Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Ekonomia dla wykształciucha

Ekonomia dla wykształciucha

Data: 2020-01-03 22:01:52
Autor: Jacek Bialy
Ekonomia dla wykształciucha
Ktokolwiek studiował w PRL, ten z pewnością spotkał się z przedmiotem o nazwie ekonomia polityczna. Podręcznik dogmatycznego stalinowca Oskara Langego składał się z dwóch tomów, przy czym na pierwszym semestrze wałkowano ustrój rzekomo kapitalistyczny, a na drugim był całkowity odjazd w wirtualny świat. Jednak nie o ekonomię w tym wszystkim chodziło, lecz o to, żeby młodych ludzi już na pierwszym roku studiów zasypać wiązanką mniej lub bardziej toksycznych marksistowskich pojęć i sentencji.
-- -- -- -- -- -- -- -- --

Tak więc wykładowca przechadzał się po auli i objaśniał prawo przechodzenia ilości w jakość na przykładzie zamarzania wody w lód. Ktoś dociekliwy mógłby zapytać, czym jakościowo lód miałby przewyższać ciekłą wodę, lecz kurs ekonomii politycznej odbywał się na pierwszym roku studiów, z którego najłatwiej było wylecieć (nierzadko prosto w kamasze Ludowego Wojska Polskiego). Zamiast więc niepotrzebnie się wychylać, przyszły przedstawiciel 'inteligencji pracującej' mógł przetrenować ów stan marksistowskiej wolności, czyli uświadomionej konieczności połykania czerwonych gówien. No i przekonać się osobiście, w jakim stopniu podły byt może określić jego świadomość.

JB




-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Jakich? 
Wydaje się, że z całego ich spektrum najważniejszym dogmatem, jaki przyszły przedstawiciel 'inteligencji pracującej' powinien uznać za oczywisty fakt jest marksowa wykładnia relacji pomiędzy bytem i świadomością. Lapidarnie można ją sprowadzić do twierdzenia, że jest się wyłącznie tym, co się akurat robi. Jeśli więc garncarz czuje się garncarzem, to właśnie dlatego, że lepi garnki. A gdyby go wykształcić na lekarza, to będzie lekarzem bez względu na swoje upodobania czy mentalne predyspozycje. 
A jeżeli mamy pospolitego złoczyńcę, albo wywodzącego się zeń czekistę lub politruka, a potrzebujemy nagle człowieka biznesu? Janusz Korwin Mikke odpowie bez wahania, że owszem, że ktoś taki będzie dobrym biznesmenem, gdy tylko zacznie liczyć prawdziwe pieniądze. Dlaczego powie to bez wahania?  Bo nie ma innego wyjścia - taki był ideowy fundament politycznego ruchu, który pan Korwin Mikke stworzył u schyłku PRL, któremu pod różnymi nazwami przewodzi po dziś dzień 

Kiedyś jako Polak i katolik sam uwierzyłem w to, że peerelowski aparat mógłby przestać istnieć, gdyby jego członkowie znaleźli lepsze zajęcie. Jeszcze wtedy nie docierał do mnie fakt, że sowietyzm jest przede wszystkim stanem umysłu, a nie jakąś społeczną formułą produkowania dóbr. Jak zaraźliwym jest wirus sowietyzmu można było się przekonać najpierw po języku, jakim zaczęli posługiwać się tak zwani opozycjoniści, których zaproszono do rozmów Okrągłego Stołu. 
Był to pierwszy sygnał ostrzegawczy, który kazał rewidować wszelkie utarte mapy postrzegania problemów polskich i nie tylko zresztą polskich. Nie mieli łatwo ci, którzy w dobrej wierze zakładali wtedy różne partie polityczne. Dlaczego? Czesław Miłosz pisał, że sowieciarze budują domy o ruchomych ścianach, co pozwala im przetrwać niejeden wstrząs, podczas gdy 'poczciwy idiota' kurczowo trzyma się schematów myślenia, które mogą być pozbawione istotnych treści. 
Stąd KGB to jednak hierarchia, a więc jak najbardziej prawica. Stąd Jego Ekscelencja Włodzimierz Putin nie jest żadnym komuchem, lecz cywilizowanym konserwatystą - przecież goni po cerkwiach te nagie baby, a nam Polakom nie chce odbierać Węgorzewa. 

JB 

https://ipn.gov.pl/pl/upamietnianie/dekomunizacja/zmiany-nazw-ulic/nazwy-ulic/nazwy-do-zmiany/37022,ul-Lange-Oskara.html

Data: 2020-01-04 07:28:06
Autor: Yogi
Ekonomia dla wykształciucha
Dnia Fri, 3 Jan 2020 22:01:52 -0800 (PST), Jacek Bialy napisał(a):

Ktokolwiek studiował w PRL, ten z pewnością spotkał się z przedmiotem o nazwie ekonomia polityczna. Podręcznik dogmatycznego stalinowca Oskara Langego składał się z dwóch tomów, przy czym na pierwszym semestrze wałkowano ustrój rzekomo kapitalistyczny, a na drugim był całkowity odjazd w wirtualny świat. Jednak nie o ekonomię w tym wszystkim chodziło, lecz o to, żeby młodych ludzi już na pierwszym roku studiów zasypać wiązanką mniej lub bardziej toksycznych marksistowskich pojęć i sentencji.
-- -- -- -- -- -- -- -- --

Tak więc wykładowca przechadzał się po auli i objaśniał prawo przechodzenia ilości w jakość na przykładzie zamarzania wody w lód. Ktoś dociekliwy mógłby zapytać, czym jakościowo lód miałby przewyższać ciekłą wodę, lecz kurs ekonomii politycznej odbywał się na pierwszym roku studiów, z którego najłatwiej było wylecieć (nierzadko prosto w kamasze Ludowego Wojska Polskiego). Zamiast więc niepotrzebnie się wychylać, przyszły przedstawiciel 'inteligencji pracującej' mógł przetrenować ów stan marksistowskiej wolności, czyli uświadomionej konieczności połykania czerwonych gówien. No i przekonać się osobiście, w jakim stopniu podły byt może określić jego świadomość.

JB




-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Jakich? 
Wydaje się, że z całego ich spektrum najważniejszym dogmatem, jaki przyszły przedstawiciel 'inteligencji pracującej' powinien uznać za oczywisty fakt jest marksowa wykładnia relacji pomiędzy bytem i świadomością. Lapidarnie można ją sprowadzić do twierdzenia, że jest się wyłącznie tym, co się akurat robi. Jeśli więc garncarz czuje się garncarzem, to właśnie dlatego, że lepi garnki. A gdyby go wykształcić na lekarza, to będzie lekarzem bez względu na swoje upodobania czy mentalne predyspozycje. 
A jeżeli mamy pospolitego złoczyńcę, albo wywodzącego się zeń czekistę lub politruka, a potrzebujemy nagle człowieka biznesu? Janusz Korwin Mikke odpowie bez wahania, że owszem, że ktoś taki będzie dobrym biznesmenem, gdy tylko zacznie liczyć prawdziwe pieniądze. Dlaczego powie to bez wahania?  Bo nie ma innego wyjścia - taki był ideowy fundament politycznego ruchu, który pan Korwin Mikke stworzył u schyłku PRL, któremu pod różnymi nazwami przewodzi po dziś dzień 

Kiedyś jako Polak i katolik sam uwierzyłem w to, że peerelowski aparat mógłby przestać istnieć, gdyby jego członkowie znaleźli lepsze zajęcie. Jeszcze wtedy nie docierał do mnie fakt, że sowietyzm jest przede wszystkim stanem umysłu, a nie jakąś społeczną formułą produkowania dóbr. Jak zaraźliwym jest wirus sowietyzmu można było się przekonać najpierw po języku, jakim zaczęli posługiwać się tak zwani opozycjoniści, których zaproszono do rozmów Okrągłego Stołu. 
Był to pierwszy sygnał ostrzegawczy, który kazał rewidować wszelkie utarte mapy postrzegania problemów polskich i nie tylko zresztą polskich. Nie mieli łatwo ci, którzy w dobrej wierze zakładali wtedy różne partie polityczne. Dlaczego? Czesław Miłosz pisał, że sowieciarze budują domy o ruchomych ścianach, co pozwala im przetrwać niejeden wstrząs, podczas gdy 'poczciwy idiota' kurczowo trzyma się schematów myślenia, które mogą być pozbawione istotnych treści. 
Stąd KGB to jednak hierarchia, a więc jak najbardziej prawica. Stąd Jego Ekscelencja Włodzimierz Putin nie jest żadnym komuchem, lecz cywilizowanym konserwatystą - przecież goni po cerkwiach te nagie baby, a nam Polakom nie chce odbierać Węgorzewa. 

JB 

https://ipn.gov.pl/pl/upamietnianie/dekomunizacja/zmiany-nazw-ulic/nazwy-ulic/nazwy-do-zmiany/37022,ul-Lange-Oskara.html

Ivan, toż ty tak właśnie wykształcony jesteś! PRL-owska kupa g...na!

Y

Ekonomia dla wykształciucha

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona