Data: 2010-08-24 23:16:44 | |
Autor: Kwik | |
Dojazd w gory | |
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie?
Do tej pory zawsze planowalem trase tak by jechac autem. Przy okazji ostatniego wyjazdu zerwalem z ta tradycja. Sadzilem ze nie bede uwiazany, dowolnie zaplanuje trase, a miejsca startowe i koncowe sa w miare dobrze skomunikowane z Krakowem. Niestety, wyniki sa... dramatyczne i druzgocace. 1. Krakow - Szczawnica. Sobota, wstaje przed 6. O 6.30 wychodze z domu, MPK docieram bez problemu na dworzec. Celuje w autobus o 7 rano do Szczawnicy, przyznam szczerze ze nie spodziewam sie najmniejszych klopotow. Spodziewalem sie o 9.30 byc na szlaku. A tu... niespodzianka! Podstawiony autobus to kilkunastoosobowy busik, a na stanowisku klebi sie tlum wycieczkowiczow. "Nic to" mysle, za 20 min jest nastepny Pekaes. Do tego jednak tez ledwo sie wciskam, zreszta na miejsce stojace. Autobus to niby nowy Autosan, ale na zakopiance ledwo zipie. W Mszanie utyka na paredziesiat minut. Usiasc udaje mi sie grubo za Lubomierzem. Na miejscu jestem przed 11. 120km w 4,5h... 2. Zegiestow - Krakow Ok, nie spodziewalem sie ze Zegiestow-Zdroj to taka dziura, ale schodzimy tam dosc wczesnie, zeby byc wczesniej w domu i spokojnie sie rozpakowac. Na autobus nie czekamy nawet dlugo (od 12:30 do 13:15, chcac wydostac sie w ktorymkolwiek kierunku). Droga do Krynicy mija dosc szybko, ale na bezposredni do Katowic spozniamy sie doslownie kilka minut. Ruszamy wiec do Sacza (jeden autobus nie przyjedza, nie wiem czy z powodu awarii czy dlatego ze nie doczytalem ze jezdzi jedynie w drugi wtorek miesiaca, w trzecim kwartale roku i jedynie przy pelni ksiezyca), gdzie juz w miare gladko lapiemy pks'a o 16 (na ten o 15.20 znow spozniamy sie moze 10 min). Z Sacza wyjazd trwa godzine, pozniej zwiedzamy jeszcze Brzesko i Bochnie. Po drodze przegania nas Szwagropol, ktory wyjezdza 20 min po pekaesie. Razem z dojazdem komunikacja miejska, do domu wchodze o 19.30. Wiem ze mielismy troche pecha w tym przypadku, ale fakty znow sa porazajace - 150km w 7h! Chcialbym korzystac z komunikacji publicznej, zwieksza to dostepnosc tras wycieczek, ale dobija mnie efektywnosc. Kurcze, zeby dojechac 100km od domu musze poswiecic pol dnia, a srednia predkosc jest nizsza niz na rowerze! Polaczenie kiepskiego taboru, zajezdzania na dworce we wszystkich miasteczkach, korki w okolicach tych dworcow, ruchy wahadlowe na gorskich drogach daja absolutnie niestrawna mieszanke. Przykro mi to stwierdzic, ale auto jest po prostu nie-do-po-bi-cia. Jak Wy to rozgrywacie? Macie dokladne rozklady wszystkich przystankow z ktorych byc moze skorzystacie? Planujecie wypady co do minuty? Jezdzicie tylko w miejsca swietnie skomunikowane? A moze po prostu jestescie bardziej cierpliwi...? ;-) Pozdro Kwik |
|
Data: 2010-08-24 23:49:11 | |
Autor: J.F. | |
Dojazd w gory | |
On Tue, 24 Aug 2010 23:16:44 +0200, Kwik wrote:
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie? Polecam PKP. Wroclaw - Szklarska Poreba. 4:43. tez 120 km Bez opoznien - tyle wedle rozkladu. Bezposredni pociag. Z gory widac trzeba ostrozniej jechac .. bo 5:08. Przykro mi to stwierdzic, ale auto jest po prostu nie-do-po-bi-cia. Do tego doszlo ze na Slowacji przestalem jezdzic elektricka. Parking pog gorami niewiele drozszy, za to mozna sie szybciutko dostac do cieplej wody w basenie :-) J. |
|
Data: 2010-08-25 09:27:51 | |
Autor: Waldek Brygier | |
Dojazd w gory | |
J.F. wrote:
Polecam PKP. Wroclaw - Szklarska Poreba. 4:43. tez 120 km Podstawowy blad w przypadku jazdy w kierunku Jeleniej Góry - nie pociagiem, a autobusem! :-) -- pozdrawiam Waldemar Brygier www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam! GG 415880 |
|
Data: 2010-08-25 07:26:21 | |
Autor: Rafa? Jankowiak | |
Dojazd w gory | |
Waldek Brygier wrote:
Podstawowy blad w przypadku jazdy w kierunku Jeleniej Góry - nie pociagiem, a autobusem! :-) Waldku - zalez.y:) Jada;c od siebie (z Poznania) jes'li skalkuluje; koszt pocia;gu POZ-WRO i potem autobus, kontra wy?a;cznie pocia;g - zdecydowanie taniej wyjdzie po szynach! Po drugie : nie musze; pamie;tac' o przesiadce (szczególnie jada;c nocnym Gdynia-JGóra), tylko sobie drzemie; i budze; sie; jak sie; robi bardziej pagórkowato (czyli zwykle okol. Wa?brzycha). A po trzecie: zdarzy?o mi sie; jechac' autobusem z centrum Wroc?awia do Bielan 1h45... I to nie z powodu jakiegos' kataklizmu, tylko wymiany jednej studzienki na ul. S'le;z.nej. Zatem pocia;g wcale ani taki drogi, ani takie powolny. Tym bardziej, iz. trwaja;ce obecnie remonty w okolicach Marciszowa i Mietkowa skróca; nieco czas jazdy WRO-JG (a przynajmniej mam taka; nadzieje;...) :) R. |
|
Data: 2010-08-25 12:33:54 | |
Autor: live_evil | |
Dojazd w gory | |
W dniu 25.08.2010 07:26, Rafa? Jankowiak pisze:
zalez.y Co to za dziwny, trochÄ przypominajÄ cy polski jÄzyk? -- live_evil |
|
Data: 2010-08-25 15:03:50 | |
Autor: J.F. | |
Dojazd w gory | |
On Wed, 25 Aug 2010 09:27:51 +0200, Waldek Brygier wrote:
J.F. wrote: I z JG do szklarskiej tez, bo pociagowi 30km zajmuje ponad godzine. J. |
|
Data: 2010-08-25 00:01:09 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
Dojazd w gory | |
Kwik bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne skreślić):
Jak Wy to rozgrywacie? Dojazd, w miarę możliwości, pociągiem, a powrót stopem. Działa. ;-) Złaziliśmy z ekipą z Gorców, na jakaś przełecz we wsi (?) Rzeki. Do autobusu (do Krakowa) godzina. Złapałem stopa i byłem w domu około 22:00. Ekipa jadąca autobusem, potem drugim autobusem, a na końcu pociągiem (Katowice - Kraków; ostatni złapali) dotarła do domów około 2:00 w nocy. Część rano szła do pracy. :-) Jak nie ma opcji dojechać pociągiem w góry to jadę w takie miejsce, żeby jeździło tam możliwie dużo busów, autobusów i takich. Nawet kosztem deptania kilku dodatkowych godzin po znanym szlaku. -- Pozdrowienia, | Próżnoś repliki się spodziewał Marek 'marcus075' Karweta | Nie dam ci prztyczka ani klapsa. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Nie powiem nawet pies cię j***ł, Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | Bo to mezalians byłby dla psa. |
|
Data: 2010-08-25 10:03:16 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
Dojazd w gory | |
Dnia Wed, 25 Aug 2010 00:01:09 +0200, Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):
Kwik bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne skreślić): Jakaś przełęcz to Przysłop, znak zapytania jest OK bo to administracyjnie Lubomierz, chociaż za działem wodnym :) Kilkakrotnie sam zabierałem tam tych co zeszli z gór, pamietąjac własne problemy z wydostaniem się do domu tamże. ZTCP to północne obrzeża Gorców były najgorsze pod tym względem - pociągu brak, autobusów kilka i często nie zatrzymywały się na przystankach ze względu na full w środku... Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2010-08-25 14:43:17 | |
Autor: Marek 'marcus075' Karweta | |
Dojazd w gory | |
Tomasz Sójka bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne
skreślić): Jakaś przełęcz to Przysłop, W sumie to mogłem strzelać, że Przysłop... :-P -- Pozdrowienia, | Próżnoś repliki się spodziewał Marek 'marcus075' Karweta | Nie dam ci prztyczka ani klapsa. GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl | Nie powiem nawet pies cię j***ł, Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością | Bo to mezalians byłby dla psa. |
|
Data: 2010-08-25 19:58:54 | |
Autor: Marek Włodarz | |
Dojazd w gory | |
W artykule <1xdmpwx2uy6lq.dlg@pedaluje.ile.moze>
Marek 'marcus075' Karweta napisał(a): Kwik bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne skreślić): Zapomniałeś, że w dolinie Popradu pociągów niet, więc w przypadku Żegiestowa, o którym pisał przedpiśca, niestety nic z tego... Pozdrawiam, Marek W. -- Suma inteligencji ludzkości jest stała. Tylko ludzi jest coraz więcej. |
|
Data: 2010-08-26 12:41:14 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
Dojazd w gory | |
Dnia Wed, 25 Aug 2010 19:58:54 +0000 (UTC), Marek Włodarz napisał(a):
W artykule <1xdmpwx2uy6lq.dlg@pedaluje.ile.moze> Jak to niet? :) A tak na serio to ponoć w miarę niedługo most ma wrócić na swoje miejsce (ten w Sączu). Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2010-08-26 13:33:08 | |
Autor: Marek Włodarz | |
Dojazd w gory | |
W artykule <1gsqunehzaky7$.1wk10ml3uixf4$.dlg@40tude.net>
Tomasz Sójka napisał(a): Dnia Wed, 25 Aug 2010 19:58:54 +0000 (UTC), Marek Włodarz napisał(a): Ponoć w listopadzie - ale jakoś w to za bardzo nie wierzę... No i pytanie, czy wraz z powrotem mostu wróci ten TLK, co go PIC najpierw wstawił w miejsce "Malinowskiego", a potem skrócił do Krakowa... Z mojego punktu widzenia (czyli z Warszawy), jeśli nie będzie pociagu bezpośredniego, to równie dobrze może go wcale nie być. A wracając do zbiorkomów i dojazdu w góry - zależy, gdzie. Beskid Śląski/Żywiecki - zdecydowanie pociąg (co najmniej do BB można dojechać bezpośrednim). Jeśli to np. są Gorce - na razie jeszcze jeździ IR do Zakopanego i to jest bardzo dobry (i tani) wybór (sprawdzone w pierwszych dniach sierpnia). Przyjazd do Rabki o 13, spokojnie i bez "napinania się" weszliśmy prosto z pociągu na Stare Wierchy... Powrót też nie najgorszy - trzeba było tylko do Nowego Targu ze Szczawnicy (a ściślej - z Jaworek) dotrzeć, autobusów, busów i innych takich jeździ dużo, problemu nie było. Inna rzecz, że ponoć po 1 września już jeździć nie będzie... ;-( Jeśli Beskid Sądecki, to obecnie - z racji braku bezpośredniego pociągu - jest znacznie gorzej (minimum dwie przesiadki, w Krakowie i NS) - i o ile "tam" to jeszcze można w miarę sensownie dojechać (któryś najwcześniejszy pociąg do Krakowa, potem "Szwagropol" do Sącza), o tyle powrót staje się naprawdę kłopotliwy. Jeśli Niski - to już tylko autobusy zostają. Z Bieszczadami to samo. Pozdrawiam, Marek W. -- Suma inteligencji ludzkości jest stała. Tylko ludzi jest coraz więcej. |
|
Data: 2010-08-27 10:13:20 | |
Autor: Rafał Jankowiak | |
Dojazd w gory | |
Marek Włodarz wrote:
Inna rzecz, że ponoć po 1 września już jeździć nie Dementuję: będzie, ale tylko w weekendy - tzn sob i niedz. Niestety, ale fakt faktem, że ruch w kierunku gór (i czegokolwiek typu morze, jeziora) zmaleje drastycznie już za 4 dni. R. |
|
Data: 2010-08-27 17:09:03 | |
Autor: Marek Włodarz | |
Dojazd w gory | |
W artykule <4C7773A0.2010506@wp.pl>
Rafał Jankowiak napisał(a): Marek Włodarz wrote: Moje doświadczenie jednak uczy, że maleje stopniowo w ciągu pierwszych dwóch-trzech tygodni września. A fakt, że wszyscy koniecznie wracają z urlopów/wakacji/whatever właśnie przed 1 września, wynika tylko częściowo z faktu, ze dzieci idą do szkoły... Wiele osób wraca wtedy dlatego, że potem nie ma już czym... :> Pozdrawiam, Marek W. -- Suma inteligencji ludzkości jest stała. Tylko ludzi jest coraz więcej. |
|
Data: 2010-08-25 07:48:07 | |
Autor: Rafał Jankowiak | |
Dojazd w gory | |
Kwik wrote:
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie? Jak Wy to rozgrywacie? Tylko pociąg i głównie w Sudety. Raz, że mam bliżej (z POZ), dwa, że na pewno wygodniej. Poza tym wzięcie z sobą czegokolwiek większego (większy batoh, biegówki, rower) w pociągu to naprawdę żaden kłopot. W przeciwieństwie do PKSów czy wynalezionych w ex-CCCP marszrutek ;) R. |
|
Data: 2010-08-25 11:22:16 | |
Autor: Stan | |
Dojazd w gory | |
W dniu 2010-08-24 23:16, Kwik pisze:
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie? Wszystko zależy skąd dokąd się jedzie. Na krótsze dystanse do 100-200km przy braku dobrej komunikacji samochód jest ciekawą opcją. Jednak jeśli masz dalej w góry to lepiej wsiąść wieczorem w pociąg czy autobus, wyspać się i rano być na miejscu. Fakt, że pociąg z Wrocławia do Szklarskiej albo z Rzeszowa do Zagórza (jak jeszcze jeździł) jechał dużo dłużej niż PKS czy auto, jednak dla kogoś jadącego ze środka czy północy Polski te 2h dłużej w nocy nie mają większego znaczenia. Liczy się to, żeby wygodnie (bez przesiadek) dojechać na rano na miejsce. |
|
Data: 2010-08-25 15:01:41 | |
Autor: J.F. | |
Dojazd w gory | |
On Wed, 25 Aug 2010 11:22:16 +0200, Stan wrote:
Fakt, że pociąg z Wrocławia do Szklarskiej albo z Rzeszowa do Zagórza (jak jeszcze jeździł) jechał dużo dłużej niż PKS czy auto, jednak dla kogoś jadącego ze środka czy północy Polski te 2h dłużej w nocy nie mają większego znaczenia. Liczy się to, żeby wygodnie (bez przesiadek) dojechać na rano na miejsce. Wiesz, dawno dawno temu, byl chyba jakis wygodny pociag z Warszawy do Szklarskiej. I nawet nie musial byc szybki, bo czlowiek by chcial jak czlowiek - walnac sie w kuszetke wieczorem, obudzic rano na miejscu, i nawet nie powinien jechac krocej niz 7h :-) No ale przyszedl nowy ustroj, nowe pociagi, nowe technologie - jest nadal taki pociag, tylko jedzie 12h i przyjezdza w poludnie. A smochodem jak sie sprezysz to mozesz wyjechac np o 17-tej i zajechac przed polnoca. Udac sie na kwatere i wstac rano wzglednie wypoczety. J. |
|
Data: 2010-08-25 15:17:42 | |
Autor: Stan | |
Dojazd w gory | |
W dniu 2010-08-25 15:01, J.F. pisze:
No ale przyszedl nowy ustroj, nowe pociagi, nowe technologie - jest Nie wiem jak z innych miast, ale z W-wy jest nocny autobus do Szklarskiej, w JG jest koło 7:30. Wiem, że autobus to nie to samo co pociąg, ale jak nie ma to co zrobić. Podobnie jest z dojazdem do Zakopanego. Niby jest całoroczny nocny pociąg, ale przyjeżdża o takiej porze, że szczególnie zimą to już wiele tego dnia w górach nie da się zrobić. |
|
Data: 2010-08-25 12:46:16 | |
Autor: bratPit[pr] | |
Dojazd w gory | |
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie? dlatego mam w d... komunikację i jeżdżę autem (tzn. komunikację "dalekobieżną"), jeżeli jest to pobyt kilkudniowy to można zostawić auto w dogodnym miejscu, a po okolicach poruszać się busami/pks-em/stopem, sprawdza się, brat |
|
Data: 2010-08-25 21:21:43 | |
Autor: Michal Jankowski | |
Dojazd w gory | |
Kwik <kwik@nospaminteria.pl> writes:
Jak Wy to rozgrywacie? Macie dokladne rozklady wszystkich przystankow Rozumiem, ze nie chesz brac samochodu, bo trasa piesza jest z A do B, a samochod zostal w A? No to proste - zostawiasz samochod w A i trase B-A pokonujesz komunikacja zbiorowa, albo w miejscu C i odcinki C-A i B-C zbiorkomem, co tam wygodniej wyjdzie, z A do B moze nie byc autobusu... Na ogol ze wzgledu na predkosc piechura odleglosc A-B nie bedzie duza. Wiem, ze to w dalszym ciagu ogranicza wybor tras, bo z A do B droga moze isc dookola jakiegos masywu gorskiego i byc dluga, ale Himalajow u nas nie ma... Na potrzeby Szczawnicy i Zegiestowa zaparkowanie w Sączu powinno sie sprawdzic. MJ |
|
Data: 2010-08-26 00:14:00 | |
Autor: Kwik | |
Dojazd w gory | |
Michal Jankowski pisze:
Na potrzeby Szczawnicy i Zegiestowa zaparkowanie w Sączu powinno sie No tak, ale sadzilem naiwnie, ze dojazd autem do Sacza a pozniej - kombinowanie zbiorkomem do Szczawnicy to wyjdzie tylko troche krocej od calej trasy pokonywanej autobusem. O naiwnosci! Jako ciekawostke dodam, bo zapomnialem wyzalic sie w pierwszej wiadomosci, ze przy dwoch osobach zbiorkom jest _znaczaco_drozszy_ od samochodu. W takim ukladzie juz naprawde znika ostatni argument za jego wyborem... Kwik |
|
Data: 2010-08-26 09:45:50 | |
Autor: Stan | |
Dojazd w gory | |
W dniu 2010-08-26 00:14, Kwik pisze:
Bo ja wiem, wszystko zależy od trasy. Np autobus W-wa - Sanok kosztuje ok 50zł, czyli za dwie osoby wychodzi 100zł. Jak nie masz jakiegoś zagazowanego golfa to dojazd autem wcale nie wychodzi taniej. Nawet jak doliczysz jeszcze podjazd do Ustrzyk czy Wetliny to wyjdzie co najwyżej podobnie. Poza tym auto (chyba że masz firmowe) to nie tylko koszta paliwa. Jadąc szczególnie w długą trasę musisz dolewać płynu takiego, owego, coś tam poprawić, wszystko się zużywa, co jakiś czas trzeba zrobić przegląd, coś tam wymienić. |
|
Data: 2010-08-26 10:38:51 | |
Autor: Zbynek Ltd. | |
Dojazd w gory | |
Stan napisał(a) :
W dniu 2010-08-26 00:14, Kwik pisze: Tyż prowda. Czasem można kupić bilet na kolej w jakiejś promocji typu wyjazd weekendowy, nie zawsze trzeba jechać ekspresem czy IC. Można w pociągu podrzemać lub wręcz pospać i po przyjeździe dokonać ataku (szczytowego) z marszu. -- Pozdrawiam Zbyszek PGP key: 0x5351FDE3 [Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się wszystkie możliwości.] |
|
Data: 2010-08-26 10:59:26 | |
Autor: Michal Jankowski | |
Dojazd w gory | |
Stan <stasiek@test.com> writes:
Poza tym auto (chyba że masz firmowe) to nie tylko koszta paliwa. Niestety auto już mam a odstawione na czas urlopu do garażu nie przestaje wymagać przeglądów i wymiany oleju co rok. Od kilometrów leci tylko benzyna, płyn do spryskiwania i czasem żarówka. MJ |
|
Data: 2010-08-26 11:03:35 | |
Autor: MichaĹ | |
Dojazd w gory | |
W dniu 2010-08-26 10:59, Michal Jankowski pisze:
Stan<stasiek@test.com> writes: Czyli rozwijajÄ c to: róşnica "zuĹźycia" pomiÄdzy samochodem stojÄ cym w garaĹźu a jeĹźdĹźÄ cym rocznie dajmy na to 20 tys. km to tylko ĹźarĂłwki. Ciekawe :) PS. TeĹź mam samochĂłd ;) |
|
Data: 2010-08-26 11:15:40 | |
Autor: Michal Jankowski | |
Dojazd w gory | |
Michał <mbmbmb2@interia.kropka.pl> writes:
Czyli rozwijając to: różnica "zużycia" pomiędzy samochodem stojącym w Dokładnie tak. No, powiedzmy że pomiędzy jeżdżącym 5 tys. i jeżdżącym 15 tys. Kupuje się nowy, sprzedaje się 5-letni, cena sprzedaży od przebiegu nie zależy prawie wcale (zresztą kupujący i tak będzie uważał, że cofnąłeś licznik 8-) ), a niczego poza żarówkami (oraz olejem/filtrem na raz do roku niezaleznie od przebiegu) przez pierwszych 5 lat przebiegu w samochodzie się nie wymienia. Co innego, jakbys jezdzil 50 tys. rocznie. MJ |
|
Data: 2010-08-26 11:32:50 | |
Autor: MichaĹ | |
Dojazd w gory | |
W dniu 2010-08-26 11:15, Michal Jankowski pisze:
MichaĹ<mbmbmb2@interia.kropka.pl> writes: Mam jednak inne zdanie. Kupuje siÄ nowy, MoĹźe róşnica naszych zdaĹ bierze siÄ wĹaĹnie z tego zaĹoĹźenia? Nie wiem dlaczego robisz takie zaĹoĹźenie, rozmawiamy przecieĹź bardzo ogĂłlnie (koszty dojazdu samochodem kontra komunikacjÄ zbiorowÄ ). |
|
Data: 2010-08-26 11:45:06 | |
Autor: Stan | |
Dojazd w gory | |
W dniu 2010-08-26 11:32, MichaĹ pisze:
No wĹaĹnie, jak doliczyÄ koszta zakupu nowego auta to zbiorkom wychodzi duuuĹźo taniej. Poza tym jeĹli nie masz, Ĺźeby wyĹoĹźyÄ te kilkadziesiÄ t tysiÄcy na nowe auto i musisz wziÄ Ä kredyt to zakup wychodzi jeszcze droĹźej. Rozumiem, Ĺźe auto to wygoda, prestiĹź itd. Ma swoje oczywiste zalety. Ale utrzymanie auta kosztuje niemaĹo. I za tÄ wygodÄ siÄ pĹaci. OczywiĹcie nowe auto nie kosztuje ciÄ tak bardzo w utrzymaniu jak starsze, ale kosztuje odpowiednio wiÄcej. |
|
Data: 2010-08-26 11:16:39 | |
Autor: Stan | |
Dojazd w gory | |
W dniu 2010-08-26 11:03, MichaĹ pisze:
No wĹaĹnie. Zawsze mi siÄ wydawaĹo (mam auto), Ĺźe przeglÄ dy, wymiany oleju, rozrzÄ d itp robi siÄ po iluĹ tam kilometrach a nie co roku. Ale widocznie siÄ nie znam. |
|
Data: 2010-08-26 11:38:21 | |
Autor: Michal Jankowski | |
Dojazd w gory | |
Stan <stasiek@test.com> writes:
No właśnie. Zawsze mi się wydawało (mam auto), że przeglądy, wymiany Co iles (np. 15 tys., 20 tys.) kilometrow ale nie rzadziej niz co roku (w niektorych samochodach co 1.5 roku). Jeszcze mi sie nie zdarzylo wyjezdzic kilometrow przed uplywem roku. Tak jak pisalem - jak jezdzisz 50 tys. rocznie, to co innego. MJ |
|
Data: 2010-08-26 13:33:03 | |
Autor: Tomasz Sójka | |
Dojazd w gory | |
Dnia Thu, 26 Aug 2010 00:14:00 +0200, Kwik napisał(a):
Michal Jankowski pisze: No są jeszcze inne argumenty. Wybór trasy - wskazane są jednak pętelki, bo powrót komunikacją może być utrudniony. Nie zawsze jest bezpośrednie połączenie z mety na start, nie zawsze np. ostatni autobus przyjedzie/zatrzyma się, nie zawsze zdążymy na ten ostatni autobus itd. W każdym razie można wpuścić się w niezły kanał. Lepszy jest już dojazd komunikacją gdzieś i powrót do auta pieszo, tu jednak trzeba dość precyzyjnie sobie ten dojazd zaplanować żeby nie spędzić godziny czy dwóch na jakimś przystanku, zamiast łazić po górach... Z drugiej strony dobrze jest sobie zaplanować jakiś spory margines czasowy na korki, wypadki czy inne takie, i wtedy jak dojedziemy na czas lub za wczesnie to i tak zwiedzamy okolice przystanku :) Druga sprawa to parking - autko warte 10-20 tys. to może i postawię byle gdzie na poboczu, dla droższego/nowszego trzeba już szukać jakiegoś parkingu, i to najlepiej sprawdzonego i bez zdzierstwa. I to nam znów jakoś ogranicza wybór trasy... Po trzecie dojazd autem (własnym) potrafi być dość męczący psychicznie. A start na trasę z bólem głowy... Pozdrawiam Tomek |
|
Data: 2010-08-26 14:53:54 | |
Autor: Krzysztof Pilsniak | |
Dojazd w gory | |
Druga sprawa to parking - autko warte 10-20 tys. to może i postawię byle Tu prawie sprawdza się AC, a dodatkowo możemy mieć transport kombinowany - w jedną stronę autem, w drugą komunikacją. pzdrw Krzysiek |
|
Data: 2010-08-26 14:56:43 | |
Autor: Krzysztof Pilsniak | |
Dojazd w gory | |
No to proste - zostawiasz samochod w A i trase B-A pokonujesz Jest jeszcze wariant z dwoma samochodami - tylko oczywiście wtedy potrzebne sa co najmniej dwie osoby do wycieczki :-). pzdrw Krzysiek |
|
Data: 2010-08-31 11:44:40 | |
Autor: | |
Dojazd w gory | |
Kwik <kwik@nospaminteria.pl> napisał(a):
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie? Ano radzimy sobie jako tako :) Ja z racji mocno ograniczonego czasu staram się do minimum ograniczyć ilość czasu spędzonego na dojeździe. Przy podróżach w rejony gdzie komunikacja jest niepewna zazwyczaj opracowuję 2 warianty dojazdu i w razie gdy zawiedzie jeden, korzystam z drugiego. Taką metodę stosuję np. na Ukrainie. Tam też nie stronię od podróżowania nocnymi połączeniami, które niekoniecznie sa najszybsze, ale dają mi mozliwośc wypoczynku, jak choćby nocny pociąg relacji Lwów-Czerniowce, który jedzie długo, ale pozwala znaleźć się w górach przed południem po w miarę przyzwoicie przespanej (w pociagu) nocy. W PL sprawa wygląda nieco prościej (brak bariery językowej, ludzie chetniej biorą autostopowiczów, bardziej przewidywalne połączenia itp.) Tak czy inaczej zazwyczaj staram się tak organizować podróż by na miejscu być jak najwcześniej rano. Wprawdzie nocne połączenia są mocno ograniczone, ale w razie jakiegoś problemu z brakiem połaczenia cześc drogi juz mam za sobą i jakoś do rana dam sobie radę z przeczekaniem. Nie lubię za to połączeń popołudniowych i wieczornych, które w razie braku miejsc, nieprzyjechania autobusu/pociągu powoduje że całą noc trzeba koczować. -- |
|
Data: 2010-08-31 11:44:44 | |
Autor: | |
Dojazd w gory | |
Kwik <kwik@nospaminteria.pl> napisał(a):
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie? Ano radzimy sobie jako tako :) Ja z racji mocno ograniczonego czasu staram się do minimum ograniczyć ilość czasu spędzonego na dojeździe. Przy podróżach w rejony gdzie komunikacja jest niepewna zazwyczaj opracowuję 2 warianty dojazdu i w razie gdy zawiedzie jeden, korzystam z drugiego. Taką metodę stosuję np. na Ukrainie. Tam też nie stronię od podróżowania nocnymi połączeniami, które niekoniecznie sa najszybsze, ale dają mi mozliwośc wypoczynku, jak choćby nocny pociąg relacji Lwów-Czerniowce, który jedzie długo, ale pozwala znaleźć się w górach przed południem po w miarę przyzwoicie przespanej (w pociagu) nocy. W PL sprawa wygląda nieco prościej (brak bariery językowej, ludzie chetniej biorą autostopowiczów, bardziej przewidywalne połączenia itp.) Tak czy inaczej zazwyczaj staram się tak organizować podróż by na miejscu być jak najwcześniej rano. Wprawdzie nocne połączenia są mocno ograniczone, ale w razie jakiegoś problemu z brakiem połaczenia cześc drogi juz mam za sobą i jakoś do rana dam sobie radę z przeczekaniem. Nie lubię za to połączeń popołudniowych i wieczornych, które w razie braku miejsc, nieprzyjechania autobusu/pociągu powoduje że całą noc trzeba koczować. -- |
|
Data: 2010-08-31 12:49:21 | |
Autor: Basia Z. | |
Dojazd w gory | |
Raczej jestem zwolenniczką komunikacji zbiorowej, ale od kilku lat staramy się dogadywać w cztery a minimum trzy osoby i jedziemy samochodem.
Przy czterech osobach wyjazd wychodzi znacząco taniej. Na dodatek lubię po drodze stanąć tam gdzie mam ochotę, obejrzeć jakiś ciekawy a nie znany mi dotychczas kościółek czy cerkiewkę, lub też inny obiekt. Czasem z tego powodu często warto nadłożyć kilkanaście kilometrów drogi i poświęcić pół godziny czasu. Przy komunikacji zbiorowej to niemożliwe. Dość często jeździmy tak ze znajomymi na Słowację, przy tamtejszych połączeniach komunikacyjnych w ogóle nie ma mowy aby zobaczyć tyle co samochodem. Czasem kombinujemy. Np. dojazd samochodem do Liptowskiej Osady, nocleg a rano przejazd 8 km do Korytnicy, kilkugodzinna wycieczka piesza, powrót autobusem 9 km z Liptowskiej Lużnej na miejsce noclegu. (rozkłady dokładnie sprawdzam w Internecie przed wyjazdem z domu). No i wtedy wszyscy mogą wieczorem wypić sobie piwo. Na początku sierpnia wybrałam się z koleżanką w Beskid Wyspowy, tym razem tylko we dwie - ja nie mam samochodu, a koleżanka miała popsuty, no wiec trasę zaplanowałam "na przestrzał" Podjechałyśmy busem z Krakowa do Tymbarku, tam przespały się w PTSM, potem przeszły bardzo ładną trasę z Tymbarku przez Łopien i Mogielicę na Polanę Wały, tam zanocowały i rano w niedzielę zeszły na Przysłop. No i na Przysłopie utknełyśmy, gdyż bus, który był wykazywany na rozkładzie na stronie "rozkłady" nie przyjechał. Jednak po godzinie stania zabrali nas na stopa do Krakowa przemili starsi Państwo (z rozmowy wynikało, że profesorowie na UJ) i w sumie miałyśmy bardzo sympatyczny powrót. Tak że każdy sposób podróżowania ma swoje dobre i złe strony ;-) należy tylko podejść do podróży od strony właściwej. Pozdrowienia Basia P.S. Kiedy jeżdżę z grupami za granicę (Rumunia, Ukraina) zazwyczaj dojeżdżam na miejsce komunikacją zbiorową, a na miejscu wynajmuję busa, wychodzi cenowo podobnie jak komunikacja zbiorowa a znacznie wygodniej. Ale czasem dla samej przyjemności podróżowania podróżuję po Ukrainie komunikacją zbiorową. |