Data: 2011-09-23 16:50:04 | |
Autor: Mat S | |
Dylematy stacjobenzynowe | |
Zatankowałem wczoraj, zapłaciłem, wychodzę, a moim oczom ukazuje się Toyota Avensis stojąca o 2 cm od mojego moto (opartego na bocznej podstawce). Trochę mi się zagotowało, ale póki co, obserwuję. Kierownik toyoty próbuje wysiadać. Drzwi-wydech, nie idzie. Hm. Chwila zastanowienia. Przekręca kluczyk bez zapalania, patrzy na deskę rozdzielczą. Kurw..de, jakie rozbudowane teraz te komputery pokładowe robią... Wyświetli mu info o powodzie braku możliwości otwarcia drzwi? Najwyraźniej info nie dostał, bo znowu otwiera. Drzwi-wydech, nie idzie. Zaskoczenie na twarzy, spojrzenie na deskę rozdzielczą... Nie no przecież nic nie pisze o uszkodzeniu zamka! Drzwi-wydech, nie idzie. "Może się pan cofnąć?" "Mogę" "To proszę!". Nie podniósłbym moto z bocznej bez wbijania w drzwi lewych podnóżków i wydechu. I kontrolnego kopnięcia przy wsiadaniu, bo but ledwo by się zmieścił między moto i samochód. Facio sam podjechał na 2 cm od przeszkody, a potem 3 razy próbuje otwierać drzwi... Ślepy na lewe oko, czy jak? Zmiany miażdżycowe w mózgu?
Ciekawe co bym miał zrobić, jakby akurat miał samochód z angielską kierownicą. Zablokowałby mi moto na cacy, chyba że zdecydowałbym się pruć mu lakier wystającymi elementami moto. Pewnie powinienem poczekać aż zatankuje, zapłaci i odjedzie, przewracając mi sprzęta... MS |
|
Data: 2011-09-23 19:05:42 | |
Autor: Barti | |
Dylematy stacjobenzynowe | |
ja by go zje...l ze mi tlumik drzwiami obija...
|
|