Data: 2011-10-22 16:07:12 | |
Autor: mi | |
[kronika2prl] Fakty, misiu, fakty | |
Fakty z dziejów II PRL.:
http://zlotow.naszemiasto.pl/artykul/433352,pila-knosowski-w-liscie-otwartym-pomozcie-mi-prawo-z,id,t.html Historię p. Gerarda Knosowkiego przytaczałem już (albo i nie, nie pamiętam) w tej serii. Nic nie działa lepiej niż zestawienie faktów: - nie został nigdy prawomocnie skazany; - przesiedział ponad rok w areszcie; - przez lata był ciągany po sądach i wydał krocie na obsługę prawną - jego dorobek życia - zakład wart circa 25 mln - został sprzedany za ok. 700 tysięcy osobie powiązanej ze służbami specjalnymi; - tenże zakład następnie bez dodatkowych nakładów sprzedany ponownie koncernowi Henkel za ok. 22 mln zł po kilku miesiącach; - mendy, które do tego doprowadziły, nie poniosły żadnej odpowiedzialności; Do przejęcia majątku biznesmena potrzebna była: - menda prokuratorska oskarżająca i wnioskująca o areszt; - menda sędziowska aresztująca tymczasowo na podstawie wątpliwego materiału; - menda komornicza sprzedająca zakład odpowiedniej osobie za bezcen; - ośrodek decyzyjny - nie łudźmy się, powyższe mendy były tylko wykonawcami. |
|
Data: 2011-10-22 16:42:41 | |
Autor: mi | |
Przedruk | |
Przedruk z GÅ‚osu Wielkopolskiego, Agnieszka Åšwiderska
2010-05-31, Aktualizacja: 2010-06-01 *** "Prawo do wolności? 380 dni spędziłem w areszcie obciążony fałszywymi zarzutami, od których zostałem dwukrotnie uniewinniony w czasie trwającego siedem lat procesu. Prawo własności? Mój zakład, który stanowił dorobek całego życia, został zlikwidowany i sprzedany za bezcen przez komornika. Do mojego bezprawnego aresztowania i bankructwa doprowadziły działania Prokuratury Rejonowej i Sądu Rejonowego w Trzciance oraz byłego Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu, które to organy działając rzekomo w imieniu prawa, złamały nie tylko moje prawa, ale także moje życie" - to fragment otwartego listu, który pilanin Gerard Knosowski zamierza w najbliższych dniach wystosować do premiera Donalda Tuska oraz dwóch najpoważniejszych kandydatów do fotela prezydenta: Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Na początku lat 90. Knosowski był właścicielem dużego zakładu we Wrzącej koło Trzcianki - Enosbud zajmującego się produkcją elementów budowlanych. W połowie 1994 r. Prokuratura Rejonowa w Trzciance niesłusznie oskarżyła go o wyłudzenie kredytów na łączną kwotę 14,6 mln zł, które zaciągnął na budowę i uruchomienie zakładu. Knosowski trafił na ponad rok do aresztu. Warty 25 mln zł zakład został sprzedany na licytacji za 716 tys. zł. Oficjalny nabywca, osoba fizyczna, kupił zakład tylko po to, by wkrótce, nie zainwestowawszy nawet złotówki, sprzedać go za 20 milionów złotych niemieckiemu koncernowi Henkel (który wcześniej nie miał pozwolenia od MSWiA na zakup terenów w Polsce). - Moje aresztowanie było po to, żeby przejąć mój zakład - twierdzi dziś Knosowski. Po latach wywalczył od państwa odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie i zadośćuczynienie za odebrany mu w tym czasie zakład w wysokości... 118 tysięcy złotych. Większa część tej sumy poszła na opłacenie adwokata: proces ciągnął się siedem lat, a przedłużały go bezzasadne często apelacje prokuratury. Tymczasem dawni wierzyciele nadal go nękają. Kredyt Bank, jeden z wierzycieli Knosowskiego, domaga się od niego spłaty 1, 3 mln zlotych. Nie tylko domaga: wywalczył również egzekucję tego długu z emerytury. Z 870 złotych, które muszą wystarczyć byłemu biznesmenowi i jego żonie na życie, komornik zabiera prawie połowę - 375 złotych. To, że z logicznego punktu widzenia Kredyt Bank nie powinien mieć prawa czegokolwiek żądać, gdyż w 1994 r. dysponując dokumentami i znając prawdziwą wartość firmy, zgodził się na jej podejrzanie niską wycenę, z której nie można było pokryć długu, nie ma tu nic do rzeczy. Pod tym względem polskie prawo jest ułomne. Na nic zdały się również skargi i zażalenia Knosowskiego: komornik nadal ściąga dług. LIST OTWARTY DO PREMIERA Szanowny Panie Premierze! Konstytucja Rzeczpospolitej Polskie gwarantuje poszanowanie wszystkich praw obywatelskich, uważanych za standard demokratycznego państwa prawa, w tym prawa do wolności i prawa własności. W moim przypadku te podstawowe prawa zostały pogwałcone przez organy państwowe, które stojąc na straży praworządności naszego państwa mają zapewnić jego obywatelom poczucie osobistego bezpieczeństwa. Prawo do wolności? 380 dni spędziłem w areszcie obciążony fałszywymi zarzutami, od których zostałem dwukrotnie uniewinniony w czasie trwającego siedem lat procesu. Prawo własności? Mój zakład, który stanowił dorobek całego życia, został zlikwidowany i sprzedany za bezcen przez komornika. Do mojego bezprawnego aresztowania i bankructwa doprowadziły działania Prokuratury Rejonowej i Sądu Rejonowego w Trzciance oraz byłego Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu, które to organy działając rzekomo w imieniu prawa złamały nie tylko moje prawa, ale także moje życie. W 1994 roku byłem właścicielem nowo wybudowanego zakładu ENOSBUD we Wrzącej koło Trzcianki, zajmującego się produkcją elementów budowlanych. Wartość zakładu sięgała 25 milionów złotych, a jego roczne możliwości produkcyjne 60 milionów złotych. Niezależna ode mnie zmiana warunków funkcjonowania na rynku, w tym kilkudziesięcioprocentowy wzrost oprocentowania kredytów w 1991 i 1992 roku stał się źródłem kłopotów z obsługą kredytów zaciągniętych na jego budowę i uruchomienie. Na zabezpieczenie roszczeń kredytodawców ustanowiłem hipoteki na własnym majątku, którego wartość znacznie przekraczała wartość zobowiązań. Dla Prokuratury Rejonowej w Trzciance, która od 27 sierpnia 1993 r. prowadziła śledztwo przeciwko mnie, nie miało to jednak żadnego znaczenia. 8 czerwca 1994 r. przedstawiono mi zarzut wyłudzenia kredytów o łącznej kwocie 14,6 milionów złotych na szkodę Rejonowego Biura Pracy w Trzciance, Ministerstwa Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa, Kredyt Banku SA. oraz Banku Morskiego. 9 czerwca 1994 r. zostałem aresztowany. W areszcie spędziłem ponad rok czasu – został uchylony dopiero 23 czerwca 1995 r. W tym czasie moi wierzyciele złożyli wnioski egzekucyjne. Nie mając w areszcie dostępu do jakiejkolwiek dokumentacji związanej z zakładem zostałem pozbawiony możliwości przedstawienia faktycznej jego wartości, która w postępowaniu egzekucyjnym została rażąco zaniżona – wyceniono go na niewiele ponad 960 tysięcy złotych. Na taką wyceną wbrew szacunkom, które wynikały z dostarczonej im wcześniej dokumentacji, zgodzili się moi wierzyciele. Musieli mieć przy tym świadomość, że sprzedaż zakładu po tak niskiej cenie nie jest w stanie zaspokoić ich roszczeń. Moje skarga na czynności komornika została odrzucona przez Sąd Rejonowy w Trzciance, który uznał, że wycena nieruchomości odpowiada wymogom formalnym. Ostatecznie 16 listopada 1995 r. mój zakład został wystawiony na licytację za 716 tysięcy złotych. Po takiej cenie kupił go Jerzy Teichmann. Gazety donosiły jednak o kupnie mojego zakładu przez niemiecki koncern Bautechnik Henkel Polska, który nie miał jeszcze wtedy pozwolenia od MSWiA na zakup ziemi. Rok później Henkel odkupił zakład od Teichmana, który przez ten czas nie zainwestował w niego ani złotówki, za kwotę ponad 20 milionów złotych, gdyż taka była jego faktyczna wartość. Kopia aktu notarialnego podpisanego przez Teichmana i Henkla na wniosek mojego obrońcy została dopuszczona jako dowód w moim procesie, który od 14 marca 1995 roku toczył się przed byłym Sądem Wojewódzkim w Poznaniu. 15 marca 1999 r. zapadł wyrok uniewinniający, od którego prokuratura złożyła apelację. 5 września 2000 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał mnie winnym i skazał na 2 lata pozbawienia wolności. Po apelacji mojego obrońcy wyrok uchylono i przekazano sprawę do ponownego rozpoznania. 6 maja 2002 r. ponownie zostałem uniewinniony. Prokuratura wniosła apelację, ale Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok w mocy podkreślając, że za niedopuszczalne należy uznać żądanie ustalenia winy oskarżonego na podstawie tak ogólnikowych twierdzeń, jak te zawarte w apelacji. Prokurator w ciągu trwającego siedem lat procesu nie przedstawił żadnego dowodu mojej winy. 29 września 2003 roku skierowałem do Sądu Okręgowego w Poznaniu wniosek o 310 tysięcy złotych tytułem odszkodowanie za niesłuszne tymczasowe aresztowanie i 300 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienie za szkodę, którą poniosłem w wyniku ogłoszenia i nieprawidłowego prowadzenia upadłości mojego przedsiębiorstwa. 29 kwietnia 2005 roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu zasądził od Skarbu Państwa 100 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia, a wyrokiem z 23 maja 2006 roku – 18,5 tysiąca złotych odszkodowania. Kasacja od tego wyroku do Sądu Najwyższego została odrzucona. Obecnie utrzymuję się z emerytury w wysokości 870 złotych, z której komornik sądowy potrąca mi 375 złotych z tytułu niespłaconego kredytu w Kredytu Bank, który wynosi 1,3 miliona złotych. W 1994 roku Kredyt Bank zgodził się na drastycznie zaniżoną wycenę mojego zakładu, co zdecydowało o tym, że ten kredyt nie został spłacony. Związek przyczynowo-skutkowy między moją obecną sytuacją życiową a aresztowaniem, upadkiem i zlicytowaniem mojego zakładu poniżej jego faktycznej wartości sam się narzuca. Nikt z urzędników odpowiedzialnych za moją osobistą tragedię nie poniósł konsekwencji. Zwracam się do Pana, Panie Premierze z prośbą o osobistą interwencję w mojej sprawie i faktyczne zadośćuczynienie wyrządzonym mi krzywdom. Z poważaniem |
|
Data: 2011-10-22 19:25:53 | |
Autor: Stokrotka | |
Przedruk | |
Ja wolę jak jest więcej imion i nazwisk prokuratoruw, sędziuw, mend itp.
-- (tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i) Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo, nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. http://reforma.ortografi.w.interia.pl/ |
|
Data: 2011-10-22 20:00:15 | |
Autor: grzech | |
Przedruk | |
W dniu 2011-10-22 19:25, Stokrotka pisze:
Ja wolę jak jest więcej imion i nazwisk prokuratoruw, sędziuw, mend itp. Jeśli chodzi o te ostatnie, to zajrzyj do swoich dokumentów. |
|
Data: 2011-10-22 20:37:48 | |
Autor: Maruda | |
Przedruk | |
W dniu 2011-10-22 20:00, grzech pisze:
W dniu 2011-10-22 19:25, Stokrotka pisze: .... "dokumenduf" :) -- Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda. |
|
Data: 2011-10-24 19:33:37 | |
Autor: Robert Tomasik | |
Przedruk | |
Użytkownik "mi" <mariano.italianoUSUN@op.pl> napisał w wiadomości news:j7ukp1$7jh$1news.onet.pl...
Przedruk z Głosu Wielkopolskiego, Agnieszka Świderska Z całym szacunkiem dla Twojego trudu, bo to któryś już kolejny przedruk, ale chciałbym się dowiedzieć, czego od nas w związku z tym oczekujesz? Przykładów podobnych sytuacji pewnie możemy podać wiele. Tylko nad czym tu dyskutować? We wszystkich krajach na całym świecie się takie rzeczy zdarzają. |
|
Data: 2011-10-26 05:11:28 | |
Autor: mi | |
Przedruk | |
On 24.10.2011 19:33, Robert Tomasik wrote:
Z całym szacunkiem dla Twojego trudu, bo to któryś już kolejny przedruk, Nie fatyguj się, niczego. Zbyt silnie identyfikujesz się z firmą by czegoś od Ciebie oczekiwać. Za to ci, od których można oczekiwać nie wymagają odpowiedzi. Przykładów podobnych sytuacji pewnie możemy podać wiele. Tylko nad czym I co? Kropka? Przejście do porządku dziennego? Może odwrócenie głowy? I zamknięcie oczu na wszelki wypadek, żeby zbyt wiele nie zauważyć? |
|
Data: 2011-10-26 08:38:19 | |
Autor: Massai | |
Przedruk | |
Robert Tomasik wrote:
Użytkownik "mi" <mariano.italianoUSUN@op.pl> napisał w wiadomości Ja go traktuję jako folklor grupy, nie jest specjalnie uciążliwy, a i czasem wygrzebie coś ciekawego, bo takie sprawy często pojawiają się tylko w lokalnych mediach. Facet ma ewidentnie uraz do wymiaru sprawiedliwości, i szczerze mówiąc - nie jest to nic niezwykłego, ani specjalnie wyjatkowego. -- Pozdro Massai |
|
Data: 2011-10-27 22:30:36 | |
Autor: mi | |
Przedruk | |
On 26.10.2011 10:38, Massai wrote:
Facet ma ewidentnie uraz do wymiaru sprawiedliwości, i szczerze Zadam jedno pytanie - jesteś zdziwiony, że istnieje w takie zjawisko w kraju, który nigdy nie oczyścił sądownictwa po komuniźmie?! :D |
|
Data: 2011-10-27 22:40:58 | |
Autor: Robert Tomasik | |
Przedruk | |
Użytkownik "mi" <mariano.italianoUSUN@op.pl> napisał w wiadomości news:j8cf1d$kag$1news.onet.pl...
On 26.10.2011 10:38, Massai wrote: A jak Ty chciałeś to zrobić? Sędziowie, to funkcjonariusze organów. Jakby jakiś kretyn zaczął wywalać sędziów za sam wygląd, to szybciutko by został w obliczu prawa skazany i tyle. |
|
Data: 2011-10-27 22:59:19 | |
Autor: mi | |
Przedruk | |
On 27.10.2011 22:40, Robert Tomasik wrote:
A jak Ty chciałeś to zrobić? Sędziowie, to funkcjonariusze organów. Widocznie Niemcy to kraj kretynów, bo w poprzednim stuleciu dwukrotnie wywalali na zbity pysk sędziów dyspozycyjnych wobec reżimu, bo nie dawali gwarancji, że nie będą już dyspozycyjni. Czy też może chcesz stwierdzić, za różnej maści sierotami po jedynie słusznym ustroju, że dyspozycyjnych nie powinniśmy ruszać? :D No i, jak zwykle w takich dyskusjach, zręcznie pominąłeś, że sędziowie nie tylko mogli ale i zobowiązali się sami oczyścić. |
|
Data: 2011-10-27 23:24:17 | |
Autor: Robert Tomasik | |
Przedruk | |
Użytkownik "mi" <mariano.italianoUSUN@op.pl> napisał w wiadomości news:j8cgn8$qa8$1news.onet.pl...
On 27.10.2011 22:40, Robert Tomasik wrote: My też wywalaliśmy - tylko skuteczność i tam i tu bywała podobna. Po prostu musisz danemu sędziemu coś udowodnić i wówczas nie ma ma sprawy. To nie da sie hurtgem zrobić, jak z funkcjonariuszami SB przykładowo. |
|
Data: 2011-10-28 09:00:50 | |
Autor: mi | |
Przedruk | |
On 27.10.2011 23:24, Robert Tomasik wrote:
My też wywalaliśmy - tylko skuteczność i tam i tu bywała podobna. Po To mit ukształtowany i promowany przez zainteresowanych. Wręcz uwielbiany przez propagandówki typu GW. Chcesz stosować zasady państwa prawa w stosunku do funkcjonariuszy, którzy się nimi stali przed zaistnieniem tego państwa prawa?! Zamiast selekcji negatywnej, która nie dała żadnej istotnej poprawy, opcja zerowa była jedyną szansą. Potem można by przyjąć ponownie część ale już stosując selekcję pozytywną. Że aparat sprawiedliwości by się załamał? A co, nie załamał się pomimo pozostawienia ich? |
|
Data: 2011-10-28 06:01:57 | |
Autor: Massai | |
Przedruk | |
mi wrote:
On 26.10.2011 10:38, Massai wrote: Komunizm nie jest tu przyczyną, w kontekście że niby "sędziowie - komuchy niszczą ludzi". Natomiast komunizm owszem jest przyczyną w sensie, że komuna przyzwyczaiła ludzi do bylejakości, że jakoś to się zrobi, że nie ważne są zasady, normy, ważne jest "tak się robiło i nie było problemu". Takie po prostu dziadostwo. Tego pochodną są zachowania w stylu "no zrobimy przekręt, i tak nam nikt nic nie zrobi, bo wszyscy kantują". Dotyczy to nie tylko sądownictwa, ale prawie każdej dziedziny. -- Pozdro Massai |
|
Data: 2011-10-28 08:55:47 | |
Autor: mi | |
Przedruk | |
On 28.10.2011 08:01, Massai wrote:
Komunizm nie jest tu przyczyną, w kontekście że niby "sędziowie - Wręcz przeciwnie. Odnoszę wrażenie, że niezłomnych sędziów było więcej w okresie komunizmu. Wiedzieli, że alternatywą jest stoczenie się w stronę pełnej i jawnej dyspozycyjności. Potem powstał mit niezawisłości i niezawiśli stali się a priori. Nie było żadnej presji. Natomiast komunizm owszem jest przyczyną w sensie, że komuna I tu się zgadzamy. Beczkę miodu zatruła łyżja takich różnych, którzy nie byli rozliczeni po poprzednim okresie. Dodatkowo zabrakło mechanizmów oczyszczenia, które powinny być wprowadzone wtedy, zadziałać wtedy ale pozostać w czynności przez cały czas. Inaczej mamy bajkę o samooczyszczeniu sędziów. I sędziowie się oczyszczają, ale dopiero wtedy gdy już wszyscy wiedzą o sprzedaniu sędziego a któraś służba lub redakcja ma na niego materiał. |
|
Data: 2011-10-28 08:00:59 | |
Autor: Massai | |
Przedruk | |
mi wrote:
On 28.10.2011 08:01, Massai wrote: A Twoim zdaniem to niby komu się oni wysługuja teraz? Jakimś pogrobowcom prl-u? Nie żartuj. Działają dla własnego interesu, czasem z głupoty i na zasadzie "wszystko mi wolno". Czasem rzeczywiście wysługują się państwu - czego dowodem może być fakt iż w jakimkolwiek sporze z państwem czy samorządem, najsilniejszym argumentem jest "ale skąd my w budżecie weźmiemy kasę na odszkodowanie". Ale to też tylko koniunkturalizm i zwykły strach żeby się nie wychylić. Często gęsto w rejonowym sędzia odrzuca roszczenia myśląc - "to kurka śmierdząca sprawa, po co mam się narażać, najwyżej w kolejnej instancji im przyznają". Ale nie jest to wysługiwanie się jakiejś mitycznej "komunie" czy "esbekom".
Problem polega na tym że to nie jest "łyżka". Ta "wada wrodzona" dotyka ogromnej większości społeczeństwa, a przykład idzie z góry. Skoro pani minister Kopacz potrafiła publicznie i przed kamerami przyznać się, że nie mogła dostać się do specjalisty, i dopiero jak się powołała na to że jest ministrem zdrowia - miejsce się znalazło, czyli mówiąc wprost "nadużyła swojej pozycji w celu osiągniecia korzyści", ominięcia kolejki do specjalisty, i o dziwo NIKT nie zrobił z tego afery - tworzy się atmosfera społecznego przyzwolenia. Wszystko można "załatwić", frajerem jest ten kto nie potrafi zakombinować, oszukać... Taki przykład, na mojej własnej osobie. Moja siostra mieszka od paru lat w Szwajcarii. Kwestię opłat za śmieci mają tak rozwiązaną, że śmieci się wyrzuca w specjalnych workach, które mają stempel gminy, i taki worek kosztuje 5 franków. Biodegradowalny itp., ale w cenie jest głównie wywóz śmieci. Taki worek wrzuca się do kontenera na podwórku czy w śmietniku. Proste i jasne, każdy płaci za tyle śmieci ile produkuje. Jak mi to wytłumaczyła to zapytałem - a co jak ktoś wyrzuci śmieci w zwykłej torbie foliowej, reklamówce z sklepu? I tu kompletne niezrozumieniez jej strony i niepewny komentarz "yyy... ale przecież nie wolno..." Mnie to w ogóle przyszło do głowy - jej nie. Lokalsom też nie przyjdzie - bo oni nie byli wychowani w kulturze "cwaniactwa". Tak jest z wieloma sprawami. Podatki... w wielu kantonach jest tak że pod koniec roku możesz pójść do urzędu skarbowego i powiedzieć że owszem, zarobiłeś tyle i tyle (DEKLARUJESZ ile zarobiłeś ;-)), ale miałeś wydatki, dziecko chorowało, dokształcałeś się itp, i dlatego chcesz zapłacić podatek mniejszy niż normalnie. I urząd skarbowy, jeśli nie przeginasz - mówi "okej". Bez dokumentów, wszystko na gębę. Pomijając już to że jak zarabiasz dużo, to negecjujesz swoją stawkę podatkową ;-) Federer się jakiś czas temu przeprowadził i wynegocjował w nowym kantonie, że będzie płacił 2% podatku. Tam po prostu władza ufa ludziom, bo ludzie nie mają tendencji do kantowania państwa. Ba jest to źle widziane, człowiek, nawet majętny czy celebryta naraża się na ostracyzm towarzyski, jeśli wyjdą na jaw jakieś jego przekręty. W Zurichu jest znana taka firma, której właściciel, stary dziadyga, od lat finansuje różne projekty związane ze sztuką (także młodych, uliczną, alternatywną). A i tak mu gazety często wypominają, że firma wyrosła na wojennych dostawach dla Hitlera, a sam dorobił się tuż po wojnie na jakichś machlojach. I nie tylko gazety, zwykli ludzie często to tak komentują. Taka trochę hipokryzja, bo dobrobyt to w Szwajcarii wyrósł w sporej części na żydowskich pieniądzach, których właścicieli wykończyli hitlerowcy. Najbogatsi to tam są emeryci ;-) Polski przedsiębiorca, który wyjedzie i tam chce robić interesy doznaje szoku, bo całą energię jaką dotychczas tracił na obijanie się o polskie urzędy, kontrole itp. - tam może spożytkować na pracę... -- Pozdro Massai |
|
Data: 2011-10-30 16:33:25 | |
Autor: mi | |
Przedruk | |
On 28.10.2011 10:00, Massai wrote:
A Twoim zdaniem to niby komu się oni wysługuja teraz? Pytasz komu może się wysługiwać ktoś, kto wcześniej już się wysługiwał? Może każdemu kto ma argumenty. Komu się wysługują to zapytaj bezpośrednio. Działają dla własnego interesu, czasem z głupoty i na zasadzie Sam odpowiedziałeś na swoje wcześniejsze pytanie. Podpisuję się, nie rozwijam, bo i czasu nie mam. Ale nie jest to wysługiwanie się jakiejś mitycznej "komunie" czy Gdzieś ty to wyczytał? Co nie zmienia faktu, że mogą się konkretnych przypadkach wysługiwać tym, którzy mają argumenty. A tak się składa, że postkomuna i esbecy miewają takie argumenty. Problem polega na tym że to nie jest "łyżka". No właśnie. Clue tego od czego się zaczęło - sensu zwracania uwagi na patologie obecnego tworka państwowego. Reszty nie komentuję, bo się zgadzam. |
|