Data: 2012-01-17 15:45:33 | |
Autor: Obserwator | |
GRA ZBRODNIĄ - FAŁSZERZE Z WSI | |
Przez 24 lata, na podstawie ustaleń procesu toruńskiego wmawiano opinii publicznej, że wszyscy winni zbrodni na księdzu Jerzym ponieśli już zasłużoną karę. Ówczesna władza stworzyła powtarzaną do dziś legendę o wyłącznej winie czterech funkcjonariuszy SB i zapewniała społeczeństwo o swojej woli wyjaśnienia, jak było naprawdę. Legendę tę uwiarygodnili sami funkcjonariusze policji politycznej, precyzyjnie odgrywając swoje role. Dzięki tej zbrodni władcy PRL-u realizowali swój plan, którego zwieńczeniem był okrągły stół i transformacja ustrojowa pozwalająca komunistom na zachowanie swoich przywilejów. W niezmienionej formie kłamstwo, narzucone siłą komunistycznej propagandy zostało przyjęte i zaakceptowane w III RP. Wszystkie środowiska uczestniczące w haniebnej zmowie z komunistami, stały się zakładnikami tego kłamstwa i przyjęły na siebie ciężar odpowiedzialności za ukrywanie prawdy o śmierci księdza Jerzego. ,,,,cała zbrodnia została w najdrobniejszych szczegółach wyreżyserowana przez kierownictwo MSW, zaakceptowana przez generała Kiszczaka, a wykonana za aprobatą Wojciecha Jaruzelskiego. Już w 1984 r. Jaruzelski i Kiszczak zrozumieli, iż rozmowy z opozycją i podzielenie się władzą z wybranymi opozycjonistami to ich jedyna szansa na przetrwanie. Ujawnienie prawdy o zbrodni mogłoby skompromitować wielu późniejszych uczestników "okrągłego stołu". Część opozycjonistów była zresztą szantażowana, że jeśli Jaruzelski i Kiszczak będą zagrożeni, mogą się pojawić esbeckie akta obciążające znane postacie opozycji. Walka, jaka toczyła się wówczas wśród funkcjonariuszy PZPR, nie dzieliła ich na „twardogłowych” i „liberałów”, lecz związana była z wykonywaniem dyrektyw Moskwy, która chciała dokonać wymiany skompromitowanych (nawet jak na standardy sowieckie) działaczy, typu Milewskiego, na „postępowych” Jaruzelskich i Kiszczaków. W ramach tego procesu, którego gwarantami było dwóch, wojskowych namiestników sowieckich na Polskę, prowadzono grę przeciwko Milewskiemu, gromadząc m.in. obciążające go materiały. Operacja ta pozwoliła oczyścić MSW z ludzi niewygodnych dla rządzącej ekipy. Morderstwo na kapelanie „Solidarności” posłużyło Kiszczakowi by ustawić się w pozycji jedynego sprawiedliwego, uczciwego, szlachetnego, i pokrzywdzonego generała, który nie chce, ale musi dowodzić bandą łotrów pilnując, aby bezpieczniacka zgraja nie weszła w szkodę i nie narobiła jeszcze większych problemów. Jestem przekonany, że gdyby w roku 1984 rzeczywiście istniały przesłanki wskazujące na udział Milewskiego w zabójstwie księdza Jerzego, zostałyby przez ówczesną ekipę wykorzystane. Ponieważ takich nie było, wystarczył sam efekt propagandowy, właściwie odebrany zarówno przez część opozycji, jak i samego Milewskiego, który od tej pory nie odgrywał już żadnej znaczącej roli. Szczególnie fałszywa jest teza, jakoby w roku 1984 miało dojść do „wojny” służb cywilnych z wojskowymi, przy czym te ostatnie, miały rzekomo inwigilować ekipę Piotrowskiego i stać na straży interesów „liberalnego” skrzydła partii komunistycznej. Trudno o większą bzdurę. http://cogito.salon24.pl/77747,gra-zbrodnia-falszerze-z-wsi#comment_1144058 -- |
|