Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   DLACZEGO BUBEL JESZCZE NIE SIEDZI?

DLACZEGO BUBEL JESZCZE NIE SIEDZI?

Data: 2011-10-12 12:59:11
Autor: boukun
DLACZEGO BUBEL JESZCZE NIE SIEDZI?
Od ok. roku, poza nielicznymi wyjątkami, zaprzestałem publikowania obszernych relacji z moich licznych procesów, prokuratorskich śledztw, a także pism i dokumentów procesowych z tzw. politycznych, a właściwie "antysemickich" art. 256, 257 KK. Uczyniłem to z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt czytania ogólnodostępnej gazety także przez moich wrogów. Taki łatwy dostęp do dokumentów dostarcza im informacji o przebiegu różnych spraw. Uruchamia ich aktywność, która nie leży w moim interesie. Zarówno oni, jak i pozostali uważni Czytelnicy w/w publikacji dostrzegli, że gigantyczna prokuratorsko-medialna nagonka, za rządów Jarosława Kaczyńskiego i ministra Zbigniewa Ziobro w postaci skierowania do sądów kilku aktów oskarżenia, nie przyniosła spodziewanych efektów.


Otóż Bubel jeszcze nie siedzi w więzieniu!

Ręczne sterowanie prokuratorami, nakazywanie im - z racji służbowej dyspozycyjności - sporządzania aktów oskarżenia, notoryczne wysyłanie na badania, kontrolowane przecieki do mediów, to środki, którymi chcą mnie złamać.

Otóż wszystkie akty oskarżenia, które wpłynęły do sądu są, delikatnie mówiąc, mocno naciągane. Można ze względu na ich treść napisać, iż wręcz spreparowane. Są w nich umieszczone prawdziwe absurdy, jak np. że w wydanej książce podałem inną wersję wydarzeń w Jedwabnem od. oficjalnie obowiązującej! A judaizm jest wrogą chrześcijaństwu religią. W innym akcie oskarżenia jest m.in. że syna Bolesława Piaseckiego zamordowali Żydzi. Łatwo jest więc na sali sądowej tysiącami publikacji m.in. polskich historyków, obalić takie prokuratorskie brednie. Wręcz przeistoczyć się z oskarżonego w oskarżyciela.

Ponadto akty oskarżenia są wsparte pismami biegłych, którzy znani są z filosemityzmu i w swoich zapędach przekraczają kompetencje. Zabierają głos, np. w kwestiach historycznych, do których nie zostali powołani. Szybko więc wychodzi na jaw, choć to powinno być oczywiste, iż sala sądowa nie jest do rozstrzygania historycznych sporów, szykanowania za poglądy, walki z wolnością publikacji i wyrażaniem poglądów. W żadnej bowiem z moich publikacji nigdy nie było nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym, co jest główną treścią, tzw. "antysemickich" artykułów KK. Toczę więc zażartą walkę, aby nie przegrywać procesów, bowiem zostałoby to szeroko nagłośnione przez media. Ewidentnie padłby także strach na tych wszystkich, którzy mają jeszcze odwagę pisania prawdy o stosunkach polsko-żydowskich. Jest więc o co walczyć. Tym bardziej, że moje sukcesy nie są nagłaśniane.

W SĄDACH NIE WYGRYWA TEN, KTO MA RACJĘ, TYLKO TEN, KTO POTRAFI W NICH LEPIEJ WALCZYĆ.

O tym oczywistym stwierdzeniu mógłby się przekonać niemalże każdy, kto miał doczynienia z tzw. niezawisłym wymiarem sprawiedliwości w Polsce. To rolą adwokatów jest wyciąganie bzdur i niedorzeczności, naciąganych opinii, pilnowania procedur w czasie trwania procesu. Wspólne przygotowanie linii obrony. Ważne jest także osobiste zaangażowanie w proces. Przygotowanie materiałów dowodowych, wniosków, oświadczeń. Aby skutecznie walczyć na sali sądowej niezbędna jest determinacja, odpowiednia ilość czasu, a także pieniądze, no i

DOBRY ADWOKAT

a z tym bywa różnie. Przeważnie źle, bo choć jest to profesja zaufania publicznego z określoną przepisami w teorii etyką adwokacką, to jak każda inna ma swoje wady w praktyce. Oczywiście dla nas jako klientów główną wadą adwokatów jest wyszarpywanie przez nich kasy na zasadzie "ile się da". Ponoć oficjalne obowiązujące stawki, to raczej fikcja.

Gorzej, gdy w parze z wysokim honorarium idzie olewanie klientów polegające, m.in. na powierzchownym zapoznaniu się z aktami śledztwa, nieprzygotowanie właściwej linii obrony, brakiem czasu czy wysłanie na terminy rozpraw żółtodziobów w postaci aplikantów adwokackich. Ci bowiem, nawet gdy się przygotują, to mogą jedynie uczyć się naszym kosztem.

Na powyższe praktyki jesteśmy szczególnie narażeni, jeżeli sąd na nasze żądanie ustanowi adwokata z urzędu. Płaci mu wówczas Skarb Państwa w wysokości zasądzonej przez sąd. Są to stawki znacznie niższe od wolnorynkowych, a więc i prawie regułą jest, że jego usługa jest relatywnie niższa. Tak więc, aby skutecznie powalczyć na sali sądowej należy mieć kasę na ustanowionego przez siebie adwokata. Ot i tyle.

W swojej "prokuratorsko-sądowej" karierze przerobiłem już wszystkie w/w przypadki i metody działań adwokatów. Broniłem się także sam, co dawało najgorsze wyniki. Dlatego też gdy zwaliła się na mnie cała PiS-owska kampania prokuratorskich wezwań, natychmiast zaangażowałem sprawdzonych adwokatów. A przypomnę, że miałem przez wiele miesięcy nawet po 2-3 cotygodniowe wezwania do kilku prokuratur. To był istny obłęd. Perfidna gra na wycieńczenie, której towarzyszyły kolejne terminy rozpraw na salach sądowych. Np. w słynnym już procesie w Białymstoku sędzia Beata Wołosik wyznaczyła kilka razy po 4-5 rozpraw w tygodniu, czyli codziennie, bezczelnie przy tym łamiąc obowiązujące procedury.

SPRAWDZONY ADWOKAT W AKCJI

Wybryki sędzi Wołosik skończyły się, gdy szybko zrezygnowałem z miejscowego adwokata z urzędu i ustanowiłem z wyboru adw. prof. dr. hab. Piotra Kruszyńskiego, którego miałem przyjemność znać od wielu lat. I nie bez kozery ma on wszystkie możliwe tytuły poparte ogromnym doświadczeniem, a także pozycją w całej polskiej palestrze. Dodatkowo jest on wykładowcą akademickim i kierownikiem Katedry Prawa Karnego na Uniwersytecie Warszawskim. Znany jest także ze stałych wypowiedzi w mediach, w których chyba jako jedyny adwokat w Polsce ma odwagę krytykować także decyzje sędziów. Jest więc medialny. A to okrutnie ich boli, bo może utrudnić, np. awans. Tak więc już sam fakt pojawienia się go na rozprawie, jako mojego obrońcy, diametralnie zmienił postawę sędzi Wołosik. Jak za przyłożeniem czarodziejskikej różdżki przypomniała sobie o obowiązujących procedurach słowami: "Czy oskarżony chce składać wyjaśnienia, jeżeli tak to proszę bardzo". Wcześniej mi tego prawa odmówiła! Zezwoliła także na utrwalanie kamerą wideo całego przebiegu rozprawy, czego także wcześniej odmówiła.

O rety, zrobił się Wersal. Miejscowe media także oblegały salę sądową, jak tylko dowiedziały się, iż przyjechał do Białegostoku słynny prof. Kruszyński. Stenogram z tej rozprawy był publikowany w T.P.

POLECAM SPRAWDZONEGO ADWOKATA

Drugim adwokatem, który bronił mnie w białostockim procesie, była dr Iwona Zielinko, wówczas z kancelarii prof. Kruszyńskiego. Obecnie ma ona własną kancelarię w Warszawie. To na niej spoczął główny ciężar mojej obrony na kilkunastu kolejnych rozprawach. Osobista obecność profesora już poprzestała być koniecznością, gdyż adw. Zielinko perfekcyjnie przygotowała linię obrony. Zawsze na kolejne rozprawy byłem przez nią bardzo dobrze przygotowany. Wykazała się nie tylko zaangażowaniem, profesjonalizmem, ale i odwagą w reagowaniu na próby łamania przez sędzię procedur. Tak, to jest adwokat, którego każdemu z czystym sumieniem mogę polecić. Młoda, wszechstronnie wykształcona, z ukończonymi studiami na Uniwersytecie Warszawskim, na którym obroniła także doktorat. Ze znakomitej kancelarii, w której prowadziła wiele trudnych i głośnych medialnie spraw, wyniosła duże doświadczenie. Mając za sobą także studia polonistyczne, świetnie pisze, czego dowodem są nie tylko liczne jej publikacje w prawniczych pismach, ale i dużych gazetach, np. w dzienniku "Rzeczpospolita". Radzi sobie więc także z mediami, co jest jej dodatkowym, rzadkim wśród adwokatów, atutem. Czytelnikom przypomnę, że znana była także kilka lat temu z wielu publikacji na łamach T.P. Zajmowała się recenzjami teatralnymi, kinowymi, a także gospodarczymi i prawnymi.

REASUMUJĄC

Chyba dostatecznie dobrze wyjaśniłem wszystkim Czytelnikom, dlaczego Bubel jeszcze nie siedzi. Na salach sądowych zapewniłem sobie profesjonalną obronę, bez której mogłem szybko polec. To był i jest mój klucz, aby wyjść cało z procesów. Ot i tyle. To samo doradzam Czytelnikom i powtarzam: W procesach nie wygrywa ten, kto ma rację, tylko ten, kto potrafi ją lepiej wykazać. Taka postawa oczywiście nie gwarantuje sukcesu, ale pomaga unikać błędów, których nie da się po czasie naprawić. Dość często dziwonią do redakcji Czytelnicy z prośbą o polecenie sprawdzonego adwokata, co teraz niniejszym czynię.


Leszek Bubel

Data: 2011-10-12 17:26:37
Autor: matusm
DLACZEGO BUBEL JESZCZE NIE SIEDZI?

Użytkownik "boukun" <boukun@neostrada.pl> napisał w wiadomości news:j73rvl$h6i$1mx1.internetia.pl...
Od ok. roku, poza nielicznymi wyjątkami, zaprzestałem publikowania obszernych relacji z moich licznych procesów, prokuratorskich śledztw, a także pism i dokumentów procesowych z tzw. politycznych, a właściwie "antysemickich" art. 256, 257 KK. Uczyniłem to z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt czytania ogólnodostępnej gazety także przez moich wrogów. Taki łatwy dostęp do dokumentów dostarcza im informacji o przebiegu różnych spraw. Uruchamia ich aktywność, która nie leży w moim interesie. Zarówno oni, jak i pozostali uważni Czytelnicy w/w publikacji dostrzegli, że gigantyczna prokuratorsko-medialna nagonka, za rządów Jarosława Kaczyńskiego i ministra Zbigniewa Ziobro w postaci skierowania do sądów kilku aktów oskarżenia, nie przyniosła spodziewanych efektów.


Otóż Bubel jeszcze nie siedzi w więzieniu!

Ręczne sterowanie prokuratorami, nakazywanie im - z racji służbowej dyspozycyjności - sporządzania aktów oskarżenia, notoryczne wysyłanie na badania, kontrolowane przecieki do mediów, to środki, którymi chcą mnie złamać.

Otóż wszystkie akty oskarżenia, które wpłynęły do sądu są, delikatnie mówiąc, mocno naciągane. Można ze względu na ich treść napisać, iż wręcz spreparowane. Są w nich umieszczone prawdziwe absurdy, jak np. że w wydanej książce podałem inną wersję wydarzeń w Jedwabnem od. oficjalnie obowiązującej! A judaizm jest wrogą chrześcijaństwu religią. W innym akcie oskarżenia jest m.in. że syna Bolesława Piaseckiego zamordowali Żydzi. Łatwo jest więc na sali sądowej tysiącami publikacji m.in. polskich historyków, obalić takie prokuratorskie brednie. Wręcz przeistoczyć się z oskarżonego w oskarżyciela.

Ponadto akty oskarżenia są wsparte pismami biegłych, którzy znani są z filosemityzmu i w swoich zapędach przekraczają kompetencje. Zabierają głos, np. w kwestiach historycznych, do których nie zostali powołani. Szybko więc wychodzi na jaw, choć to powinno być oczywiste, iż sala sądowa nie jest do rozstrzygania historycznych sporów, szykanowania za poglądy, walki z wolnością publikacji i wyrażaniem poglądów. W żadnej bowiem z moich publikacji nigdy nie było nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym, co jest główną treścią, tzw. "antysemickich" artykułów KK. Toczę więc zażartą walkę, aby nie przegrywać procesów, bowiem zostałoby to szeroko nagłośnione przez media. Ewidentnie padłby także strach na tych wszystkich, którzy mają jeszcze odwagę pisania prawdy o stosunkach polsko-żydowskich. Jest więc o co walczyć. Tym bardziej, że moje sukcesy nie są nagłaśniane.

W SĄDACH NIE WYGRYWA TEN, KTO MA RACJĘ, TYLKO TEN, KTO POTRAFI W NICH LEPIEJ WALCZYĆ.

O tym oczywistym stwierdzeniu mógłby się przekonać niemalże każdy, kto miał doczynienia z tzw. niezawisłym wymiarem sprawiedliwości w Polsce. To rolą adwokatów jest wyciąganie bzdur i niedorzeczności, naciąganych opinii, pilnowania procedur w czasie trwania procesu. Wspólne przygotowanie linii obrony. Ważne jest także osobiste zaangażowanie w proces. Przygotowanie materiałów dowodowych, wniosków, oświadczeń. Aby skutecznie walczyć na sali sądowej niezbędna jest determinacja, odpowiednia ilość czasu, a także pieniądze, no i

DOBRY ADWOKAT

a z tym bywa różnie. Przeważnie źle, bo choć jest to profesja zaufania publicznego z określoną przepisami w teorii etyką adwokacką, to jak każda inna ma swoje wady w praktyce. Oczywiście dla nas jako klientów główną wadą adwokatów jest wyszarpywanie przez nich kasy na zasadzie "ile się da". Ponoć oficjalne obowiązujące stawki, to raczej fikcja.

Gorzej, gdy w parze z wysokim honorarium idzie olewanie klientów polegające, m.in. na powierzchownym zapoznaniu się z aktami śledztwa, nieprzygotowanie właściwej linii obrony, brakiem czasu czy wysłanie na terminy rozpraw żółtodziobów w postaci aplikantów adwokackich. Ci bowiem, nawet gdy się przygotują, to mogą jedynie uczyć się naszym kosztem.

Na powyższe praktyki jesteśmy szczególnie narażeni, jeżeli sąd na nasze żądanie ustanowi adwokata z urzędu. Płaci mu wówczas Skarb Państwa w wysokości zasądzonej przez sąd. Są to stawki znacznie niższe od wolnorynkowych, a więc i prawie regułą jest, że jego usługa jest relatywnie niższa. Tak więc, aby skutecznie powalczyć na sali sądowej należy mieć kasę na ustanowionego przez siebie adwokata. Ot i tyle.

W swojej "prokuratorsko-sądowej" karierze przerobiłem już wszystkie w/w przypadki i metody działań adwokatów. Broniłem się także sam, co dawało najgorsze wyniki. Dlatego też gdy zwaliła się na mnie cała PiS-owska kampania prokuratorskich wezwań, natychmiast zaangażowałem sprawdzonych adwokatów. A przypomnę, że miałem przez wiele miesięcy nawet po 2-3 cotygodniowe wezwania do kilku prokuratur. To był istny obłęd. Perfidna gra na wycieńczenie, której towarzyszyły kolejne terminy rozpraw na salach sądowych. Np. w słynnym już procesie w Białymstoku sędzia Beata Wołosik wyznaczyła kilka razy po 4-5 rozpraw w tygodniu, czyli codziennie, bezczelnie przy tym łamiąc obowiązujące procedury.

SPRAWDZONY ADWOKAT W AKCJI

Wybryki sędzi Wołosik skończyły się, gdy szybko zrezygnowałem z miejscowego adwokata z urzędu i ustanowiłem z wyboru adw. prof. dr. hab. Piotra Kruszyńskiego, którego miałem przyjemność znać od wielu lat. I nie bez kozery ma on wszystkie możliwe tytuły poparte ogromnym doświadczeniem, a także pozycją w całej polskiej palestrze. Dodatkowo jest on wykładowcą akademickim i kierownikiem Katedry Prawa Karnego na Uniwersytecie Warszawskim. Znany jest także ze stałych wypowiedzi w mediach, w których chyba jako jedyny adwokat w Polsce ma odwagę krytykować także decyzje sędziów. Jest więc medialny. A to okrutnie ich boli, bo może utrudnić, np. awans. Tak więc już sam fakt pojawienia się go na rozprawie, jako mojego obrońcy, diametralnie zmienił postawę sędzi Wołosik. Jak za przyłożeniem czarodziejskikej różdżki przypomniała sobie o obowiązujących procedurach słowami: "Czy oskarżony chce składać wyjaśnienia, jeżeli tak to proszę bardzo". Wcześniej mi tego prawa odmówiła! Zezwoliła także na utrwalanie kamerą wideo całego przebiegu rozprawy, czego także wcześniej odmówiła.

O rety, zrobił się Wersal. Miejscowe media także oblegały salę sądową, jak tylko dowiedziały się, iż przyjechał do Białegostoku słynny prof. Kruszyński. Stenogram z tej rozprawy był publikowany w T.P.

POLECAM SPRAWDZONEGO ADWOKATA

Drugim adwokatem, który bronił mnie w białostockim procesie, była dr Iwona Zielinko, wówczas z kancelarii prof. Kruszyńskiego. Obecnie ma ona własną kancelarię w Warszawie. To na niej spoczął główny ciężar mojej obrony na kilkunastu kolejnych rozprawach. Osobista obecność profesora już poprzestała być koniecznością, gdyż adw. Zielinko perfekcyjnie przygotowała linię obrony. Zawsze na kolejne rozprawy byłem przez nią bardzo dobrze przygotowany. Wykazała się nie tylko zaangażowaniem, profesjonalizmem, ale i odwagą w reagowaniu na próby łamania przez sędzię procedur. Tak, to jest adwokat, którego każdemu z czystym sumieniem mogę polecić. Młoda, wszechstronnie wykształcona, z ukończonymi studiami na Uniwersytecie Warszawskim, na którym obroniła także doktorat. Ze znakomitej kancelarii, w której prowadziła wiele trudnych i głośnych medialnie spraw, wyniosła duże doświadczenie. Mając za sobą także studia polonistyczne, świetnie pisze, czego dowodem są nie tylko liczne jej publikacje w prawniczych pismach, ale i dużych gazetach, np. w dzienniku "Rzeczpospolita". Radzi sobie więc także z mediami, co jest jej dodatkowym, rzadkim wśród adwokatów, atutem. Czytelnikom przypomnę, że znana była także kilka lat temu z wielu publikacji na łamach T.P. Zajmowała się recenzjami teatralnymi, kinowymi, a także gospodarczymi i prawnymi.

REASUMUJĄC

Chyba dostatecznie dobrze wyjaśniłem wszystkim Czytelnikom, dlaczego Bubel jeszcze nie siedzi. Na salach sądowych zapewniłem sobie profesjonalną obronę, bez której mogłem szybko polec. To był i jest mój klucz, aby wyjść cało z procesów. Ot i tyle. To samo doradzam Czytelnikom i powtarzam: W procesach nie wygrywa ten, kto ma rację, tylko ten, kto potrafi ją lepiej wykazać. Taka postawa oczywiście nie gwarantuje sukcesu, ale pomaga unikać błędów, których nie da się po czasie naprawić. Dość często dziwonią do redakcji Czytelnicy z prośbą o polecenie sprawdzonego adwokata, co teraz niniejszym czynię.


Leszek Bubel



No tak ale Bubla  skutecznie wyautowali.nie widać, nie  słychać, nie ma pomysłu co dalej robić.

Co sie dzieje z elektoratem i aparatem po Lepperze????


Cicho wszedzie,głucho,wszedzie,
Co to bedzie,co to bedzie,,,,,,,,,,,,,,
--
-- Sluzba Bezpieczenstwa moze i powinna kreowac rozne stowarzyszenia, kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie gleboko infiltrowac istniejace gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewodzkim, a takze na szczeblach podstawowych, musza byc one przez nas operacyjnie opanowane. Musimy zapewnic operacyjne mozliwosci oddzialywania na te organizacje, kreowania ich dzialalnosci i kierowania ich polityka." -- Czeslaw Kiszczak, luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW -- -- -- -- -- -- -
pozdrowienia
matusm

Data: 2011-10-12 19:41:50
Autor: boukun
DLACZEGO BUBEL JESZCZE NIE SIEDZI?

Użytkownik "matusm" <matusm@poczta.onet.pl> napisał
Co sie dzieje z elektoratem i aparatem po Lepperze????

Została garstka...

boukun

DLACZEGO BUBEL JESZCZE NIE SIEDZI?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona