Data: 2010-12-02 20:34:58 | |
Autor: Trash | |
Dziś! Ostra jazda | |
W dniu 2010-12-02 17:26, Palik pisze:
Dziś we Wrocławiu znajomy ruszył rano rowerem do pracy... Szybko się No dzisiaj we Wrocławiu z rana faktycznie było ciężko. W puchu ciężko i o ile się dobrze wcześniej nie rozpędziłem to tylne koło szybko zaczynało boksować i zarzucać na boki. Gorzej z cienkimi ścieżynkami wydeptanymi przez ludzi. Tam gdzie był lód albo chlapa dało się nawet całkiem przyjemnie jechać, było wąsko i wysokie hopki po bokach, ale znośnie. Gorzej, jak się ktoś pojawiał na drodze. Zjechać na bok nie da rady, bo nagle w głęboki śnieg, po za tym różne podłoże. Przeciwnik (co z resztą w pełni zrozumiałem) zejść albo trochę się uchylić nie chciał, tak więc co kilkanaście metrów trzeba było zeskakiwać z roweru i nurkować w śnieg po boku. Ostatecznie skończyło się na tym, że większość przemaszerowałem. Po 16-stej powrót byłby przyjemniejszy, bo jakoś mniej ludzi i bardziej udeptane, tyle, że jak się okazało po wyjściu z pracy uszło życie z przedniej oponki. Pompki nie miałem, łatek ani drugiej dętki, bo wczoraj padłą tylnia dętka, tak więc w chacie stwierdziłem, że nie zabieram wszystkiego dzisiaj, bo nie zdarza się złapać dwa dni pod rząd gumy. Co do jutra to zobaczę wpierw, czy w nocy napadało nowego śniegu. Jeśli tak to sobie podaruję. Pierwszy raz w tym roku pójdę do pracy na piechotę. |
|
Data: 2010-12-03 15:53:55 | |
Autor: Pawel Ratajczak | |
Dziś! Ostra jazda | |
W dniu 2010-12-02 20:34, Trash pisze:
No dzisiaj we Wrocławiu z rana faktycznie było ciężko. W puchu ciężko i W Poznaniu też była niezła jazda, aczkolwiek z racji na niską temperaturę śnieg był puchem prze który się super jechało. Ja akurat wolałem pomykać takim nieujechanym niż wąskimi scieżkami wydeptanymi przez pieszych. Jazda chwilami w śniegu do połowy koła i tak była lepsza niż wytrząchanie na tych ścieżynkach. W sumie odcinek jaki mam do pracy (6km z hakiem) przejechałem w jakieś 40minut zamiast okolic 25 jakie zajmuje mi przejazd w okresie zimowym. Co do ulic to też były w masakrycznym stanie i przednie koło strasznie myszkowało w tej mazi, że co chwilę trzeba było kontrować i bardzo mocno trzymać kiere. Całe szczęście we wtorek poświęciłem troszkę czasu na przygotowania zimowego górala i dzięki braku SPD udało mi się parę razy błyskawicznie podeprzeć nogą zamiast murowanej gleby w SPD. Ale z drugiej strony, choć wydawało mi się, że z SPD jeździ się tak samo jak z platformami to jednak na podjazdach strasznie brakuje tego ciągnięcia drugiej nogi. Jedna zabawna historyjka z przedwczoraj. Jak jeździłem w SPD czasami zatrzymywałem się wypinając jedną nogą, która się podpierałem. Jak było zielone noga wpięta podciągała pedał, deptałem i ruszałem wpinając drugą. Niestety w pierwszym dniu jazdy z platformami powtórzyłem ten manewr, pedał nie powędrował do góry i zamiast depnąć dobiłem troszkę jajkami o ramę gdy noga deptająca opadła na ziemie ;D. BTW. Tak się zastanawiam, czy przedni amor by mi coś pomógł przy przejeździe po tych wąskich ścieżynkach. Pozdrawiam serdecznie, Pawel PS> Dziś w Poznaniu już nie było żadnych atrakcji, standardowy przejazd w warunkach zimowych. |
|