Data: 2014-01-29 15:48:19 | |
Autor: stevep | |
Dobrzy biskupi i złe Oko. | |
#
W „Ideologii biskupizmu” opisałam przyczyny i metody histerycznej walki polskich biskupów katolickich z teorią gender. W ciągu ostatnich kilkunastu dni miało jednak miejsce kilka wydarzeń, które zasługują na uwagę. Wygląda na to, że pod wpływem medialnych występów Dariusza Oko biskupi zaczęli bać się o swój wizerunek. Na naszych oczach Episkopat i publicyści katoliccy tworzą nową narrację. Ma ona na celu oficjalne odcięcie (się) „dobrych” biskupów od wyczynów „złego” Oko. Dwa tygodnie temu od materiałów Oko, w których mówił o gender i „Auschwitz dla chrześcijan” zdystansowała się kuria krakowska. Kilka dni później o spokojną rozmowę nt. gender zaapelował biskup Polak. Z tej okazji urządził nawet konferencję w siedzibie Episkopatu, podczas której oddano głos m.in. prof. Małgorzacie Fuszarze z Uniwersytetu Warszawskiego. Po trwającej miesiącami kanonadzie biskupów przeciwko temu, co sami wytworzyli w oblężonych twierdzach własnych umysłów, łaskawie raczyli się wsłuchać w głos rozsądku. Czy to znaczy, że biskupi kończą antygenderową wojnę? Nic bardziej mylnego – to sprawdzona taktyka umycia rąk po wprawieniu w ruch machiny nienawiści. Ks. Kazimierz Sowa opublikował wczoraj w NaTemat ironiczny tekst w którym wskazuje, że tzw. „ideologię gender” (chodzi o zasadę gender mainstreaming, czyli włączania zasady równości płci na każdym szczeblu działań politycznych) do polskiej polityki wprowadził prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz inni politycy PiS i (obecnie) Solidarnej Polski. Ci ostatni w dominująco jednopłciowym gronie odbywają teraz antygenderową pielgrzymkę po kraju. Sowa słusznie zauważa, że politycy PiS i SP w świetle faktów dotyczących gender mainstreaming mają do wyboru albo blamaż, albo odważne przyznanie się, że za czasów ich rządów gender było dobre i słuszne*. Zgadzając się z logicznymi wnioskami księdza warto jednak zauważyć, że w całym jego tekście nie ma ani słowa o tym, że wojnę z gender rozpoczęli i prowadzą biskupi, a wzmiankowany Oko jest tylko ich propagandowym przedstawicielem. Biskupi w cudowny sposób znikają z antygenderowego obrazka. Podobny zabieg stosuje w „Gazecie Wyborczej” red. Katarzyna Kolenda-Zaleska. „Nie mogę się nadziwić, że mój Kościół nie pozwala wypowiadać się publicznie ks. Adamowi Bonieckiemu, a zezwala na to ks. Dariuszowi Oko” – pisze dziennikarka. Kolenda-Zaleska apeluje wprost do Episkopatu: „Niech więc biskupi poproszą ks. Oko o milczenie”. Wypowiedzi Oko – zdaniem Kolendy-Zaleskiej - robią biskupom zły PR jako antykobiecym fanatykom, a to przecież tylko taki „stereotyp”. Abstrahując od osobliwego kontekstu użycia słowa „stereotyp”, znowu z obrazka antygenderowej wojny magicznie znikają ludzie, którzy ją wywołali. Przecież to biskupi od miesięcy promowali Oko w mediach katolickich i niekatolickich. Przecież to biskupi powierzyli Oko napisanie oficjalnego, antygenderowego listu Episkopatu (jak twierdzi Jan Turnau - dop. autorki). To biskupi wreszcie wygadywali o gender niestworzone głupoty z ambon i w mediach. Według Kolendy-Zaleskiej wojnę z gender prowadzą jednak bliżej nieokreśleni „niektórzy księża”. Pióro Kolendy-Zaleskiej wymazuje biskupów z antygenderowego obrazka - co więcej to właśnie oni mają nas obronić przed złym Oko! Tym samym Oko, który jest żołnierzem Episkopatu. Gdyby biskupi chcieli wcielić apel Kolendy-Zaleskiej w życie, to musieliby zakneblować samych siebie. Ostatnie sejmowe występy Oko niczym wisienka na torcie udekorowały wielomiesięczną, antygenderową wojnę Episkopatu. Teraz, gdy Oko totalnie skompromitował tę krucjatę, biskupi zaczynają przebąkiwać, że być może należałoby porozmawiać spokojnie. Z kolei w publicystyce katolickiej biskupi znikają jak kamfora z opisu antygenderowej wojny, niczym oskarżony o czyny pedofilne abp Wesołowski „zniknięty” z pamiątkowego zdjęcia hierarchów. Ale to się nie uda. Google pamięta.# Ze strony: http://tnij.org/v0onssh -- stevep -- -- - Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|