Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Faszyści" i "antyfaszyści"

"Faszyści" i "antyfaszyści"

Data: 2009-03-13 17:16:42
Autor: mkarwan
"Faszyści" i "antyfaszyści"
Ciągłe próby ingerencji tej małej lewackiej organizacji w polską piłkę przyjmuję z zaniepokojeniem, a już fakt, że lewackim wirusem dotknięta została drużyna, której kibicuję, powoduje u mnie irytację.
Po pierwsze dlatego, że działania stowarzyszenia "Nigdy Więcej" mogą liczyć na aprobatę i współpracę PZPN-u oraz ludzi wiele znaczących w naszym futbolu. Przyciąga też ono liczne autorytety, zapewne niedoinformowane co oprócz "antyfaszyzmu" proponuje.
Po drugie dlatego, że z jego działaniami trudno polemizować.
W przypadku sprzeciwu wobec nich można się bowiem narazić na ukryte pod płaszczykiem pytań zarzuty w stylu: "A ty jesteś rasistą? Może po prostu bronisz swoich łysych kolegów z trybun?".
Stowarzyszeniu "Nigdy Więcej" bardzo zależy na stworzeniu wrażenia, że kto nie popiera lub przynajmniej nie patrzy biernie na jego działania, ten jest zwolennikiem rasizmu.
Wsłuchując się w głosy Rafała Pankowskiego, czy Marcina Kornaka można dojść do wniosku, że połowa polskiego społeczeństwa to miłośnicy Leszka Bubla. Wszelkie racjonalne tłumaczenia, że nie jestem rasistą ani też antyrasistą, bo sam problem uważam za niewart wielkiego zaangażowania i dosyć niszowy, zanikną w gąszczu antyrasistowskiej propagandy, szukającej z lupą lub pieczołowicie pracującej nad wymyślaniem budzących grozę występków wszędobylskich rasistów.
Po trzecie, dlatego, że sama organizacja "Nigdy Więcej" jest tworem dosyć śmiesznym, a może i strasznym.
Jej redaktorzy zaczynali swoje zawrotne antyrasistowskie kariery w komunistycznych pisemkach typu "Lewą Nogą" czy "Trybuna Robotnicza".

W tym wszystkim występują niezliczone wręcz paradoksy.
Ot, np. "antyfaszystowska" organizacja stara się wprowadzić swoisty terror ideologiczny, dyktując, jakie symbole powinny być zakazane na polskich stadionach, kto za swoje poglądy powinien iść do więzienia, kto za zdanie inne od zdania redaktorów "NW" musi być ścigany przez prokuraturę, jakie pisma powinny dostać dofinansowanie z Ministerstwa, a których wspieranie jest "propagowaniem faszyzmu", a także, który historyk wyciąga słuszne i niepodlegające pod paragraf wnioski.
Autentycznie.
Wiem, bo wydałem siedem złotych na nowy numer pisma o nazwie takiej samej, co organizacja. "Nigdy Więcej" krytykuje nie tylko np. pobicia na tle rasistowskim.
Głównym przedmiotem krytyki są właśnie poglądy.
Choćby pewne przekonania wynikały nawet z najbardziej racjonalnej i logicznej argumentacji, to narażają one tych, którzy je głoszą, na przeróżne, bardzo poważne oskarżenia, skupiające się zwykle wokół zarzutów kolaboracji ze zbrodniczą ideologią.
Czyż nie inaczej robili faszyści?
Przecież oni nie posyłali ludzi do obozów za zbrojne występki czy przestępstwa.
Oni robili tak, bo ktoś miał zdanie inne od nich.
Po prostu.
Podobnie redaktorzy "Nigdy Więcej".
Oni uznali, że ich poglądy są lepsze, a zapatrywania odmienne czynią z człowieka "faszystę", "rasistę" lub - w wersji light - "neofaszystę" (nb. według postanowień III Międzynarodówki "faszystą" należało nazywać każdego, kto nie zgadzał się z doktryną komunistyczną; czyżby "NW" stosowało podobną logikę?; kto wedle "antyfaszystów" jest faszystą, jakiś czas temu pisałem, więc nie będę rozwijał tego wątku).
Z nowego numeru "Nigdy Więcej" mogłem się dowiedzieć, że konserwatywny magazyn "Templum Novum" wspiera faszyzm i dofinansowywanie go z pieniędzy Ministerstwa Kultury jest skandaliczne, a także, że jeden z lepszych znawców III Rzeszy - David Irving jest pseudohistorykiem.

Słowem - faszyzm przychodzi pod postacią antyfaszyzmu.
Antyfaszyzmu straszącego uproszczeniem, schematycznością myślenia, topornością i prymitywizmem.


Paradoksów jest więcej.
Choćby taki, że notorycznie narzekające na nieudolność organów ścigania w walce z faszyzmem i traktujące, jako następny przykład uciszania przez skrajną prawicę krytycznych wobec niej wypowiedzi wniesienie pozwu przeciwko Robertowi Biedroniowi za wypowiedź o faszystowsko-nacjonalistyczno-katolickiej nagonce, "NW" zgłasza wiele przypadków "występków rasistowskich" na policję.
Co więcej, w sądzie przegrywa z antagonistami.
Niedawno czytałem, że kiedyś, po opartym na wiadomości dostarczonej przez redaktorów "Nigdy Więcej" artykule "Wprost" (pokazuje to niepokojące zjawisko, że redaktorów "NW" nie cytują tylko pokrewni ideowo publicyści np. "Trybuny", ale także odmienne ideowo pisma; uchodzą więc oni za <obiektywnych fachowców>), w którym wypisano niestworzone rzeczy na temat Narodowego Odrodzenia Polski (nie tłumaczę, że od tego ugrupowania jestem bardzo daleko, bo właśnie na takie tłumaczenie się liczą redaktorzy "NW"; w każdym razie napisano, że NOP uczy swoich członków podkładania bomb, puszcza na obozach szkoleniowych filmy ze scenami zabijania Murzynów etc.), organizacja ta złożyła doniesienie do prokuratury na... samą siebie.
Jako źródło zawartych w doniesieniu oskarżeń w procesie zeznania składał redaktor "NW".
Nie potrafił on w ŻADEN sposób udowodnić wiarygodności swoich informacji.
To interesujące, bowiem donosy na działania NOP-u zajmują lwią część magazynu.


Idziemy dalej. Otóż, "NW", często naśmiewa się z - oględnie mówiąc - niskiego poziomu intelektualnego swoich adwersarzy.
Jednocześnie na łamach magazynu nie opublikowano nigdy żadnej poważnej polemiki z zawartymi w nim treściami, mimo że takich polemik co najmniej kilka powstało.
Jedyni przeciwnicy polityczni, którym udostępniono tam miejsca, to mający problemy z poprawną polszczyzną i wyrażający niechęć za pomocą słowa "k...a" internauci.
Czy wyszydzającym (m.in. w satyrycznych rysunkach z hasłami na poziomie typu "Adolfik chce banana?") głupotę "faszystów" redaktorom zabrakło argumentów, by podyskutować nie tylko z tekstami w stylu "Żydzi do gazu"?

Póki "Nigdy Więcej" pozostaje jedynie niszową organizacją, której członkowie obok działaczy Antyklerykalnej Partii Postępu "RACJA", "Czerwonego Kolektywu-Lewicowej Alternatywy", "Zielonych 2004", Komunistycznej Partii Polski czy Polskiej Partii Pracy z okrzykiem na ustach "Faszyści, burżuje, wasz koniec się szykuje" biorą udział w różnych marszach, na których policjantów jest niewiele mniej od uczestników, a które stanowią gratkę dla reporterów "pyty.pl", będąc "przypadkiem bardziej psychiatrycznym, niż politycznym" - to wszystko ok.
Jednak kiedy ich porad zaczynają słuchać ludzie chcący uchodzić za poważnych, a na pewno coś znaczący - wtedy pojawia się problem.

Ot, np. na zatwierdzonej przez PZPN "liście symboli zakazanych", określającej, jakich symboli nie mogą wywieszać kibice na piłkarskich stadionach, znalazł się m.in. szczerbiec, miecz koronacyjny królów polskich, a także symbol polskich narodowców.

Ktoś słusznie zauważył, że przed wojną jego miniaturkę nosił choćby Janek Bytnar, bohater polskiego podziemia, którego losy zostały opisane przez Aleksandra Kamińskiego w "Kamieniach na szaniec", a także - członek ONR-u.

Czy on też nie zostałby wpuszczony na stadion w dzisiejszych czasach?
Oczywiście, nie chcę się bawić w tłumaczenie, że np. znajdująca się na omawianej liście swastyka to symbol wirującego słońca.
Byłoby to niedorzeczne, podobnie jak wyjaśnienia, że w podnoszeniu prawej ręki do góry chodzi o zamawianie pięciu piw.
Ale na wspomnianej liście znalazła się też choćby konfederatka, pochodzący jeszcze z czasów wojny secesyjnej symbol Południa.
Symbolizowała ona walkę o decentralizację, przeciwstawianie się wszechobecnej władzy rządu centralnego, a także wartości tradycyjne, przeciwstawione modernizmowi. Jaki w tym przejaw faszyzmu, zbrodniczej ideologii czy czegoś podobnego?
Tylko redaktorzy "NW" raczą to wiedzieć.
Jeśli są jakieś granice absurdu, to oni je przekroczyli.
źródło http://www.opcja.pop.pl/index.php?id_artykul=2689&id=4

"Faszyści" i "antyfaszyści"

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona