Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Faszyzm w sercu syjonizmu

Faszyzm w sercu syjonizmu

Data: 2014-12-10 08:03:51
Autor: mkarwan
Faszyzm w sercu syjonizmu
Nieustanne wysiłki syjonistów zmierzające do ukrycie faszystowskiego jądra
syjonizmu były udana, ale dowody na to, iż syjonizm jest faszystowski
istnieją i nie da się ich wymazać.
Po pierwsze, są dowody na kolaborację syjonistów z Włochami Mussoliniego i
Niemcami Hitlera, dwoma głównymi reżimami faszystowskimi w pierwszej połowie
XX wieku (tak jak i z imperialna Japonią - przez fanatycznych syjonistów).
Po drugie istnieje zaprawdę dowód, obecna rzeczywistość - syjonistyczna
polityka apartheidu w Izraelu oraz jego zbrodnie wojenne i przeciw
ludzkości.
Po trzecie, istnieje dowód na to, że reżim apartheidu w Izraelu jest tak
naprawdę reżimem faszystowskim w przebraniu pozorowanej "demokracji".

Na czele syjonistycznego faszyzmu stali fanatyczni syjoniści.
Włodzimierz Żabotyński, założyciel fanatycznego syjonizmu, był także
założycielem Irgun (Etzel), pierwszej syjonistycznej grupy terrorystycznej w
Palestynie.
Obok niego był Abraham Stern, założyciel drugiej syjonistycznej organizacji
terrorystycznej, Stern Gang (Lehi), która oddzieliła się od Irgun.
Zarówno Stern, jak i Żabotyński studiowali w latach 20. we Włoszech i
podziwiali Mussoliniego i jego włoski faszyzm.
Przyjaźń pomiędzy faszystowskim dyktatorem Włoch a liderami fanatycznego
syjonizmu miała namacalne rezultaty po obu stronach.
Tak więc np. w 1934 roku Mussolini rozkazał swym faszystowskim zbirom,
Czarnym Koszulom, aby zapewnili 134 młodym zwolennikom Żabotyńskiego (Betar)
szkolenie wojskowe we Włoszech.

Jednakże fanatycy nie byli jedynymi syjonistami podziwiającymi Mussoliniego.
W rzeczywistości, rozwinęło się cos w rodzaju rywalizacji pomiędzy
fanatykami a "głównym prądem" syjonizmu o względy Mussoliniego.
Pierwszym syjonistycznym przywódcą, który śpieszył do Rzymu na spotkanie z
Mussolinim był Chaim Weizman, lider "głównego prądu" syjonizmu (który miał
zostać pierwszym prezydentem Izraela).
Spotkanie miało miejsce w 1925 roku, a po nim nastąpiły trzy kolejne przed
1935 rokiem.
W dodatku, dwóch innych przywódców "głównego prądu" syjonizmu spotkało się w
Rzymie z Mussolinim.
Spotkania owe miały miejsce w czasie, gdy Mussolini był potępiony i
odizolowany od świata w wyniku inwazji swej faszystowskiej armii i
okrucieństw popełnionych w Afryce.
Tak wiec był bardzo szczęśliwy mogąc spotkać się z czołowymi przywódcami
syjonizmu.

Żydowski autor Lenni Brenner opisuje w swej dobrze udokumentowanej książce
pt. "Syjonizm w erze dyktatur" (Londyn 1983) jedno z takich spotkań.
Opisuje, jak syjonistyczny przywódca popiera faszyzm Mussoliniego.
Po tym spotkaniu "wyrazy lojalności", mówi autor, "i uczucia dla faszyzmu
wylały się z żydowskich ośrodków we Włoszech" popierając Mussoliniego.
Wg tej książki, Alfonso Pacifici, późniejszy lider syjonistów we Włoszech,
stwierdził w wywiadzie udzielonym w 1932 roku, że syjonizm przekształcił się
w ideologię pokrewną faszyzmowi Mussoliniego "na długo przed tym, gdy stało
się to zasadą we włoskiej polityce".
Jako kolejny przykład entuzjazmu syjonistów do faszyzmu Mussoliniego można
podać, Aba Achimeir'a, głównego poplecznika Żabotyńskiego w Palestynie w
latach 30., uważał on Mussoliniego za "największego geniusza politycznego
stulecia" (patrz: "Historia syjonizmu" W.Laquer'a, NY 1976, s.362).
Ze swej strony Mussolini zadeklarował się syjonistą i namawiał
syjonistycznych liderów do wypełniania swych planów w Palestynie, mówiąc im,
iż "aby syjonizm mógł odnieść sukces, potrzeba żydowskiego państwa, z
żydowską flaga i z żydowskim językiem.
Osoba, która to rozumie jest wasz faszysta Żabotyński".
Mussolini posłał do Palestyny specjalnego wysłannika, aby mocniej
scementować tam powiązania z syjonistyczną hierarchią.
"Do roku 1935", pisze w swej książce Lenni Brenner, "Żabotyński stał się dla
Mussoliniego kimś w rodzaju pełnomocnika od spraw obrony".

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy liderzy syjonizmu rywalizowali ze sobą
o przychylność Mussoliniego, włoski dyktator miał wielkiego wielbiciela w
Niemczech: Adolfa Hitlera, przyszłego dyktatora faszystowskich Niemiec.
Hitler wyraził swój podziw włoskiemu ambasadorowi w Niemczech, w marcu 1933
roju, mówiąc:
"Wasza Ekscelencja wie, jak wielki podziw żywię dla Mussoliniego, którego
uważam za duchowego przywódcę mojego "ruchu", jak również uważam, iż gdyby
nie udało mu się zdobyć władzy we Włoszech, narodowy socjalizm w Niemczech
nie miałby najmniejszej szansy".

Jak dziś wiadomo Hitler i Mussolini połączyli siły, by pomóc gen. Franco w
Hiszpanii i wysłali tam swe wojskowe maszyny, by zniszczyć republikę i
hiszpańską rewolucję w 1936 roku.
Równie dobrze wiadomo dziś, że faszystowska interwencja w Hiszpanii była
preludium do II wojny światowej.

Skłania nas to do zbadania syjonistycznej kolaboracji z faszystowskim
reżimem Niemiec Hitlera.
Tutaj także entuzjazm syjonistów dla Hitlera przeniknął wszystkie
syjonistyczne frakcje.
Wszyscy mieli nadzieje na wielkie korzyści dla syjonizmu po dojściu Hitlera
do władzy w Niemczech.
Od fanatyków, takich jak poplecznik Żabotyńskiego w Palestynie, Aba
Achimeira i "narodowego poety" syjonizmu, Chaima Nachnana Bialika, aż do
najłagodniejszego syjonisty (uważanego za miłośnika pokoju), Normana
Bentwicha, wszyscy bardzo się ucieszyli na wieść, iż Hitler został
kanclerzem Niemiec w 1933 roku.
Bialik, nadal czczony w Izraelu, oświadczył po usłyszeniu nowiny:
"Ja również, jak Hitler, wierzę w moc idei Krwi".
Norman Bentwich złożył następujące oświadczenie:
"Widziany oczyma opatrzności, Hitler był jak Cyrus, boski instrument, by
sprowadzić (zachodnich Żydów)z powrotem do ich ziemi, gdyż oni mogą wnieść
wkład z porządku i metody". ("Spełnienie w Ziemi Obiecanej", Londyn 1938,
s.106).

Ten entuzjazm syjonistów dla Hitlera znalazł swe odbicie w regularnej
kolumnie Aby Achimeira, "Pamiętnik faszyzmu", w Hazit Ha'am, późniejszym
rzeczniku fanatycznego syjonizmu w Palestynie.
Nawet mundury Bataru, młodzieżowej organizacji Żabotyńskiego, były brązowe
(imitacja Brunatnych Koszul Hitlera).
Oto, jak sytuacja została opisana w 1934 roku przez Williama Zukermana w
jego artykule "Groźba żydowskiego faszyzmu":
"Jakkolwiek dziwne może się to wydawać, Żydowska Partia Faszystowska nie
tylko istnieje, ale nawet przekroczyła już punkt zabiegania o uznanie.
Partia ma zorganizowanych członków w liczbie 50 000; kontroluje szeroka
prasę; wywiera silny wpływ na syjonistyczna politykę w Palestynie i poza jej
granicami; dominuje w żydowskiej opinii publicznej w Polsce i chwieje
żydowskimi sentymentami na całym świecie".

Fanatyczni syjoniści byli tymi, z których wyłonił się pierwszy syjonistyczny
kolaborant hitlerowskiego reżimu faszystowskiego.
Był to Georg Kareski, późniejszy lider zwolenników Żabotyńskiego w
Niemczech.
W swej książce pt. "Żelazna ściana" (Londyn 1984), Lenni Brenner poświęcił
temu pierwszemu kolaborantowi rozdział 12 zatytułowany: "Georg Kareski,
syjonista Hitlera, zdrajca nad zdrajcą".
Rozdział ten szczegółowo przedstawia ewolucję Kareskiego z poplecznika
Żabotyńskiego w Niemczech 1933 roku, do pełnego chęci kolaboranta
hitlerowskiego gestapo.
Kareski zaczął się cieszyć złą sławą nawet wśród żydowskich uchodźców,
którzy uciekali do Palestyny.
Gdy dowiedzieli się, że w 1937 roku wyemigrował on do Palestyny próbowali
wygnać go z kraju, lecz na próżno, gdyż miał on pełne poparcie popleczników
Żabotyńskiego w Palestynie.
Było jeszcze wielu syjonistycznych kolaborantów Hitlera, a największym z
nich był Rudolf Kastner, przywódca syjonistycznej organizacji na Węgrzech w
czasie II wojny światowej.
Kastner miał pełne poparcie hierarchii "głównego prądu" syjonizmu.
Nie powinno to nikogo dziwić, gdyż czołowi przywódcy "głównego prądu"
syjonizmu podpisali umowę z reżimem hitlerowskim tak wcześniej, jak w roku
1933, pakt Ha'avara, który był umową handlową.
Działał on aż do rozpoczęcia II wojny światowej, wymagając pełnej współpracy
pomiędzy reżimem nazistowskim a przywódcami syjonistycznymi.
Tak np. pomarańcze z syjonistycznej kolonii w Palestynie były ładowane na
niemieckie statki handlowe z powiewającymi na nich flagami nazistowskich
Niemiec, przyozdobionymi swastykami (importowano 200 000 skrzynek
pomarańczy).

Jakby w celu współzawodnictwa o względy reżimu hitlerowskiego, Gang Sterna,
syjonistyczna organizacja terrorystyczna wysłała z Palestyny wysłannika, by
ten spotkał się z hitlerowskim dyplomata w Bejrucie.
Było to w lipcu 1941 roku, w trakcie II wojny światowej, a wysłannik ten
zaoferował reżimowi hitlerowskiemu pakt wojskowy przeciwko aliantom.
Szczegóły tej syjonistycznej misji zostały podane do wiadomości publicznej w
1994 roku przez Gideona Rephaela, wcześniejszego Dyrektora Generalnego
Izraelskiego Biura Zagranicznego.

Motto reżimu faszystowskiego we Włoszech brzmiało tak:
"Wierz, bądź posłuszny, walcz".
Historia syjonistycznego państwa Izrael pokazuje, że tu panowało to samo
hasło.
Co więcej, dwóch izraelskich profesorów - z których żaden nie był przeciwny
syjonizmowi - prof. Y. Leibovitch i prof. Israel Shahak uważali, że
społeczeństwo Izraela szybko przemieszcza się w kierunku nazizmu.
Czy dotychczasowe dowody nie wystarczają, by stwierdzić, że faszyzm tkwi w
sercu syjonizmu?
Jeśli tak, to następujące dowody powinny rozwiać takie wątpliwości.

Drugi artykuł z tej serii, "Rasizm w sercu syjonizmu i 'lewicowi' syjoniści"
udowadnia, iż syjonizm jest rasistowski w swym wnętrzu, i że reżim rządzący
społeczeństwem izraelskim jest syjonistycznym reżimem apartheidu.
Czy jakikolwiek reżim apartheidu może być reżimem demokratycznym?
Nie, oczywiście, że nie.
Tak jak było to w południowej Afryce, taki reżim może być jedynie reżimem
faszystowskim.
W Izraelu jest około miliona Palestyńczyków będących oficjalnymi obywatelami
państwa syjonistycznego, lecz w rzeczywistości są obywatelami trzeciej
kategorii (obywatele drugiej kategorii to Żydzi Orientalni).
Co więcej, nawet obywatele "pierwszej klasy" maja bardzo mało do powiedzenia
w sprawie rządzenia krajem (poza członkami rządzącej klasy syjonistycznej,
rzecz jasna).
Czwarty artykuł w rozdziale "Więcej o syjonistycznej bezczelności" z mojej
wcześniejszej serii wyjaśnia te sprawę w następujący sposób:
"Tak, w Izraelu jest parlament.
Jest to syjonistyczna instytucja, do której wybierani są tylko syjonistyczni
politycy... system prawny w Izraelu jest podobno wzorowany na brytyjskim
prawie zwyczajowym, któremu daleko jest do bycia idealną gwarancja wolności
czy demokracji, lecz w syjonistycznej rzeczywistości Izraela nawet ta
niewielka gwarancja "rządów prawa" jest całkowicie przekreślona przez różne
"przepisy awaryjne" lub przez tajne rządy syjonistycznego Gestapo.
Zbadajmy wpierw aspekt prawny.
Jeden z najbardziej tyranicznych fragmentów ustawodawstwa na całym świecie
jest używany przez syjonistycznych przywódców jako część systemu prawnego
Izraela od momentu jego powstania w 1948 roku.
Jest to cieszący się złą sławą kodeks Przepisów Obronnych (awaryjnych) z
1945 roku.
Pierwotnie został on uchwalony przez władze Mandatu Brytyjskiego, aby
zatuszować terrorystyczna kampanię syjonistów przeciwko Brytyjczykom; terror
ten miał na celu zniesienie panowania brytyjskiego i wprowadzenie na jego
miejsce panowania syjonistycznego w całej Palestynie.
W owym czasie hierarchia syjonistyczna silnie przeciwstawiała się tym
Przepisom Awaryjnym i jeden z jej czołowych przedstawicieli,
syjonista-prawnik, który później został Ministrem Sprawiedliwości w Izraelu,
powiedział:
'Przepisy Obronne w Palestynie nie maja swego odpowiednika w żadnym
cywilizowanym kraju.
Nawet w nazistowskich Niemczech nie było takich praw...
Musimy oznajmić w oczach całego świata:
Przepisy obronne (brytyjskiego) rządu Palestyny są zagrożeniem dla
fundamentalnych praw' (patrz hebrajski magazyn Hapraklit, luty 1946)"

Jednym z argumentów jaki syjonistyczni przywódcy maja na wyjaśnienie powodów
kontynuacji tego tyranicznego ustawodawstwa jest to, że rząd państwa Izrael
nie używa go przeciwko obywatelom Izraela.
Jest to zarówno niewłaściwe, jak i niezgodne z prawdą.
Jest to kłamstwem, gdyż np. cenzura rządowa w Izraelu oparta jest na owych
Przepisach Awaryjnych dając rządowi codzienną kontrolę, kontrole polityczna
nad prasa w Izraelu.
Argument ten jest i tak fałszywy, gdyż sam fakt istnienia ustawy świadczy o
tym, iż wszystkie istoty ludzkie są cały czas zagrożone.
Syjonistyczni przywódcy z pewnością użyliby tego faszystowskiego
ustawodawstwa, gdyby poczuli, że ich rządy są kwestionowane.
Zrobili z niego szeroki użytek przeciwko Palestyńczykom w 1967 roku na
zaatakowanych ziemiach Palestyny.
Tam syjonistyczny przywódcy nie używali przebrania, a raczej brutalnego i
arbitralnego terroru reżimu faszystowskiego.
Tam, na Ziemiach Okupowanych istnieje terrorystyczna dyktatura
syjonistycznych przywódców Izraela.
Tam widać syjonistyczny faszyzm w akcji.
Tam dominująca role odgrywa syjonistyczne Gestapo - jego wszystkie trzy
odłamy: Shi Bet, Shabok, Mossad - zarówno na terenie państwa
syjonistycznego, jak i poza jego granicami.
Potajemny i ultra tajny charakter syjonistycznego Gestapo pozwala mu na
popełnianie okrucieństw i zbrodni przeciwko ludzkości bez ponoszenia
odpowiedzialności, i ma ono pełne poparcie CIA.
Połączyło ono role podobną do pełnionej pierwotnie przez Gestapo w
hitlerowskich Niemczech z rolą międzynarodowego syndykatu przestępczości
zorganizowanej.
Wcześniejszy reżim apartheidu w południowej Afryce miał podobną tajna
organizację która była jego głównym filarem.

Po ujawnieniu kompromitujących faktów o zbrodniach przeciw ludzkości przez
syjonistyczny reżim apartheidu w Izraelu, moja rodzina i ja sam staliśmy się
celem dla syjonistycznego Gestapo do wymierzenia "kary".
Stało się to tutaj, w Australii, z pomocą ASIO, australijskiej tajnej
policji.
Jednakże nawet przed przyjazdem tu z Izraela (w następstwie i z powodu
inwazji syjonistów na ziemie arabskie w 1967 roku), miałem na karku
syjonistyczne Gestapo.
Nie byłem wówczas przeciwnikiem syjonizmu, lecz byłem szeregowym aktywistą
pokojowym, gwałtownie przeciwstawiającym się militarnym zapędom i wyścigowi
zbrojeń prowadzonym przez przywódców Izraela.
Moim największym "grzechem" w oczach szefów syjonistycznego Gestapo było to,
że podałem do publicznej wiadomości informacje o zamierzeniach stworzenia
broni nuklearnej i wyścigu zbrojeń rozpoczętym przez syjonistycznych
przywódców.
Celem tego nowego i bardzo niebezpiecznego wyścigu było zdobycie władzy nad
całym Bliskim Wschodem.
Al. Ha'mishmar, rzecznik "lewicowego" syjonizmu, opublikował mój artykuł
potępiający tajne dążenia rządu do produkcji broni nuklearnej.
Moja wiedza oparta była na spotkaniu z prof. Martinem Buberem, który razem z
kilkoma innymi naukowcami przeciwstawiał się celowi Dimona Nuclear.
Mój artykuł z pewnością rozwścieczył szefów syjonistycznego Gestapo gdyż
zaczęli mnie nękać.
Tak więc nagle dostałem wezwanie do wojska, by odsłużyć swą doroczną służbę
rezerwową pilnując materiałów wybuchowych i bunkrów z amunicją w sercu
pustyni Negev - praca dawana zwykle wojskowym jako kara.
W każdym razie, jako prawnik powinienem był zostać wyznaczony do pracy w
biurze niedaleko od domu, jak wszyscy izraelscy prawnicy, a odmówiono mi
tego w czasie, gdy moja ówczesna żona bliska była urodzenia naszego syna.

Benjamin Merhav
źródło http://www.innyswiat.most.org.pl/15/faszyzm.htm

Faszyzm w sercu syjonizmu

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona