Były takie czasy, gdy europejscy astronomowie posługiwali się już prawami Keplera, lecz luminarzom wiary myśl o ruchomej Ziemi nie pozwalała spokojnie w nocy zasnąć. Każdy ceni sobie minimum psychicznego komfortu. Jeśli ktoś obnosił się tym, że świat raz na dobę staje na głowie, wystarczyło spalić księgi na stosie, autora zmusić do publicznej skruchy, by nikt nie spadł z łóżka na sufit razem ze swoim nocnikiem. W dzisiejszej Polsce coraz mniej ludzi używa nocników, lecz lęk przed wywróceniem świata do góry nogami pozostał.
:
Od zarania Trzeciej Rzeczpospolitej tygodnik "NIE" mieszał z błotem jej ojca chrzestnego, czyli Lecha Wałęsę. Szczególnie wtedy, gdy Wałęsa był prezydentem, Jerzy Urban zamieszczał karykatury tego człowieka i jak potrafił, tak go opluwał. Czy poniósł tego jakieś konsekwencje? Skądże! - jak mantrę powtarzano, że skoro jest demokracja, Urbana powinno się ignorować (na dźwięk jego nazwiska Wałęsa robił się mniej więcej taki, jak Guliwer w kraju olbrzymów). No więc skoro wolno szczać na głowę państwa, to czego się boimy? Otóż wystarczy, że jakiś historyk napisze o Wałęsie pracę dyplomową, to już nie mówi się o demokracji i wolności, tylko spuszcza ze smyczy sforę.
Oto demokracja ciemniaków: Wulgarny przekaz brukowca mało kogo raził, lecz pisanie pracy naukowej na temat niewygodnych faktów rodzi zbiorową histerię. Znam ludzi, którzy w czasie pierwszej Solidarności nazwisko Wałęsy wymawiali z pianą na ustach. Lecz pewnego dnia mogli dojść do wniosku, że jadą z Wałęsą na jednym wozie i od tej pory traktują go jak patrona własnego sumienia.
Dzisiaj władzę sprawuje Pełna Odpowiedzialność za te sumienia. Skutkiem tych rządów jest zjawisko bardziej żenujące, niż życiorys takiego czy innego człowieka: Pod rządami PO demokracja ciemniaków zaczęła dryfować w kierunku czasów inkwizycji. Wyrok sądu lustracyjnego stał się świętością, z którą nie wolno polemizować nauce takiej jak historia. Herezja mobilizuje wspólnotę hańby i odwetu na miarę Gerwazego: "Trybunał pisał dekret, szlachta wypełniała". Z takich to pobudek nasłano inspekcję na renomowany uniwersytet, systemem telefonicznym niszczy się ludziom życie, a po smoleńskiej tragedii znalazł się kij na obrazoburczy IPN.
:
Co zatem wolno redaktorowi Wyszkowskiemu? Napisał to, co kaĹźdy moĹźe dziś przeczytać w encyklopedii PWN. Jak widać, zastraszanie środowisk naukowych nie przyniosło jeszcze skutku, lecz zawsze moĹźna uderzyć w prowodyra. Sąd apelacyjny skazał Wyszkowskiego na przeprosiny, czyli na publiczne wyparcie się herezji. Jest rzeczą znamienną, Ĺźe sąd w nie odniĂłsł się do merytorycznej treści sporu. Bo i po co? Od dochodzenia prawdy nie są sądy, tylko kapłani. Jeśli kapłani ustanowią dogmat o niepokalanym Ĺźyciu słynnego elektryka, to sąd jest od tego, aby tego dogmatu strzec. Dzisiaj Wyszkowski a jutro kto?  Kiedy książki Cenckiewicza i Zyzaka trafią na stos?

jb

"Jacek Biały" <jacek@bez.adresu.pl> wrote in message news:4d9c75df$0$2493$65785112news.neostrada.pl...
Wyrok sądu lustracyjnego stał się

Dzisiaj Wyszkowski a jutro kto?

Ciekaw jestem czy film o bolku (ten tefalenowski) przedstawiono jako dowod w sadzie a jezelinie, to mialby on wplyw na wyrok :)