Abp Sławoj Leszek Głódź, wygłosił w sobotę homilię w czasie uroczystości 20-lecia Radia Maryja. Ten skądinąd "radiomaryjny" duchowny nie omieszkał przy tej okazji wsadzić kilku szpilek ojcu Tadeuszowi Rydzykowi.

Mało kto wśród zwolenników rozgłośni ośmieliłby się potraktować ojca dyrektora tak obcesowo. Tym bardziej mogło to być bolesne dla Rydzyka. Bo jak wrogowie się z niego naśmiewają, to normalka, ale zaprzyjaźnieni biskupi?

Obok rytualnych pochwał dla radia znalazła się więc w homilii kąśliwa uwaga, że szef Radia Maryja "bardzo lubi pochwały", no i ostatecznie skoro mamy rocznicę, to arcybiskup ojca dyrektora pochwali.



Z kontekstu wynikało, że Sławoj Leszek Głódź chciałby przekłuć balon pychy ojca dyrektora. Słuchacze przyjęli tę uwagę bez entuzjazmu, bo Tadeusz Rydzyk jest jednak bożyszczem dla słuchaczy. Bez entuzjazmu zostały także przyjęte słowa arcybiskupa o "depresyjnym" zachowaniu rodziny Radia Maryja. Głódź tłumaczył, że trzeba dobrą nowinę nieść z radością. Być może dostrzegł rozczarowanie wiernych, i dlatego zaraz dodał, że on oczywiście rozumie, że "neobolszewia" atakuje i stąd to ponuractwo, jednak tej "neobolszewii" trzeba wybaczać.

Nie było wiadomo kim dokładnie jest neobolszewia, można było domyślać się, że jest to pojęcie bardzo szerokie i obejmuje wszystkich, którzy są krytyczni wobec Radia Maryja.

Ale niezależnie od tego przemówienie arcybiskupa Głódzia odbiegało od tradycji laurkowych homilii na uroczystościach Radia Maryja. Może to sygnał, że także Episkopat obawia się swoistego "kultu jednostki" u części wiernych.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,8766994,Glodz_nielaurkowo_na_swiecie_Radia_Maryja.html#ixzz1fVQHY9x8



Przemek

--

"Po raz pierwszy w demokratycznej Polsce były premier - a mieliśmy ich 14 po
1989 r. - stanął przed sądem w karnym procesie. To precedensowe zdarzenie
dotknęło Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS."