Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Drugi etap choroby. Tyminski.

Drugi etap choroby. Tyminski.

Data: 2013-10-27 06:46:59
Autor: leming.show
Drugi etap choroby. Tyminski.
W pierwszym etapie widzialem samych zydow, teraz przechodze etap drugi, widze ze inni widza samych zydow, jak to leczyc?

Polonijne pismo "Goniec" opublikowało wywiad z byłym kandydatem na prezydenta Polski Stanisławem Tymińskim.

Goniec: Minęło dwadzieścia kilka lat, od kiedy starał się Pan o prezydenturę w Polsce. Świat się zmienił, Polska się zmieniła, wiele rzeczy wyszło na jaw, ludzie dowiedzieli się o wielu sprawach.  Jak Pan ocenia tamten czas z tej perspektywy i czy wiedząc to wszystko, co Pan dzisiaj wie, też by się Pan zdecydował wtedy stawać do wyborów, ten pierwszy raz, niejako rzucając się na głęboką wodę?

Stanisław Tymiński: - Nie jestem pewien, czy bym się zdecydował drugi raz tak silnie zawalczyć, jak walczyłem o Polskę w tych wyborach w '90 roku, ponieważ po latach refleksji, niestety jestem przygnębiony z tego powodu, że Polacy, jako naród, okazali się narodem tchórzy.   Kiedy w '90 r. mieliśmy naszego śmiertelnego wroga w pogoni, już niektórzy z nich pakowali walizki, żeby wyjechać z kraju, ze strachu, że my wygramy wybory, to wtedy niestety, w II turze, ludzie stchórzyli.  Widząc ten okropny atak na mnie - co było dla mnie wielkim komplementem, że wrogowie tak się poniżyli, że rzucili we mnie stek kłamstw, bo to było przecież z ich strony poniżenie; wielcy intelektualiści bluzgający kłamstwem na prawo i lewo - to znaczyło, że myśmy mieli siłę.   I niestety, Polacy nie byli w stanie obronić swoich głosów, a wtedy wystarczyło podnieść kij i nie trzeba byłoby nawet bić, oni sami by uciekli z kraju.

G.: Nie sądzi Pan, że jednak doprowadziliby do jakiegoś siłowego rozwiązania, może zamachu na Pana?

S.T.: Przede wszystkim ich było za mało, to jest cały czas garstka ludzi, trzydzieści osób czy nawet mniej, które są liderami tej całej okupacji w Polsce. Prawda, oni mają poparcie Zachodu, ale sytuacja geopolityczna w 90 roku była taka, że cały świat się patrzył, co się dzieje w Polsce, i cały świat był ciekawy, co się tam rozegra. Tak naprawdę to nawet nie chodziło wtedy o Polskę, tylko  o to, żeby Ameryka pokazała, że po zmianie ustroju w Polsce komunistom będzie jeszcze lepiej; po to, żeby zdobyć przychylność Rosji, żeby zrobili to samo. I tylko o to chodziło.

G.:  Czy nie sądzi Pan, że ten świat nie tylko się patrzył, ale ten świat sterował i ingerował w cały ten proces, tzn. że było to w pewien sposób inspirowane przez chociażby Amerykanów właśnie?

S.T.: Jak najbardziej. Nie tylko Amerykanów zresztą, Anglicy, Niemcy, Francuzi, Włosi, wszyscy mieli chrapkę na Polskę, widząc, jakie mamy bogactwa. Przecież te bogactwa, które myśmy mieli, już ich nie ma, już przez wielu ludzi zostały wyliczone.

G.: Nie tylko bogactwa naturalne, ale przemysł, mówi Pan o infrastrukturze kraju...

S.T.: Przede wszystkim, co zawsze powtarzam, wartość ludzi.

G.:  Wykształcenie?

S.T.: Tak, wtedy ludzie jeszcze mieli ogromną wartość, co dzisiaj jest wątpliwe.

G.: Mieli zapał?

S.T.: Oczywiście, energię, a przede wszystkim nadzieję. Nad tym zawsze ubolewam, że po tej klęsce wyborczej - nie dla mnie, bo dla mnie to była wspaniała przygoda. Ja każdego dnia dziękowałem Bogu, że brałem w tym udział, ponieważ to było wzniosłe, uroczyste i po prostu wspaniałe. Ale to wszystko się załamało w II turze, ponieważ ludzie się przestraszyli. Ja to czułem. Wiedziałem, że nic z tego nie będzie, ale trzeba było wytrwać do końca.

G.:  Przez jakiś czas jeszcze próbował Pan coś w Polsce robić...

S.T.: Jeszcze dokończę tutaj. Ostatniego dnia wyborów przejeżdżałem obok gmachu Telewizji Polskiej na Woronicza i powiedziałem żonie i moim ludziom, że wstąpimy tam, zobaczymy, co się dzieje. To już było po wyborach, po ostatnim odcinku wyborczym, kiedy była cisza wyborcza. Zaprosiła mnie dyrekcja na górze i tam podali mi kawę. Żona kawy nie chciała pić, bo nie lubiła tych osobników i nie miała do nich zaufania. Byłem w trudnej sytuacji, bo miałem przed sobą całą dyrekcję TVP, już nie będę wyliczał nazwisk, bo oni jeszcze dzisiaj tam są na wysokich stanowiskach, sami Żydzi.  I jak się zapytałem, dlaczego żeście mnie obrzucili tyloma kłamstwami, żeście się poniżyli do poziomu rynsztoka, odpowiedzieli, "bo myśmy się bali, że pan nas wymieni na Peruwiańczyków"...

G.: Taki żart?

 - Nie przeszło im przez gardło, że "pan nas wymieni na Polaków", to użyli takiego synonimu, że "pan nas wymieni na Peruwiańczyków". Dla mnie to był zły żart.

Drugi etap choroby. Tyminski.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona