Data: 2010-12-05 23:41:59 | |
Autor: Atlantis | |
[rec] Easy A | |
No cóż... Naprawdę nie sądziłem, że kiedyś to napiszę, ale trafiła się
przyzwoita "highschoolowa" komedia. Zestarzałem się i humor "American Pie" oraz jego klonów przestał na mnie działać. Nawet oryginalna trylogia już nie śmieszy jak kiedyś, co najwyżej wywołuje uśmiech przy niektórych scenach, ale inne z perspektywy czasu wydają się prawie żenujące. Nie mówię, że "Easy A" to film, przy którym tarzałem się ze śmiechu, jednak scenarzyści oszczędzili tego zażenowania. Historyjka banalna i oklepana chyba na wszystkie sposoby w "młodzieżowych" produkcjach - nastolatka kłamie na temat inicjacji seksualnej, aby przyjaciółka odpuściła sobie dalsze pytania. Plotka wymyka się spod kontroli i zaczyna żyć własnym życiem. Niemniej nie o fabułą chodzi - film ma kilka naprawdę mocnych plusów: 1) Emma Stone. Do tej pory widziałem ją tylko w "Superbad" i "Zombieland". Jakby nie patrzeć tam wcielała się w postaci, które pełniły w fabule tylko jedną funkcję - przyszłej dziewczyny jednego z głównych bohaterów, co było to widać już od początku. Tutaj miała cały film dla siebie. I jakby to powiedzieć. Jest fenomenalna. ;) Nie wiem czy to talent aktorski czy po prostu wrodzony urok osobisty, ale jej mimika, głęboki głos i sposób w jaki oddała lekko cyniczne poczucie humoru swojej bohaterki po prostu wymiata. ;) Reszta zawiera SPOJLERY SPOJLER SPOJLER SPOJLER 2) Rodzice Olive. Rozkładają na łopatki legendarnego ojca Jima z AP. Tamta postać była po prostu przerysowana do granic możliwości. Ta para z kolei jest całkiem wiarygodna w roli liberalnego do granic możliwości małżeństwa, które za wszelką cenę pragnie być "supportive" wobec swoich pociech - choćby była to cena ciągłego, nieświadomego ośmieszania się przed nimi. 3) Weekendowa piosenka. :) 4) Odwołania do "Szkarłatnej Litery", żarty dotyczące niezbyt dokładnych ekranizacji filmów oraz ten odnoszący się do "Huckleberry Finna". 5) Nawiązania do młodzieżowego kina lat osiemdziesiątych. Pod względem (i paroma innymi, np. dyrektor - tyran) film przypomina "Kids in America". 6) Świetne podsumowanie obecnego wśród współczesnej młodzieży zwyczaju dokumentowania WSZYSTKIEGO na Facebooku albo innym Tweeterze. :) Są niestety i zauważalne minusy. Nie kupuję tego, że taka dziewczyna jak główna bohaterka byłaby w stanie przejść całe licem w "stealth mode". Zbyt atrakcyjna, zbyt błyskotliwa i z poczuciem humoru - takie osoby rzucają się w oczy nawet bez wyzywającego stroju i imprezowych ekscesów. ;) Przede wszystkim jednak w pewnym momencie sypie się jakikolwiek realizm postaci. Jestem w stanie zrozumieć, że bohaterce podoba się nowo odkryta popularność, którą próbuje podkręcić przez zaniechanie prób dementowania świeżych plotek na swój temat. Ale bez przesady! Zarabianie na takim procederze, gdy o niedementowanie plotek ze swoim udziałem prosiły osoby, które tylko obniżyłyby jej "notowania" i pozycję społeczną? I w ogóle co to za dziwna szkoła, w której tematem numer jeden, utrzymującym się całymi tygodniami jest to, że dana osoba zaczęła już uprawiać seks i hmm... nie praktykuje monogamii? Toż to nie purytańska Anglia - mowa o ostro imprezującej młodzieży z Kalifornii, takie rzeczy chyba nie powinny być im dziwne. ;) |
|
Data: 2010-12-06 01:08:26 | |
Autor: jakuboff | |
[rec] Easy A | |
On 12/5/2010 5:41 PM, Atlantis wrote:
Reszta zawiera SPOJLERY I jeszcze scena z tym gejem, w ktĂłrej w zamkniÄtym pokoju udawali, Ĺźe uprawiajÄ seks. MaĹo realne, bardzo sztuczne. On w ogĂłle to zachowywaĹ siÄ jak jakiĹ cymbaĹ. |
|