Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.gory   »   Dojazd w gory

Dojazd w gory

Data: 2010-08-24 23:16:44
Autor: Kwik
Dojazd w gory
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie?

Do tej pory zawsze planowalem trase tak by jechac autem. Przy okazji ostatniego wyjazdu zerwalem z ta tradycja. Sadzilem ze nie bede uwiazany, dowolnie zaplanuje trase, a miejsca startowe i koncowe sa w miare dobrze skomunikowane z Krakowem. Niestety, wyniki sa... dramatyczne i druzgocace.

1. Krakow - Szczawnica. Sobota, wstaje przed 6. O 6.30 wychodze z domu, MPK docieram bez problemu na dworzec. Celuje w autobus o 7 rano do Szczawnicy, przyznam szczerze ze nie spodziewam sie najmniejszych klopotow. Spodziewalem sie o 9.30 byc na szlaku. A tu... niespodzianka! Podstawiony autobus to kilkunastoosobowy busik, a na stanowisku klebi sie tlum wycieczkowiczow. "Nic to" mysle, za 20 min jest nastepny Pekaes. Do tego jednak tez ledwo sie wciskam, zreszta na miejsce stojace. Autobus to niby nowy Autosan, ale na zakopiance ledwo zipie. W Mszanie utyka na paredziesiat minut. Usiasc udaje mi sie grubo za Lubomierzem. Na miejscu jestem przed 11. 120km w 4,5h...

2. Zegiestow - Krakow
Ok, nie spodziewalem sie ze Zegiestow-Zdroj to taka dziura, ale schodzimy tam dosc wczesnie, zeby byc wczesniej w domu i spokojnie sie rozpakowac. Na autobus nie czekamy nawet dlugo (od 12:30 do 13:15, chcac wydostac sie w ktorymkolwiek kierunku). Droga do Krynicy mija dosc szybko, ale na bezposredni do Katowic spozniamy sie doslownie kilka minut. Ruszamy wiec do Sacza (jeden autobus nie przyjedza, nie wiem czy z powodu awarii czy dlatego ze nie doczytalem ze jezdzi jedynie w drugi wtorek miesiaca, w trzecim kwartale roku i jedynie przy pelni ksiezyca), gdzie juz w miare gladko lapiemy pks'a o 16 (na ten o 15.20 znow spozniamy sie moze 10 min). Z Sacza wyjazd trwa godzine, pozniej zwiedzamy jeszcze Brzesko i Bochnie. Po drodze przegania nas Szwagropol, ktory wyjezdza 20 min po pekaesie. Razem z dojazdem komunikacja miejska, do domu wchodze o 19.30. Wiem ze mielismy troche pecha w tym przypadku, ale fakty znow sa porazajace - 150km w 7h!

Chcialbym korzystac z komunikacji publicznej, zwieksza to dostepnosc tras wycieczek, ale dobija mnie efektywnosc. Kurcze, zeby dojechac 100km od domu musze poswiecic pol dnia, a srednia predkosc jest nizsza niz na rowerze! Polaczenie kiepskiego taboru, zajezdzania na dworce we wszystkich miasteczkach, korki w okolicach tych dworcow, ruchy wahadlowe na gorskich drogach daja absolutnie niestrawna mieszanke. Przykro mi to stwierdzic, ale auto jest po prostu nie-do-po-bi-cia.

Jak Wy to rozgrywacie? Macie dokladne rozklady wszystkich przystankow z ktorych byc moze skorzystacie? Planujecie wypady co do minuty? Jezdzicie tylko w miejsca swietnie skomunikowane? A moze po prostu jestescie bardziej cierpliwi...? ;-)

Pozdro
Kwik

Data: 2010-08-24 23:49:11
Autor: J.F.
Dojazd w gory
On Tue, 24 Aug 2010 23:16:44 +0200,  Kwik wrote:
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie?
[...]  120km w 4,5h...

Polecam PKP. Wroclaw - Szklarska Poreba. 4:43. tez 120 km
Bez opoznien - tyle wedle rozkladu. Bezposredni pociag.

Z gory widac trzeba ostrozniej jechac .. bo 5:08.

Przykro mi to stwierdzic, ale auto jest po prostu nie-do-po-bi-cia.

Do tego doszlo ze na Slowacji przestalem jezdzic elektricka.
Parking pog gorami niewiele drozszy, za to mozna sie szybciutko dostac
do cieplej wody w basenie :-)

J.

Data: 2010-08-25 09:27:51
Autor: Waldek Brygier
Dojazd w gory
J.F. wrote:
Polecam PKP. Wroclaw - Szklarska Poreba. 4:43. tez 120 km

Podstawowy blad w przypadku jazdy w kierunku Jeleniej Góry - nie pociagiem, a autobusem! :-)


--
pozdrawiam
Waldemar Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
GG 415880

Data: 2010-08-25 07:26:21
Autor: Rafa? Jankowiak
Dojazd w gory
Waldek Brygier wrote:
Podstawowy blad w przypadku jazdy w kierunku Jeleniej Góry - nie pociagiem, a autobusem! :-)

Waldku - zalez.y:)
Jada;c od siebie (z Poznania) jes'li skalkuluje; koszt pocia;gu POZ-WRO i potem autobus, kontra wy?a;cznie pocia;g - zdecydowanie taniej wyjdzie po szynach! Po drugie : nie musze; pamie;tac' o przesiadce (szczególnie jada;c nocnym Gdynia-JGóra), tylko sobie drzemie; i budze; sie; jak sie; robi bardziej pagórkowato (czyli zwykle okol. Wa?brzycha). A po trzecie: zdarzy?o mi sie; jechac' autobusem z centrum Wroc?awia do Bielan 1h45... I to nie z powodu jakiegos' kataklizmu, tylko wymiany jednej studzienki na ul. S'le;z.nej.
Zatem pocia;g wcale ani taki drogi, ani takie powolny.

Tym bardziej, iz. trwaja;ce obecnie remonty w okolicach Marciszowa i Mietkowa skróca; nieco czas jazdy WRO-JG (a przynajmniej mam taka; nadzieje;...) :)

R.

Data: 2010-08-25 12:33:54
Autor: live_evil
Dojazd w gory
W dniu 25.08.2010 07:26, Rafa? Jankowiak pisze:
zalez.y
Jada;c [...] jes'li skalkuluje; [...] pocia;gu
wy?a;cznie pocia;g
musze; pamie;tac'
jada;c [..] budze; sie; [...] sie;
sie; jechac'
jakiegos'
na ul. S'le;z.nej.
pocia;g
iz. trwaja;ce o
nadzieje;



Co to za dziwny, trochę przypominający polski język?

--
live_evil

Data: 2010-08-25 15:03:50
Autor: J.F.
Dojazd w gory
On Wed, 25 Aug 2010 09:27:51 +0200,  Waldek Brygier wrote:
J.F. wrote:
Polecam PKP. Wroclaw - Szklarska Poreba. 4:43. tez 120 km

Podstawowy blad w przypadku jazdy w kierunku Jeleniej Góry - nie pociagiem, a autobusem! :-)

I z JG do szklarskiej tez, bo pociagowi 30km zajmuje ponad godzine.

J.

Data: 2010-08-25 00:01:09
Autor: Marek 'marcus075' Karweta
Dojazd w gory
Kwik bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne skreślić):
Jak Wy to rozgrywacie?

Dojazd, w miarę możliwości, pociągiem, a powrót stopem. Działa. ;-)
Złaziliśmy z ekipą z Gorców, na jakaś przełecz we wsi (?) Rzeki. Do
autobusu (do Krakowa) godzina. Złapałem stopa i byłem w domu około 22:00.
Ekipa jadąca autobusem, potem drugim autobusem, a na końcu pociągiem
(Katowice - Kraków; ostatni złapali) dotarła do domów około 2:00 w nocy.
Część rano szła do pracy. :-)
Jak nie ma opcji dojechać pociągiem w góry to jadę w takie miejsce, żeby
jeździło tam możliwie dużo busów, autobusów i takich. Nawet kosztem
deptania kilku dodatkowych godzin po znanym szlaku.

--
Pozdrowienia,                            | Próżnoś repliki się spodziewał
Marek 'marcus075' Karweta                | Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl   | Nie powiem nawet pies cię j***ł,
Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością         | Bo to mezalians byłby dla psa.

Data: 2010-08-25 10:03:16
Autor: Tomasz Sójka
Dojazd w gory
Dnia Wed, 25 Aug 2010 00:01:09 +0200, Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):

Kwik bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne skreślić):
Jak Wy to rozgrywacie?

Dojazd, w miarę możliwości, pociągiem, a powrót stopem. Działa. ;-)
Złaziliśmy z ekipą z Gorców, na jakaś przełecz we wsi (?) Rzeki. Do
autobusu (do Krakowa) godzina. Złapałem stopa i byłem w domu około 22:00.
Ekipa jadąca autobusem, potem drugim autobusem, a na końcu pociągiem
(Katowice - Kraków; ostatni złapali) dotarła do domów około 2:00 w nocy.
Część rano szła do pracy. :-)
Jak nie ma opcji dojechać pociągiem w góry to jadę w takie miejsce, żeby
jeździło tam możliwie dużo busów, autobusów i takich. Nawet kosztem
deptania kilku dodatkowych godzin po znanym szlaku.

Jakaś przełęcz to Przysłop, znak zapytania jest OK bo to administracyjnie
Lubomierz, chociaż za działem wodnym :) Kilkakrotnie sam zabierałem tam
tych co zeszli z gór, pamietąjac własne problemy z wydostaniem się do domu
tamże. ZTCP to północne obrzeża Gorców były najgorsze pod tym względem -
pociągu brak, autobusów kilka i często nie zatrzymywały się na przystankach
ze względu na full w środku...
Pozdrawiam Tomek

Data: 2010-08-25 14:43:17
Autor: Marek 'marcus075' Karweta
Dojazd w gory
Tomasz Sójka bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne
skreślić):
Jakaś przełęcz to Przysłop,

W sumie to mogłem strzelać, że Przysłop... :-P

--
Pozdrowienia,                            | Próżnoś repliki się spodziewał
Marek 'marcus075' Karweta                | Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
GG:3585538 | JID: m_karweta@jabster.pl   | Nie powiem nawet pies cię j***ł,
Tuwima c(z)ytuję z przyjemnością         | Bo to mezalians byłby dla psa.

Data: 2010-08-25 19:58:54
Autor: Marek Włodarz
Dojazd w gory
W artykule <1xdmpwx2uy6lq.dlg@pedaluje.ile.moze>
Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):

Kwik bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne skreślić):
Jak Wy to rozgrywacie?

Dojazd, w miarę możliwości, pociągiem, a powrót stopem. Działa. ;-)

Zapomniałeś, że w dolinie Popradu pociągów niet, więc w przypadku
Żegiestowa, o którym pisał przedpiśca, niestety nic z tego...

Pozdrawiam,
Marek W.
--
Suma inteligencji ludzkości jest stała. Tylko ludzi jest coraz więcej.

Data: 2010-08-26 12:41:14
Autor: Tomasz Sójka
Dojazd w gory
Dnia Wed, 25 Aug 2010 19:58:54 +0000 (UTC), Marek Włodarz napisał(a):

W artykule <1xdmpwx2uy6lq.dlg@pedaluje.ile.moze>
Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):

Kwik bredzi/łże/gada/bełkocze/zeznaje/kwiczy (niepotrzebne skreślić):
Jak Wy to rozgrywacie?

Dojazd, w miarę możliwości, pociągiem, a powrót stopem. Działa. ;-)

Zapomniałeś, że w dolinie Popradu pociągów niet, więc w przypadku
Żegiestowa, o którym pisał przedpiśca, niestety nic z tego...

Pozdrawiam,
Marek W.

Jak to niet? :) A tak na serio to ponoć w miarę niedługo most ma wrócić na
swoje miejsce (ten w Sączu).
Pozdrawiam Tomek

Data: 2010-08-26 13:33:08
Autor: Marek Włodarz
Dojazd w gory
W artykule <1gsqunehzaky7$.1wk10ml3uixf4$.dlg@40tude.net>
Tomasz Sójka napisał(a):

Dnia Wed, 25 Aug 2010 19:58:54 +0000 (UTC), Marek Włodarz napisał(a):

Zapomniałeś, że w dolinie Popradu pociągów niet, więc w przypadku
Żegiestowa, o którym pisał przedpiśca, niestety nic z tego...

Jak to niet? :) A tak na serio to ponoć w miarę niedługo most ma wrócić na
swoje miejsce (ten w Sączu).

Ponoć w listopadzie - ale jakoś w to za bardzo nie wierzę... No i
pytanie, czy wraz z powrotem mostu wróci ten TLK, co go PIC najpierw
wstawił w miejsce "Malinowskiego", a potem skrócił do Krakowa...

Z mojego punktu widzenia (czyli z Warszawy), jeśli nie będzie pociagu
bezpośredniego, to równie dobrze może go wcale nie być.

A wracając do zbiorkomów i dojazdu w góry - zależy, gdzie. Beskid Śląski/Żywiecki - zdecydowanie pociąg (co najmniej do BB można
dojechać bezpośrednim). Jeśli to np. są Gorce - na razie jeszcze jeździ IR do Zakopanego i to
jest bardzo dobry (i tani) wybór (sprawdzone w pierwszych dniach
sierpnia). Przyjazd do Rabki o 13, spokojnie i bez "napinania się"
weszliśmy prosto z pociągu na Stare Wierchy... Powrót też nie
najgorszy - trzeba było tylko do Nowego Targu ze Szczawnicy (a ściślej
- z Jaworek) dotrzeć, autobusów, busów i innych takich jeździ dużo,
problemu nie było. Inna rzecz, że ponoć po 1 września już jeździć nie
będzie... ;-(

Jeśli Beskid Sądecki, to obecnie - z racji braku bezpośredniego
pociągu - jest znacznie gorzej (minimum dwie przesiadki, w Krakowie i
NS) - i o ile "tam" to jeszcze można w miarę sensownie dojechać
(któryś najwcześniejszy pociąg do Krakowa, potem "Szwagropol" do
Sącza), o tyle powrót staje się naprawdę kłopotliwy.

Jeśli Niski - to już tylko autobusy zostają. Z Bieszczadami to samo.

Pozdrawiam,
Marek W.
--
Suma inteligencji ludzkości jest stała. Tylko ludzi jest coraz więcej.

Data: 2010-08-27 10:13:20
Autor: Rafał Jankowiak
Dojazd w gory
Marek Włodarz wrote:
Inna rzecz, że ponoć po 1 września już jeździć nie
będzie... ;-(

Dementuję: będzie, ale tylko w weekendy - tzn sob i niedz. Niestety, ale fakt faktem, że ruch w kierunku gór (i czegokolwiek typu morze, jeziora) zmaleje drastycznie już za 4 dni.

R.

Data: 2010-08-27 17:09:03
Autor: Marek Włodarz
Dojazd w gory
W artykule <4C7773A0.2010506@wp.pl>
Rafał Jankowiak napisał(a):

Marek Włodarz wrote:
Inna rzecz, że ponoć po 1 września już jeździć nie
będzie... ;-(

Dementuję: będzie, ale tylko w weekendy - tzn sob i niedz. Niestety, ale fakt faktem, że ruch w kierunku gór (i czegokolwiek typu morze, jeziora) zmaleje drastycznie już za 4 dni.

Moje doświadczenie jednak uczy, że maleje stopniowo w ciągu pierwszych
dwóch-trzech tygodni września. A fakt, że wszyscy koniecznie wracają z
urlopów/wakacji/whatever właśnie przed 1 września, wynika tylko
częściowo z faktu, ze dzieci idą do szkoły... Wiele osób wraca wtedy
dlatego, że potem nie ma już czym... :>

Pozdrawiam,
Marek W.
--
Suma inteligencji ludzkości jest stała. Tylko ludzi jest coraz więcej.

Data: 2010-08-25 07:48:07
Autor: Rafał Jankowiak
Dojazd w gory
Kwik wrote:
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie?

Jak Wy to rozgrywacie?


Tylko pociąg i głównie w Sudety. Raz, że mam bliżej (z POZ), dwa, że na pewno wygodniej. Poza tym wzięcie z sobą czegokolwiek większego (większy batoh, biegówki, rower) w pociągu to naprawdę żaden kłopot. W przeciwieństwie do PKSów czy wynalezionych w ex-CCCP marszrutek ;)

R.

Data: 2010-08-25 11:22:16
Autor: Stan
Dojazd w gory
W dniu 2010-08-24 23:16, Kwik pisze:
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie?

Jak Wy to rozgrywacie? Macie dokladne rozklady wszystkich przystankow z
ktorych byc moze skorzystacie? Planujecie wypady co do minuty? Jezdzicie
tylko w miejsca swietnie skomunikowane? A moze po prostu jestescie
bardziej cierpliwi...? ;-)

Wszystko zależy skąd dokąd się jedzie. Na krótsze dystanse do 100-200km przy braku dobrej komunikacji samochód jest ciekawą opcją. Jednak jeśli masz dalej w góry to lepiej wsiąść wieczorem w pociąg czy autobus, wyspać się i rano być na miejscu.
Fakt, że pociąg z Wrocławia do Szklarskiej albo z Rzeszowa do Zagórza (jak jeszcze jeździł) jechał dużo dłużej niż PKS czy auto, jednak dla kogoś jadącego ze środka czy północy Polski te 2h dłużej w nocy nie mają większego znaczenia. Liczy się to, żeby wygodnie (bez przesiadek) dojechać na rano na miejsce.

Data: 2010-08-25 15:01:41
Autor: J.F.
Dojazd w gory
On Wed, 25 Aug 2010 11:22:16 +0200,  Stan wrote:
Fakt, że pociąg z Wrocławia do Szklarskiej albo z Rzeszowa do Zagórza (jak jeszcze jeździł) jechał dużo dłużej niż PKS czy auto, jednak dla kogoś jadącego ze środka czy północy Polski te 2h dłużej w nocy nie mają większego znaczenia. Liczy się to, żeby wygodnie (bez przesiadek) dojechać na rano na miejsce.

Wiesz, dawno dawno temu, byl chyba jakis wygodny pociag z Warszawy do
Szklarskiej. I nawet nie musial byc szybki, bo czlowiek by chcial jak
czlowiek - walnac sie w kuszetke wieczorem, obudzic rano na miejscu, i
nawet nie powinien jechac krocej niz 7h :-)

No ale przyszedl nowy ustroj, nowe pociagi, nowe technologie - jest
nadal taki pociag, tylko jedzie 12h i przyjezdza w poludnie.

A smochodem jak sie sprezysz to mozesz wyjechac np o 17-tej i zajechac
przed polnoca. Udac sie na kwatere i wstac rano wzglednie wypoczety.


J.

Data: 2010-08-25 15:17:42
Autor: Stan
Dojazd w gory
W dniu 2010-08-25 15:01, J.F. pisze:

No ale przyszedl nowy ustroj, nowe pociagi, nowe technologie - jest
nadal taki pociag, tylko jedzie 12h i przyjezdza w poludnie.


Nie wiem jak z innych miast, ale z W-wy jest nocny autobus do Szklarskiej, w JG jest koło 7:30.

Wiem, że autobus to nie to samo co pociąg, ale jak nie ma to co zrobić.

Podobnie jest z dojazdem do Zakopanego. Niby jest całoroczny nocny pociąg, ale przyjeżdża o takiej porze, że szczególnie zimą to już wiele tego dnia w górach nie da się zrobić.

Data: 2010-08-25 12:46:16
Autor: bratPit[pr]
Dojazd w gory
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie?

Do tej pory zawsze planowalem trase tak by jechac autem. Przy okazji ostatniego wyjazdu zerwalem z ta tradycja. Sadzilem ze nie bede uwiazany, dowolnie zaplanuje trase, a miejsca startowe i koncowe sa w miare dobrze skomunikowane z Krakowem. Niestety, wyniki sa... dramatyczne i druzgocace.

dlatego mam w d... komunikację i jeżdżę autem (tzn. komunikację "dalekobieżną"),
jeżeli jest to pobyt kilkudniowy to można zostawić auto w dogodnym miejscu, a po okolicach poruszać się busami/pks-em/stopem,
sprawdza się,

brat

Data: 2010-08-25 21:21:43
Autor: Michal Jankowski
Dojazd w gory
Kwik <kwik@nospaminteria.pl> writes:

Jak Wy to rozgrywacie? Macie dokladne rozklady wszystkich przystankow
z ktorych byc moze skorzystacie? Planujecie wypady co do minuty?
Jezdzicie tylko w miejsca swietnie skomunikowane? A moze po prostu
jestescie bardziej cierpliwi...? ;-)

Rozumiem, ze nie chesz brac samochodu, bo trasa piesza jest z A do B,
a samochod zostal w A?

No to proste - zostawiasz samochod w A i trase B-A pokonujesz
komunikacja zbiorowa, albo w miejscu C i odcinki C-A i B-C zbiorkomem,
co tam wygodniej wyjdzie, z A do B moze nie byc autobusu... Na ogol ze
wzgledu na predkosc piechura odleglosc A-B nie bedzie duza.

Wiem, ze to w dalszym ciagu ogranicza wybor tras, bo z A do B droga
moze isc dookola jakiegos masywu gorskiego i byc dluga, ale Himalajow
u nas nie ma... Na potrzeby Szczawnicy i Zegiestowa zaparkowanie w Sączu powinno sie
sprawdzic.

  MJ

Data: 2010-08-26 00:14:00
Autor: Kwik
Dojazd w gory
Michal Jankowski pisze:

Na potrzeby Szczawnicy i Zegiestowa zaparkowanie w Sączu powinno sie
sprawdzic.

No tak, ale sadzilem naiwnie, ze dojazd autem do Sacza a pozniej - kombinowanie zbiorkomem do Szczawnicy to wyjdzie tylko troche krocej od calej trasy pokonywanej autobusem. O naiwnosci!

Jako ciekawostke dodam, bo zapomnialem wyzalic sie w pierwszej wiadomosci, ze przy dwoch osobach zbiorkom jest _znaczaco_drozszy_ od samochodu. W takim ukladzie juz naprawde znika ostatni argument za jego wyborem...

Kwik

Data: 2010-08-26 09:45:50
Autor: Stan
Dojazd w gory
W dniu 2010-08-26 00:14, Kwik pisze:

Jako ciekawostke dodam, bo zapomnialem wyzalic sie w pierwszej
wiadomosci, ze przy dwoch osobach zbiorkom jest _znaczaco_drozszy_ od
samochodu. W takim ukladzie juz naprawde znika ostatni argument za jego
wyborem...


Bo ja wiem, wszystko zależy od trasy. Np autobus W-wa - Sanok kosztuje ok 50zł, czyli za dwie osoby wychodzi 100zł. Jak nie masz jakiegoś zagazowanego golfa to dojazd autem wcale nie wychodzi taniej. Nawet jak doliczysz jeszcze podjazd do Ustrzyk czy Wetliny to wyjdzie co najwyżej podobnie.
Poza tym auto (chyba że masz firmowe) to nie tylko koszta paliwa. Jadąc szczególnie w długą trasę musisz dolewać płynu takiego, owego, coś tam poprawić, wszystko się zużywa, co jakiś czas trzeba zrobić przegląd, coś tam wymienić.

Data: 2010-08-26 10:38:51
Autor: Zbynek Ltd.
Dojazd w gory
Stan napisał(a) :
W dniu 2010-08-26 00:14, Kwik pisze:

Jako ciekawostke dodam, bo zapomnialem wyzalic sie w pierwszej
wiadomosci, ze przy dwoch osobach zbiorkom jest _znaczaco_drozszy_ od
samochodu. W takim ukladzie juz naprawde znika ostatni argument za jego
wyborem...


Bo ja wiem, wszystko zależy od trasy. Np autobus W-wa - Sanok kosztuje ok 50zł, czyli za dwie osoby wychodzi 100zł. Jak nie masz jakiegoś zagazowanego golfa to dojazd autem wcale nie wychodzi taniej. Nawet jak doliczysz jeszcze podjazd do Ustrzyk czy Wetliny to wyjdzie co najwyżej podobnie.
Poza tym auto (chyba że masz firmowe) to nie tylko koszta paliwa. Jadąc szczególnie w długą trasę musisz dolewać płynu takiego, owego, coś tam poprawić, wszystko się zużywa, co jakiś czas trzeba zrobić przegląd, coś tam wymienić.

Tyż prowda.
Czasem można kupić bilet na kolej w jakiejś promocji typu wyjazd
weekendowy, nie zawsze trzeba jechać ekspresem czy IC. Można w
pociągu podrzemać lub wręcz pospać i po przyjeździe dokonać ataku
(szczytowego) z marszu.

--
Pozdrawiam
   Zbyszek
PGP key: 0x5351FDE3

[Człowiek zaczyna używać dopiero wtedy rozumu, gdy kończą mu się
wszystkie możliwości.]

Data: 2010-08-26 10:59:26
Autor: Michal Jankowski
Dojazd w gory
Stan <stasiek@test.com> writes:

Poza tym auto (chyba że masz firmowe) to nie tylko koszta paliwa.
Jadąc szczególnie w długą trasę musisz dolewać płynu takiego, owego,
coś tam poprawić, wszystko się zużywa, co jakiś czas trzeba zrobić
przegląd, coś tam wymienić.

Niestety auto już mam a odstawione na czas urlopu do garażu nie
przestaje wymagać przeglądów i wymiany oleju co rok.

Od kilometrów leci tylko benzyna, płyn do spryskiwania i czasem
żarówka.

  MJ

Data: 2010-08-26 11:03:35
Autor: Michał
Dojazd w gory
W dniu 2010-08-26 10:59, Michal Jankowski pisze:
Stan<stasiek@test.com>  writes:

Poza tym auto (chyba Ĺźe masz firmowe) to nie tylko koszta paliwa.
Jadąc szczególnie w długą trasę musisz dolewać płynu takiego, owego,
coś tam poprawić, wszystko się zużywa, co jakiś czas trzeba zrobić
przegląd, coś tam wymienić.

Niestety auto juĹź mam a odstawione na czas urlopu do garaĹźu nie
przestaje wymagać przeglądów i wymiany oleju co rok.

Od kilometrów leci tylko benzyna, płyn do spryskiwania i czasem
ĹźarĂłwka.


Czyli rozwijając to: różnica "zużycia" pomiędzy samochodem stojącym w garażu a jeżdżącym rocznie dajmy na to 20 tys. km to tylko żarówki. Ciekawe :)

PS. TeĹź mam samochĂłd ;)

Data: 2010-08-26 11:15:40
Autor: Michal Jankowski
Dojazd w gory
Michał <mbmbmb2@interia.kropka.pl> writes:

Czyli rozwijając to: różnica "zużycia" pomiędzy samochodem stojącym w
garażu a jeżdżącym rocznie dajmy na to 20 tys. km to tylko żarówki.
Ciekawe :)

Dokładnie tak. No, powiedzmy że pomiędzy jeżdżącym 5 tys. i jeżdżącym
15 tys.

Kupuje się nowy, sprzedaje się 5-letni, cena sprzedaży od przebiegu
nie zależy prawie wcale (zresztą kupujący i tak będzie uważał, że
cofnąłeś licznik 8-) ), a niczego poza żarówkami (oraz olejem/filtrem
na raz do roku niezaleznie od przebiegu) przez pierwszych 5 lat
przebiegu w samochodzie się nie wymienia.

Co innego, jakbys jezdzil 50 tys. rocznie.

  MJ

Data: 2010-08-26 11:32:50
Autor: Michał
Dojazd w gory
W dniu 2010-08-26 11:15, Michal Jankowski pisze:
Michał<mbmbmb2@interia.kropka.pl>  writes:

Czyli rozwijając to: różnica "zużycia" pomiędzy samochodem stojącym w
garażu a jeżdżącym rocznie dajmy na to 20 tys. km to tylko żarówki.
Ciekawe :)

Dokładnie tak. No, powiedzmy że pomiędzy jeżdżącym 5 tys. i jeżdżącym
15 tys.


Mam jednak inne zdanie.

Kupuje się nowy,

Może różnica naszych zdań bierze się właśnie z tego założenia? Nie wiem dlaczego robisz takie założenie, rozmawiamy przecież bardzo ogólnie (koszty dojazdu samochodem kontra komunikacją zbiorową).

Data: 2010-08-26 11:45:06
Autor: Stan
Dojazd w gory
W dniu 2010-08-26 11:32, Michał pisze:

Kupuje się nowy,

Może różnica naszych zdań bierze się właśnie z tego założenia? Nie wiem
dlaczego robisz takie założenie, rozmawiamy przecież bardzo ogólnie
(koszty dojazdu samochodem kontra komunikacją zbiorową).

No właśnie, jak doliczyć koszta zakupu nowego auta to zbiorkom wychodzi duuużo taniej. Poza tym jeśli nie masz, żeby wyłożyć te kilkadziesiąt tysięcy na nowe auto i musisz wziąć kredyt to zakup wychodzi jeszcze drożej.

Rozumiem, że auto to wygoda, prestiż itd. Ma swoje oczywiste zalety. Ale utrzymanie auta kosztuje niemało. I za tą wygodę się płaci.
Oczywiście nowe auto nie kosztuje cię tak bardzo w utrzymaniu jak starsze, ale kosztuje odpowiednio więcej.

Data: 2010-08-26 11:16:39
Autor: Stan
Dojazd w gory
W dniu 2010-08-26 11:03, Michał pisze:


Czyli rozwijając to: różnica "zużycia" pomiędzy samochodem stojącym w
garażu a jeżdżącym rocznie dajmy na to 20 tys. km to tylko żarówki.
Ciekawe :)

PS. TeĹź mam samochĂłd ;)


No właśnie. Zawsze mi się wydawało (mam auto), że przeglądy, wymiany oleju, rozrząd itp robi się po iluś tam kilometrach a nie co roku. Ale widocznie się nie znam.

Data: 2010-08-26 11:38:21
Autor: Michal Jankowski
Dojazd w gory
Stan <stasiek@test.com> writes:

No właśnie. Zawsze mi się wydawało (mam auto), że przeglądy, wymiany
oleju, rozrząd itp robi się po iluś tam kilometrach a nie co roku. Ale
widocznie się nie znam.

Co iles (np. 15 tys., 20 tys.) kilometrow ale nie rzadziej niz co roku
(w niektorych samochodach co 1.5 roku). Jeszcze mi sie nie zdarzylo
wyjezdzic kilometrow przed uplywem roku.

Tak jak pisalem - jak jezdzisz 50 tys. rocznie, to co innego.

  MJ

Data: 2010-08-26 13:33:03
Autor: Tomasz Sójka
Dojazd w gory
Dnia Thu, 26 Aug 2010 00:14:00 +0200, Kwik napisał(a):

Michal Jankowski pisze:

Na potrzeby Szczawnicy i Zegiestowa zaparkowanie w Sączu powinno sie
sprawdzic.

No tak, ale sadzilem naiwnie, ze dojazd autem do Sacza a pozniej - kombinowanie zbiorkomem do Szczawnicy to wyjdzie tylko troche krocej od calej trasy pokonywanej autobusem. O naiwnosci!

Jako ciekawostke dodam, bo zapomnialem wyzalic sie w pierwszej wiadomosci, ze przy dwoch osobach zbiorkom jest _znaczaco_drozszy_ od samochodu. W takim ukladzie juz naprawde znika ostatni argument za jego wyborem...

Kwik

No są jeszcze inne argumenty. Wybór trasy - wskazane są jednak pętelki, bo
powrót komunikacją może być utrudniony. Nie zawsze jest bezpośrednie
połączenie z mety na start, nie zawsze np. ostatni autobus
przyjedzie/zatrzyma się, nie zawsze zdążymy na ten ostatni autobus itd. W
każdym razie można wpuścić się w niezły kanał. Lepszy jest już dojazd
komunikacją gdzieś i powrót do auta pieszo, tu jednak trzeba dość
precyzyjnie sobie ten dojazd zaplanować żeby nie spędzić godziny czy dwóch
na jakimś przystanku, zamiast łazić po górach... Z drugiej strony dobrze
jest sobie zaplanować jakiś spory margines czasowy na korki, wypadki czy
inne takie, i wtedy jak dojedziemy na czas lub za wczesnie to i tak
zwiedzamy okolice przystanku :)
Druga sprawa to parking - autko warte 10-20 tys. to może i postawię byle
gdzie na poboczu, dla droższego/nowszego trzeba już szukać jakiegoś
parkingu, i to najlepiej sprawdzonego i bez zdzierstwa. I to nam znów jakoś
ogranicza wybór trasy... Po trzecie dojazd autem (własnym) potrafi być dość męczący psychicznie. A
start na trasę z bólem głowy...
Pozdrawiam Tomek

Data: 2010-08-26 14:53:54
Autor: Krzysztof Pilsniak
Dojazd w gory
Druga sprawa to parking - autko warte 10-20 tys. to może i postawię byle
gdzie na poboczu, dla droższego/nowszego trzeba już szukać jakiegoś

Tu prawie sprawdza się AC, a dodatkowo możemy mieć transport kombinowany - w jedną stronę autem, w drugą komunikacją.

pzdrw
Krzysiek

Data: 2010-08-26 14:56:43
Autor: Krzysztof Pilsniak
Dojazd w gory
No to proste - zostawiasz samochod w A i trase B-A pokonujesz
komunikacja zbiorowa, albo w miejscu C i odcinki C-A i B-C zbiorkomem,
co tam wygodniej wyjdzie, z A do B moze nie byc autobusu... Na ogol ze
wzgledu na predkosc piechura odleglosc A-B nie bedzie duza.

Jest jeszcze wariant z dwoma samochodami - tylko oczywiście wtedy potrzebne sa co najmniej dwie osoby do wycieczki :-).

pzdrw
Krzysiek

Data: 2010-08-31 11:44:40
Autor:
Dojazd w gory
Kwik <kwik@nospaminteria.pl> napisał(a):
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie?

Ano radzimy sobie jako tako :)
Ja z racji mocno ograniczonego czasu staram się do minimum ograniczyć ilość czasu spędzonego na dojeździe. Przy podróżach w rejony gdzie komunikacja jest niepewna zazwyczaj opracowuję 2 warianty dojazdu i w razie gdy zawiedzie jeden, korzystam z drugiego. Taką metodę stosuję np. na Ukrainie.
Tam też nie stronię od podróżowania nocnymi połączeniami, które niekoniecznie sa najszybsze, ale dają mi mozliwośc wypoczynku, jak choćby nocny pociąg relacji Lwów-Czerniowce, który jedzie długo, ale pozwala znaleźć się w górach przed południem po w miarę przyzwoicie przespanej (w pociagu) nocy.
W PL sprawa wygląda nieco prościej (brak bariery językowej, ludzie chetniej biorą autostopowiczów, bardziej przewidywalne połączenia itp.)
Tak czy inaczej zazwyczaj staram się tak organizować podróż by na miejscu być jak najwcześniej rano. Wprawdzie nocne połączenia są mocno ograniczone, ale w razie jakiegoś problemu z brakiem połaczenia cześc drogi juz mam za sobą i jakoś do rana dam sobie radę z przeczekaniem. Nie lubię za to połączeń popołudniowych i wieczornych, które w razie braku miejsc, nieprzyjechania autobusu/pociągu powoduje że całą noc trzeba koczować.

--


Data: 2010-08-31 11:44:44
Autor:
Dojazd w gory
Kwik <kwik@nospaminteria.pl> napisał(a):
Tak z czystej ciekawosci - jak sobie z tym radzicie?

Ano radzimy sobie jako tako :)
Ja z racji mocno ograniczonego czasu staram się do minimum ograniczyć ilość czasu spędzonego na dojeździe. Przy podróżach w rejony gdzie komunikacja jest niepewna zazwyczaj opracowuję 2 warianty dojazdu i w razie gdy zawiedzie jeden, korzystam z drugiego. Taką metodę stosuję np. na Ukrainie.
Tam też nie stronię od podróżowania nocnymi połączeniami, które niekoniecznie sa najszybsze, ale dają mi mozliwośc wypoczynku, jak choćby nocny pociąg relacji Lwów-Czerniowce, który jedzie długo, ale pozwala znaleźć się w górach przed południem po w miarę przyzwoicie przespanej (w pociagu) nocy.
W PL sprawa wygląda nieco prościej (brak bariery językowej, ludzie chetniej biorą autostopowiczów, bardziej przewidywalne połączenia itp.)
Tak czy inaczej zazwyczaj staram się tak organizować podróż by na miejscu być jak najwcześniej rano. Wprawdzie nocne połączenia są mocno ograniczone, ale w razie jakiegoś problemu z brakiem połaczenia cześc drogi juz mam za sobą i jakoś do rana dam sobie radę z przeczekaniem. Nie lubię za to połączeń popołudniowych i wieczornych, które w razie braku miejsc, nieprzyjechania autobusu/pociągu powoduje że całą noc trzeba koczować.

--


Data: 2010-08-31 12:49:21
Autor: Basia Z.
Dojazd w gory
Raczej jestem zwolenniczką komunikacji zbiorowej, ale od kilku lat staramy się dogadywać w cztery a minimum trzy osoby i jedziemy samochodem.
Przy czterech osobach wyjazd wychodzi znacząco taniej.

Na dodatek lubię po drodze stanąć tam gdzie mam ochotę, obejrzeć jakiś ciekawy a nie znany mi dotychczas kościółek czy cerkiewkę, lub też inny obiekt.
Czasem z tego powodu często warto nadłożyć kilkanaście kilometrów drogi i poświęcić pół godziny czasu.
Przy komunikacji zbiorowej to niemożliwe.

Dość często jeździmy tak ze znajomymi na Słowację, przy tamtejszych połączeniach komunikacyjnych w ogóle nie ma mowy aby zobaczyć tyle co samochodem.
Czasem kombinujemy.
Np. dojazd samochodem do Liptowskiej Osady, nocleg a rano przejazd 8 km do Korytnicy, kilkugodzinna wycieczka piesza, powrót autobusem 9 km z Liptowskiej Lużnej na miejsce noclegu.
(rozkłady dokładnie sprawdzam w Internecie przed wyjazdem z domu).
No i wtedy wszyscy mogą wieczorem wypić sobie piwo.

Na początku sierpnia wybrałam się z koleżanką w Beskid Wyspowy, tym razem tylko we dwie - ja nie mam samochodu, a koleżanka miała popsuty, no wiec trasę zaplanowałam "na przestrzał"
Podjechałyśmy busem z Krakowa do Tymbarku, tam przespały się w PTSM, potem przeszły bardzo ładną trasę z Tymbarku przez Łopien i Mogielicę na Polanę Wały, tam zanocowały i rano w niedzielę zeszły na Przysłop.

No i na Przysłopie utknełyśmy, gdyż bus, który był wykazywany na rozkładzie na stronie "rozkłady" nie przyjechał.

Jednak po godzinie stania zabrali nas na stopa do Krakowa przemili starsi Państwo (z rozmowy wynikało, że profesorowie na UJ) i w sumie miałyśmy bardzo sympatyczny powrót.

Tak że każdy sposób podróżowania ma swoje dobre i złe strony  ;-) należy tylko podejść do podróży od strony właściwej.

Pozdrowienia

Basia

P.S.
Kiedy jeżdżę z grupami za granicę (Rumunia, Ukraina) zazwyczaj dojeżdżam na miejsce komunikacją zbiorową, a na miejscu wynajmuję busa, wychodzi cenowo podobnie jak komunikacja zbiorowa a znacznie wygodniej.
Ale czasem dla samej przyjemności podróżowania podróżuję po Ukrainie komunikacją zbiorową.

Dojazd w gory

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona