Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Dzyndzel ministrem MSZ

Dzyndzel ministrem MSZ

Data: 2014-06-22 21:30:57
Autor: Mark Woydak
Dzyndzel ministrem MSZ


Wtorek 17 czerwca. Pierwsze posiedzenie Rady Ministrów po wybuchu afery, zwanej umownie po staremu „taśmową”. Przed szeregiem wyprężonych ministrów staje premier Donald Tusk. Rozpoczyna się jak zwykle rytualnym powitaniem. Kiedy Prezes Rady Ministrów podawał rękę Bartłomiejowi Sienkiewiczowi na jego twarzy pojawił się charakterystyczny grymas niezadowolenia połączony z dyskretnym gestem głową, wyrażającym dezaprobatę. Obok stał wyprężony jak struna Radosław Sikorski, który szerokim uśmiechem zdawał się pokazywać wszystkim, że ta sprawa go nie dotyczy i on, minister spraw zagranicznych, „Metternich III RP” jest ponad nią. Nie bywał przecież u „Sowy i przyjaciół” w związku z czym nie dał z siebie zrobić „frajera”, jak jego kolega z rządu. Obserwując te małostkowe, a przez to komiczne (nie chce nadużywać ostatnio ciągle powtarzanego w stosunku do ekipy premiera Donalda Tuska słowa – żenujące) zachowanie, odniosłem wrażenie, że Sikorskiego, aż wprost rozpiera jakiś rodzaj „schadenfreunde”, czyli wewnętrznej radości z cudzej krzywdy.

Zapomniał, że nagrani zostali wszyscy i wszędzie. Nie zdążył upłynąć nawet tydzień i rzeczywistość przeszła najgorsze koszmary senne Radka Sikorskiego. Jako trzeci najważniejszy minister w rządzie obok szefa resortu spraw wewnętrznych i finansów, dołączył do grona „frajerów”, którzy dali się nagrać i to jest w tym wszystkim najlepsze, tak naprawdę, nie wiadomo komu. A jest czego posłuchać. Kilka miesięcy temu, na łamach tego portalu, wspomniałem, że „zachowanie ministra Sikorskiego, jeśli mu się bliżej przyjrzeć, pokazuje żenująco niski poziom, połączony z brakiem kindersztuby”.

Jak widać „szczytna” idea „dorżnięcia watahy” nie przestała go dręczyć aż po dziś dzień, mimo kilku lat pełnienia funkcji szefa MSZ. Powróciła jak bumerang w nagraniu rozmowy ze stycznia tego roku z ministrem finansów Vincentem Rostowskim. W ulubionej przez przedstawicieli rządu formie wyrażania głośno swoich myśli – formie bluzgu:

     Ty, ja uważam, że można zaj…ć PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza. Kaczyński się przyspawał do Macierewicza. i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. (…) Można zrobić dwuletni cyrk

-– kontynuuje Jego Ekscelencja Radosław Sikorski Minister Spraw Zagranicznych III RP.

Nic dodać nic ująć. Senatorska głowa z tego naszego ministra. Dalej mamy dywagacje na temat polityki zagranicznej. Dowiadujemy się z nich o tym, że skonfliktowaliśmy się „z Rosją, Niemcami, będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni frajerzy.”

Używając języka „Metternicha III RP” dodam od siebie. Skoro nie godził się pan, panie ministrze, na taką politykę, to jest jeszcze coś takiego, co nazywa się dymisją. W zamian za to firmował pan, jak to pan „zgrabnie” ujął „robienie laski Niemcom (słynne przemówienie w Berlinie) i Rosji (m.in. sprawa katastrofy smoleńskiej)”. Propagandyści Gazety Wyborczej zwani w III RP „niezależnymi publicystami” oraz „parówkarze” od Lisa nazwą jutro pańską wypowiedź „troską o państwo i politykę zagraniczną” wyrażoną w potocznym języku, jakim często prowadzi się prywatne rozmowy.

Przykre również jest to, że nagrana rozmowa z Rostowskim świadczy o podwójnych standardach ministra Sikorskiego. Z jednej strony reprezentuje rząd, który w pewnych sferach lansuje polityczną poprawność, a z drugiej porównuje niską samoocenę Polaków do poziomu państw afrykańskich, nazywając ją pogardliwie „murzyńskością”. Mam nadzieję, że zdjęcie pana ministra z urzędu nie spowoduje już niezręcznej sytuacji ponownego spotkania się z prezydentem Barrackiem Obamą. W kwestii samooceny Polaków zgadzam się z panem całkowicie. „Fucking A” –- jak by to ujął Murzyn z Bronxu. Problem polega na tym, że zjawisko to w dużym stopniu podsycają takie media jak wspomniana już Gazeta Wyborcza, czy TVN oraz inni „czynni na tym polu szatani” z tzw. „głównego nurtu”. A pan, nomen omen, będąc ministrem w rządzie Donalda Tuska, siłą rzeczy reprezentuje to środowisko.

Z uwagą obserwowałem, jak pański towarzysz w nieszczęściu Bartłomiej Sienkiewicz ścigał rasizm, ksenofobię etc. U mnie Murzyn zawsze był, jest i będzie Murzynem, Cygan Cyganem i nie widzę w tym nic rasistowskiego ani ksenofobicznego. To, że niska samoocena mieszkańców państw afrykańskich jest faktem nie wpływa na moja prywatną sympatię do czarnoskórych i na to, że osobiście lubię tam jeździć (Afryka). Dlatego takie wypowiedzi jak pańska na temat „murzyńskości” nie dyskwalifikują pana w moich oczach. Pana dyskwalifikuje hipokryzja, bowiem cynicznie udaje pan innego, niż jest na prawdę.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że ostatecznie obrzydła mi III RP. Prezes Orlenu Jacek Krawiec w kolejnej nagranej rozmowie z Pawłem Grasiem stwierdził:

     (…) przyjdą te oszołomy z PiS-u, k… i zrobią tu, k…, kocioł taki, że wszyscy będą mieli… wiesz.

Powiem krótko! Czekam na to z utęsknieniem. „Fucking A”!

Data: 2014-06-23 02:11:58
Autor: wawa
Dzyndzel ministrem MSZ
W dniu 6/22/2014 9:30 PM, Mark Woydak pisze:


Wtorek 17 czerwca. Pierwsze posiedzenie Rady Ministrów po wybuchu afery,
zwanej umownie po staremu „taśmową”. Przed szeregiem wyprężonych
ministrów staje premier Donald Tusk. Rozpoczyna się jak zwykle rytualnym
powitaniem. Kiedy Prezes Rady Ministrów podawał rękę Bartłomiejowi
Sienkiewiczowi na jego twarzy pojawił się charakterystyczny grymas
niezadowolenia połączony z dyskretnym gestem głową, wyrażającym
dezaprobatę. Obok stał wyprężony jak struna Radosław Sikorski, który
szerokim uśmiechem zdawał się pokazywać wszystkim, że ta sprawa go nie
dotyczy i on, minister spraw zagranicznych, „Metternich III RP” jest
ponad nią. Nie bywał przecież u „Sowy i przyjaciół” w związku z czym nie
dał z siebie zrobić „frajera”, jak jego kolega z rządu. Obserwując te
małostkowe, a przez to komiczne (nie chce nadużywać ostatnio ciągle
powtarzanego w stosunku do ekipy premiera Donalda Tuska słowa –
żenujące) zachowanie, odniosłem wrażenie, że Sikorskiego, aż wprost
rozpiera jakiś rodzaj „schadenfreunde”, czyli wewnętrznej radości z
cudzej krzywdy.

Zapomniał, że nagrani zostali wszyscy i wszędzie. Nie zdążył upłynąć
nawet tydzień i rzeczywistość przeszła najgorsze koszmary senne Radka
Sikorskiego. Jako trzeci najważniejszy minister w rządzie obok szefa
resortu spraw wewnętrznych i finansów, dołączył do grona „frajerów”,
którzy dali się nagrać i to jest w tym wszystkim najlepsze, tak
naprawdę, nie wiadomo komu. A jest czego posłuchać. Kilka miesięcy temu,
na łamach tego portalu, wspomniałem, że „zachowanie ministra
Sikorskiego, jeśli mu się bliżej przyjrzeć, pokazuje żenująco niski
poziom, połączony z brakiem kindersztuby”.

To również było dosyć łatwe to przewidzenia :))) Pisałem w ubiegłym tygodniu, że wesoło będzie kiedy Sikorski z Rostowskim zaczną ćwierkać, bo Radzio to taki bardzo typowy model zarozumiałego chłopca w średnim wieku, słomę w bucikach nosi od urodzenia, ale jak każdy narcyz udaje że urodził się angielskim lordem. Tym razem dostał solidnie w pysk i będzie się jeszcze długo oblizywał. Fajne są te codzienne egzekucje, ciekawe kiedy naczelny obermajster Tusk otrzyma kulkę w łeb.

Data: 2014-06-23 19:41:13
Autor: MarkWoydak
Dzyndzel ministrem MSZ
DO BUDY ZAWSZONY KUNDLU PODSZYWACZU! DO BUDY!

MW

--
Użytkownik "Mark Woydak" <markwoydak@outlook.com> napisał w wiadomości news:lo85um$tmb$6dont-email.me...


Wtorek 17 czerwca. Pierwsze posiedzenie Rady Ministrów po wybuchu afery, zwanej umownie po staremu „taśmową”. Przed szeregiem wyprężonych ministrów staje premier Donald Tusk. Rozpoczyna się jak zwykle rytualnym powitaniem. Kiedy Prezes Rady Ministrów podawał rękę Bartłomiejowi Sienkiewiczowi na jego twarzy pojawił się charakterystyczny grymas niezadowolenia połączony z dyskretnym gestem głową, wyrażającym dezaprobatę. Obok stał wyprężony jak struna Radosław Sikorski, który szerokim uśmiechem zdawał się pokazywać wszystkim, że ta sprawa go nie dotyczy i on, minister spraw zagranicznych, „Metternich III RP” jest ponad nią. Nie bywał przecież u „Sowy i przyjaciół” w związku z czym nie dał z siebie zrobić „frajera”, jak jego kolega z rządu. Obserwując te małostkowe, a przez to komiczne (nie chce nadużywać ostatnio ciągle powtarzanego w stosunku do ekipy premiera Donalda Tuska słowa – żenujące) zachowanie, odniosłem wrażenie, że Sikorskiego, aż wprost rozpiera jakiś rodzaj „schadenfreunde”, czyli wewnętrznej radości z cudzej krzywdy.

Zapomniał, że nagrani zostali wszyscy i wszędzie. Nie zdążył upłynąć nawet tydzień i rzeczywistość przeszła najgorsze koszmary senne Radka Sikorskiego. Jako trzeci najważniejszy minister w rządzie obok szefa resortu spraw wewnętrznych i finansów, dołączył do grona „frajerów”, którzy dali się nagrać i to jest w tym wszystkim najlepsze, tak naprawdę, nie wiadomo komu. A jest czego posłuchać. Kilka miesięcy temu, na łamach tego portalu, wspomniałem, że „zachowanie ministra Sikorskiego, jeśli mu się bliżej przyjrzeć, pokazuje żenująco niski poziom, połączony z brakiem kindersztuby”.

Jak widać „szczytna” idea „dorżnięcia watahy” nie przestała go dręczyć aż po dziś dzień, mimo kilku lat pełnienia funkcji szefa MSZ. Powróciła jak bumerang w nagraniu rozmowy ze stycznia tego roku z ministrem finansów Vincentem Rostowskim. W ulubionej przez przedstawicieli rządu formie wyrażania głośno swoich myśli – formie bluzgu:

    Ty, ja uważam, że można zaj…ć PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza. Kaczyński się przyspawał do Macierewicza. i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. (…) Można zrobić dwuletni cyrk

-– kontynuuje Jego Ekscelencja Radosław Sikorski Minister Spraw Zagranicznych III RP.

Nic dodać nic ująć. Senatorska głowa z tego naszego ministra. Dalej mamy dywagacje na temat polityki zagranicznej. Dowiadujemy się z nich o tym, że skonfliktowaliśmy się „z Rosją, Niemcami, będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni frajerzy.”

Używając języka „Metternicha III RP” dodam od siebie. Skoro nie godził się pan, panie ministrze, na taką politykę, to jest jeszcze coś takiego, co nazywa się dymisją. W zamian za to firmował pan, jak to pan „zgrabnie” ujął „robienie laski Niemcom (słynne przemówienie w Berlinie) i Rosji (m.in. sprawa katastrofy smoleńskiej)”. Propagandyści Gazety Wyborczej zwani w III RP „niezależnymi publicystami” oraz „parówkarze” od Lisa nazwą jutro pańską wypowiedź „troską o państwo i politykę zagraniczną” wyrażoną w potocznym języku, jakim często prowadzi się prywatne rozmowy.

Przykre również jest to, że nagrana rozmowa z Rostowskim świadczy o podwójnych standardach ministra Sikorskiego. Z jednej strony reprezentuje rząd, który w pewnych sferach lansuje polityczną poprawność, a z drugiej porównuje niską samoocenę Polaków do poziomu państw afrykańskich, nazywając ją pogardliwie „murzyńskością”. Mam nadzieję, że zdjęcie pana ministra z urzędu nie spowoduje już niezręcznej sytuacji ponownego spotkania się z prezydentem Barrackiem Obamą. W kwestii samooceny Polaków zgadzam się z panem całkowicie. „Fucking A” –- jak by to ujął Murzyn z Bronxu. Problem polega na tym, że zjawisko to w dużym stopniu podsycają takie media jak wspomniana już Gazeta Wyborcza, czy TVN oraz inni „czynni na tym polu szatani” z tzw. „głównego nurtu”. A pan, nomen omen, będąc ministrem w rządzie Donalda Tuska, siłą rzeczy reprezentuje to środowisko.

Z uwagą obserwowałem, jak pański towarzysz w nieszczęściu Bartłomiej Sienkiewicz ścigał rasizm, ksenofobię etc. U mnie Murzyn zawsze był, jest i będzie Murzynem, Cygan Cyganem i nie widzę w tym nic rasistowskiego ani ksenofobicznego. To, że niska samoocena mieszkańców państw afrykańskich jest faktem nie wpływa na moja prywatną sympatię do czarnoskórych i na to, że osobiście lubię tam jeździć (Afryka). Dlatego takie wypowiedzi jak pańska na temat „murzyńskości” nie dyskwalifikują pana w moich oczach. Pana dyskwalifikuje hipokryzja, bowiem cynicznie udaje pan innego, niż jest na prawdę.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że ostatecznie obrzydła mi III RP. Prezes Orlenu Jacek Krawiec w kolejnej nagranej rozmowie z Pawłem Grasiem stwierdził:

    (…) przyjdą te oszołomy z PiS-u, k… i zrobią tu, k…, kocioł taki, że wszyscy będą mieli… wiesz.

Powiem krótko! Czekam na to z utęsknieniem. „Fucking A”!

Data: 2014-06-24 03:58:06
Autor: stevep
Dzyndzel ministrem MSZ
W dniu .06.2014 o 04:30 Mark Woydak <markwoydak@outlook.com> pisze:



Wtorek 17 czerwca. Pierwsze posiedzenie Rady Ministrów po wybuchu afery,  zwanej umownie po staremu „taśmową”. Przed szeregiem wyprężonych  ministrów staje premier Donald Tusk. Rozpoczyna się jak zwykle rytualnym  powitaniem. Kiedy Prezes Rady Ministrów podawał rękę Bartłomiejowi  Sienkiewiczowi na jego twarzy pojawił się charakterystyczny grymas  niezadowolenia połączony z dyskretnym gestem głową, wyrażającym  dezaprobatę. Obok stał wyprężony jak struna Radosław Sikorski, który  szerokim uśmiechem zdawał się pokazywać wszystkim, że ta sprawa go nie  dotyczy i on, minister spraw zagranicznych, „Metternich III RP” jest  ponad nią. Nie bywał przecież u „Sowy i przyjaciół” w związku z czym nie  dał z siebie zrobić „frajera”, jak jego kolega z rządu. Obserwując te  małostkowe, a przez to komiczne (nie chce nadużywać ostatnio ciągle  powtarzanego w stosunku do ekipy premiera Donalda Tuska słowa –  żenujące) zachowanie, odniosłem wrażenie, że Sikorskiego, aż wprost  rozpiera jakiś rodzaj „schadenfreunde”, czyli wewnętrznej radości z  cudzej krzywdy.

Zapomniał, że nagrani zostali wszyscy i wszędzie. Nie zdążył upłynąć  nawet tydzień i rzeczywistość przeszła najgorsze koszmary senne Radka  Sikorskiego. Jako trzeci najważniejszy minister w rządzie obok szefa  resortu spraw wewnętrznych i finansów, dołączył do grona „frajerów”,  którzy dali się nagrać i to jest w tym wszystkim najlepsze, tak  naprawdę, nie wiadomo komu. A jest czego posłuchać. Kilka miesięcy temu,  na łamach tego portalu, wspomniałem, że „zachowanie ministra  Sikorskiego, jeśli mu się bliżej przyjrzeć, pokazuje żenująco niski  poziom, połączony z brakiem kindersztuby”.

Jak widać „szczytna” idea „dorżnięcia watahy” nie przestała go dręczyć  aż po dziś dzień, mimo kilku lat pełnienia funkcji szefa MSZ. Powróciła  jak bumerang w nagraniu rozmowy ze stycznia tego roku z ministrem  finansów Vincentem Rostowskim. W ulubionej przez przedstawicieli rządu  formie wyrażania głośno swoich myśli – formie bluzgu:

     Ty, ja uważam, że można zaj…ć PiS komisją specjalną w sprawie  Macierewicza. Kaczyński się przyspawał do Macierewicza. i teraz trzeba  Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. (…) Można zrobić dwuletni cyrk

-– kontynuuje Jego Ekscelencja Radosław Sikorski Minister Spraw  Zagranicznych III RP.

Nic dodać nic ująć. Senatorska głowa z tego naszego ministra. Dalej mamy  dywagacje na temat polityki zagranicznej. Dowiadujemy się z nich o tym,  że skonfliktowaliśmy się „z Rosją, Niemcami, będziemy uważali, że  wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni  frajerzy.”

Używając języka „Metternicha III RP” dodam od siebie. Skoro nie godził  się pan, panie ministrze, na taką politykę, to jest jeszcze coś takiego,  co nazywa się dymisją. W zamian za to firmował pan, jak to pan  „zgrabnie” ujął „robienie laski Niemcom (słynne przemówienie w Berlinie)  i Rosji (m.in. sprawa katastrofy smoleńskiej)”. Propagandyści Gazety  Wyborczej zwani w III RP „niezależnymi publicystami” oraz „parówkarze”  od Lisa nazwą jutro pańską wypowiedź „troską o państwo i politykę  zagraniczną” wyrażoną w potocznym języku, jakim często prowadzi się  prywatne rozmowy.

Przykre również jest to, że nagrana rozmowa z Rostowskim świadczy o  podwójnych standardach ministra Sikorskiego. Z jednej strony  reprezentuje rząd, który w pewnych sferach lansuje polityczną  poprawność, a z drugiej porównuje niską samoocenę Polaków do poziomu  państw afrykańskich, nazywając ją pogardliwie „murzyńskością”. Mam  nadzieję, że zdjęcie pana ministra z urzędu nie spowoduje już  niezręcznej sytuacji ponownego spotkania się z prezydentem Barrackiem  Obamą. W kwestii samooceny Polaków zgadzam się z panem całkowicie.  „Fucking A” –- jak by to ujął Murzyn z Bronxu. Problem polega na tym, że  zjawisko to w dużym stopniu podsycają takie media jak wspomniana już  Gazeta Wyborcza, czy TVN oraz inni „czynni na tym polu szatani” z tzw.  „głównego nurtu”. A pan, nomen omen, będąc ministrem w rządzie Donalda  Tuska, siłą rzeczy reprezentuje to środowisko.

Z uwagą obserwowałem, jak pański towarzysz w nieszczęściu Bartłomiej  Sienkiewicz ścigał rasizm, ksenofobię etc. U mnie Murzyn zawsze był,  jest i będzie Murzynem, Cygan Cyganem i nie widzę w tym nic  rasistowskiego ani ksenofobicznego. To, że niska samoocena mieszkańców  państw afrykańskich jest faktem nie wpływa na moja prywatną sympatię do  czarnoskórych i na to, że osobiście lubię tam jeździć (Afryka). Dlatego  takie wypowiedzi jak pańska na temat „murzyńskości” nie dyskwalifikują  pana w moich oczach. Pana dyskwalifikuje hipokryzja, bowiem cynicznie  udaje pan innego, niż jest na prawdę.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że ostatecznie obrzydła mi III RP.  Prezes Orlenu Jacek Krawiec w kolejnej nagranej rozmowie z Pawłem  Grasiem stwierdził:

     (…) przyjdą te oszołomy z PiS-u, k… i zrobią tu, k…, kocioł taki,  że wszyscy będą mieli… wiesz.

Powiem krótko! Czekam na to z utęsknieniem. „Fucking A”!

Do budy sparszywiały kundlu.
--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Dzyndzel ministrem MSZ

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona