Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Gdyby pos?ucha? rad wujka PiS, byliby?my teraz drug? Grecj?.

Gdyby pos?ucha? rad wujka PiS, byliby?my teraz drug? Grecj?.

Data: 2011-02-02 08:01:34
Autor: rAzor
Gdyby pos?ucha? rad wujka PiS, byliby?my teraz drug? Grecj?.

PiS próbuje się odciąć od wizerunku partii zafiksowanej na Smoleńsku. W poniedziałek puścił filmik mający nas przekonać, że rząd jest jak dziecko we mgle. Ale pokazał raczej, jakie sprzeczności kłębią się PiS-owskich głowach. Jak można ganić rząd Tuska za zadłużanie państwa i jednocześnie ubolewać, że nie podnosi wydatków?
Cytowanie śp. Aleksandry Natalli-Świat było jedynie pretekstem do pokazania spoconego Zbigniewa Chlebowskiego, bohatera afery hazardowej (posłanka mówiła o bezpieczeństwie banków, ale żaden bank w Polsce nie upadł). Głos z tzw. offu stwierdza, że Tusk nie nadaje się do rządzenia, bo jest historykiem, a w 2007 r. nie znał stawek podatków w Irlandii. Kiedyś był za euro, a teraz zmienił zdanie. Taka krytyka w wykonaniu największej partii opozycyjnej jest żałosna.

Dalej dowiadujemy się, że za rządów PiS gospodarka pędziła, a bezrobocie słabło. Ani słowa o tym, że nikomu nie śniło się nawet o kryzysie (a gdy na Europę spadła recesja, Polska jej uniknęła). Co więcej, rządy PiS koniunkturę przespały - nie podjęły reform i rozdawały pieniądze mimo przestróg ekonomistów, że w chudych latach budżet tego nie udźwignie.



PiS nie chwali się, że też zadłużał Polskę ile wlezie, i to przy 6,5-procentowym wzroście gospodarczym! Nic o tym, jak na finanse publiczne wpłynęło obniżenie przez rząd PiS (choć poparła to Platforma) składki rentowej i podatku dochodowego. Owszem, Polacy dzięki temu wciąż kupowali, ale do budżetu nie wpłynęło blisko 40 mld zł!

PiS ubolewa, że głupiutki rząd Tuska nie skorzystał z ich antykryzysowych podpowiedzi. PiS zaś miał na wszystko jeden lek: rozdymać wydatki i zarazem obniżać wpływy podatkowe poprzez obniżenie VAT na żywność. Czyli - dalej zadłużać. Proponowanie na początku kryzysu zwiększania deficytu budżetowego, gdy inwestorzy w panice wyprzedawali złotego i nasze papiery, było ze strony PiS skrajną nieodpowiedzialnością.

Minister finansów Jacek Rostowski dwoił się i troił, by przekonać inwestorów, że Polska nie będzie ratować się kredytami. I dopiął swego, inwestorzy wrócili; za tę politykę ministra powszechnie chwalono w świecie. Gdyby posłuchał rad wujka PiS, bylibyśmy teraz drugą Grecją.

Polska całkiem nieźle poradziła sobie z kryzysem, ale ciążą jej jego skutki - popsute finanse publiczne. To dlatego Leszek Balcerowicz i wielu ekonomistów zachęcają rząd do reform: wydłużania wieku emerytalnego, ograniczania przywilejów emerytalnych, cięcia ulg podatkowych czy adresowania pomocy państwa tylko do najmniej zamożnych.

PiS przypomina, że "The Economist" krytykuje Polskę za brak reform, ale sam się pod tą krytyką nie podpisuje (kiedyś nie poparł nawet ustawy o emeryturach pomostowych). Ma własną receptę: "Pakiet Jarosława Kaczyńskiego: dla gospodarki, dla Polski, dla nas". To populistyczna bajka o tym, jak być pięknym i bogatym bez żadnych zmian i wyrzeczeń.

Wystarczy, że będziemy "patriotami gospodarczymi". Chodzi o trzymanie się złotego co najmniej przez 20 lat. - Bo choć kraje, które przyjęły euro, rozwijały się szybciej, to nie uniknęły kryzysu - wywodził prezes.

Co ma piernik do wiatraka? Ameryki nie uchronił przed tąpnięciem dolar; a polska waluta słabła w kryzysie nawet bardziej, niż powinna, bo inwestorzy woleli inwestować w dolara, euro czy franka. Dla prezesa sprawa jest prosta: złoty to suwerenność, euro - niewola.

Prezes chciałby jeszcze, by złoty był trzecią (po dolarze i euro) walutą rezerwową w Europie Środkowo-Wschodniej. Świetnie, tylko jak zmusić Czechów czy Węgrów, by kupowali naszą walutę?

Reszta recept PiS jest równie prosta: państwo nie powinno sprzedawać "strategicznych spółek" (PiS-owski minister Wojciech Jasiński w ogóle nie prywatyzował, choć giełda biła wówczas rekordy) oraz ma stworzyć silny system polskich banków poprzez odkupywanie ich od zagranicznych właścicieli. Ciekawe, skąd zadłużone państwo wytrzaśnie na te zakupy dziesiątki miliardów złotych?

Zresztą PiS zajęty Smoleńskiem zaspał, bo przecież rząd zaczął lansować "narodowe czempiony" (próba "odzyskania" przez PKO BP banku BZ WBK czy kupno Energi przez PGE).

Równie demagogicznie włącza się PiS w spór o OFE. Sprawa nie jest łatwa, głos zabrało już wielu ekspertów. A tu posłanka Beata Szydło mówi, że rząd "sięga" po nasze emerytury, zmniejszając składkę przekazywaną do OFE. PiS natomiast proponuje by ci, co chcą - a jest ich ponoć 75 proc. - odkładali na emerytury wyłącznie w ZUS. Zgodnie z poetyką PiS mogłabym powiedzieć, że rząd Tuska "sięga" po część naszej emerytury, za to PiS - po całość. Taka dyskusja tylko zamula problem.

Politycy PiS marzą, by dzięki podgrzewaniu emocji wokół Smoleńska i pogorszeniu się sytuacji gospodarczej wrócić do władzy. Tylko po co?




Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,9040064,Co_ma_PiS_do_gospodarki.html#ixzz1CmZInlTn


Sátoraljaújhely

Data: 2011-02-02 08:02:21
Autor: rAzor
Gdyby pos?ucha? rad wujka PiS, byliby?my teraz drug? Grecj?.

Gdyby pos?ucha? rad wujka PiS, byliby?my teraz drug? Grecj?.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona