Data: 2009-05-25 09:39:19 | |
Autor: yabba | |
[press] Dostała mandat na egzaminie | |
Użytkownik "Czarek" <a@a.pl> napisał w wiadomości news:gv920l$cdh$1news.onet.pl...
http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/ciekawostki/news/dostala-mandat-na-egzaminie,1311216,415
Mogła jeszcze dostać mandat a brak uprawnień do kierowania samochodem. -- Pozdrawiam, yabba |
|
Data: 2009-05-26 18:25:25 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
[press] Dostała mandat na egzaminie | |
On Mon, 25 May 2009, yabba wrote:
Mogła jeszcze dostać mandat a brak uprawnień do kierowania samochodem. Powiadasz, że przepisy nie pozwalają na to aby egzaminowany był kierującym mimo braku uprawnień? IMVHO ironia idzie w złą stronę. Przepisu o braku uprawnień nie złamała, przepis "o hamowaniu" tak. BTW: w wątku występują *trzy* *odrębne* sprawy: - faktu popełnienia wykroczenia przez kursanta (który *oczywiście* jest karalny, jak każdy karalny czyn nie wyłączony odrębnym przepisem, wcale nie trzeba mieć PJ aby dostać mandat za przechodzenie na czerwonym świetle - dlaczego kierującego nie będącego kierowcą przepisy nie miały obowiązywać TAK SAMO?) - odpowiedzialności instruktora, o czym niżej[1] - odpowiedzialności za wypadek, czyli orzeczenia "ostatniego naruszenia prawa" które nieodwracalnie doprowadziło do kolizji, w którym to temacie się w tym wątku *nie* wypowiadam. Są dwie regulacje wskazujące na różne przyczyny doprowadzenia do zagrożenia, orzeczenie "tej głównej w danym przypadku" IMVHO jest zbyt uznaniowe. [1] Mie da się ukryć że *świadome* wypełnienie polecenia instruktora (sprzecznego z prawem, czyli bez upewnienia się co do spowodowania zagrożenia dla jadących z tyłu) IMVHO wskazuje na winę egzaminowanej co do naruszenia przepisu "o zakazie gwałtownego hamowania jeśli może to spowodować..." i tak dalej. Niezależnie o dyskusji o tym kto odpowiada "bardziej", czyli za wypadek i zostanie za to pociągnięty do odpowiedzialności (co m.in. skutkuje odpowiedzialnością cywilną). Oczywiście jest tu jedna niewyjaśniona sprawa - przecież instruktor, wydając nakaz i (jako osoba "kwalifikowana" zobowiązana aby RÓWNIEŻ sprawdzić bezpieczeństwo i ZAPOBIEC zagrożeniu) najwyraźniej dopuścił się podżegania. Ciekawe, że nikt tego nie podjął w dyskusji. I że nie padło słowo o ukaraniu *za to* (podżeganie). Nie, instruktor nie jest winien naruszenia przepisu a hamowaniu, to nie on jest kierującym (mającym te przepisy ZNAĆ i basta - tak jak np. rikszarz który nie ma PJ). Ale podżeganie wydaje się być oczywiste (o ile z tyłu ktoś jechał, a jechał). Pozdrawiam, Wzajemnie :) - Gotfryd |
|
Data: 2009-05-29 08:23:02 | |
Autor: yabba | |
[press] Dostała mandat na egzaminie | |
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał w wiadomości news:Pine.WNT.4.64.0905261809430.3836quad...
On Mon, 25 May 2009, yabba wrote: W mojej opinii błędne jest założenie, że kierujący ma ZNAĆ przepisy. Kurs i egzamin ma za cel nauczenie i stwierdzenie posiadania umiejętności kierowania pojazdem. Zawiera się w tym technika jazdy, znajomość przepisów i umiejętność ich stosowania w praktyce. Egzaminowany nie powinien ponosić odpowiedzialności za swoje błędy jako kierujący, ponieważ przed zakończeniem egzaminu nie wiadomo czy nadaje się na kierującego. :) Nie dotyczy to wykroczeń i przestepstw popełnionych umyślnie, np. zamierzone doprowadzenie do wypadku. -- Pozdrawiam, yabba |
|
Data: 2009-05-29 15:34:19 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
[press] Dostała mandat na egzaminie | |
On Fri, 29 May 2009, yabba wrote:
W mojej opinii błędne jest założenie, że kierujący ma ZNAĆ przepisy. No i tu się różnimy, jak to mawiają - "drastycznie". Założenie że każdy ma znać (wszystkie) przepisy leży w samej koncepcji stosowanego prawa. Nic nie poradzę, ten typ tak ma. Jadąc samochodem masz znać np. ustawę o akcyzie - i nikt Cię nie pyta skąd. Jak dolejesz do baku czegoś co nie było oakcyzowane popełniasz wykroczenie i mandat (lub grzywna) należy się jak psu kiełbasa. Popatrz na to tak - skąd założenie, że pieszy idący po drodze (nie mylić z pasem ruchu) ma znać przepisy? Pewne ograniczenie tej zasady bierze się stąd, że nie każdy i nie zawsze musi *stosować* wszystkie przepisy, dlatego w uproszczeniu się mówi że np. "kierowca nie musi znać przepisów o wydobyciu siarki". Ale ściśle biorąc - to nieprawda, może ich "praktycznie nie znać" tylko (i aż!) w takim zakresie w jakim ich nie potrzebuje. Skoro nie potrzebuje w 100% - może nie znać w 100%. Powinno się mówić "nie musi stosować się do ustaw o górnictwie i wydobyciu siarki" (a tego czy musi znać - to się okaze przy stosowaniu). U kursanta jest inaczej - on POTRZEBUJE tych przepisów. Pytanie jest więc inne - czy musi się do nich *stosować*. Jeśli nie musi się do nich stosować, to OK, nie ma sprawy. Ale jeśli nie ma przepisu, który zwalniałby go z takiego obowiązku, to w świetle istnienia przepisów które w ruchu drogowym dotyczą *kierującego* (nie kierowcy!) nie sposób przyznać racji temu co piszesz. Kurs i egzamin ma za cel nauczenie i stwierdzenie posiadania umiejętności kierowania pojazdem. Zawiera się w tym technika jazdy, Tak. I niewąpliwie błędy w tej technice nie obciążąją kursanta. znajomość przepisów Tak na spokojnie odpowiedz na pytanie: czy jak gościu chodzący na ten kurs wcześniej jechał rowerem po drodze, to miał znać te przepisy czy nie? Ze słowem "stwierdzenie" się zgadzam - celem cyklu szkoleniowego (razem z "egzaminem wewnętrznym") jest swierdzenie, czy kierujący m.in. zna przepisy. Ale on je MA ZNAĆ NIM WYJEDZIE NA DROGĘ! Bo jak wyjedzie jest zobowiązany je stosować (chyba że przepis szczególny stanowi inaczej, wtedy poproszę o przepis) oraz do niego stosuje się przepisy o wykroczeniach (chyba że przepis szczególny stanowi inaczej, poproszę o przepis) i umiejętność ich stosowania w praktyce. Wyjaśnij czy Ty się zgadzasz, że kierujący rowerem który oswiadczy że właśnie "ćwiczy umiejętność stosowania przepisów w praktyce" jest zwolniony od odpowiedzialności za wykroczenia. Obecność instruktora NIE zmiania statusu uczącego się - tyle że rowerzysta może uczyć się sam, a kierowca nie. Egzaminowany nie powinien ponosić odpowiedzialności za swoje błędy jako kierujący, ponieważ przed zakończeniem egzaminu nie wiadomo czy nadaje się na kierującego. :) IMO dotyczy to *wyłącznie* braku umiejętności panowania nad pojazdem, nie znajomości i stosowania przepisów. Ale spasuję - bo widzę że oponentów nie przekonam :), pozostaje jedynie polecić przeczytanie przepisów (i być może "zasad prawnych"). pzdr, Gotfryd |
|