Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Euroafera u Biekowskiej

Euroafera u Biekowskiej

Data: 2013-12-04 02:03:02
Autor: Mark Woydak
Euroafera u Biekowskiej

niezalezna.pl - strefa wolnego słowa
04/12/2013


Euroafera u Bieńkowskiej. Minister zastoju regionalnego

Milionowe kontrakty z firmą znajomego ministra Nowaka, umowy ze spółką,
której wiceprezes został zatrzymany przez CBA, zarzuty działania na szkodę
interesu publicznego i fałszowania dokumentacji dla wysokiego urzędnika
resortu – to wszystko, jak pisze "Gazeta Polska", działo się w ostatnich
latach w ministerstwie hołubionej przez mainstreamowe media wicepremier
Elżbiety Bieńkowskiej.

Elżbieta Bieńkowska stała się pupilką mainstreamowych mediów. W dniu tzw.
rekonstrukcji rządu prezenterka TVN stwierdziła, że „trudno się nie
zachwycać minister Bieńkowską”, potem nowa wicepremier trafiła na okładkę
„Gazety Wyborczej” jako „premiera Bieńkowska”, a Tomasz Lis na okładce
„Newsweeka” przedstawił ją w koronie jako Elżbietę I.

Miliony dla kolegów Nowaka

O tym, że trudno nie zachwycać się minister Bieńkowską, przekonani są z
pewnością przedstawiciele firmy Cam Media, której wiceprezes to dobry
znajomy Sławomira Nowaka. Wartość umów, jakie ta spółka podpisała w latach
2008‒2013 z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego (MRR), to prawie 12 mln zł.
Cam Media, której głównym akcjonariuszem jest tajemnicza luksemburska
spółka Cam West (jak ustaliła „GP”, jej menedżerami są ludzie urodzeni w
Maroku), była za pieniądze resortu Bieńkowskiej „wykonawcą” II, III i IV
edycji Forum Funduszy Europejskich. W 2009 r. firma znajomego Nowaka
wygrała przetarg na przygotowanie i przeprowadzenie ogólnopolskiej kampanii
informacyjno-promocyjnej Programu Operacyjnego „Innowacyjna Gospodarka”.
Jak sprawdziliśmy, w 2013 r. spółka znajomego ministra dostała z tego
samego programu, który promowała (!), dofinansowanie w wysokości niemal 300
tys. zł ‒ na „wdrożenie systemu klasy B2B w celu realizacji działalności w
modelu przedsiębiorstwa wirtualnego”. Inne zlecenia dla Cam Media z resortu
Elżbiety Bieńkowskiej to organizacja wydarzenia podsumowującego zakończenie
wdrażania Narodowego Planu Rozwoju 2004‒2006, zorganizowanie konferencji
podsumowującej I edycję Mechanizmów Finansowych oraz organizacja panelu
konferencyjnego „Fundusze nie tylko z Unii”.

Wśród firm wygrywających przetargi organizowane przez Ministerstwo Rozwoju
Regionalnego była też spółka Netline Group ‒ główny antybohater największej
afery korupcyjnej III RP (jak określa tzw. infoaferę CBA). Według
śledczych, wiceprezes Netline Janusz J. odpowiada za procedery korupcyjne w
MSWiA i Komendzie Głównej Policji. Miał on też stać za zmowami
przetargowymi w MSZ (przetarg na obsługę prezydencji wart 34 mln zł wygrało
wówczas konsorcjum, którego członkiem były m.in. Cam Media). Spółka Netline
Group za dostarczenie oprogramowania do MRR dostała z resortu prawie pół
miliona złotych.

We wrześniu 2012 r. do resortu Bieńkowskiej wkroczyło na polecenie
Prokuratury Okręgowej w Warszawie Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Zatrzymano jednego z pracowników ministerstwa, który dostał zarzut
podżegania do przekroczenia uprawnień. Jak informowało radio RMF, agenci
CBA zabezpieczyli w resorcie dokumenty i sprzęt komputerowy, a „zatrzymany
nie zajmuje wysokiego stanowiska w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego”.

„Gazeta Polska” ustaliła jednak, że chodzi o bardzo ważną osobę, mianowicie
o Krzysztofa S., dyrektora Departamentu Przygotowania Projektów
Indywidualnych. W prokuraturze dowiedzieliśmy się, że podwładny Elżbiety
Bieńkowskiej usłyszał dwa zarzuty: niedopełnienia obowiązków służbowych i
działania na szkodę interesu publicznego oraz fałszowania dokumentacji. ‒
Akt oskarżenia w tej sprawie skierowaliśmy do sądu w czerwcu 2013 r. ‒
poinformował nas rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław
Nowak.

Nadstawiając cudzą głowę

Media i politycy PO chwalący Elżbietę Bieńkowską podkreślają przede
wszystkim jej sprawność w pozyskiwaniu środków unijnych. Można się więc
było spodziewać, że wystąpienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego
obrazujące prawdziwy stan wydatkowania funduszy z Unii spowoduje
natychmiastową reakcję rządu. „Prawie każde zdanie wypowiedziane przez
Jarosława Kaczyńskiego o wykorzystaniu pieniędzy unijnych było
nieprawdziwe, a na sprostowanie wszystkich zarzutów nie wystarczyłoby
życia” – brzmiała odpowiedź rzecznika MRR.

Problem w tym, że analiza sposobu wydatkowania funduszy unijnych każe
przyznać rację liderowi opozycji. Największym problemem jest groźba
niewykorzystania pieniędzy unijnych na konkretne projekty. ‒ Grozi nam
utrata unijnego finansowania na kolej ‒ mówi „GP” Zbigniew Kuźmiuk, poseł
PiS. ‒ Wykorzystano zaledwie 60 proc. wydatków na ten cel. A więc możemy
stracić 8 mld zł. Fatalnie wygląda finansowanie budowy autostrad i dróg
ekspresowych. Hiszpania była w tej dziedzinie prymusem, a inwestycje
drogowe przyczyniły się do rozwoju tamtejszych prywatnych firm. U nas na
odwrót ‒ powstała zaledwie część zapowiadanych inwestycji, duże firmy
budowlane padły. W większości były to przedsiębiorstwa polskie, ale
zbankrutowała też austriacka Alpine Bau ‒ twierdzi Kuźmiuk. Zdaniem
parlamentarzysty, kolejnym przykładem marnowania pieniędzy unijnych jest
niewykorzystywanie środków na internet szerokopasmowy. Do jesieni 2013 r.
zbudowano zaledwie 1300 km sieci szerokopasmowych, a więc mniej niż 10
proc. założonego projektu.

Według PiS, w razie utrzymania obecnego tempa wydawania środków
europejskich Polska nie zdąży wydać funduszy przyznanych nam na lata
2007‒2013. Ale minister Elżbieta Bieńkowska w Radiu Zet stwierdziła, że
fundusze unijne nie są zagrożone. ‒ Ręczę obiema rękami i głową, że nie
stracimy tych środków ‒ przekonywała. A rzecznik Ministerstwa Rozwoju
Regionalnego Piotr Popa uspokaja, że środki unijne mogą być rozliczane do
końca 2015 r. Zdaniem opozycji, urzędnik mówi jednak tylko część prawdy. ‒
Faktycznie, rozliczenie środków unijnych musi nastąpić do końca 2015 r.
Chodzi jednak o rozliczenie całości inwestycji. Jej zakontraktowanie musi
nastąpić do końca 2013 r. W przeciwnym razie inwestycja nie może być
zrealizowana ‒ tłumaczy Kuźmiuk. ‒ Oczywiście może być tak, że rząd liczy
na przychylność Komisji Europejskiej, która przymknie oko i zgodzi się na
kontraktowanie w późniejszym terminie bądź przesunięcie inwestycji. Jednak
byłby to precedens, wyjątek od reguły. Dlatego obawy opozycji są
uzasadnione ‒ przekonuje.

Ponadto problem z rozliczeniem w 2015 r. będzie miał już kolejny rząd. A
więc Elżbieta Bieńkowska, ręcząc za pełne wykorzystanie środków unijnych,
nadstawia prawdopodobnie cudzą głowę.

Euroafera u Biekowskiej

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona