Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Dyzajner sizon... :D

Dyzajner sizon... :D

Data: 2013-02-25 17:04:28
Autor: rmikke
Dyzajner sizon... :D
Sezon uważam za rozpoczęty. Na początek - nowatorskie pedały.
Lifestyle et caetera. Na blipie źli ludzie podrzucili:

http://u.42.pl/2JF0

Data: 2013-02-26 07:23:53
Autor: Tomek
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-26 02:04, rmikke pisze:
Sezon uważam za rozpoczęty. Na początek - nowatorskie pedały.
Lifestyle et caetera. Na blipie źli ludzie podrzucili:

http://u.42.pl/2JF0


Trochę "nie rozumię"... To są takie "zwykłe" pedzie w kształcie sandałków, czy sandałki z dziurką i tulejką w podeszwie? Możnaby mieć normalne buciory bez bloków od spodu, na korbie tylko goły sworzeń. Wtedy siadam na rower, wsadzam sworzeń w dziurkę i jazda. Tylko trochę kłopotliwe awaryjne wypinanie.

PS. Wiem, że pewnie sie inaczej nie dało ze względu na grubość podeszwy, ale umiejscowienie ośki w śródstopiu jest paskudne.

Data: 2013-02-26 06:00:39
Autor: rmikke
Dyzajner sizon... :D
W dniu wtorek, 26 lutego 2013 07:23:53 UTC+1 użytkownik Tomek napisał:
W dniu 2013-02-26 02:04, rmikke pisze:

> Sezon uważam za rozpoczęty. Na początek - nowatorskie pedały.
> Lifestyle et caetera. Na blipie źli ludzie podrzucili:
> http://u.42.pl/2JF0

Trochę "nie rozumię"... To są takie "zwykłe" pedzie w kształcie sandałków, czy sandałki z dziurką i tulejką w podeszwie? Możnaby mieć normalne buciory bez bloków od spodu, na korbie tylko goły sworzeń. Wtedy siadam na rower, wsadzam sworzeń w dziurkę i jazda. Tylko trochę kłopotliwe awaryjne wypinanie.

PS. Wiem, że pewnie sie inaczej nie dało ze względu na grubość podeszwy, ale umiejscowienie ośki w śródstopiu jest paskudne.

C'mon, pedałowanie miękkim klapkiem z ośką wbitą gdzieś za podbiciem,
to by był ból w... stopach. Nawet jakbym chciał takie coś dla jaj
przykręcić w plażowym rowerze, to trzeba by kawał żelastwa
w podeszwie ukryć :D

Data: 2013-02-26 16:00:44
Autor: kawoN
Dyzajner sizon... :D
W dniu 13-02-26 15:00, rmikke pisze:

C'mon, pedałowanie miękkim klapkiem z ośką wbitą gdzieś za podbiciem,
to by był ból w... stopach. Nawet jakbym chciał takie coś dla jaj
przykręcić w plażowym rowerze, to trzeba by kawał żelastwa
w podeszwie ukryć :D

Eeee zasadniczo to lepsze rozwiązanie niż pedałowanie butem po ośce.
A tak mi się kiedyś udawało jeździć na całkiem spore trasy przez
4 miesiące. Że też nie wpadłem na pomysł wkręcenia ośki w podeszwę
buta... ;)

--
kawoN
-
dziennik rowerowy
www.bike4win.pl

Data: 2013-02-26 16:09:59
Autor: Alfer_z_pracy
Dyzajner sizon... :D
kawoN napisał:
Eeee zasadniczo to lepsze rozwiązanie niż pedałowanie butem po ośce. A tak mi się kiedyś udawało jeździć na całkiem spore trasy przez 4 miesiące.

Znaczy że co, urwałeś pedał w jakimś Jaguarze czy Wagancie i miesiącami miast go wymienić / naprawić / kupić nowy, męczyłeś się z wystającą ośką? Czy mógłbyś pokrótce uzasadnić swoje motywy? Bo robi się ciekawie :)

A.

Data: 2013-02-26 07:18:30
Autor: rmikke
Dyzajner sizon... :D
W dniu wtorek, 26 lutego 2013 16:09:59 UTC+1 użytkownik Alfer_z_pracy napisał:
kawoN napisał:

> Eeee zasadniczo to lepsze rozwiązanie niż pedałowanie butem po ośce. A tak > mi się kiedyś udawało jeździć na całkiem spore trasy przez 4 miesiące.

Znaczy że co, urwałeś pedał w jakimś Jaguarze czy Wagancie i miesiącami miast go wymienić / naprawić / kupić nowy, męczyłeś się z wystającą ośką? Czy mógłbyś pokrótce uzasadnić swoje motywy? Bo robi się ciekawie :)

Hmm... W korpogarażu w zeszłym roku bywał rower pooklejany silwertejpem
i z ośkami zamiast pedałów właśnie. Zakładam, że to wszystko w celu
zniechęcenia złodzieja...

Data: 2013-02-26 17:41:05
Autor: JDX
Dyzajner sizon... :D
On 2013-02-26 16:18, rmikke wrote:
[...]
Hmm... W korpogarażu w zeszłym roku bywał rower pooklejany silwertejpem
i z ośkami zamiast pedałów właśnie. Zakładam, że to wszystko w celu
zniechęcenia złodzieja...
Jak są rat rody (https://en.wikipedia.org/wiki/Rat_rod) oraz rat bajki
(https://en.wikipedia.org/wiki/Rat_bike) to może są też rat bicycles. :-D

Data: 2013-02-26 18:33:29
Autor: Tomek_Sz
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-26 16:09, Alfer_z_pracy pisze:
kawoN napisał:
Eeee zasadniczo to lepsze rozwiązanie niż pedałowanie butem po ośce. A
tak mi się kiedyś udawało jeździć na całkiem spore trasy przez 4
miesiące.

Znaczy że co, urwałeś pedał w jakimś Jaguarze czy Wagancie i miesiącami
miast go wymienić / naprawić / kupić nowy, męczyłeś się z wystającą
ośką? Czy mógłbyś pokrótce uzasadnić swoje motywy? Bo robi się ciekawie :)

A.

Albo jesteś młody wiekiem, albo obracałeś się w bogatszych kręgach;) Za czasów "nicniebyło" nieraz widziałem rówieśników lub młodszych kolegów z u....nym plastykiem z pedała. Pociskali na ośkach i nikt nie narzekał. Więc tłumacze motywy były dwa brak kasy na nowy pedał, ewentualnie brak takowych w sklepie.
Tomo Sz.

Data: 2013-02-27 09:15:39
Autor: kawoN
Dyzajner sizon... :D
W dniu 13-02-26 16:09, Alfer_z_pracy pisze:
kawoN napisał:
Eeee zasadniczo to lepsze rozwiązanie niż pedałowanie butem po ośce. A
tak mi się kiedyś udawało jeździć na całkiem spore trasy przez 4
miesiące.

Znaczy że co, urwałeś pedał w jakimś Jaguarze czy Wagancie i miesiącami
miast go wymienić / naprawić / kupić nowy, męczyłeś się z wystającą
ośką? Czy mógłbyś pokrótce uzasadnić swoje motywy? Bo robi się ciekawie :)

Uszkodzenie jakiemu uległ pedał w moim Pasacie polegało na
najprawdopodobniej wypadnięciu kulek z bieżni w przestrzeń
około bieżniową i rozerwanie obudowy pedału (metalowego).
W efekcie obudowa odpadła - została ośka oraz tuleja na tej
ośce - aczkolwiek już się nie obracała. (oczywiście byłem
świadomy że coś się dzieje z pedałem, ale były one nierozbieralne)

Jako że byłem młody to koniecznie chciałem mieć pedał metalowy
a nie inny - pech chciał że w całym województwie w sklepach
nie było lewego pedału - owszem były prawe - wtedy kupowało
się pojedyncze. No i trwało to tak 4 miesiące aż dowieźli :)

Patrząc z perspektywy czasu - pewnie dałoby się coś wykombinować
żeby było wygodniej (w końcu rower jechał z Bydgoszczy, gitara z
Jeleniej Góry - albo Zielonej... i to bez internetu, sprzedaży
wysyłkowej czy rodziny w tych okolicach), ale człowiek był młody,
miał swoje dziwne ścieżki - i zasadniczo skoro dawało się jeździć... :)
Chociaż do końca nie jestem pewien czy kontakty bydgoskie nie były
uruchamiane...

--
kawoN
-
dziennik rowerowy
www.bike4win.pl

Data: 2013-02-27 09:34:42
Autor: Alfer_z_pracy
Dyzajner sizon... :D
kawoN napisał:
No i trwało to tak 4 miesiące aż dowieźli :)

Dobra dobra, lepiej przyznaj się że do dzisiaj masz w stopie wgłębienie :-)

Ha, a jak się mi trzybiegowa planetarka Sturmeya zablokowała i zrobiłem 66 km (!) na najtwardszym przełożeniu po lekko górzystym terenie? Wtedy czułem się jak Lance. I pewnie to właśnie wtedy domyśliłem się, że mam talent! :))) Dziś łezka się zakręci na samą myśl, że wówczas jedyne amortyzatory w okolicy to były w Simsonach czy innych motorowych wynalazkach ;)

Pamiętam ten szok, kiedy przesiadłem się z polskiego Universala z korbą na klin na amerykański MTB z korbą Alivio. Mógłbym z nim spać wówczas :)

A.

Data: 2013-02-27 12:16:33
Autor: kawoN
Dyzajner sizon... :D
W dniu 13-02-27 09:34, Alfer_z_pracy pisze:
kawoN napisał:

Dobra dobra, lepiej przyznaj się że do dzisiaj masz w stopie wgłębienie :-)

No nie, ale faktycznie prawe kolano czasami strzyka... ;)

Pamiętam ten szok, kiedy przesiadłem się z polskiego Universala z korbą
na klin na amerykański MTB z korbą Alivio. Mógłbym z nim spać wówczas :)

Na jedną z wypraw pojechałem z młotkiem. Bo mi klin "wylatał" i mimo
różnych operacji nie mogłem go zmusić żeby tego nie robił.
Koledzy się trochę ze mnie śmiali do czasu kiedy okazało się
że wbijanie szpilek namiotowych jest zdecydowanie skuteczniejsze
przy pomocy młotka (na twardym terenie).

--
kawoN
-
dziennik rowerowy
www.bike4win.pl

Data: 2013-02-27 13:03:38
Autor: Alfer_z_pracy
Dyzajner sizon... :D
kawoN napisał:
Na jedną z wypraw pojechałem z młotkiem. Bo mi klin "wylatał" i mimo różnych operacji nie mogłem go zmusić żeby tego nie robił.

Jednym z gorszych horrorów jest sen o poluzowanych klinach i korbie latającej po 2 centymetry na boki. Są tu tacy, co kliny sobie chwalili, ale swego czasu miałem szufladę pełną zjechanych klinów i do dnia dzisiejszego ich szczerze nienawidzę :-) A potem przyszedł "kwadrat" i życie stało się prostsze.

A.

Data: 2013-02-27 12:24:38
Autor: olgierd
Dyzajner sizon... :D
Dnia Wed, 27 Feb 2013 13:03:38 +0100, Alfer_z_pracy napisał(a):

Są tu tacy, co kliny sobie chwalili,
ale swego czasu miałem szufladę pełną zjechanych klinów i do dnia
dzisiejszego ich szczerze nienawidzę

Ja to w pewnym momencie -- w składaku o wdzięcznej nazwie Sokół -- załatwiłem prosząc sąsiada o przyłożenie spawu :) Fakt, że skończyło się to nierozbieralnym elementem... ale kto wówczas rozbierał suporty? ;-)

--
pozdrawiam, Olgierd
porady prawne przez internet http://LegeArtis.org.pl

Data: 2013-02-27 13:15:31
Autor: piecia aka dracorp
Dyzajner sizon... :D
Dnia Wed, 27 Feb 2013 12:24:38 +0000, olgierd napisał(a):

Ja to w pewnym momencie -- w składaku o wdzięcznej nazwie Sokół --
załatwiłem prosząc sąsiada o przyłożenie spawu :) Fakt, że skończyło się
to nierozbieralnym elementem... ale kto wówczas rozbierał suporty? ;-)

Też swego czasu dawałem do spawania ale potem szlifowałem żeby klin wchodził. Fakt że klin to zło wcielone.



--
piecia aka dracorp
pisz na: piotr kropka rogoza at wp kropka eu

Data: 2013-02-27 13:55:06
Autor: olgierd
Dyzajner sizon... :D
Dnia Wed, 27 Feb 2013 13:15:31 +0000, piecia aka dracorp napisał(a):

Fakt że klin to zło wcielone.

Ja nawet mam taką teorię, że właśnie przez tę technologię upadł polski przemysł rowerowy.

--
pozdrawiam, Olgierd
porady prawne przez internet http://LegeArtis.org.pl

Data: 2013-02-27 16:28:57
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-27 14:55, olgierd pisze:
Dnia Wed, 27 Feb 2013 13:15:31 +0000, piecia aka dracorp napisał(a):

Fakt że klin to zło wcielone.

Ja nawet mam taką teorię, że właśnie przez tę technologię upadł polski
przemysł rowerowy.

Musze Cie zmartwic - prl-owski przemysl rowerowy to byl tylko... ....wierzcholek miedzynarodowego klina. Cala Wielka Brytania klinem stala! ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-27 16:24:29
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-27 14:15, piecia aka dracorp pisze:
Fakt że klin to zło wcielone.

Alez skad. Zlem, jest zle podejscie do klina. ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-27 09:18:26
Autor: Ignac
Dyzajner sizon... :D
W dniu środa, 27 lutego 2013 16:24:29 UTC+1 użytkownik coaster napisał:
W dniu 2013-02-27 14:15, piecia aka dracorp pisze:

> Fakt że klin to zło wcielone. Alez skad. Zlem, jest zle podejscie do klina. ;-)

I to jest najwłaściwsza teoria podejścia do klina.
Dodam tylko,że klina należy klinem dobijać :)

Data: 2013-02-27 13:51:03
Autor: Alfer_z_pracy
Dyzajner sizon... :D
olgierd napisał:
Ja to w pewnym momencie -- w składaku o wdzięcznej nazwie Sokół --   załatwiłem prosząc sąsiada o przyłoĹźenie spawu :)

Heh, też przerabiałem motyw spawania. Mianowicie na wyprawę potrzebowałem większą zębatkę z tyłu i uzdolniony kolega (czy też jego wujek jakiś) z racji niekompatybilności zębatki i bębenka po prostu przyspawał ją. Były to czasy słabego wyboru - zarówno programów w TV jak i części do serwisu rowerów - i taka partyzancka kombinacja była jedynym ratunkiem. Rzecz jasna było to trwałe i skuteczne :) Ale fakt, rower ważył pewnie z 18 kg. Podjazdy dawały w kość ale pamiętam ten pęd obładowanego roweru na podhalańskich asfaltach... pewnie parę g było :)

A.

Data: 2013-02-27 16:16:13
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-27 13:24, olgierd pisze:
Dnia Wed, 27 Feb 2013 13:03:38 +0100, Alfer_z_pracy napisał(a):

Są tu tacy, co kliny sobie chwalili,
ale swego czasu miałem szufladę pełną zjechanych klinów i do dnia
dzisiejszego ich szczerze nienawidzę

Ja to w pewnym momencie -- w składaku o wdzięcznej nazwie Sokół --
załatwiłem prosząc sąsiada o przyłożenie spawu :) Fakt, że skończyło się
to nierozbieralnym elementem... ale kto wówczas rozbierał suporty? ;-)


Prawie wszyscy, ktorzy wiedzieli o co biega. ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-27 14:35:39
Autor: cytawa
Dyzajner sizon... :D
Alfer_z_pracy pisze:

Jednym z gorszych horrorów jest sen o poluzowanych klinach i korbie
latającej po 2 centymetry na boki. Są tu tacy, co kliny sobie chwalili,
ale swego czasu miałem szufladę pełną zjechanych klinów i do dnia
dzisiejszego ich szczerze nienawidzę :-)

Moze jestem nienormalny. Mam w swoim turystyku korby na kliny. Juz dawno powiedzialem sobie, ze jak sie zacznie psuc to sobie wymienie. Z cala pewnoscia przejechalem dobrze ponad 100 tys. km a kliny jak byly dobrze wbite tak ciagle sa.

Jan Cytawa

Data: 2013-02-27 15:00:54
Autor: Alfer_z_pracy
Dyzajner sizon... :D
cytawa napisał:
Moze jestem nienormalny. Mam w swoim turystyku korby na kliny. Juz dawno powiedzialem sobie, ze jak sie zacznie psuc to sobie wymienie. Z cala pewnoscia przejechalem dobrze ponad 100 tys. km a kliny jak byly dobrze wbite tak ciagle sa.

Janie, "normalność" tu nie ma znaczenia. Raczej jesteś dobry warsztatowo. Reszta psujów ze mną na czele klinami gardzi, kliny przeklina na głos, niektórzy nawet rzucają na nie klątwy po hebrajsku.

A.

Data: 2013-02-27 15:13:59
Autor: kawoN
Dyzajner sizon... :D
W dniu 13-02-27 15:00, Alfer_z_pracy pisze:
cytawa napisał:
Janie, "normalność" tu nie ma znaczenia. Raczej jesteś dobry
warsztatowo. Reszta psujów ze mną na czele klinami gardzi, kliny
przeklina na głos, niektórzy nawet rzucają na nie klątwy po hebrajsku.

Ba, gdybym wtedy wiedział że jest w Lublinie Jan - to niewątpliwie
bym się do niego udał :) Ale w tamtych czasach omamiony propagandą
sukcesu za jedynie słuszne źródło wszelkiego dobra rowerowego
uznawałem jedyny w mieście - solidnie (hehe) zaopatrzony sklep
rowerowy :)

--
kawoN
-
dziennik rowerowy
www.bike4win.pl

Data: 2013-02-27 16:30:32
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-27 15:00, Alfer_z_pracy pisze:
[...]  Reszta psujów ze mną na czele klinami gardzi, kliny
przeklina na głos,

Nieladnie, nieladnie.

niektórzy nawet rzucają na nie klątwy po hebrajsku.

Okropnie, okropnie!

;-)


--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-27 16:26:59
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-27 14:35, cytawa pisze:
Alfer_z_pracy pisze:

Jednym z gorszych horrorów jest sen o poluzowanych klinach i korbie
latającej po 2 centymetry na boki. Są tu tacy, co kliny sobie chwalili,
ale swego czasu miałem szufladę pełną zjechanych klinów i do dnia
dzisiejszego ich szczerze nienawidzę :-)

Moze jestem nienormalny. Mam w swoim turystyku korby na kliny. Juz dawno
powiedzialem sobie, ze jak sie zacznie psuc to sobie wymienie. Z cala
pewnoscia przejechalem dobrze ponad 100 tys. km a kliny jak byly dobrze
wbite tak ciagle sa.

Jestes absolutnie normalny. :-) W zadnym z kilku rowerow z suportami na kliny nie mialem problemow -  o ile ktos wczesniej nic nie namieszal, ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-27 16:14:32
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-27 13:03, Alfer_z_pracy pisze:
kawoN napisał:
Na jedną z wypraw pojechałem z młotkiem. Bo mi klin "wylatał" i mimo
różnych operacji nie mogłem go zmusić żeby tego nie robił.

Jednym z gorszych horrorów jest sen o poluzowanych klinach i korbie
latającej po 2 centymetry na boki. Są tu tacy, co kliny sobie chwalili,
ale swego czasu miałem szufladę pełną zjechanych klinów i do dnia
dzisiejszego ich szczerze nienawidzę :-) A potem przyszedł "kwadrat" i
życie stało się prostsze.

Moze uzywales niewlasciwej srednicy? Generalnie uzywano u nas 9 i 9,5 mm. Osobiscie nie mialem problemow z klinami. Ale stosowalem podobne, restrykcyjne procedury jak Sheldon:
http://www.sheldonbrown.com/cotters.html

"[...] Most people are scared to hit a bicycle with a hammer, and are afraid they will miss if they swing too hard. They go "tappy-tappy-tap", nothing happens, then they try hitting a bit harder, then harder still, until the end of the cotter is mushroomed over or bends. If you are going to hammer a cotter, pretend that you are going to try to smash the crank right off the axle. Hold the hammer by the end of the handle, and give it everything you've got!{...]"

"[...] When installing cotters, they must face in opposite directions so that the angles of the flats will cancel out and the cranks will wind up 180 degrees apart.{...]"

"[...] It is commonly necessary to file the flats to fit.[...]"

"[...] Be careful to move the file in a straight line; it is easy to rock the file as you push it across the cotter, creating a rounded surface instead of the desired flat.[...]"

"[...] After a cottered crank has been re-assembled, the bicycle should be ridden for a few dozen miles, then the cotter re-tightened with a press or hammer. If this is not done, the cotter will probably loosen up. If the bicycle is ridden with loose cotters, the motion of the crank will cause the axle to cut notches into the cotters, and it will become impossible to tighten them.[...]"

;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-28 10:19:57
Autor: Alfer_z_pracy
Dyzajner sizon... :D
coaster napisał:
Moze uzywales niewlasciwej srednicy? Generalnie uzywano u nas 9 i 9,5 mm.

Myślę, że tak. Acz było to podyktowane a) słabą ich dostępnością (a raczej: bierz to, co aktualnie jest w autach na Nowowiejskiej) i b) niewiedzą lub krętactwem sprzedających. Wtedy netu nie było, tajemną wiedzę czerpałem od Panów Mechaników siedzących w Rometach od powojny. I fakt faktem, iż w końcu miałem kupę mniej lub bardziej sfatygowanych klinów, które z pewnością różniły się wielkościami.

Obecnie najpierw zassałbym manuala, potem przeleciał tryliard stron z poradami i byłoby o niebo prościej. Ale już nie tak romantycznie :)

A.

Data: 2013-02-28 11:47:16
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-28 10:19, Alfer_z_pracy pisze:
coaster napisał:
Moze uzywales niewlasciwej srednicy? Generalnie uzywano u nas 9 i 9,5 mm.

Myślę, że tak. Acz było to podyktowane a) słabą ich dostępnością (a
raczej: bierz to, co aktualnie jest w autach na Nowowiejskiej) i b)
niewiedzą lub krętactwem sprzedających. Wtedy netu nie było,

Oj tam, oj tam - nie znales innej, ciekawej sieci? Ja na przyklad potrafilem skutecznie korzystac z _sieci_ ksiegarni_i_antykwariatow_ ;-)

tajemną wiedzę czerpałem od Panów Mechaników siedzących w Rometach od powojny.

W polowie lat osiemdziesiatych kupilem fajny manual (nie w pdf-e ;-) ) i to dzieki niemu zaplotlem pierwsze kola - na Sheldona trafilem ze 13 lat pozniej. ;-)
http://mslonik.pl/rowery/biblioteka-rowerowa/586-t-barczyk-j-wojciechowski-rower

I fakt faktem, iż w końcu miałem kupę mniej lub bardziej sfatygowanych
klinów, które z pewnością różniły się wielkościami.

Obecnie najpierw zassałbym manuala, potem przeleciał tryliard stron z
poradami i byłoby o niebo prościej. Ale już nie tak romantycznie :)

Tak zle z pozycjami 'naukowymi' to nie bylo:
http://mslonik.pl/wszystkie-artykuly
Patrz pierwsze dwie tabelki ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-28 12:14:35
Autor: Alfer_z_pracy
Dyzajner sizon... :D
coaster napisał:
Oj tam, oj tam - nie znales innej, ciekawej sieci? Ja na przyklad potrafilem skutecznie korzystac z _sieci_ ksiegarni_i_antykwariatow_ ;-)

Aha, no racja, korzystałem z webu bibliotek :)

http://mslonik.pl/wszystkie-artykuly

O, zacna stronka.

A.

Data: 2013-02-27 15:54:29
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-27 09:34, Alfer_z_pracy pisze:
kawoN napisał:
No i trwało to tak 4 miesiące aż dowieźli :)

Dobra dobra, lepiej przyznaj się że do dzisiaj masz w stopie wgłębienie :-)

Ha, a jak się mi trzybiegowa planetarka Sturmeya zablokowała i zrobiłem
66 km (!) na najtwardszym przełożeniu po lekko górzystym terenie?

Jak lekko?

Wtedy czułem się jak Lance.

W niegorzystym terenie uzywam tylko trojki (dwojka jest uszkodzona a jedynka przydaje sie bardo spradycznie) w mojej zimowce (holender 28 kg). NIe czuje sie jak Lance... ;-)

I pewnie to właśnie wtedy domyśliłem się, że mam
talent! :))) Dziś łezka się zakręci na samą myśl, że wówczas jedyne
amortyzatory w okolicy to były w Simsonach czy innych motorowych
wynalazkach ;)

Pamiętam ten szok, kiedy przesiadłem się z polskiego Universala z korbą
na klin na amerykański MTB z korbą Alivio. Mógłbym z nim spać wówczas :)

A teraz juz nie? Oj niestaly, niestaly... ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-27 15:48:43
Autor: coaster
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-27 09:15, kawoN pisze:
W dniu 13-02-26 16:09, Alfer_z_pracy pisze:
kawoN napisał:
Eeee zasadniczo to lepsze rozwiązanie niż pedałowanie butem po ośce. A
tak mi się kiedyś udawało jeździć na całkiem spore trasy przez 4
miesiące.

Znaczy że co, urwałeś pedał w jakimś Jaguarze czy Wagancie i miesiącami
miast go wymienić / naprawić / kupić nowy, męczyłeś się z wystającą
ośką? Czy mógłbyś pokrótce uzasadnić swoje motywy? Bo robi się
ciekawie :)

Uszkodzenie jakiemu uległ pedał w moim Pasacie polegało na
najprawdopodobniej wypadnięciu kulek z bieżni w przestrzeń
około bieżniową i rozerwanie obudowy pedału (metalowego).
W efekcie obudowa odpadła - została ośka oraz tuleja na tej
ośce - aczkolwiek już się nie obracała. (oczywiście byłem
świadomy że coś się dzieje z pedałem, ale były one nierozbieralne)

Znam te pedaly - w moim Pasacie II padl prawy jeszcze na gwarancji.

Jako że byłem młody to koniecznie chciałem mieć pedał metalowy
a nie inny - pech chciał że w całym województwie w sklepach
nie było lewego pedału - owszem były prawe - wtedy kupowało
się pojedyncze. No i trwało to tak 4 miesiące aż dowieźli :)

To juz wiem gdzie wtedy byly prawe pedaly! Kiedy odebralem mojego Pasata z naprawy gwarancyjnej (padniety prawy pedal i pekniete badziewne 'wyscigowe', plastikowe sodelko z 'narzutka' z gabkowanej ceratki) ), po krotkich ogledzinach doznalem szoku - pedal w prawej korbie nie zachowywal kata prostego! Po zbadaniu sprawy okazalo sie, ze panowie serwisanci z braku prawych pedalow wkrecili 'na chama' lewy... Na szczescie, kiedy jakis czas pozniej dostalem uzywane pedaly od Jaguara i zalozylem je - problemy sie skonczyly (gwint w korbie udalo sie uratowac - przegwintowalem korbe stara prawa osia od Karata).

Patrząc z perspektywy czasu - pewnie dałoby się coś wykombinować
żeby było wygodniej (w końcu rower jechał z Bydgoszczy, gitara z
Jeleniej Góry - albo Zielonej...

A Altony i Altusy z Wrzesni ;-)

i to bez internetu, sprzedaży
wysyłkowej czy rodziny w tych okolicach), ale człowiek był młody,
miał swoje dziwne ścieżki - i zasadniczo skoro dawało się jeździć... :)
Chociaż do końca nie jestem pewien czy kontakty bydgoskie nie były
uruchamiane...

Rozmawiales z potomkami Wilhelma Tornowa? ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"As a rule," said Holmes, "the more bizarre a thing is
the less mysterious it proves to be"
Sir Artur Conan Doyle, The Red-Headed League
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Data: 2013-02-26 08:43:00
Autor: qrt
Dyzajner sizon... :D
Dnia Mon, 25 Feb 2013 17:04:28 -0800 (PST), rmikke napisał(a):

Sezon uważam za rozpoczęty. Na początek - nowatorskie pedały.
Lifestyle et caetera. Na blipie źli ludzie podrzucili:

http://u.42.pl/2JF0

no fajne -szkoda tylko ze schodząc z roweru zostaje sie bez butów :D

Data: 2013-02-26 08:54:35
Autor: AL
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-26 02:04, rmikke pisze:
Sezon uważam za rozpoczęty. Na początek - nowatorskie pedały.
Lifestyle et caetera. Na blipie źli ludzie podrzucili:

http://u.42.pl/2JF0

IMHO ani fajne, ani wygodne

Data: 2013-02-26 09:02:48
Autor: bans
Dyzajner sizon... :D
W dniu 2013-02-26 08:54, AL pisze:

http://u.42.pl/2JF0

IMHO ani fajne, ani wygodne

Ale śmieszne - i chyba tylko o to chodziło, n'est ce pas?


--
bans

Data: 2013-02-26 13:23:50
Autor: Tomasso
Dyzajner sizon... :D
Użytkownik "rmikke" napisał:

http://u.42.pl/2JF0

Przeca to ściema, ironia właśnie...

Dyzajner sizon... :D

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona