Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Fasada runa

Fasada runa

Data: 2014-11-24 23:12:39
Autor: Mark Woydak
Fasada runa




Dotychczas można było udawać, że III RP jest normalnym państwem i na
dodatek jakąś formą może niedoskonałej, ale jednak demokracji. Po
sfałszowaniu wyborów na masową skalę fasada dotychczasowej miękkiej
dyktatury runęła. Kto będzie udawał nadal, że III RP jest demokracją, nie
tylko będzie dawał dowody zakłamania, ale przede wszystkim udzielał
poparcia pasożytniczym klikom oligarchicznej władzy opartej na gołej sile
oraz wsparciu Rosji i Niemiec.

Dotychczas fałszerstwa wyborcze miały już miejsce, gdy pojawiało się jakieś
zagrożenie dla systemu III RP, jak w 2010 r. w czasie wyborów prezydenckich
czy podczas niedawnych eurowyborów, ale nie przekraczały one, powiedzmy,
2–3 proc., nie dlatego, że bano się pójść na całość, ale ponieważ nie było
takiej potrzeby: niewielkie niebezpieczeństwo – małe fałszerstwa. W miękkim
systemie totalitarnym, jaki nam zafundowano w 1989 r., podstawową rolę
kontroli społeczeństwa odgrywa manipulacja oparta na powszechnym kłamstwie,
zniszczeniu tożsamości, relatywizmie moralnym i odcięciu ewentualnej
opozycji od wszelkich zasobów, zwłaszcza pieniędzy, oraz umożliwienie
emigracji niezadowolonym. Niezadowolenie tych, którzy zostali jeszcze w
kraju, kanalizuje się, tworząc lub pompując jednokadencyjne partie rzekomo
antysystemowe: a to ugrupowanie populistów, to znów stronnictwo degenerata
albo partię wariata. Raz na 10 proc. zawsze się załapią i uniemożliwią
zwycięstwo opozycji, a władzę uwolnią od konieczności fałszowania wyborów.
System represji ogranicza się do sądów i mediów. Jak śpiewa bard: „Dziś
ubecy mają media, już nie muszą łamać kości”. Tylko w wyjątkowych wypadkach
musi wkroczyć seryjny samobójca, jak po Smoleńsku lub po największych
złodziejstwach.

Nadchodzi przesilenie

Jeśli niezadowolenie można rozładowywać emigracją, to ten system może
funkcjonować długo, zapewniając bezpieczne rabowanie kraju i władzę
agenturom, które własne interesy splotły z obcymi nam mocarstwami. Zbliża
się jednak kryzys, gdyż manipulacja przestaje działać na potrzebną skalę.
Czekamy więc na przesilenie wywołane kilkoma czynnikami.

Młodzież pozbawiona perspektyw i możliwości awansu wprawdzie opuszcza III
RP w dostatecznej liczbie, więc nie dochodzi do splotu jej rewindykacji
finansowych i statusowych z hasłami wolności, ale właśnie rynki zachodnie
zaczynają się blokować. Z drugiej strony w miarę integracji z Unią zaostrza
się walka klasowa między złodziejskimi klanami ubecko-oligarchicznymi. Kto
teraz będzie kontrolował ostatnie środki europejskie, będzie mógł kraść
bezkarnie i w momencie katastrofy wyjechać do USA czy Londynu. Po
najbliższej kadencji już nawet rząd się nie wyżywi. Jest to więc kadencja
ostatniej szansy. A do tego dochodzi zmiana sytuacji międzynarodowej: Rosja
pragnie odzyskać imperium, a Niemcy chcą wzmocnić swoją pozycję przetargową
wobec Rosji, by zawrzeć z nią sojusz na własnych warunkach, ale oczywiście
kosztem krajów naszego regionu. Dotychczasowy podział: wy bierzecie
gospodarkę, my władzę polityczną, Rosji już nie zadowala i stąd pośpiech z
wymianą ekipy wynajmowanej do rządzenia w dobie kondominium i resetu. Nie
będzie już zabaw w demokrację z opozycją. Ma ostatecznie zniknąć ze sceny
głównej.

W 2010 r. sfałszowano wybory na Mazowszu. Opozycja milczała, jak zwykle, by
nie dać pretekstu policji medialnej do zmasowanego ataku. Władza więc
poszła na całość, tym bardziej że czas naglił. Do roli fałszerza wyznaczono
PSL, gdyż w razie kłopotów będzie można zawsze powiedzieć, że to chłopi
ukradli głosy Platformie, i zrzucić odpowiedzialność na marionetki.

PKW odegrała rolę kozła ofiarnego; jej rola nie polega na fałszowaniu, ale
na legitymizowaniu masowych fałszerstw, którymi steruje ośrodek władzy.
Rzucenie PKW na pożarcie dopiero otwiera konflikt, a elementem manipulacji
ma być skupienie złości na „leśnych dziadkach” od Jaruzelskiego, by ukryć
prawdziwych fałszerzy.

Celem władzy nie jest ani obrona PKW, ani PSL u, lecz zmuszenie opozycji do
uznania fałszowanych wyborów za obowiązujące, czyli prawa do wyznaczania
wyników wyborów przez władzę. Tylko wtedy będzie można ogłosić dowolny
wynik w 2015 r. Schemat jest prosty: CBOS ogłasza sondaż, ostatni 38 proc.
dla PO i 27 dla PiS i następnie oblicza się wynik, by zgadzał się z tą
instrukcją. Bronisław Komorowski, grożąc uznaniem za destabilizatorów,
czyli wrogów państwa, ludzi, którzy nie chcą pogodzić się z fałszerstwami
wyborczymi, powiela komunistyczny szantaż: to, że nie chcecie uznać
sfałszowanych przez nas wyborów z 1947 r., oznacza, że szkalujecie ustrój i
was skażemy, wsadzimy, pozbawimy praw.

To Komorowski i Kopacz destabilizują sytuację, żądając uznania fałszerstw
za obowiązujące. Czyniąc to, pozbawiają się legitymizacji, zmieniają w
uzurpatorów, a żądanie ich usunięcia staje się nie tylko prawem, ale wręcz
obowiązkiem ludzi wolnych. Dlatego usunięcie Slobodana Miloševicia po
fałszerstwach 2000 r. czy Wiktora Janukowycza po ogłoszeniu jawnej
dyktatury było legalne. O wyborze metod działania musi decydować kryterium
poparcia, a nie formalizm prawny w systemie bezprawia.

Modelowo analizując sytuację, mamy trzy wersje rozwoju wypadków, co nie
znaczy, że nie może być innych możliwości lub odchyleń od tych schematów.

Wersja A

Protest społeczny jest mały. Ludzie zastraszeni. Mały protest, a gdy go
brak – niewielka prowokacja, zostają wykorzystane do pokazowych represji,
które prowadzą do pacyfikacji nastrojów. Opozycja odcina się od każdego
działania, uznaje sfałszowane wybory, wikła się w rozstrzygnięcia sądowe
Milewskich, Rysińskich, Tuleyów… i traci własną bazę. Powoli zamienia się w
margines i ugrupowanie wasalne – opozycję z nadania Władimira Putina i
Angeli Merkel. Młodzież głosuje nogami, uciekając na Zachód. Nikt już nie
bierze udziału w żadnych wyborach oprócz członków oligarchicznych klanów i
ich klientów. Dochodzi do całkowitej demoralizacji i degeneracji narodu. Po
jakimś czasie, gdy następuje jednak wybuch, ma on charakter bolszewicki i
niszczy wszystko. Można nim łatwo sterować. Narodu i społeczeństwa już
jednak nie będzie, bo stracono bazę, na której mogłyby się one odrodzić.

Wersja B

Gdy pierwszy wariant nie zadziała, należy rewindykacjom społecznym nadać
formy fałszywe, by uniemożliwić ich krystalizację w walce o wolność i
wykreować nowe siły, które zablokują kształtowanie się opozycji
antysystemowej lub gdy już ona istnieje, zepchną ją na margines i
porozumieją się z władzą na zasadach kolejnej odnowy. W jej ramach wszystko
pozostanie po staremu, choć wykreowani znajdą swoje miejscy przy korycie,
społeczeństwo dostanie przejściowo trochę wolności, ale system
oligarchiczny pozostanie nienaruszony.

Wariant ten wymaga dokładnej kontroli kadr i haseł mobilizujących ludzi
oraz represji, które spowodowały oburzenie, ale nie sprawiły, że wszyscy ze
strachu pochowają się po domach i z całej operacji nici. Represje nie mogą
być więc ani za duże, ani za słabe i muszą być celnie ukierunkowane.
Najskuteczniejsze to pobicie kilku kobiet lub zamordowanie jednej, jakieś
samobójstwo w areszcie, rozbita okrutnie niewielka demonstracja. Ważne, by
na czele protestów stanęli sterowani i/lub omamieni fałszywymi celami
przywódcy, którzy rzucą chwytliwe, lecz dobrze przygotowane hasła typu:
precz z Unią, pederastami, masonami, Żydami, amerykańskimi banksterami i
ogólnie fałszerzami, kłamcami, TVN itp., itd. Istotne jest tylko jedno, by
nie było jednego hasła: nie będziemy wasalem Rosji. Do odegrania tej roli
doskonale nadaje się Ruch Narodowy i zbliżone formacje, choć tak stać się
nie musi.

W naszym wypadku kozłem ofiarnym epoki błędów i wypaczeń byłaby Ewa Kopacz,
a odnowicielem premier Grzegorz Schetyna, zawierający porozumienie ze
zbuntowanymi, pod egidą Komorowskiego, który wyszedł naprzeciw słusznym
żądaniom ludu.

Wersja C

Można go nazwać modelem 1980. To właśnie tego wariantu najbardziej obawia
się władza. Polega on na nadaniu własnej dynamiki modelowi odnowy. Ruch
staje się tak masowy, że nie mogą go kontrolować. Elity przywódcze są nie
tylko autentyczne, ale też intelektualnie przygotowane, i odrzucają
suflowane im przez bezpiekę fałszywe hasła. Dzięki ich działaniu
rewindykacje społeczne przybierają żądanie wolności i niepodległości, gdyż
bezpieczeństwo i dobrobyt może nam zapewnić tylko wolna i niepodległa
Polska. A zatem wolne wybory, ustrój demokratyczny także w gospodarce,
koniec z oligarchią, a na zewnątrz obrona naszych interesów zarówno wobec
Rosji, jak i Niemiec oraz wewnątrz Unii. Sztuka polega nie na odżegnywaniu
się od każdego działania, lecz na włączeniu się i przejęciu kontroli nad
prowokacją – jak w 1980 r.

Data: 2014-11-25 07:50:25
Autor: stevep
Fasada runęła
W dniu .11.2014 o 06:12 Mark Woydak <mark.woydak@forest.de> pisze:





Dotychczas można było udawać, że parszywy kundel ma wszystkie klepki

Do budy parszywy kundlu.
--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Data: 2014-11-25 08:28:30
Autor: Budzik
Fasada runa
Uytkownik Mark Woydak mark.woydak@forest.de ...

Po
sfaszowaniu wyborw na masow skal

Czyli juz wiemy... Mona strzeli focha!

Data: 2014-11-25 15:09:50
Autor: MarkWoydak
Fasada runęła
GNIDA podpisująca się "Mark Woydak" z adresem markwoydak@outlook.com a
obecnie podszywająca się pod mój e-mail używający czytnika: Mozilla/5.0
(Windows NT 6.1; WOW64; rv:29.0) Gecko/20100101 Firefox/29.0 SeaMonkey/2.26
to PODSZYWACZ z kompleksem małego fiuta..

MW


Path: news.albasani.net!eternal-september.org!feeder.eternal-september.org!mx02.eternal-september.org!.POSTED!not-for-mail
From: Mark Woydak <mark.woydak@forest.de>
Newsgroups: pl.soc.polityka
Subject: =?iso-8859-2?Q?Oderwa=E6_=B6winie?= od koryta
Date: Mon, 24 Nov 2014 23:12:07 -0600
Organization: Precz z PO i mafia tuska
Lines: 49
Message-ID: <1r0kj162fl96n$.k7aeni3vuiin.dlg@40tude.net>
Reply-To: mark.woydak@forest.gmx.de
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="utf-8"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Injection-Info: mx02.eternal-september.org; posting-host="5703aab575cb57cd9dcc8075b1719e43";
 logging-data="7584"; mail-complaints-to="abuse@eternal-september.org"; posting-account="U2FsdGVkX1+N4oIsAFE2iuhBZY8xmY2t"
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Cancel-Lock: sha1:CW6IvlcrprKwYSWtfiLa+2DRVQg=
Xref: news.albasani.net pl.soc.polityka:989699

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:1v1qwqtiq9qhy.gvw64194o718$.dlg40tude.net...




Dotychczas można było udawać, że III RP jest normalnym państwem i na
dodatek jakąś formą może niedoskonałej, ale jednak demokracji. Po
sfałszowaniu wyborów na masową skalę fasada dotychczasowej miękkiej
dyktatury runęła. Kto będzie udawał nadal, że III RP jest demokracją, nie
tylko będzie dawał dowody zakłamania, ale przede wszystkim udzielał
poparcia pasożytniczym klikom oligarchicznej władzy opartej na gołej sile
oraz wsparciu Rosji i Niemiec.

Dotychczas fałszerstwa wyborcze miały już miejsce, gdy pojawiało się jakieś
zagrożenie dla systemu III RP, jak w 2010 r. w czasie wyborów prezydenckich
czy podczas niedawnych eurowyborów, ale nie przekraczały one, powiedzmy,
2–3 proc., nie dlatego, że bano się pójść na całość, ale ponieważ nie było
takiej potrzeby: niewielkie niebezpieczeństwo – małe fałszerstwa. W miękkim
systemie totalitarnym, jaki nam zafundowano w 1989 r., podstawową rolę
kontroli społeczeństwa odgrywa manipulacja oparta na powszechnym kłamstwie,
zniszczeniu tożsamości, relatywizmie moralnym i odcięciu ewentualnej
opozycji od wszelkich zasobów, zwłaszcza pieniędzy, oraz umożliwienie
emigracji niezadowolonym. Niezadowolenie tych, którzy zostali jeszcze w
kraju, kanalizuje się, tworząc lub pompując jednokadencyjne partie rzekomo
antysystemowe: a to ugrupowanie populistów, to znów stronnictwo degenerata
albo partię wariata. Raz na 10 proc. zawsze się załapią i uniemożliwią
zwycięstwo opozycji, a władzę uwolnią od konieczności fałszowania wyborów.
System represji ogranicza się do sądów i mediów. Jak śpiewa bard: „Dziś
ubecy mają media, już nie muszą łamać kości”. Tylko w wyjątkowych wypadkach
musi wkroczyć seryjny samobójca, jak po Smoleńsku lub po największych
złodziejstwach.

Nadchodzi przesilenie

Jeśli niezadowolenie można rozładowywać emigracją, to ten system może
funkcjonować długo, zapewniając bezpieczne rabowanie kraju i władzę
agenturom, które własne interesy splotły z obcymi nam mocarstwami. Zbliża
się jednak kryzys, gdyż manipulacja przestaje działać na potrzebną skalę.
Czekamy więc na przesilenie wywołane kilkoma czynnikami.

Młodzież pozbawiona perspektyw i możliwości awansu wprawdzie opuszcza III
RP w dostatecznej liczbie, więc nie dochodzi do splotu jej rewindykacji
finansowych i statusowych z hasłami wolności, ale właśnie rynki zachodnie
zaczynają się blokować. Z drugiej strony w miarę integracji z Unią zaostrza
się walka klasowa między złodziejskimi klanami ubecko-oligarchicznymi. Kto
teraz będzie kontrolował ostatnie środki europejskie, będzie mógł kraść
bezkarnie i w momencie katastrofy wyjechać do USA czy Londynu. Po
najbliższej kadencji już nawet rząd się nie wyżywi. Jest to więc kadencja
ostatniej szansy. A do tego dochodzi zmiana sytuacji międzynarodowej: Rosja
pragnie odzyskać imperium, a Niemcy chcą wzmocnić swoją pozycję przetargową
wobec Rosji, by zawrzeć z nią sojusz na własnych warunkach, ale oczywiście
kosztem krajów naszego regionu. Dotychczasowy podział: wy bierzecie
gospodarkę, my władzę polityczną, Rosji już nie zadowala i stąd pośpiech z
wymianą ekipy wynajmowanej do rządzenia w dobie kondominium i resetu. Nie
będzie już zabaw w demokrację z opozycją. Ma ostatecznie zniknąć ze sceny
głównej.

W 2010 r. sfałszowano wybory na Mazowszu. Opozycja milczała, jak zwykle, by
nie dać pretekstu policji medialnej do zmasowanego ataku. Władza więc
poszła na całość, tym bardziej że czas naglił. Do roli fałszerza wyznaczono
PSL, gdyż w razie kłopotów będzie można zawsze powiedzieć, że to chłopi
ukradli głosy Platformie, i zrzucić odpowiedzialność na marionetki.

PKW odegrała rolę kozła ofiarnego; jej rola nie polega na fałszowaniu, ale
na legitymizowaniu masowych fałszerstw, którymi steruje ośrodek władzy.
Rzucenie PKW na pożarcie dopiero otwiera konflikt, a elementem manipulacji
ma być skupienie złości na „leśnych dziadkach” od Jaruzelskiego, by ukryć
prawdziwych fałszerzy.

Celem władzy nie jest ani obrona PKW, ani PSL u, lecz zmuszenie opozycji do
uznania fałszowanych wyborów za obowiązujące, czyli prawa do wyznaczania
wyników wyborów przez władzę. Tylko wtedy będzie można ogłosić dowolny
wynik w 2015 r. Schemat jest prosty: CBOS ogłasza sondaż, ostatni 38 proc.
dla PO i 27 dla PiS i następnie oblicza się wynik, by zgadzał się z tą
instrukcją. Bronisław Komorowski, grożąc uznaniem za destabilizatorów,
czyli wrogów państwa, ludzi, którzy nie chcą pogodzić się z fałszerstwami
wyborczymi, powiela komunistyczny szantaż: to, że nie chcecie uznać
sfałszowanych przez nas wyborów z 1947 r., oznacza, że szkalujecie ustrój i
was skażemy, wsadzimy, pozbawimy praw.

To Komorowski i Kopacz destabilizują sytuację, żądając uznania fałszerstw
za obowiązujące. Czyniąc to, pozbawiają się legitymizacji, zmieniają w
uzurpatorów, a żądanie ich usunięcia staje się nie tylko prawem, ale wręcz
obowiązkiem ludzi wolnych. Dlatego usunięcie Slobodana Miloševicia po
fałszerstwach 2000 r. czy Wiktora Janukowycza po ogłoszeniu jawnej
dyktatury było legalne. O wyborze metod działania musi decydować kryterium
poparcia, a nie formalizm prawny w systemie bezprawia.

Modelowo analizując sytuację, mamy trzy wersje rozwoju wypadków, co nie
znaczy, że nie może być innych możliwości lub odchyleń od tych schematów.

Wersja A

Protest społeczny jest mały. Ludzie zastraszeni. Mały protest, a gdy go
brak – niewielka prowokacja, zostają wykorzystane do pokazowych represji,
które prowadzą do pacyfikacji nastrojów. Opozycja odcina się od każdego
działania, uznaje sfałszowane wybory, wikła się w rozstrzygnięcia sądowe
Milewskich, Rysińskich, Tuleyów… i traci własną bazę. Powoli zamienia się w
margines i ugrupowanie wasalne – opozycję z nadania Władimira Putina i
Angeli Merkel. Młodzież głosuje nogami, uciekając na Zachód. Nikt już nie
bierze udziału w żadnych wyborach oprócz członków oligarchicznych klanów i
ich klientów. Dochodzi do całkowitej demoralizacji i degeneracji narodu. Po
jakimś czasie, gdy następuje jednak wybuch, ma on charakter bolszewicki i
niszczy wszystko. Można nim łatwo sterować. Narodu i społeczeństwa już
jednak nie będzie, bo stracono bazę, na której mogłyby się one odrodzić.

Wersja B

Gdy pierwszy wariant nie zadziała, należy rewindykacjom społecznym nadać
formy fałszywe, by uniemożliwić ich krystalizację w walce o wolność i
wykreować nowe siły, które zablokują kształtowanie się opozycji
antysystemowej lub gdy już ona istnieje, zepchną ją na margines i
porozumieją się z władzą na zasadach kolejnej odnowy. W jej ramach wszystko
pozostanie po staremu, choć wykreowani znajdą swoje miejscy przy korycie,
społeczeństwo dostanie przejściowo trochę wolności, ale system
oligarchiczny pozostanie nienaruszony.

Wariant ten wymaga dokładnej kontroli kadr i haseł mobilizujących ludzi
oraz represji, które spowodowały oburzenie, ale nie sprawiły, że wszyscy ze
strachu pochowają się po domach i z całej operacji nici. Represje nie mogą
być więc ani za duże, ani za słabe i muszą być celnie ukierunkowane.
Najskuteczniejsze to pobicie kilku kobiet lub zamordowanie jednej, jakieś
samobójstwo w areszcie, rozbita okrutnie niewielka demonstracja. Ważne, by
na czele protestów stanęli sterowani i/lub omamieni fałszywymi celami
przywódcy, którzy rzucą chwytliwe, lecz dobrze przygotowane hasła typu:
precz z Unią, pederastami, masonami, Żydami, amerykańskimi banksterami i
ogólnie fałszerzami, kłamcami, TVN itp., itd. Istotne jest tylko jedno, by
nie było jednego hasła: nie będziemy wasalem Rosji. Do odegrania tej roli
doskonale nadaje się Ruch Narodowy i zbliżone formacje, choć tak stać się
nie musi.

W naszym wypadku kozłem ofiarnym epoki błędów i wypaczeń byłaby Ewa Kopacz,
a odnowicielem premier Grzegorz Schetyna, zawierający porozumienie ze
zbuntowanymi, pod egidą Komorowskiego, który wyszedł naprzeciw słusznym
żądaniom ludu.

Wersja C

Można go nazwać modelem 1980. To właśnie tego wariantu najbardziej obawia
się władza. Polega on na nadaniu własnej dynamiki modelowi odnowy. Ruch
staje się tak masowy, że nie mogą go kontrolować. Elity przywódcze są nie
tylko autentyczne, ale też intelektualnie przygotowane, i odrzucają
suflowane im przez bezpiekę fałszywe hasła. Dzięki ich działaniu
rewindykacje społeczne przybierają żądanie wolności i niepodległości, gdyż
bezpieczeństwo i dobrobyt może nam zapewnić tylko wolna i niepodległa
Polska. A zatem wolne wybory, ustrój demokratyczny także w gospodarce,
koniec z oligarchią, a na zewnątrz obrona naszych interesów zarówno wobec
Rosji, jak i Niemiec oraz wewnątrz Unii. Sztuka polega nie na odżegnywaniu
się od każdego działania, lecz na włączeniu się i przejęciu kontroli nad
prowokacją – jak w 1980 r.


Data: 2014-11-25 15:20:12
Autor: Mark Woydak
Fasada runęła
Do PiS-owskiej GNIDY piszącej przez mx02.eternal-september.org, używającej czytnika: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl podszywającej się pod mój nick i e-mail. Sądzisz ZBOCZKU, że podszywając się pod mój alias wygrasz argumentami rodem z UB? Prymitywna swołocz z ciebie i typowy PiS-owski motłoch. Albo masz małego fiuta albo ktoś ci kobietę dyma. Ze wskazaniem na jedno i drugie! Do budy parszyw kundlu!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:1v1qwqtiq9qhy.gvw64194o718$.dlg40tude.net...




Dotychczas można było udawać, że III RP jest normalnym państwem i na
dodatek jakąś formą może niedoskonałej, ale jednak demokracji. Po
sfałszowaniu wyborów na masową skalę fasada dotychczasowej miękkiej
dyktatury runęła. Kto będzie udawał nadal, że III RP jest demokracją, nie
tylko będzie dawał dowody zakłamania, ale przede wszystkim udzielał
poparcia pasożytniczym klikom oligarchicznej władzy opartej na gołej sile
oraz wsparciu Rosji i Niemiec.

Dotychczas fałszerstwa wyborcze miały już miejsce, gdy pojawiało się jakieś
zagrożenie dla systemu III RP, jak w 2010 r. w czasie wyborów prezydenckich
czy podczas niedawnych eurowyborów, ale nie przekraczały one, powiedzmy,
2–3 proc., nie dlatego, że bano się pójść na całość, ale ponieważ nie było
takiej potrzeby: niewielkie niebezpieczeństwo – małe fałszerstwa. W miękkim
systemie totalitarnym, jaki nam zafundowano w 1989 r., podstawową rolę
kontroli społeczeństwa odgrywa manipulacja oparta na powszechnym kłamstwie,
zniszczeniu tożsamości, relatywizmie moralnym i odcięciu ewentualnej
opozycji od wszelkich zasobów, zwłaszcza pieniędzy, oraz umożliwienie
emigracji niezadowolonym. Niezadowolenie tych, którzy zostali jeszcze w
kraju, kanalizuje się, tworząc lub pompując jednokadencyjne partie rzekomo
antysystemowe: a to ugrupowanie populistów, to znów stronnictwo degenerata
albo partię wariata. Raz na 10 proc. zawsze się załapią i uniemożliwią
zwycięstwo opozycji, a władzę uwolnią od konieczności fałszowania wyborów.
System represji ogranicza się do sądów i mediów. Jak śpiewa bard: „Dziś
ubecy mają media, już nie muszą łamać kości”. Tylko w wyjątkowych wypadkach
musi wkroczyć seryjny samobójca, jak po Smoleńsku lub po największych
złodziejstwach.

Nadchodzi przesilenie

Jeśli niezadowolenie można rozładowywać emigracją, to ten system może
funkcjonować długo, zapewniając bezpieczne rabowanie kraju i władzę
agenturom, które własne interesy splotły z obcymi nam mocarstwami. Zbliża
się jednak kryzys, gdyż manipulacja przestaje działać na potrzebną skalę.
Czekamy więc na przesilenie wywołane kilkoma czynnikami.

Młodzież pozbawiona perspektyw i możliwości awansu wprawdzie opuszcza III
RP w dostatecznej liczbie, więc nie dochodzi do splotu jej rewindykacji
finansowych i statusowych z hasłami wolności, ale właśnie rynki zachodnie
zaczynają się blokować. Z drugiej strony w miarę integracji z Unią zaostrza
się walka klasowa między złodziejskimi klanami ubecko-oligarchicznymi. Kto
teraz będzie kontrolował ostatnie środki europejskie, będzie mógł kraść
bezkarnie i w momencie katastrofy wyjechać do USA czy Londynu. Po
najbliższej kadencji już nawet rząd się nie wyżywi. Jest to więc kadencja
ostatniej szansy. A do tego dochodzi zmiana sytuacji międzynarodowej: Rosja
pragnie odzyskać imperium, a Niemcy chcą wzmocnić swoją pozycję przetargową
wobec Rosji, by zawrzeć z nią sojusz na własnych warunkach, ale oczywiście
kosztem krajów naszego regionu. Dotychczasowy podział: wy bierzecie
gospodarkę, my władzę polityczną, Rosji już nie zadowala i stąd pośpiech z
wymianą ekipy wynajmowanej do rządzenia w dobie kondominium i resetu. Nie
będzie już zabaw w demokrację z opozycją. Ma ostatecznie zniknąć ze sceny
głównej.

W 2010 r. sfałszowano wybory na Mazowszu. Opozycja milczała, jak zwykle, by
nie dać pretekstu policji medialnej do zmasowanego ataku. Władza więc
poszła na całość, tym bardziej że czas naglił. Do roli fałszerza wyznaczono
PSL, gdyż w razie kłopotów będzie można zawsze powiedzieć, że to chłopi
ukradli głosy Platformie, i zrzucić odpowiedzialność na marionetki.

PKW odegrała rolę kozła ofiarnego; jej rola nie polega na fałszowaniu, ale
na legitymizowaniu masowych fałszerstw, którymi steruje ośrodek władzy.
Rzucenie PKW na pożarcie dopiero otwiera konflikt, a elementem manipulacji
ma być skupienie złości na „leśnych dziadkach” od Jaruzelskiego, by ukryć
prawdziwych fałszerzy.

Celem władzy nie jest ani obrona PKW, ani PSL u, lecz zmuszenie opozycji do
uznania fałszowanych wyborów za obowiązujące, czyli prawa do wyznaczania
wyników wyborów przez władzę. Tylko wtedy będzie można ogłosić dowolny
wynik w 2015 r. Schemat jest prosty: CBOS ogłasza sondaż, ostatni 38 proc.
dla PO i 27 dla PiS i następnie oblicza się wynik, by zgadzał się z tą
instrukcją. Bronisław Komorowski, grożąc uznaniem za destabilizatorów,
czyli wrogów państwa, ludzi, którzy nie chcą pogodzić się z fałszerstwami
wyborczymi, powiela komunistyczny szantaż: to, że nie chcecie uznać
sfałszowanych przez nas wyborów z 1947 r., oznacza, że szkalujecie ustrój i
was skażemy, wsadzimy, pozbawimy praw.

To Komorowski i Kopacz destabilizują sytuację, żądając uznania fałszerstw
za obowiązujące. Czyniąc to, pozbawiają się legitymizacji, zmieniają w
uzurpatorów, a żądanie ich usunięcia staje się nie tylko prawem, ale wręcz
obowiązkiem ludzi wolnych. Dlatego usunięcie Slobodana Miloševicia po
fałszerstwach 2000 r. czy Wiktora Janukowycza po ogłoszeniu jawnej
dyktatury było legalne. O wyborze metod działania musi decydować kryterium
poparcia, a nie formalizm prawny w systemie bezprawia.

Modelowo analizując sytuację, mamy trzy wersje rozwoju wypadków, co nie
znaczy, że nie może być innych możliwości lub odchyleń od tych schematów.

Wersja A

Protest społeczny jest mały. Ludzie zastraszeni. Mały protest, a gdy go
brak – niewielka prowokacja, zostają wykorzystane do pokazowych represji,
które prowadzą do pacyfikacji nastrojów. Opozycja odcina się od każdego
działania, uznaje sfałszowane wybory, wikła się w rozstrzygnięcia sądowe
Milewskich, Rysińskich, Tuleyów… i traci własną bazę. Powoli zamienia się w
margines i ugrupowanie wasalne – opozycję z nadania Władimira Putina i
Angeli Merkel. Młodzież głosuje nogami, uciekając na Zachód. Nikt już nie
bierze udziału w żadnych wyborach oprócz członków oligarchicznych klanów i
ich klientów. Dochodzi do całkowitej demoralizacji i degeneracji narodu. Po
jakimś czasie, gdy następuje jednak wybuch, ma on charakter bolszewicki i
niszczy wszystko. Można nim łatwo sterować. Narodu i społeczeństwa już
jednak nie będzie, bo stracono bazę, na której mogłyby się one odrodzić.

Wersja B

Gdy pierwszy wariant nie zadziała, należy rewindykacjom społecznym nadać
formy fałszywe, by uniemożliwić ich krystalizację w walce o wolność i
wykreować nowe siły, które zablokują kształtowanie się opozycji
antysystemowej lub gdy już ona istnieje, zepchną ją na margines i
porozumieją się z władzą na zasadach kolejnej odnowy. W jej ramach wszystko
pozostanie po staremu, choć wykreowani znajdą swoje miejscy przy korycie,
społeczeństwo dostanie przejściowo trochę wolności, ale system
oligarchiczny pozostanie nienaruszony.

Wariant ten wymaga dokładnej kontroli kadr i haseł mobilizujących ludzi
oraz represji, które spowodowały oburzenie, ale nie sprawiły, że wszyscy ze
strachu pochowają się po domach i z całej operacji nici. Represje nie mogą
być więc ani za duże, ani za słabe i muszą być celnie ukierunkowane.
Najskuteczniejsze to pobicie kilku kobiet lub zamordowanie jednej, jakieś
samobójstwo w areszcie, rozbita okrutnie niewielka demonstracja. Ważne, by
na czele protestów stanęli sterowani i/lub omamieni fałszywymi celami
przywódcy, którzy rzucą chwytliwe, lecz dobrze przygotowane hasła typu:
precz z Unią, pederastami, masonami, Żydami, amerykańskimi banksterami i
ogólnie fałszerzami, kłamcami, TVN itp., itd. Istotne jest tylko jedno, by
nie było jednego hasła: nie będziemy wasalem Rosji. Do odegrania tej roli
doskonale nadaje się Ruch Narodowy i zbliżone formacje, choć tak stać się
nie musi.

W naszym wypadku kozłem ofiarnym epoki błędów i wypaczeń byłaby Ewa Kopacz,
a odnowicielem premier Grzegorz Schetyna, zawierający porozumienie ze
zbuntowanymi, pod egidą Komorowskiego, który wyszedł naprzeciw słusznym
żądaniom ludu.

Wersja C

Można go nazwać modelem 1980. To właśnie tego wariantu najbardziej obawia
się władza. Polega on na nadaniu własnej dynamiki modelowi odnowy. Ruch
staje się tak masowy, że nie mogą go kontrolować. Elity przywódcze są nie
tylko autentyczne, ale też intelektualnie przygotowane, i odrzucają
suflowane im przez bezpiekę fałszywe hasła. Dzięki ich działaniu
rewindykacje społeczne przybierają żądanie wolności i niepodległości, gdyż
bezpieczeństwo i dobrobyt może nam zapewnić tylko wolna i niepodległa
Polska. A zatem wolne wybory, ustrój demokratyczny także w gospodarce,
koniec z oligarchią, a na zewnątrz obrona naszych interesów zarówno wobec
Rosji, jak i Niemiec oraz wewnątrz Unii. Sztuka polega nie na odżegnywaniu
się od każdego działania, lecz na włączeniu się i przejęciu kontroli nad
prowokacją – jak w 1980 r.


Fasada runa

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona