Data: 2009-08-03 10:55:24 | |
Autor: yamma | |
Echa Kopenhagi | |
http://legia.com.pl/pl/26091,Znowu_protest.html
""Klub w Kopenhadze pokazał, że nie zależy mu na naszym dopingu, więc odśpiewajmy Mazurka Dąbrowskiego z okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego i to będzie tyle, jeśli chodzi o naszą aktywność w dzisiejszym meczu" - powiedział prowadzący doping tuż przed wyjściem piłkarzy na boisko. Tak się stało. Najpierw była minuta ciszy poświęcona Powstaniu, a także pamięci zmarłego społecznika, Waldemara Makarewicza, potem hymn, a następnie znowu cisza po krótkim, żołnierskim wypomnieniu klubowi zachowania w stolicy Danii. "Błędowski, popamiętasz" - zakończyli kibice z lewej strony Krytej, po czym zamilkli. W pierwszej połowie byliśmy świadkami doskonale znanego z poprzedniego sezonu scenariusza - piłkarze bawili się w Syzyfa, mozolnie budując akcje ofensywne, a widzowie siedzieli w ciszy od czasu do czasu ziewając. W drugiej odsłonie sytuacja się zmieniła, bo Legia zaczęła grać lepiej, a chwilami porywająco. Trybuny ożyły, pojawił się całkiem głośny, choć rwany doping. Po zdobytych bramkach byliśmy więc świadkami dwóch różnych reakcji. Większość fanów krzyczała "Legia!", a część Krytej "Kopenhaga - prowokacja!". Kiedy w pewnym momencie odpowiedziało im buczenie, rozdrażniona opozycja zapytała pozostałych, gdzie byli w czwartek. Na szczęście po zakończeniu meczu wszyscy zgodnie zdołali podziękować piłkarzom za wysiłek. Co będzie dalej? Normalnie pewnie nie, bo przecież to Legia..." Nie bardzo wiem o co chodzi z tym hasłem "Kopenhaga - prowokacja". Robert jakoś się nie udziela na tej grupie, więc chyba nie doczekam się wyjaśnienia. Czyżby chodziło o to, że ITI wysłało grupe prowokatorów, którzy namawiali biednych kibiców aby nie kupować biletów w Warszawie? I jeszcze cytat od gościa, który był w Danii dodający smaczku całej tej aferze: "Swoją drogą SKLW też się popisało - najpierw opcja "wchodzimy wszyscy albo nikt". Potem zadyma i wiadomo, że osoby bez biletów nie wejdą. Wniosek - nikt nie wejdzie na znak solidarności. Moi ziomale widząc co się wtedy działo wzięli taksę i pojechali do centrum kopenhagi poszukać jakiejś knajpy z tv, choć mieli bilety. A tam w TV niespodzianka - znajome buźki z SKLW uśmiechają się z trybun. Te same buźki, które kilkadziesiąt minut wcześniej wrzeszczały "wchodzimy wszyscy albo nikt". Fakt, udała im się prowokacja, bo kilka osoób im uwierzyło i nie weszło." yamma |
|