Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Europa powiedzia??a ?A?, musi wi?c pow iedzie? ?B?

Europa powiedzia??a ?A?, musi wi?c pow iedzie? ?B?

Data: 2014-02-22 15:45:51
Autor: u2
Europa powiedzia??a ?A?, musi wi?c pow iedzie? ?B?
sukces, czy nie to dopiero teraz sie okaze :


http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-piotra-skwiecinskiego/74887-kijow-jednak-sukces-sikorskiego-europa-powiedziala-a-musi-wiec-powiedziec-b

Oceniając porozumienie, wynegocjowane w Kijowie przez Steinmeiera, Fabiusa i Sikorskiego, należy zachować spokój i nie dać się ponieść emocjom. Niezależnie od tego, w którą kierowałyby one nas stronę.
Sikorski nie jest bohaterem mojej bajki. Uczynił wiele rzeczy, które uważam za szkodliwe. Był też i jest czołowym aktorem wojny polsko-polskiej po stronie, dla której nie mam sympatii. Nie odrzucam tezy, że w okresie przed fiaskiem szczytu wileńskiego mógł zrobić więcej, aby oferta Unii dla Ukrainy była korzystniejsza. Co więcej, można też zauważyć, że jego (i Donalda Tuska) uaktywnienie się w kwestii kijowskiej nastąpiło wtedy, kiedy strategiczna zmiana zaszła w myśleniu decydentów w Berlinie. Kiedy Niemcy zdecydowały o dokonaniu spektakularnego zwrotu, wymierzonego jednoznacznie w rosyjskie interesy we wschodniej części kontynentu.

Wszystko to jednak nie zmienia podstawowych faktów:

- Uczestnictwo szefa polskiego MSZ w kijowskiej misji wraz z ministrami spraw zagranicznych największych europejskich potęg (Niemiec i Francji) naprawdę świadczy o zwiększeniu znaczenia Polski, co najmniej jeśli chodzi o kształtowanie polityki Europy na jej wschodnim kierunku. Można oczywiście uznać, że to jakieś pozory. Ale nawet jeśli tak, to z jakiegoś względu Berlin i Paryż uznały, że te pozory trzeba stworzyć. Czyli w sumie Polska, nawet pod rządami Tuska (którego skądinąd uważam za państwowego szkodnika) nie jest jakimś tam pogardzanym, nic nie znaczącym pionkiem w europejskiej grze, jak sądzą najbardziej radykalni wrogowie obecnego rządu (których część diagnoz skądinąd często podzielam). Można oczywiście zastanawiać się, czy inna, ostrzejsza i bardziej zdecydowana polityka nie podniosłaby naszego kraju na jeszcze wyższą pozycję. Ale fakt pozostaje faktem – i obecna jest, delikatnie mówiąc, nie do pogardzenia;

- Porozumienie było być może zbyt minimalistyczne. Ale tylko takie mogli przecież wynegocjować szefowie MSZ krajów ościennych. Nie mogli oni przecież żądać dymisji prezydenta, uznawanego przez ich rządy za prawomocną głowę państwa ukraińskiego. Zwłaszcza w sytuacji chaosu po stronie opozycji i Majdanu; braku jednego godnego zaufania ośrodka, na który można by jednoznacznie postawić;

- W tym kontekście nie mam do Sikorskiego pretensji o słynne zdanie „albo podpiszecie, albo wszyscy będziecie martwi”, adresowane do liderów opozycji. Nie było ono zbyt dyplomatyczne, ale też Sikorski nie jest dobrym dyplomatą (i m.in. dlatego nie bardzo nadaje się na szefa MSZ). Ale odpowiadało ono i – zapewne – jego wiedzy w momencie, w którym to ostrzeżenie artykułował, i – z całą pewnością – celowi misji trzech (zawarcie kompromisu). Bo Berlin i Paryż w oczywisty sposób nie zgodziłyby się na udział w misji, której cele zdefiniowano by inaczej, bardziej radykalnie;

- Porozumienie, nawet w być może zbyt minimalistycznym kształcie, odegrało przecież oczywistą rolę w dekompozycji systemu władzy Janukowycza. Było więc ze wszech miar pożyteczne – na ówczesnym etapie spraw. Co nie znaczy, żeby ukraińska opozycja miała teraz obowiązek jego przestrzegania. W ciągu godzin, które upłynęły od momentu podpisania umowy zaszło tyle zmian, sytuacja okazała się na tyle dynamiczna, że z całą pewnością uzasadnia to odwołanie się do znanej z prawa traktatowego klauzuli „rebus sic stantibus” (po łacinie: „ponieważ sprawy przybrały taki obrót”), umożliwiającej uznanie, że zawarte porozumienie unieważniła sama w sobie zupełna zmiana sytuacji, w której zostało ono podpisane. Ale to oczywiście rola dla samych Ukraińców;

- Porozumienie jest też sukcesem całej Unii. Bo mimo że misja trzech nie była misją instytucji unijnych, to jako misja UE jest traktowane na wschodzie i w ogóle na świecie. Unia Europejska w ostatnich latach stawała się coraz bardziej papierowym tygrysem. Stawała się coraz bardziej lekceważona, by nie rzec – pogardzana. Sukces misji trzech „rzutem na taśmę” odwrócił ten proces. Pytanie – czy trwale?

I w związku z tym na koniec: trzy państwa, które wysłały ministrów do Kijowa, przyjęły zarazem pewne niewyartykułowane, ale dla mnie oczywiste zobowiązania wobec Ukrainy. Bo przecież wpłynęły na obranie przez nią pewnego kursu. Oficjalnie nic nie obiecały. Ale jednocześnie obiecały bardzo dużo. Jeśli nie expressis verbis, to poprzez sam fakt swojego zaangażowania po jednej ze stron konfliktu. Dla psychologów społecznych jest to oczywiste.

Powiedziało się „A”, więc teraz trzeba jednak powiedzieć „B”. Niemcy, Francja i Polska podjęły nieformalne zobowiązania. Teraz powinny wypracować nową ofertę dla Ukrainy. Ofertę, która pozwoliłaby jej przetrzymać prawdopodobne ekonomiczne represje ze strony Rosji.

Jeśli tego nie zrobią, to osiągnięcie misji trzech bardzo szybko może przestać znaczyć cokolwiek.

--
"Żydów gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, że są narodem wybranym. Czują się oni upoważnieni do interpretowania wszystkiego, także doktryny katolickiej. Cokolwiek byśmy zrobili, i tak będzie poddane ich krytyce - za mało, że źle, że zbyt mało ofiarnie. W moim najgłębszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Żydami, bo on do niczego nie prowadzi... Ludzi, którzy używają słów 'antysemita', 'antysemicki', należy traktować jak ludzi niegodnych debaty, którzy usiłują niszczyć innych, gdy brakuje argumentów merytorycznych. To oni tworzą mowę nienawiści".

Europa powiedzia??a ?A?, musi wi?c pow iedzie? ?B?

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona