Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Dzyndzel ministrem MSZ

Dzyndzel ministrem MSZ

Data: 2014-06-24 03:58:06
Autor: stevep
Dzyndzel ministrem MSZ
W dniu .06.2014 o 04:30 Mark Woydak <markwoydak@outlook.com> pisze:



Wtorek 17 czerwca. Pierwsze posiedzenie Rady Ministrów po wybuchu afery,  zwanej umownie po staremu „taśmową”. Przed szeregiem wyprężonych  ministrów staje premier Donald Tusk. Rozpoczyna się jak zwykle rytualnym  powitaniem. Kiedy Prezes Rady Ministrów podawał rękę Bartłomiejowi  Sienkiewiczowi na jego twarzy pojawił się charakterystyczny grymas  niezadowolenia połączony z dyskretnym gestem głową, wyrażającym  dezaprobatę. Obok stał wyprężony jak struna Radosław Sikorski, który  szerokim uśmiechem zdawał się pokazywać wszystkim, że ta sprawa go nie  dotyczy i on, minister spraw zagranicznych, „Metternich III RP” jest  ponad nią. Nie bywał przecież u „Sowy i przyjaciół” w związku z czym nie  dał z siebie zrobić „frajera”, jak jego kolega z rządu. Obserwując te  małostkowe, a przez to komiczne (nie chce nadużywać ostatnio ciągle  powtarzanego w stosunku do ekipy premiera Donalda Tuska słowa –  żenujące) zachowanie, odniosłem wrażenie, że Sikorskiego, aż wprost  rozpiera jakiś rodzaj „schadenfreunde”, czyli wewnętrznej radości z  cudzej krzywdy.

Zapomniał, że nagrani zostali wszyscy i wszędzie. Nie zdążył upłynąć  nawet tydzień i rzeczywistość przeszła najgorsze koszmary senne Radka  Sikorskiego. Jako trzeci najważniejszy minister w rządzie obok szefa  resortu spraw wewnętrznych i finansów, dołączył do grona „frajerów”,  którzy dali się nagrać i to jest w tym wszystkim najlepsze, tak  naprawdę, nie wiadomo komu. A jest czego posłuchać. Kilka miesięcy temu,  na łamach tego portalu, wspomniałem, że „zachowanie ministra  Sikorskiego, jeśli mu się bliżej przyjrzeć, pokazuje żenująco niski  poziom, połączony z brakiem kindersztuby”.

Jak widać „szczytna” idea „dorżnięcia watahy” nie przestała go dręczyć  aż po dziś dzień, mimo kilku lat pełnienia funkcji szefa MSZ. Powróciła  jak bumerang w nagraniu rozmowy ze stycznia tego roku z ministrem  finansów Vincentem Rostowskim. W ulubionej przez przedstawicieli rządu  formie wyrażania głośno swoich myśli – formie bluzgu:

     Ty, ja uważam, że można zaj…ć PiS komisją specjalną w sprawie  Macierewicza. Kaczyński się przyspawał do Macierewicza. i teraz trzeba  Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. (…) Można zrobić dwuletni cyrk

-– kontynuuje Jego Ekscelencja Radosław Sikorski Minister Spraw  Zagranicznych III RP.

Nic dodać nic ująć. Senatorska głowa z tego naszego ministra. Dalej mamy  dywagacje na temat polityki zagranicznej. Dowiadujemy się z nich o tym,  że skonfliktowaliśmy się „z Rosją, Niemcami, będziemy uważali, że  wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni  frajerzy.”

Używając języka „Metternicha III RP” dodam od siebie. Skoro nie godził  się pan, panie ministrze, na taką politykę, to jest jeszcze coś takiego,  co nazywa się dymisją. W zamian za to firmował pan, jak to pan  „zgrabnie” ujął „robienie laski Niemcom (słynne przemówienie w Berlinie)  i Rosji (m.in. sprawa katastrofy smoleńskiej)”. Propagandyści Gazety  Wyborczej zwani w III RP „niezależnymi publicystami” oraz „parówkarze”  od Lisa nazwą jutro pańską wypowiedź „troską o państwo i politykę  zagraniczną” wyrażoną w potocznym języku, jakim często prowadzi się  prywatne rozmowy.

Przykre również jest to, że nagrana rozmowa z Rostowskim świadczy o  podwójnych standardach ministra Sikorskiego. Z jednej strony  reprezentuje rząd, który w pewnych sferach lansuje polityczną  poprawność, a z drugiej porównuje niską samoocenę Polaków do poziomu  państw afrykańskich, nazywając ją pogardliwie „murzyńskością”. Mam  nadzieję, że zdjęcie pana ministra z urzędu nie spowoduje już  niezręcznej sytuacji ponownego spotkania się z prezydentem Barrackiem  Obamą. W kwestii samooceny Polaków zgadzam się z panem całkowicie.  „Fucking A” –- jak by to ujął Murzyn z Bronxu. Problem polega na tym, że  zjawisko to w dużym stopniu podsycają takie media jak wspomniana już  Gazeta Wyborcza, czy TVN oraz inni „czynni na tym polu szatani” z tzw.  „głównego nurtu”. A pan, nomen omen, będąc ministrem w rządzie Donalda  Tuska, siłą rzeczy reprezentuje to środowisko.

Z uwagą obserwowałem, jak pański towarzysz w nieszczęściu Bartłomiej  Sienkiewicz ścigał rasizm, ksenofobię etc. U mnie Murzyn zawsze był,  jest i będzie Murzynem, Cygan Cyganem i nie widzę w tym nic  rasistowskiego ani ksenofobicznego. To, że niska samoocena mieszkańców  państw afrykańskich jest faktem nie wpływa na moja prywatną sympatię do  czarnoskórych i na to, że osobiście lubię tam jeździć (Afryka). Dlatego  takie wypowiedzi jak pańska na temat „murzyńskości” nie dyskwalifikują  pana w moich oczach. Pana dyskwalifikuje hipokryzja, bowiem cynicznie  udaje pan innego, niż jest na prawdę.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że ostatecznie obrzydła mi III RP.  Prezes Orlenu Jacek Krawiec w kolejnej nagranej rozmowie z Pawłem  Grasiem stwierdził:

     (…) przyjdą te oszołomy z PiS-u, k… i zrobią tu, k…, kocioł taki,  że wszyscy będą mieli… wiesz.

Powiem krótko! Czekam na to z utęsknieniem. „Fucking A”!

Do budy sparszywiały kundlu.
--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Dzyndzel ministrem MSZ

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona