur Kosmal"

> Kardynał Stanisław Dziwisz żąda, by prawo stanowione przez Sejm > było
> zgodne
> z prawem naturalnym. Papież Benedykt XVI proponuje, by było ono
> płaszczyzną
> dialogu ze świeckim społeczeństwem obywatelskim. Brzmi dobrze: > prawo
> naturalne, a więc oczywiste, niekwestionowalne, jakoś powszechne. > W
> każdym
> razie bez religijnej domieszki. Tylko co to dokładnie znaczy? > Takie
> jak w
> przyrodzie?
>
Prawa przyrody są bardzo okrutne dla słabszych,czyli śmierć
w paszczy silniejszego i sprytniejszego, więc dziwi mnie,
co wygaduje biskup. Chyba sie nigdy nad tym glębiej
nie zastanawiał.

Jesli sobie uswiadomisz, ze to kosciol jest tym "silniejszym i sprytniejszym" to przestaniesz sie dziwic ;)

No tak, to wyjaśnia sprawę :-)

-- Chcesz żyć bez grzechu ? Zostań ateistą !

Data: 2012-10-28 20:15:59
Autor: Trybun
Czym jest 'prawo naturalne'
W dniu 2012-10-28 15:10, Zagros pisze:
Użytkownik "Grzegorz Z." <spaggia@mare.org> napisał

Kardynał Stanisław Dziwisz żąda, by prawo stanowione przez Sejm było zgodne
z prawem naturalnym. Papież Benedykt XVI proponuje, by było ono płaszczyzną
dialogu ze świeckim społeczeństwem obywatelskim. Brzmi dobrze: prawo
naturalne, a więc oczywiste, niekwestionowalne, jakoś powszechne. W każdym
razie bez religijnej domieszki. Tylko co to dokładnie znaczy? Takie jak w
przyrodzie?

Prawa przyrody są bardzo okrutne dla słabszych,czyli śmierć
w paszczy silniejszego i sprytniejszego, więc dziwi mnie,
co wygaduje biskup. Chyba sie nigdy nad tym glębiej
nie zastanawiał.

zdar
zagros

Prawa natury nie są okrutne. Tylko dzięki nim gatunki roślin i zwierząt mogą przetrwać i są coraz silniejsze. Natomiast ludzki gatunek wydaje się zmierzać prosto do samozagłady. Na własne życzenie składa swoje być albo nie być na ręce koncernów farmaceutycznych.

Data: 2012-10-29 15:01:44
Autor: Zagros
Czym jest 'prawo naturalne'
Użytkownik "Trybun"

Kardynał Stanisław Dziwisz żąda, by prawo stanowione przez Sejm było zgodne
z prawem naturalnym. Papież Benedykt XVI proponuje, by było ono płaszczyzną
dialogu ze świeckim społeczeństwem obywatelskim. Brzmi dobrze: prawo
naturalne, a więc oczywiste, niekwestionowalne, jakoś powszechne. W każdym
razie bez religijnej domieszki. Tylko co to dokładnie znaczy? Takie jak w
przyrodzie?

Prawa przyrody są bardzo okrutne dla słabszych,czyli śmierć
w paszczy silniejszego i sprytniejszego, więc dziwi mnie,
co wygaduje biskup. Chyba sie nigdy nad tym glębiej
nie zastanawiał.

Prawa natury nie są okrutne.

Chyba nigdy niw oglądałeś Geografica.

Tylko dzięki nim gatunki roślin i zwierząt
mogą przetrwać i są coraz silniejsze.

A co ze słabszymi i mniej sprytymi ?
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --
A jak postępujesz w swojej rodzinie ?
Wszyscy są silni i sprytni ?
Pewnie dlatego nie widzisz problemu.

zdar
zagros

Data: 2012-10-29 08:01:32
Autor: leszek niewiadomski
Czym jest 'prawo naturalne'
Am 28.10.2012 15:10, schrieb Zagros:
Użytkownik "Grzegorz Z." <spaggia@mare.org> napisał

Kardynał Stanisław Dziwisz żąda, by prawo stanowione przez Sejm było
zgodne
z prawem naturalnym. Papież Benedykt XVI proponuje, by było ono
płaszczyzną
dialogu ze świeckim społeczeństwem obywatelskim. Brzmi dobrze: prawo
naturalne, a więc oczywiste, niekwestionowalne, jakoś powszechne. W
każdym
razie bez religijnej domieszki. Tylko co to dokładnie znaczy? Takie jak w
przyrodzie?

Prawa przyrody są bardzo okrutne dla słabszych,czyli śmierć
w paszczy silniejszego i sprytniejszego, więc dziwi mnie,
co wygaduje biskup. Chyba sie nigdy nad tym glębiej
nie zastanawiał.

zdar
zagros

Jak watpisz, to kup sobie relikwie blogoslawionego JP2, ojca Pio, sw. Jozefa, Judy Tadeusza lub krzyza. Pomoga?
http://allegro.pl/relikwia-bl-jan-pawel-ii-relikwie-jpii-obrazki-i2743518900.html

ln.

Czym jest 'prawo naturalne'

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona