Data: 2010-12-23 16:15:20 | |
Autor: abc | |
Demokratyczna anakonda dusi Białoruś | |
Prezydentowi Łukaszence nieustannie wypomina się też jego
sowiecko-komunistyczny rodowód, ale jest to podejście wybiórcze, bo przecież dokładnie taki sam rodowód mają jego oponenci z "demokratycznej opozycji". Na tle innych postkomunistycznych przywódców pod wieloma względami wyróżnia się on na plus. Białorusini pod jego rządami żyją zapewne dość skromnie, lecz nie ma tam rażącego ubóstwa, ani takich kontrastów pomiędzy nuworyszowskimi złodziejami a ludźmi żyjącymi w autentycznej nędzy, jak na Ukrainie; ponieważ nie są w "globalnym rynku", to nie stali się jeszcze agregatem samosprzedawalnych przedmiotów, jak konsumenci dóbr (i niespłacalnych kredytów) gdzie indziej. Znany jest także moralno-obyczajowy konserwatyzm białoruskiego przywódcy, toteż na przykład "parady gejów" byłyby tam niewyobrażalne. Ciekawe, ilu obrońców "standardów demokracji" u nas miałoby mu i to również za złe? Nie ma też żadnych podstaw, aby zrównywać naszą nie tak dawną walkę z walką "opozycji" z Łukaszenką: myśmy walczyli o wyzwolenie spod komunizmu i od sowieckiej Rosji, na Białorusi komunizmu też już nie ma, a niezależność od Rosji uzyskał sam Łukaszenka. Dodajmy jeszcze, że nie chce nam się wierzyć, aby wszyscy "sternicy" naszej nawy państwowej naprawdę kierowali się jedynie wiarą w owe demokratyczne i prawoczłowiecze dyrdymały. Jeśli nawet nie sprawują oni realnej władzy, to przynajmniej mają dostęp do informacji o rzeczywistych pobudkach i sprężynach podejmowania decyzji o wojnie wydanej "ostatniemu autorytarnemu reżimowi w Europie" przez możnych tego świata. Jest tajemnicą poliszynela, że na Białoruś łasym okiem spoglądają międzynarodowi geszefciarze pokroju "filantropa" Sorosa. "Przywrócenie demokratycznych standardów" ma zatem być pomostem do włączenia tego rzeczywiście "niezagospodarowanego" jeszcze obszaru w strefę ich finansowego imperium. O tym zatem pamiętajmy i stawiajmy pytanie o czyje interesy naprawdę zabiega, prężąc muskuły i groźnie marszcząc brwi, bufon kierujący naszym MSZ? Bo na pewno nie o polskie. Więcej http://www.piotrskarga.pl/ps,6330,12,0,1,I,informacje.html -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|