Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Ekonomia w najweselszym baraku

Ekonomia w najweselszym baraku

Data: 2009-04-24 19:12:30
Autor: Jacek Biały
Ekonomia w najweselszym baraku
Witam!

Jesli ktos chcial uzyskac w PRL wyzsze wyksztalcenie, pamieta zajecia z ekonomii politycznej. Zdaje sie, ze na pierwszym roku to bylo, kiedy malo kto byl sklonny z wlasnymi pogladami sie wychylac (ludowe wojsko na takich czekalo). Obowiazujacym i gorliwie poszukiwanym podrecznikiem byla 'Ekonomia Polityczna' Oskara Lange. Na pierwszym semestrze walkowano pierwszy tom zwany 'Kapitalizmem', na drugim drugi tom, lecz tak naprawde nie o zadne podreczniki, ani nawet nie o zadna ekonomie w tym wszystkim chodzilo.
Generalnie chodzilo o to, aby przyszly przedstawiciel 'inteligencji pracujacej' przeszedl ideologiczne szkolenie pod niewinna postacia kursu z ekonomii - aby podczas tego szkolenia przewinal sie caly arsenal toksycznych zaklec i mantr marksistowskiej filozofii. Traktowaly one o rozmaitych sprawach, takich jak wzajemne relacje bytu i swiadomosci, ludzkiej pracy i ceny towaru, tudziez szeroko pojety konflikt czlowieka z kapitalem i jego historyczne znaczenie. Gdyby tych wszystkich historii wysluchal jakis gosc z kosmosu, moglby sobie pomyslec, ze Ziemia jest szczegolnym rodzajem piekla, gdzie czartow z innych piekiel wysyla sie po nauki.
:
Z calej wiazanki marksistowskiej mysli wybralem tutaj jedna, niewinnie brzmiaca, ktora wszelako uwazam za najbardziej szkodliwa. Ta czarna perla umyslowosci Karola Marksa jest sformulowane przez niego prawo przechodzenia ilosci w jakosc. Ludzie siedzieli w lawkach i skrzetnie notowali, a wykladowca sie usmiechal i za Marksem podawal: Oto woda zamarza i zamienia sie w lod, co jest przykladem przechodzenia ilosci w jakosc. I tutaj ktos rezolutny moglby zauwazyc, ze z wiosna topnieje lod, a wiec... Lecz ja do odwaznych nigdy nie nalezalem. Siedzialem cicho i dumalem: Jaka ilosc do cholery? Gdzie tutaj jakosc?
Zaden fizyk, zaden chemik i w ogole nikt poza Marksem nigdy jeszcze nie udowodnil, ze lod jest czyms wiecej w sensie jakosciowym niz woda. Rozstrzyganie tego rodzaju tez lezy poza wszelkimi kryteriami, jakimi dysponuja nauki przyrodnicze. Jedynym kryterium moze byc subiektywna ocena kogos, kto zechce korzystac z lodu lub z wody.
:
Lecz tego typu kryteria ocen wymazywal Marks zawziecie ze swojej ideologicznej mapy swiata. Pomimo tego sam lubial oceniac jak nikt inny. Metafizyki nienawidzil, choc nieustannie tworzyl wlasna. Juz na pierwszej stronie 'Kapitalu' dokonuje Marks egzorcyzmow, wypedzajac konsumenta ze swojej ekonomii. Nie tylko zreszta konsumenta, lecz czlowieka jako takiego z jego swiatem subiektywnych odczuc przepedza z pasja inkwizytora jak upiora z maszyny.
Pozostaje u Marksa rzeczywistosc obiektywna, rzec mozna naukowa, lecz zaludniona dobrymi duszkami. Sa to marksowe fetysze - wartosci uzytkowe. Bog Historii stworzyl je u zarania dziejow, aby w dojrzalych czasach wypelnily sie ludzka praca. Jesli ktos kiedys zaczal uzywac np. kola, to nikt tego kola tak na prawde nie wynalazl. Drewniane kolistosci mieszkaly sobie w pniu drzewa od poczatku swiata i cierpliwie czekaly na swoje odkrycie. Przez kogo? Rzecz jasna nie przez jakiegos upiora, lecz przez ponadosobowy historyczny proces, ktory jak sedziwy klucznik otwiera drzwi do materii i uwalnia jej magiczny potencjal.
:
Upiory ustawialy sie dopiero pod sklepami, gdzie czekaly na owoce swojej pracy. A jesli braklo towaru? To znaczy, ze nie bedzie kolaczy. Ludzie nie dorosli do socjalizmu. Tak samo do kapitalizmu trzeba bylo ich wychowywac. Tym razem przy pomocy wedki made in PZPR

jb

Ekonomia w najweselszym baraku

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona