- Donald Tusk może być zadowolony. Zepsuł "Solidarności" obchody, umocnił wizerunek związkowców jako awanturników, a jeszcze wyszedł na człowieka odważnego - napisał w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Solidarność" Krzysztof Świątek. I wikła się we własne sidła.
Jego zdaniem burzliwe obchody powstania "S" wyreżyserował Donald Tusk. A wcześniej sam napisał scenariusz. Sugeruje, że to premier namówił Lecha Wałęsę by nie przyszedł na uroczystości. Podpuścił związkowców - swoim ostrym wystąpieniem - by go wygwizdali. Potem jeszcze przekonał Henrykę Krzywonos by skarciła Jarosława Kaczyńskiego za dzielenie Polaków, pomniejszanie zasług przeciwników politycznych w walce o wolne związki zawodowe. No i premier wydał polecenie "mainstreamowym mediom" by zrobiły z niegdysiejszej tramwajarki bohaterkę.

Zapewne taka spiskowa teoria pozwala panu Świątkowi spać spokojnie, bez poczucia winy, że to związek nawalił. Zawinili wszyscy inni, za to przywódcy obecnej "Solidarności" są bez skazy.



Świątek pomija podstawowe fakty: Lech Wałęsa nie przyszedł, bo część związkowców widzi w nim agenta Bolka, a nie legendarnego przywódcę "Solidarności". Nikt też nie musi "umacniać wizerunku związkowców jako awanturników", wszyscy słyszeli ich gwizdy zanim jeszcze Donald Tusk przemówił. Sugerowanie, że Henryka Krzywonos, która podpisywała porozumienia sierpniowe, jest jedynie marionetką w rękach Tuska, jest mniej więcej na tym samym poziomie co związkowe gwizdy.

Świątek przemilcza oczywisty fakt, że "S" od dawna zachowuje się jak przybudówka PiS. Nikt nie musi sztucznie przyklejać jej do partii Jarosława Kaczyńskiego, bo sama pożeglowała w tamtą stronę. To, że "S" poparła Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, a tak się składa, że jest on szefem PiS, nie jest według związkowców żadną polityczną deklaracją. Ani to - o czym donosi "Polska", że związkowcy chcą startować w wyborach samorządowych. Z jakich list? No przecież nie z PO - mówią sami związkowcy. Za to politycy PiS zapraszają ich na listy.

Największe problemy ma Świątek z tym, czym jest dzisiaj "S". Z jednej strony oburzają go słowa premiera dlaczego "S" niegdyś licząca 10 mln członków dziś stopniała do 700 tys. osób. Przyznaje jednak, że po sierpniu do "S" zapisywali się ludzie o różnych poglądach, także wyznawcy niewidzialnej ręki rynku czy wręcz anarchiści. Zgadza się, z Andrzejem Celińskim, że porównywanie "ruchu narodowowyzwoleńczego z 1980 r. ze związkiem zawodowym A.D. 2010 jest nieuprawnione".

Ale skoro tak, to dlaczego oburza się na pomysł, by obchody Sierpnia'80 urządzało państwo? I dlaczego wścieka się na słowa Teresy Torańskiej, że trzeba oddzielić ruch społeczny od związku zawodowego, skoro sam tak sądzi?

Świątek ubolewa nad tym, że "prowokacja" premiera pozwoliła mu uniknąć rozmowy o skutkach kryzysu finansowego, podwyżce VAT ochronie zdrowia itp. Najwyraźniej zapomina, że to miało być celebrowanie powstania ruchu społecznego, a nie posiedzenie Komisji Trójstronnej.




Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,8340925,Czym_nie_jest__Solidarnosc_.html#ixzz0ykmPyD6F



Przemysław Warzywny

--



"Tadeusz Mazowiecki dodaje, że to, co robi Jarosław Kaczyński, wynika z tego, że jest "przeżarty dążeniem do władzy". Przypomina mu pod tym względem wielmoży z czasów I Rzeczpospolitej."

On Mon, 6 Sep 2010 14:56:19 +0200, Jarek od kżyża <Brońmy RP przed
pisem@..pl> wrote:

- Donald Tusk może być zadowolony. Zepsuł "Solidarności" obchody, umocnił wizerunek związkowców jako awanturników, a jeszcze wyszedł na człowieka odważnego - napisał w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Solidarność" Krzysztof Świątek. [...]

 duda juz szukuje sie na przewodniczacego wiec swiatek niebawem
 pojdzie za sniadkiem. na dno.




--

Wlacz swiatla, wylacz myslenie! Stan dróg poprawi sie sam !
http://miniurl.pl/glosludu
http://miniurl.pl/glosludu2