Data: 2009-05-30 09:10:28 | |
Autor: multivatinae | |
Donek kominiarz uzdrawia sluzbe zdrowia | |
Jeszcze mniej przeszczepów. Przez Tuska "Transplantologii grozi zapaść" - alarmują lekarze i ślą protesty do ministerstwa zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Dlaczego? Bo minister zdrowia Ewa Kopacz przerzuciła w lutym finansowanie przeszczepów do NFZ. Teraz fundusz ujawnił szczegóły, czyli plan finansowy. Środki na transplantację będą mniejsze niż dotąd. Pismo z funduszu trafiło właśnie do szpitali. Od lipca to właśnie on, a nie jak dotąd Ministerstwo Zdrowia, będzie finansował przeszczepy rogówki, nerki, trzustki i szpiku kostnego. Przejęcie finansowania transplantologii przez fundusz to skutek kryzysu i wywołanego nim poszukiwania oszczędności we wszystkich resortach, jakie zarządził premier Donald Tusk. Minister Ewa Kopacz przerzuciła wykonywanie części przeszczepów do funduszu, by zaoszczędzić 52 mln zł. Co zamierza NFZ? Zaniżyć wyceny procedur, zlikwidować finansowanie dodatkowych operacji, jakich wymaga część chorych, i zabrać pieniądze na opiekę nad dawcami narządów. "Wiem już, że za każdy przeszczep nerek NFZ zapłaci mniej niż dotychczas ministerstwo. Zamiast 49 tys. zł, tylko 45 tys." - mówi prof. Magdalena Durlik z Kliniki Medycyny Transplantacyjnej w Warszawie. "Szpitale nie mogą dopłacać do operacji, więc przy takich cenach przeszczepy przestaną się odbywać" - alarmuje prof. Andrzej Chmura ze Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie. Przy przeszczepach krwi pępowinowej NFZ przewiduje jedynie takie operacje, w których podaje się jedną jednostkę krwi. "A przecież od lat przeprowadza się zabiegi, w których używa się dwóch, trzech jednostek" - mówi prof. Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy w dziedzinie hematologii. Za każdą dodatkową jednostkę szpital będzie musiał dopłacić ok. 15 tys euro. NFZ nie zamierza też kontynuować dotychczasowej zasady, że za leczenie chorych, których organizm odrzuca przeszczep i którzy wymagają znacznie droższych leków, płaci się 10 tys. zł więcej niż przy standardowej operacji. "Szpitale będą unikać wykonywania deficytowych przeszczepów" - mówi prof. Durlik. Na tym nie koniec. W projekcie NFZ ograniczono liczbę chorych uprawnionych do przeszczepu szpiku kostnego. "Zupełnie zapomniano o dzieciach, które wymagają przeszczepu od dawcy częściowo niezgodnego, oraz o tych, które wymagają przeszczepów z powodów innych niż nowotwory. A jest ich całkiem sporo" - mówi onkolog prof. Alicja Chybicka z Kliniki Transplantacji i Onkologii Dziecięcej we Wrocławiu. Problem mają specjaliści od przeszczepów wątroby u dzieci. "NFZ zapomniał, że te przeszczepy są droższe niż u dorosłych" - mówią. Marek Balicki, minister zdrowia w rządzie SLD, twierdzi, że obawy lekarzy są uzasadnione, tym bardziej, że z powodu kryzysu wpływy ze składek na NFZ są niższe, niż planowano. "W ogóle nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka będzie kondycja funduszu za pół roku. Powinniśmy zachować mechanizmy osłonowe w tej szczególnie wrażliwej dziedzinie. To znaczy pozostawić finansowanie przeszczepów z budżetu" - mówi były minister zdrowia. Lekarze wysyłają do Ministerstwa Zdrowia i NFZ protesty. Ich zdaniem grozi nam całkowita zapaść w transplantologii. Do kwietnia w Polsce wykonano 326 przeszczepów. Jeśli projekt NFZ wejdzie w życie, w wielu placówkach operacje te od połowy roku mogą się w ogóle nie odbywać, bo nie będą opłacalne. Obecnie na przeszczep czeka 1951 osób. Anna Monkos, Iwona Dudzik -- |
|