Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Gabriel Ascher - "agent gestapo"

Gabriel Ascher - "agent gestapo"

Data: 2011-01-29 14:08:46
Autor: mkarwan
Gabriel Ascher - "agent gestapo"

Podczas drugiej wojny światowej na łamach szwajcarskiej gazety "Basler Nachsichten" pojawiały się regularnie anonimowe komentarze na temat spraw watykańskich świadczące o doskonałym poinformowaniu ich autora.
Czytał je Pius XII, który przynajmniej raz polecił "O'Oservatore Ramano" szersze rozwinięcie zawartych w nich tematów.
Nieznany dziennikarz z dużą pewnością siebie pisał na tematy związane ze Stolicą Apostolską i jej sposobem widzenia konfliktu.
Osoba duchowna zamieszkała w Rzymie?
Rzymianin ściśle związany z osobistościami kościelnymi?
Zaufamy człowiek nuncjusza w Bernie?
W rzeczywistości, osobnik ten nie mieszkał ani w Rzymie, ani w Szwajcarii i był agentem niemieckiego wywiadu wojskowego (Abwehry), powiązany również z gestapo Reinharda Heydricha.
Nie był osobą duchowną, ale Austsiakiem (lub Polakiem) nawróconym z judaizmu w Rzymie około połowy raku 1930.
Nazywał się Gabriel Ascher.

Misja Aschera w Rzymie
W pierwszej połowie roku 1941 Ascher został wysłany do Rzymu przez kontrwywiad niemiecki ze specjalnym zadaniem wytropienia pewnych "zdrajców" Rzeszy.
Z rozkazu Hitlera misja jego polegała na stwierdzeniu, kim był Niemiec, który zdradził ambasadorowi Belgii przy Stolicy Apostolskiej utrzymywaną w ścisłej tajemnicy datę ofensywy 10 V 1940 przeciwko Belgii i Holandii.
W niebezpieczeństwie znalazł się nie tylko ów Niemiec, ale i otoczenie Papieża, a więc i sam Papież, bowiem otrzymawszy informację od tego samego "zdrajcy" również on ostrzegał Belgię i Holandię.
Istotę misji Aschera najlepiej wyrażają słowa Reiharda Heydricha "rzeźnika z Pragi", zwierzchnika nazistowskiej służby bezpieczeństwa (Reichssicherbeitshauptamt).
Ten ostatni, wezwawszy szefa gestapo Heinricha Mullera i nazistowskiego wywiadu politycznego (SD) Waltera Schellenberga, dał im następującą instrukcję: Fuhrer i Himmler nakazali mi zbadanie pewnego przypadku szpiegostwa.
Jakiś czas temu przejęto dwa telegramy wysłane przez ambasadora belgijskiego przy Watykanie do własnego rządu.
Podawał w nich dokładną datę i czas ofensywy zachodniej, trzydzieści sześć godzin przed jej ujawnieniem.
Informacja ta została przekazana również rządowi holenderskiemu.
Fuhrer wpadł w złość i domaga się, aby zdrajca został za wszelką cenę zdemaskowany[1].
Heydrich dodał, że Hitler rozkazał podjęcie śledztwa również wywiadowi wojskowemu, dowodzonemu przez admirała Wilhelma Canarisa (Abwehra).
Jest to - powiedział Heydrich swym pomocnikom z gorzką ironią - czynienie z kozy ogrodnika.
Jakkolwiek bowiem Heydrich nie wiedział wystarczająco dużo, aby potwierdzić swe podejrzenia, ten "przeciek" wiadomości pochodził rzeczywiście z opozycyjnych kół Abwehry.
Losy listów Adriana Nieuwenhuysa, wysłannika Belgii akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej, przejętych i rozszyfrowanych, zostały już wszechstronnie zbadane i omówione.
To samo można powiedzieć o słynnych "rozmowach rzymskich", w których wydarzenia majowe były jedynie drugorzędnym epizodem.
Od końca 1939 do pierwszych miesięcy 1940 roku pewne niemieckie osobistości wojskowe podjęły, za pośrednictwem Piusa XII, pertraktacje z ambasadorem Wielkiej Brytanii przy Stolicy Apostolskiej D'Arcy Osbornem.
Proponowali obalenie Hitlera i przejęcie władzy, pragnęli więc otrzymać gwarancje od Anglików, aby móc stawić czoła konsekwencjom swych poczynań. Pośrednikiem ze strony generałów niemieckich (mówiąc ściśle gen. Ludwiga Becka) był adwokat z Monachium, weteran pierwszej wojny światowej, dr Josef Muller, dawny przyjaciel Piusa XII. Plan upadł, gdy gen. Beck nie zdołał skłonić dowódców do podjęcia stosownych działań.
W maju 1940 raku Muller został ponownie wysłany do Rzymu, aby poinformować Papieża o upadku spisku, a więc i o nieuchronnym podjęciu ofensywy na zachodzie.
"Dziwna wojna", jak nazywano pierwsze miesiące światowego konfiktu, miała zakończyć się upadkiem Francji, ruiną krajów neutralnych zgniecionych przez prący naprzód Wehrmacht[2].

"Osobistość" Ascher
Kim jednak był ten szpieg-dziennikarz, który wiedział wiele, za wiele, o Watykanie i jego mieszkańcach?
Gabriel Ascher charakteryzowany jest przede wszystkim jako pomocnik prasowy słynnego niemieckiego jezuity, antyfaszysty Friedricha Muckermanna. Zmuszony do opuszczenia Holandii w wyniku nacisków niemieckich na rząd, Muckermanm przybywa w roku 1936 do Rzymu.
W listopadzie 1937 raku, gdy Pakt Stalowy czyni jego obecność w faszystowskich Włoszech niemożliwą, przenosi się ponownie, tym razem do Austrii.
W swych wspomnieniach pozostawił o. Mackermann pewne szczegóły, które pozwalają lepiej zrozumieć późniejszą działalność Aschera.
Powierzał Ascherowi drobne zadania, które ten ostatni wykonywał dobrze.
Z powodu niskiego wzrostu przezywano go "Topolino" (myszka).
Miał miłą powierzchowność, ale - kontynuuje Muckermann - tak bardzo było widocznym, że jest Żydem, że już samo korzystanie z jego pomocy było formą publicznego protestu przeciwko rasistowskiemu ustawodawstwu włoskiemu.
Jedna z uwag Muckermanna, ważna dla odkrycia źródeł, z których miał czerpać wiadomości dla swych artykułów, informuje nas, że Ascher bardzo lubił przebywać w świecie watykańskim; niezwykle zręcznie docierał do wszystkich kół katolickich.
Nigdy nie opuszczał uroczystych ceremonii, przede wszystkim u benedyktynów na Awentynie.
Szybko zaprzyjaźnił się z przełożonymi generalnymi licznych zakonów; brał udział w publicznych audiencjach Piusa XII jako sekretarz Muckermanna; pozostawał na miejscu aż do końca, gdy podchodzono dla otrzymania błogosławieństwa.
Jednak Ascher - zauważa Muckermann - miał bardzo niewielkie zrozumienie zarówno dla komunizmu, jak i narodowego socjalizmu.
Metafizyczna tajemnica narodowego socjalizmu - stwierdza - była dlań zamknięta na siedem pieczęci.
Dlatego można się było nim posługiwać jedynie w wypadku artykułów informacyjnych, przede wszystkim z dziedziny ekonomii[3].
Czy w roku 1937 Ascher był już agentem nazistowskim?
Jest ta możliwość interesująca, ale brak jakichkolwiek elementów na jej potwierdzenie: to tylko hipoteza!
Jednak, jego nieposkromiona ciekawość, wszechobecność, wykorzystywanie protekcji antyfaszysty Muckermanna we wszystkich dotyczących Watykanu dziedzinach, każą podejrzewać istnienie jakiejś ukrytej misji wywiadowczej.
Obojętność Aschera zarówno wobec komunizmu jak i narodowego socjalizmu jako ideologii może oczywiście wyjaśnić, dlaczego potem, mimo żydowskiego pochodzenia, uważa za możliwą współpracę na terenie Szwecji z niemieckim wywiadem wojskowym, tak jak uważał, że może posłużyć się swymi kontaktami osobistymi dla wykrycia "zdrajcy" nazistowskiego Reichu.
A może w rzeczywistości był agentem brytyjskim?
Ale nawet jeśli Ascher był ślepy zarówno na komunizm jak i narodowy socjalizm, to posiadał zdolność przenikliwej obserwacji i analizy w odniesieniu do polityki watykańskiej.
Jego artykuły ogłoszone podczas wojny w "Basler Nachrichten" dowodzą tego w pełni.

Współpraca z "Basler Nachrichten"
Zgodnie ze swymi własnymi oświadczeniami Ascher stał się pilnym współpracownikiem bazylejskiego dziennika.
Niektóre artykuły są mu przypisane wprost w spisie zachowanym w archiwach dziennika.
Zazwyczaj rubryka zaczynała się od słów: Donoszą nam z Watykanu.
Dzięki aluzjom do poprzednich artykułów można zorientować się, że pisała je ta sama osoba.
Zidentyfikowaliśmy jako "prawdopodobne" około 40 artykułów z lat 1939-1943.
W połowie tego ostatniego roku artykuły z Watykanu stają się rzadsze i nie cechuje ich już ten sam styl i orientacja.
Jak ktoś, żyjący w dalekiej Szwecji, w Sztokholmie, mógł wnieść szczególnie cenny wkład w analizę postawy Watykanu wobec wojny?
Sukces wyjaśnić można tym, że Ascher starał się nie tyle omawiać fakty nowe, ale raczej komentować sprawy już znane.
Nic nie świadczy o tym, że autor obserwował sprawy bezpośrednio w Rzymie, z wyjątkiem okresu jego podróży do stolicy na wiosnę 1941 roku.
Ascher opierał się - poza własnymi doświadczeniami - na L'Osservatorce Romano" i prawdopodobnie o nowinki przysyłane mu pocztą przez rzymskich przyjaciół.
Poza tym utrzymywał kontakty z biskupem Sztokholmu Erikiem Mullerem, biskupem von Preysingiem z Berlina i nuncjuszem w Berlinie C. Orsenigo.
Ton był zawsze przychylny Papieżowi.
Często miał okazję do wykpienia informacji prasowych lub interpretacji posunięć Watykanu i poprawnie przywracał sprawom ich właściwy wymiar.
Bardzo szybko odniósł zdumiewający sukces, co zapewne skłoniło bazylejskiego dyrektora do kontynuowania współpracy.
Na przykład, w odcinku poświęconym Polsce (ogłoszonym 5 X 1939) anonimowy autor skarżył się, że to co Papież powiedział na temat Polski, nie zostało niestety docenione i zrozumiane.
Opinia publiczna (a w tym momencie miał na myśli przede wszystkim Francję) nie była dość uświadomiona.
Papież artykuł przeczytał i ocenił życzliwie, jako niezwykle na czasie i dobrze napisany.
Polecił przygotowanie artykułu wstępnego dla dziennika watykańskiego i osobiście go poprawił.
Komentarz watykański, w pełni zgodny z poglądami wyrażonymi w "Basler Nachrichten", ukazał się 15 X 1939 [4].
Innym, często przytaczanym jego komentarzem, jest artykuł omawiający inauguracyjną encyklikę Summi Pontificatus.
Komentarz Aschera, ogłoszony 16 XI 1939, został omówiony w dzienniku watykańskim 3 grudnia - chwalono zawartą w nim "wysoką ocenę".
Autor wskazywał na podwójne potępienie papieskie, neopogaństwa (nazizmu) i ateizmu (komunizmu) dodając również, że gdyby chciano praktycznie zastosować podstawowe zasady ogłoszone przez Papieża w pierwszej encyklice, logiczną, konsekwencją byłoby żądanie odrodzenia Polski.
W poprzednim artykule z 23 października, anonimowy autor dał już wyraz swej sympatii dla Polski.

Źródła informacji
Działalność Aschesa podczas pierwszych miesięcy wojny mogła zostać lepiej poznana dzięki zupełnie niespodziewanemu źródłu. 2 I 1940 roku napisał ze Sztokholmu list do Rennie Smitha, Anglika głęboko zaangażowanego w wydawaniu publikacji antynazistowskich.
Smith przekazał ten list ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, wicehrabiemu Halifaxowi, w którego archiwach został on obecnie odnaleziony.
Jak mówiłem Panu w listopadzie - pisał Ascher - od początku mego pobytu w Rzymie posiadam doskonałe źródło, informacji powiązane z najbliższym otoczeniem Papieża.
Jako dowód przypomina, że w okresie intronizacji Papieża (12 III 1939), pisał w "Besler Nachrichten", że pierwsze wysiłki Piusa XII zmierzać będą do nawiązania serdecznych stosunków z włoską rodziną królewską.
3 lipca mógł powołać się na wysiłki Ojca świętego zmierzające do moralnej odnowy świata w duchu chrześcijańskim; zapowiedzi tej nie można znaleźć w żadnym innym piśmie, a potwierdzeniem jej prawdziwości jest encyklika.
Zaś trzy miesiące wcześniej (październik 1939), pisał o nadziejach, jakie Papież pokłada we współpracy między Kościołami chrześcijańskimi, czego potwierdzeniem stało się wysłanie Myrona Taylora jako osobistego przedstawiciela prezydenta Roosevelta[5].
Celem, jaki wydawał się przyświecać Ascherowi, gdy pisał ten list, było zwrócenie uwagi angielskiemu przyjacielowi - a za jego pośrednictwem rządowi angielskiemu - na pewne niebezpieczeństwo złego rozumienia polityki watykańskiej.
Pisał, że jego rzymskie źródła twierdzą, iż Anglicy popełniają "tragiczny błąd" nie doceniając wizyty złożonej przez Papieża na Kwirymale z okazji Bożego Narodzenia.
Wizyta ta została zaaranżowana przez ministra spraw zagranicznych hrabiego Ciano, który pragnął skłonić w ten sposób Papieża do przyjęcia włoskiej koncepcji "pokoju".
Niestety - stwierdzał - Ciano ma sprzymierzeńców w samym Watykanie.
Pisał dalej:
Rozumie Pan, że w tym liście nie mogę przytaczać nazwisk.
Napisałem dla szwajcarskiego dziennika artykuł, w którym ukazywałem jak bardzo odmienna jest koncepcja pokoju rządu włoskiego i Papieża.
Nie wiem oczywiście, czy artykuł zostanie zamieszczony ze względu na ogromne naciski na prasę szwajcarską ze strony Niemiec i Włoch.
Od mego informatora wiem, że Pius XII czytał wszystkie moje artykuły, które do tej pory ukazały się w dzienniku i za jego to sprawą artykuł mój o encyklice został w całości przedrukowany w "L'Osservatore Romano," (3 grudnia).
Ascher kończy list do Smitha ciekawym i podejrzanym zaproszeniem do dalszej korespondencji:
Byłbym bardzo zadowolony - pisał - gdybym mógł podać nazwisko mego informatora i nazwisko osobistości watykańskiej komuś zaufanemu, kogo wskazano by mi w Sztokholmie, tym bardziej, że właśnie dziś otrzymałem dalsze wiadomości na omawiane tu tematy.
Prawdopodobnie nie będę mógł wykorzystać tych informacji, bowiem gdy wyczerpią się moje oszczędności mogę liczyć tylko na siebie.
Chcę jednak wypełnić moje zadanie aż do końca.
Czy jest to nieśmiała prośba o umożliwienie nawiązania kontaktu z kimś z wywiadu brytyjskiego w stolicy Szwecji?
Takie kontakty, bez wątpienia, dostrzeżone zostałyby przez tajne służby niemieckie i otworzyły nowe drogi dostępu zarówno do tajnych informacji brytyjskich na temat Watykanu, jak i brytyjskich służb informacyjnych w ogóle.
We wszystkich przypisywanych Ascherowi artykułach nigdy nie mówi się o "nazistach" ani o "Żydach".
Czy jest to świadomy wybór autora czy konsekwencja surowej, działającej w imię "neutralności" cenzury szwajcarskiej?
Nie umiemy na to pytanie odpowiedzieć.
Faktem pozostaje zdecydowana sympatia dla sprawy sprzymierzonych, a przede wszystkim do Polski.
Nie było to z pewnością bez znaczenia dla pracy Aschera jako agenta Abwehry, miało bowiem rozproszyć podejrzenia i brak zaufania
Kościoła i osobistości, z którymi kontaktował się Ascher podczas swych dociekań na rzecz wywiadu niemieckiego[6].

Ponowny przyjazd do Rzymu
W ponad czterdziestu artykułach, jakie Ascher zamieścił w latach 1939-1943 w "Basler Nachrichten", poza wyrażeniem
Donoszą nam z Watykanu, brak jakichkolwiek informacji mogących świadczyć o tym, że autor pisał z Rzymu lub opierał się na osobistej obserwacji faktów. Znamiennym, choć pozbawianym głębszego znaczenia wyjątkiem są artykuły pisane wiosną 1941 roku, gdy Ascher przebywał w Rzymie z zadaniem wytropienia "zdrajcy".
W "Basler Nachrichten" z 14 VII 1941 powołuje się luźno na osoby (siebie samego), które nie były w Rzymie od trzech lat, czyli od roku 1937, gdy podobnie jak Muckermann opuścili Włochy.
Pisze o ożywieniu się zainteresowania religią zarówno u młodzieży włoskiej, jak i żołnierzy niemieckich:
Wasz korespondent mógłby widzieć młodzież w wieku od 12 do 16 lat tak pogrążoną w modlitwie, jakby była poza światem.
Dalej pisał:
Prawie codziennie można zobaczyć żołnierzy niemieckich zwiedzających bazylikę świętego Piotra z przewodnikiem.
Nie raz, ale wielokrotnie, wasz korespondent mógłby obserwować drobną, ale pełną znaczenia scenę (...)
Przechodzą, na pozór obojętnie [obok statuy świętego Piotra].
Ale gdy grupa już przejdzie, ten i ów spośród żołnierzy zawraca, odwraca się plecami od towarzyszy, całuje stopę Apostoła i w pośpiechu podąża za grupą.

Agent "bardzo niebezpieczny"
Ale Gabriel Ascher przybył do Rzymu, aby obserwować rzeczy zupełnie inne niż modlącą się młodzież włoską czy niemiecką.
Prywatny list-ostrzeżenie przesłane do Sekretariatu Stanu na ręce mons. Montiniego, datowany 26 VI 1941, a podpisany przez prywatnego sekretarza Papieża, jezuitę niemieckiego Roberta Leibera, dostarcza nam szerszych informacji:
W maju przebywał w Rzymie niejaki pan Ascher, przybył ze Sztokholmu.
Jadąc przez Berlin został przyjęty przez nuncjusza apostolskiego, Jego ekscelencję Orsenigo.
Tu odwiedził Sekretariat Stanu, był u mons. Kaasa, u innych, również u mnie.
Z Berlina doniesiono mi, co zeznał do protokołu w centralnym Urzędzie Gestapo na temat rozmowy z mons. Kaasem, ze mną i z Waszą Ekscelencją.
Co do mnie, wszystko zostało wymyślone i zafałszowane od początku do końca.
To samo dotyczy mons. Kaasa, ale są to wymysły niebezpieczne.
Ascher jest bardzo niebezpiecznym agentem gestapo[7].
List ojca Leibera datowany jest po przedstawieniu raportu Aschera odpowiednim czynnikom Abwehry.
Ze świadectw dr Józefa Mullera i z innych źródeł wiemy, co zaszło.
Raport został przedstawiony admirałowi Canarisowi, dowódcy Abwehry, a nie gestapo, jak pisał o. Leibes.
Konspiracyjni towarzysze Mullera z Abwehry przerazili się.
Co robić?
Nie mogli zniszczyć raportu, który jak mieli podstawy sądzić, został już przekazany również gestapo.
Muller został pilnie wezwany z Monachium przez pułkowników Hansa Ostera i Hansa Dohnanyi, adiutantów Canarisa, obu poważnie skompromitowanych. Wspólnie przygotowali tekst podważający prawdziwość raportu stwierdzając, że stanowi on część spisku mającego na celu kompromitację Mullera, zorganizowanego przez jego prywatnych wrogów, a więc winien być odrzucany.
Canaris przeczytał ich tekst, zatwierdził i nakazał swemu agentowi kontrwywiadu zatajenie całej sprawy.
Raport Aschera i kontrraport były przechowywane w tajnym archiwum "rozmów rzymskich" i zostały odkryte przez gestapo dopiero po 20 VI 1944 pośród słynnych dokumentów ukrytych w kwaterze głównej Wehrmachtu w Sossen.
Oczywiście relacjonujemy tu w ogromnym skrócie wiele pełnych dramatycznego napięcia miesięcy. 22 czerwca Wehrmacht zaatakował Rosję i bez wątpienia zepchnęło to na dalszy plan epizody takie jak ten, który tu omawiamy, a w tym i przypadki "zdrady".
Ojciec Leiber nie wyjaśnia mons. Montiniemu prawdziwych racji, dla których uważa Aschera za "bardzo niebezpiecznego".
Wedle posiadanych przezeń informacji, Ascher miałby wskazać jako "Niemca", który zdradził datę ofensywy majowej, dr Mullera z Monachium, bliskiego przyjaciela Piusa XII.
Dowody przeciwko Mullerowi przytaczane przez Aschera, jakkolwiek zgodne ze stanem faktycznym, mają jednak charakter przypadkowy, są oparte na bliskich kontaktach ze wszystkimi antynazistowskimi kołami Watykanu.
Argumenty swe poparł ogólną oceną sceny watykańskiej, przede wszystkim poszczególnych występujących na niej osobistości.
Jedyną metodą, jaką mógł zastosować podczas swych prac wywiadowczych na rzecz Berlina były przecież rozmowy z poszczególnymi osobami.
Mógł zbliżyć się do ewentualnych podejrzanych albo z tytułu dawnej przyjaźni, albo jako uznany, chwalony przez "L'Osservatore Romano" dziennikarz.
W późniejszych latach o. Leiber przypomina o swym spotkaniu z Ascherem.
Przed spotkaniem tym zwrócił się jednak do nawróconej na katolicyzm dziennikarki szwedzkiej o informacje o nim.
Dziennikarka powiedziała, że w Sztokholmie uważany był za niemieckiego szpiega.
Tak więc przyjmując wysłannika Berlina, o. Leiber był już ostrzeżony[8].
Josef Muller, opisując zarzuty zawarte w raporcie Aschera, komentuje:
Starannie zebrał wszystkie podejrzane okoliczności związane z moją osobą, ale w sprawach decydujących musiał posłużyć się wyobraźnią, bowiem o. Leiber i mons. Kaas nie dali się sprowokować, zaś na trzecią osobę, opata, Nootsa, nie padło żadne podejrzenie[9].
Oczywiście, po Leiberze i Kaasie przedmiotem zainteresowania stali się przyjaciele Aschera, benedyktyni.
Na szczęście posiadamy wspomnienia jednego z nich i dzięki temu możemy wyrobić sobie pewien pogląd na gościa i jego metody.
Chodzi o o. Cyryla Korwin-Krasińskiego, z pochodzenia Polaka, mnicha w Maria Laach.
Również u świętego Anzelma na Awentynie zabrzmiał dzwonek alarmowy.
Ojeiec Cyryl, aresztowany prze Niemców po inwazji na Polskę, został uwolniony dzięki interwencji włoskiej rodziny królewskiej i aż do końca wojny mieszkał we Włoszech.
W liście z 18 III 1980 skierowanym do autora niniejszej pracy stwierdził co potwierdził podczas osobistego spotkania 2 VI 1983 - że opat Fidelis von Stotzingen zatelefonował doń do świętego Pawła za Murami ostrzegając, aby był w rozmowie z Ascherem ostrożny, bowiem istnieje niebezpieczeństwo, iż wszystko co będzie powiedziane może być przekazane do Berlina.
Czy można było powiedzieć jaśniej i prościej?
Jak zauważa o. Cyryl: każde dziecko pojęłoby, że Żyd, ochrzczony czy też nie, zamieszkały w Szwecji, który otrzymuje wizę na podróż lotniczą do Rzymu via Berlin, w celu przeprowadzenia rozmów z opatem Anselmem Stoltzem i ze mną, zostałby aresztowany w Berlinie, gdyby nie był agentem nazistowskim.
Spotkanie Aschera z Polakiem o. Cyrylem miało pozornie na celu zaproponowanie mu współpracy, oczywiście pod pseudonimem, z "Basler Nachrichten".  Współpraca ta miała służyć sprawie polskiej, a więc miała mieć charakter antynazistowski.
Kapłan ten przypomina w liście do dr. Mullera z 22 IV 1976, że spytał ze swej strony Aschera, jak to było możliwe, aby ktoś, znany jako Żyd, mógł przybyć drogą lotniczą ze Sztokholmu do Rzymu.
Pytanie było groźne ze względu na zawarte w nim podejrzenie.
Ascher odpowiedział, że otrzymał wizę ad ambasadora niemieckiego Fursta von Wieda, osoby naprawdę porządnej; oczywiście ani, słowa nie wspomniał o misji powierzonej mu przez Abwehrę.
Ponieważ Ascher w dalszym ciągu naciskał na benedyktyna, aby nawiązał współpracę w duchu narodowym i patriotycznym, a Cyryl odpowiedział, że gdy Hitler załatwi się z Moskwą, zabierze się za Szwecję, a wówczas on, Ascher, zostanie jako Żyd powieszony na neutralnym drzewie.
Ascher nic już nie powiedział i poszedł.
Parę tygodni potem o. Cyryl dowiedział się, co Ascher o nim napisał:
Gdy Ascher powracał z Rzymu via Berlin do Sztokholmu, złożył szczegółowy raport w gestapo.
Zdawał również między innymi sprawę z rozmów z rzymskimi władzami kościelnymi i z rozmowy ze mną, o której wspomniał jedynie pokrótce:
"0. Krasiński OSB z Rzymu robi dobre wrażenie.
Można go pozostawić w spokoju. Nie jest niebezpieczny".
To ojciec Leiber przekazał mi przez o. Anselma Stolza od świętego Anzelma (mojego spowiednika) tę odpowiedź Aschera.
Josef Muller kazał przepisać tę relację Aschera w berlińskim gestapo i przesłał ją ojcu Leiberowi[10].

Podejrzenia zaczynają się konkretyzować
Ascher nie powrócił już oo Rzymu, ale w dalszym ciągu pisał doskonałe komentarze na temat polityki Watykanu dla "Basler Nachrichten".
Jego metoda polegała przede wszystkim na zbijaniu wszelkich skrajnych interpretacji.
W związku z rzekomą "krucjatą" Hitlera przeciwko radzieckiemu bolszewizmowi stwierdzał, że Watykan nie opiera swej polityki na efemerycznych wydarzeniach wojskowych lub politycznych: nie jest on ślepy - stwierdzał - na to, co się dzieje w samych Niemczech.
Jednocześnie kpił, nazywając je "kwietniową rybą" - z doniesienia prasy alianckiej, wedle którego Stalin miał zgodzić się na przyjęcie przedstawiciela Papieża w Moskwie.
Podnosił potrzebę ekumenicznej współpracy w okupowanej przez nazistów Holandii i przytaczał deklaracje Piusa XII na ten temat z roku 1942.
Jednak dla ruchu oporu w szeregach Abwehry (i dla o. Leibera) Ascher był wciąż niebezpieczny.
W kwietniu 1943 aresztowani zastali pułkownicy Hans Oster i Hans Dohnanyi; wkrótce potem zostaje uwięziony również dr Josef Muller i jego żona, w ich domu przeprowadzona zostaje rewizja.
W jaki sposób gestapo dowiedziało się o ich roli?
Czego szukało?
Dohnanyi zastał zatrzymany w chwili, gdy starał się zniszczyć memorandum na temat Watykanu.
Co zawierał ten dokument?
Z książki Hansa Bernda Giseviusa, Dov'e Nebe?[11] wiemy o niepokoju ojca Leibera (i Piusa XII) z powodu aresztowania Mullera.
Gisevius był wicekonsulem niemieckim w Zurychu, gdzie w rzeczywistości pracował dla Abwehry i opozycji wojskowej.
Pospiesznie udał się do Rzymu, aby wyjaśnić Leiberowi sytuację i podjąć kroki zabezpieczające.
Spotkali się w mieszkaniu ks. Hansa Schonhoffera, niemieckiego kapłana pracującego w "Propaganda fide", który jednak nie był obecny podczas rozmowy.  Gisevius zapewnił Leibera, że bezpośrednia przyczyna aresztowania Mullera nie miała nic wspólnego z belgijskimi telegramami, jakkolwiek związane było ono z innym epizodem również kompromitującym Watykan.
Mowa była o uprzednim aresztowaniu, z przyczyn finansowych, niejakiego Wilhelma Schmidthubera, który oskarżył Mullera i jego przyjaciół o rokowania z Watykanem.
Gisevius i Leiber zgodzili się, że nie mogą czuć się bezpieczni tak długo, jak długo Ascher będzie zamieszczał swe filowatykańskie korespondencje w "Basler Nachrichten".
Aschera należało zdyskredytować również wobec bazylejskiego dziennika, a na pewno w oczach Berlina.
I rzeczywiście, liczba "prawdopodobnych" korespondencji Aschera w "Basler Nachrichten" począwszy od października 1943 poważnie maleje.
Czy przyczyną były trudności komunikacyjne ze Sztokholmem?
Może cenzura szwajcarska?
A może to tenże Gisevius, przebywając w Zurychu znalazł sposób ostrzeżenia redaktora gazety, że watykański korespondent był agentem nazistowskim?
Gisevius referuje: spotkaliśmy się (Leiber i on) cztery razy i postanowiliśmy znaleźć sposób na przecięcie dróg działania szpiega no trzech frontach: w Watykanie, gdzie nie będzie już przyjmowany; w redakcji szwajcarskiego dziennika, którego zaufania niecnie nadużył; przede wszystkim zaś u jego mocodawców berlińskich, którzy w ten sposób będą mogli zaoszczędzić sobie przyszłych inwestycji[12].
Tak więc biedny Ascher zostałby oskarżony o niedyskrecję i nieostrożność, rzekomą lub rzeczywistą!
Sygnał alarmowy przesłany zostanie do Szwajcarii, gdzie przejmie go Abwehma (Gisevius?) i w ten sposób powstanie możliwość ostrzeżenia Berlina, że jego agent został zdemaskowany, a więc nie należy się już nim posługiwać.

Odkrycie gestapo
Sprawa Aschera i dwu depesz dyplomatycznych do Belgii stanęła na porządku dziennym ponownie po zamachu na Hitlera 20 VII 1944.
W najtajniejszych archiwach opozycji wojskowej, w kwaterze głównej sił zbrojnych w Sossen pod Berlinem, odnaleziono inkryminujący Mullera raport Aschera, a wraz z nim replikę Mullera i częściowe sprawozdanie z "rozmów rzymskich", podczas których Pius XII pośredniczył w rozmowach z Anglikami.
Dowiedziano się ponownie, że swego czasu zmobilizowano wszystkie siły gestapo dla odkrycia sieci "zdrajców"; setki, a nawet tysiące osób zginęło w krwawej czystce.
Z kolei funkcjonariusze gestapo prowadzący śledztwo i procesy przeciwko opozycji wojskowej poddani zostali szczegółowemu śledztwu przez władze alianckie.  Jednym z nich był pułkownik SS Dalter, Huppenkothen z Komendy Głównej Bezpieczeństwa Rzeszy, jeden z najwyższych stopniem oficerów zaangażowanych w śledztwie.
Wielokrotnie przesłuchiwano go zarówno w Norymberdze, jak i gdzie indziej na temat odkrycia tajnych dokumentów opozycji wojskowej, a w szczególności kontaktów z Watykanem.
Odkrycie tych najtajniejszych dokumentów opozycji wojskowej było z pewnością tragedią dla osób zainteresowanych.
Nie zostały one zniszczone z powodu zaniedbania jednego z podwładnych.
Jednak z historycznego punktu widzenia, w szczególności omawianego tu przez nas przypadku, mówić można o felix culpa, bowiem uzyskano ze strony gestapo szczegóły na temat "zdrady ofensywy zachodniej".
Jak zeznał podczas przesłuchiwań w Norymberdze Huppenkothen uważano, że zarówno Abwehra jak i gestapo zostały obarczone zadaniem poszukiwania "zdrajcy" i zobowiązane do wzajemnej wymiany, informacji.
Jak się jednak wydaje, umowa ta nie była przestrzegana.
W każdym razie, gestapo nie udało się nic wykryć.
Sądząc po zeznaniach Huppenkothena nie wiedziało ono nic o misji Aschera aż do odkrycia, "zupełnie przypadkowo" (po lipcu 1944), jak stwierdził Huppenkothen, którego sława przytoczymy poniżej, tajnych dokumentów z Sossen.
Poszukiwania pozostały bezowocne.
W tych dokumentach znajdował się raport III F (kontrwywiadu), sekcji obersta Rohledera.
Zaufanym, człowiekiem Rohledera był dziennikarz mający dobre stosunki w Watykanie.
Dziennikarz nazywał się Stern [sic! Kryptonim Aschera].
Wysłał go tam, aby coś wykrył.
Dziennikarz złożył raport, którego oryginał odnaleźliśmy.
Pisał, że człowiekiem który mógł tę wiadomość przekazać, może być tylko dr Josef Muller.
Wyjaśniał to w sposób bardzo zwięzły.
Na potwierdzenie przytaczał pewne zebrane przez siebie świadectwa.
Sposób, w jaki Canaris przeprowadził całą tę sprawę, jest dość jasny.
Raport byt podpisany przez Ostera, Dohnanyiego i Mullera. Muller dołączył krótkie usprawiedliwienie.
Wyjaśniał, że wymienione osoby chciały go skompromitować w Watykanie.
Do sprawy, więcej nie powrócono.
Później pytałem obersta Rohledera, dlaczego tak się stało, bo miano przecież wymieniać wyniki śledztwa.
Odpowiedział, że mu zabroniono.
Odnalazł dziennikarza Sterna i wystał go do Szwecji.
Wszystko wskazuje, że jego raport był zgodny z prawdą[13].
Huppenkothen powiedział, że sam chciał zidentyfikować dziennikarza Sterna, ale trudne warunki wojenne mu to uniemożliwiały.
W każdym razie Ascher (alias Stern) był już poza jego zasięgiem znajdując się w Szwecji.

Epilog
Gabriel Ascher, alias Shern, wybitny korespondent "Basler Nachrichten", zniknął po wojnie bez śladu.
Z pewnością nie powrócił do Rzymu, by pozdrowić starych przyjaciół, z których był tak dumny.
Czy jeszcze żyje?
Po wojnie mówiono, że widziano go kilka razy w szwedzkiej stolicy, w każdym razie pozostał nieznany katolickiej wspólnocie Sztdkholmu.
Może jako Żyd został aresztowany i deportowany podczas jakiejś nieostrożnej wizyty w Berlinie?
Prawdopodobnie nie poznamy nigdy motywów, które go skłoniły do pracy na rzecz niemieckiej Rzeszy:
szantaż?
Brak pieniędzy?
Oportunizm?
(Muckermann pisał, że zarówno nazizm jak i kamunizm były dla Aschera zamkniętą księgą).
Czy był podwójnym agentem?
Wiemy jedno: niezależnie od motywów jego postępowania, Ascher pchnął kręgi antynazistowskiej opozycji w Rzymie i Berlinie na skraj przepaści, a wraz z nimi Piusa XII.
Na szczęście, gdy prawda na temat "rozmów rzymskich" została odkryta, Papież i Watykan były już, od czerwca 1941, poza zasięgiem władzy Hitlera.
Dr Muller, adwokat z Monachium, cel poszukiwań Aschera, przeżył wszystkich swych przyjaciół i nieprzyjaciół umierając w wieku 81 lat 12 IX 1979.
Od kwietnia 1943 roku aż do końca wojny poddawany był kolejnym śledztwom wojskowym (lub "ludowym"), przerzucany z jednego do drugiego więzienia (lub obozu koncentracyjnego): Buchenwald, Flossenburg, Dachau.
Podczas śledztwa dał dowód niezłomnej woli i przytomności umysłu podtrzymywanych głęboką wiarą.
Jedno było dlań najważniejsze: już przed wojną przysiągł Piusowi XII, że wolałby aby obcięto mu język, niż by miał zawieść zaufanie Ojca świętego.
W latach 1939-1940 Pius XII ryzykował swój pontyfikat - a stwierdzenie takie nie jest przesadne - stawiając na niezłomność Josefa Mullera.
Późniejsze wydarzenia miały dowieść, jak bardzo usprawiedliwiona była jego ocena osobowości starego przyjaciela.
Zaledwie skończyła się wojna, Muller stanął u boku Papieża, jak świadczy o tym lista audiencji opublikowana w "L'Osservatore Romano" 1-2 VI 1945.

Ks. Robert A. Graham SJ
Gabriel Aseher un "agente della Gestapo assai pericoloso", "La Civilta Cattolica" 1883, nr 3198, s. 463-478. Tłumaczyła z włoskiego Barbara Różycka.
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --
[1] W. Schellenberg, Aufzeichnungen. Unter Verwendung bislang unveroffentliche Dokuraente neu Kommentierte von Generald Fleming, Times Verlag, Munchen 1979; s. 328.
[2] Na temat "rozmów rzymskich" i ich wyników por. prof. H. G. Deutsch, The Cossptracy agatnst Hitler tn the Twilight War, University of Minnesota Press, Mineapolis 1968. Dr Mitller relacjonuje własne losy, w: Bis zur letzten Konsequenz, Suddeutscher Verlag, Munchen 1975,
Jeśli chodzi o raport dyplomatyczny m.in. d'Arcy Osborna na temat negocjacji za pośrednietwem Watykanu; por. P. Ludlow, Die Britische Regierung und die deutsche Opposition in Winter 1939-1940, w: Vierteljahresheft fur Zeitgeschichte, 1975, 3, s. 299-341.
We wspomnieniu o Piusie XII niemiecki jezuita o. Robert Leiber wieloletni sekretarz Papieża, przytoczył znamienne wyrazy uznania strony brytyjskiej:
W 1944 roku wysoko postawiona osobistość brytyjska powiedziała mi, że Plus XII posunął się aż do ostatecznych granic w swych wysiłkach na rzecz pokoju (R. Leiber, Pius XII, w: Stlmmen der Zeit, nr 163, 1958, s. 99).
[3] F. Muckermann SJ, Im Kampf zwischen zwei Epochen. Lebenserinnerungen, a cura di N. Junk SJ, Mainzź 1973, s. 642.
Wspomnienia te zostały spisane zaraz po wojnie, ale opublikowane dopiero w wiele lat potem.
Muckermann stwierdza, że nie wie co się stało z Ascherem po ich rozstaniu się w roku 1937.
Muckermann w dalszym ciągu prowadzi tajną współpracę z Der Deutsche Weg, (Oldenzaal, Holandia) i Der Deutsche in Polen w Katowicach.
Prawdopodobnie również Ascher robił to samo.
[4] Actes et documents du Saint Siege relatifs a la Seconde Guerre Mondiale, Citta del Vaticano 1967, t. III, s. 96-99. Patrz zał. tekst artykułu.
[5] Rennie Smith był sekretarzem "Przyjaciół Europy" i przygotował serię wydawnictw mających ukazać opinii brytyjskiej naturę nazizmu.
Przesłał ten list swemu osobistemu przyjacielowi Halifaxowi 18.I.1940 (Londyn, Public Record Office FO 800/325).
Jakkolwiek nazwisko autora nie zostało przez Smitha podane, nie ma żadnej wątpliwości, że jest nim Ascher.
[6] Ujawniono przypadki Niemców "antynazistów", którzy pisali dla prasy szwajcarskiej, a w rzeczywistości byli agentami wywiadu niemieckiego lub partii nazistowskiej.
[7] Przepisane z papierów zmarłego prof. Burkharda Schneidera SJ, mającego pieczę nad archiwum o. Leibera w Uniwersytecie Gregoriańskim. Przytoczone również przez Junka, dz. cyt., s. 643.
[8] Z archiwum zmarłego o. Schneidera, w którym zanotowana jest rozmowa z o. Leiberem 22 X 1986.
W tym samym okresie o. Leiber powiedział prawie to samo autorowi tego artykułu dodając, że powiedział Ascherowi, że pomoże mu dając informacje dla jego dziennika, ale z ukrytym zamiarem przyjęcia go w obecności osoby trzeciej.
Korespondentką szwedzką była prawdopodobnie Gunhild Bergh z dziennika "Goteborg Handelstidingen".
[9] J. Müller, Bis zur letzten Konsequenz, dz. cyt., s. 153.
Miejsce nie pozwala nam niestety na przedstawienie roli odegranej przez przełożonego generalnego premonstrantów, Belga, Huberta Nootsa.
To on był rzeczywistym informatorem ambasady belgijskiej i nie poprzestał na kanałach dyplomatycznych. 3 V 1940 wysłał telegram do siostry kard. Van Roey, arcybiskupa Malines, z ostrzeżeniem zbyt jasnym by mogło nie być zrozumiane:
Niepożądani goście przybędą szybko.
Odnaleźliśmy ten telegram w archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Bonn.
Został przesłany na Wilhelmstrasse 7.I.1942 przez komendanta wojskowego Belgii z komentarzem jednego z jego agentów z otoczenia Van Roeya:
W ten sposób Van Roey został poinformowany o projektowanej ofensywie wojsk niemieckich na tydzień przed początkiem ofensywy zachodniej.
Raport dodaje, że agenta nie można przesłuchać, bowiem został zabity w grudniu przez terrorystów (Intand II, g. Kirchliche Angelegenheiten, 1937-1945, Bd. I). Niewątpliwie pierwszym podejrzanym w wypadku ujawnienia jakichś antynazistowskich poczynań Watykanu był Leiber.
Na Wilheimstrasse bardzo szybko dotarła wiadomość, że był on w jakiś sposób związany z przeciekiem wiadomości na temat ofensywy majowej.
W liście z 18 października do ambasadora Mackensena w Rzymie, ówczesny sekretarz stanu, a następnie ambasador przy Watykanie, Ernst von Weizsacker zwracał mu uwagę na działalność Leibera wiosną tego roku, a przede wszystkim na początku maja.
Weizacker podawał:
Tylko do pana wyłącznej informacji dodaję, że przez ten kanał dotarły w owym okresie ważne informacje na temat niemieckich planów wojennych.
Dotarły nie tylko do prof. Leibera, ale również do innych osobistości watykańskich i do obcych rządów. (Auswartiges Amt, Bonn, Polit. III 872. Geheime Reichssache. NG 5374).
Czy na Wilhelmstrasse nikt nie zastanawiał się, jakie było źródło informacji ojca Leibera?
[10] List z 18.III.1980 do autora tego artykułu. Możemy się zorientować, że sugestia Aschera, aby o. Korwin-Krasiński pisał antynazistowskie artykuły była ewidentną prowokacją, aby następnie móc twierdzić, że polski benedyktyn jest niebezpieczny.
[11] H.B. Gisevius, Dov'e Nebe?, Ferro, Milano 1968.
[12] Tamże, s. 280.
[13] Office of U.S. Chief of Counsel For War Crimes, Evidence Division, Interrogaton Branch, Interrogation Summary n. 4284. Interrogation of Walter Huppenkotpen, 2 and 3 december 1947, Nuremberg. Index n. 2 2460-C.

źródło
https://docs.google.com/document/d/14tPscQNlrTEScGp0Fsj9w8xDKE2AdgUnxPSVwj5wm80/edit?hl=pl&pli=1#

Gabriel Ascher - "agent gestapo"

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona