Użytkownik " obserwator" <fajny.d.arzbor.SKASUJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:j34jof$1eh$1inews.gazeta.pl...
BANDA ZLODZIEI utworzyla sobie teraz Platforme Oszustow i kradnie dalej !
Gdyby opinia publiczna dowiedziała się, że jej „bohaterowie” stojący dziś na
cokołach, rozkradli bezczelnie pieniądze z zachodu przeznaczone dla strajkują
cych oraz tysięcy ideowych i narażających się za friko, podziemnych działaczy,
drukarzy i kolporterów, to runąłby mit założycielski III RP i nie pomogłoby
nawet ministerstwo propagandy Michnika i funkcjonariusze z TVN.
Jak wiadomo wszyscy ci, którzy doświadczyli sąsiedztwa i „przyjaźni” z naszym
wschodnim sąsiadem, jak również poważni politycy państw zachodnich wiedzą do
skonale, że wszelkie porozumienia z takim partnerem należy traktować z dużą
dozą ostrożności i podejrzliwości. Jeżeli zaś chodzi o komunistów, to dowie
dzione jest historycznie, że żadne z nimi porozumienia nie mają sensu, a coś
takiego jak oficerskie słowo honoru w komunistycznych armiach oznaczać mogło
jedynie podstęp. Przekonali się o tym na własnej skórze ci żołnierze niepodle
głościowego podziemia, którzy właśnie zwabieni takim słowem honoru, udawali
się na spotkania z sowieckimi oficerami, po czym przy odrobinie szczęścia lą
dowali na dalekiej Syberii, a najczęściej kończyli w mogiłach, których lokali
zacji nie znamy do dzisiaj.
Zawsze zastanawiało mnie pewne specyficzne polskie kuriozum, czyli tak zwana
trwałość porozumień z Magdalenki i Okrągłego Stołu? Jak to jest, że nawet po
22 latach każdy, kto chce zmienić zatwierdzony tam polityczny geszeft, tworzą
cy podwaliny pod III RP, jest zwalczany bezpardonowo, także dzisiaj w 2011 ro
ku?
Oczywiście wiedząc, że jedną stroną tego porozumienia byli komuniści, a drugą
wyselekcjonowana przez nich samych „konstruktywna opozycja”,
na bok trzeba odłożyć dyrdymały o honorze i hasła typu „zawartych umów trzeba
dotrzymywać”.
Więc co? Jak to się stało, że darowano komunistom zbrodnie, które oddzielono
„grubą kreską” i jeszcze na dodatek zgodzono się, aby komunistyczni sekretarze
poszli w biznes uwłaszczając się, najczęściej
na majątku narodowym?
Oczywiście musiały zadecydować tak zwane „haki” i to o wiele bardziej kompro
mitujące niż bycie, TW, czyli kapusiem esbecji. To już nie robi po tylu latach
prania mózgów, wielkiego wrażenia na Polakach.
Jeżeli nie teczki świadczące o agenturze to, co jest takiego, co cementuje już
niemal ćwierć wieku ten równie chory co tajemniczy układ?
Jako oszołom i zwolennik teorii spiskowych uważam, że właśnie wyjaśnienie tej,
jednej z kluczowych tajemnic III RP, ukazałoby nam genezę wielu karier poli
tycznych i biznesowych oraz rozwikłało frapującą zagadkę polegającą na odpo
wiedzi na pytanie: Skąd tak wielu bohaterów solidarnościowego podziemia wyszło
z konspiracji ze sporymi zasobami gotówki?
Jest to dziś temat tabu. Dziennikarze nie zadają kłopotliwych pytań. Nie sły
chać, aby IPN próbował energicznie dociekać prawdy.
Dziś wiemy, że dwa główne kanały przepływu tych środków dla podziemnej „Soli
darności”, to infiltrowane przez SB, brukselskie Biuro Koordynacyjne NSZZ „S”,
kierowane w latach 1982-92 przez działacza „Solidarności” i tajnego współpra
cownika SB, Jerzego Milewskiego. Drugi to instytucje kościelne.
Oto, co przed laty mówiła na ten temat Irena Lasota:
„Uważam, że nikt nie zrobiłby gorszej roboty w Brukseli. Gdyby okazało się, że
wynikało to nie tylko z niekompetencji Jerzego Milewskiego, sprawa byłaby bar
dzo poważna. Dotyczyłaby świadomej dekonspiracji struktur podziemnych. Trzeba
pamiętać, że Biuro Brukselskie posiadało więcej informacji na temat konspira
cyjnej Solidarności niż ktokolwiek, nawet w Polsce”.
Czy to nie owa tajemnica jest głównym gwarantem bezkarności komunistów i prze
prowadzenia ich suchą stopą przez „Morze Czerwone”? Gdzie zdeponowana jest ta
wiedza, która może do dziś paraliżować wielu polityków, autorytety i niektó
rych hierarchów kościelnych? Czy jest zasadne zadanie pytania, czy Kiszczak
nie dobrał sobie do rozmów głównie zwykłych złodziei, którzy zagarniali pie
niądze płynące dla polskiej opozycji?
Oczywiście jest to tylko hipoteza badawcza.
Nikt nie pyta Bronisława Komorowskiego skąd wziął, jako młody i szykanowany
opozycjonista tyle tysięcy zachodnich marek na początku lat 90-tych, umiesz
czając je w tak zwanej kasie Palucha?
Co spowodowało, że wyjątkowo szkodliwy agent SB Jerzy Milewski robił tak bły
skotliwą karierę w III RP, od szefa BBN do ministra stanu, zarówno w Kancela
rii Lecha Wałęsy jak i Aleksandra Kwaśniewskiego oraz pełniąc przez pewien
czas funkcję szefa resortu obrony?
Na początku lat 90-tych, pamiętam jak na pytanie jakiejś dziennikarki (cytuję
z pamięci) odpowiadał Władysław Frasyniuk:
– Panie Władysławie skąd pomysł na założenie przedsiębiorstwa przewozowego?
– Wie pani, pani redaktor, wstałem rano i postanowiłem kupić dwadzieścia cię
żarówek i kupiłem.
W styczniu 2009 roku powróciła, niezauważona niemal przez media sprawa „wło
skiego złota
dla „Solidarności”.
Włoski dziennik „La Repubblica” poinformował, że w kwietniu
1981 roku wysłano z Włoch dla polskiej „Solidarności” cztery miliony dolarów w
złocie. Rewelacje ujawnił w wywiadzie dla włoskiej gazety Francesco Pazienza,
były szef włoskiego wywiadu wojskowego, odbywający karę więzienia za wprowa
dzenie w błąd prowadzących śledztwo po zamachu na dworcu w Bolonii w 1980 ro
ku.
Twierdził on, że pieniądze dla „Solidarności” pochodziły ze wspólnych kont
włoskiego banku Ambrosiano i watykańskiego Instytutu Dzieł Religijnych, kiero
wanego przez arcybiskupa Paula Marcinkusa. Tego samego, którego nazwisko pada
w słynnej rozmowie Wałęsy z jego bratem Stanisławem, nagranej podczas interno
wania. To właśnie Marcinkus był „bohaterem” słynnej afery w watykańskim banku.
W styczniu 2009 roku na pytanie o owe złoto tak odpowiadał w Polskim Radiu,
Bogdan Lis:
– Co takiego? Cztery miliony dolarów w złocie? Chyba pomylili datę tej publi
kacji: takie „rewelacje” powinni podawać 1 kwietnia w prima aprilis – To prze
kracza granice absurdu
Sensacje włoskiej prasy w Polsce sprytnie zignorowano lub wyśmiano.
Nikt rozsądny nie liczył, że natychmiast po 1989 roku zaczniemy żyć w kraju
wiecznej szczęśliwości i dobrobytu. Większość z nas jednak myślała, że skoń
czyło się życie w permanentnym i wszechobecnym bezczelnym kłamstwie. Niestety.
I pod tym względem jesteśmy ciągle w RRL.
Stawiam tezę, że pamiętne słowa Jaruzelskiego odgrażającego się, że „z niektó
rych głów aureole pospadają”, dotyczą zagrabionych finansów „Solidarności”.
Ujawnienie dawnych TW już na widownię, skutecznie znieczuloną przez środowisko
GW, nie działa. TW są oficjalnie w rządzie Tuska, brylują w mediach i na euro
pejskich salonach.
Jest jedna tajemnica stanowiąca bombę, której propagandowo rozbroić się póki,
co nie da. I dla
http://www.warszawskagazeta.pl/wydarzenia/41-wydarzenia/854-gdzie-jest-woskie-
zoto-dla-solidarnoci-
Zapytaj prezesa gdzie podziała się forsa z Telegraf-u i NFOZ?
--
rAzor
|