- Słuchacie "Pokoju gościnnego" w Radiu Maryja, a my się zastanawiamy, jak to jest być bogaczem - mówi prowadzący. - Mamy już pierwszy telefon:
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Ja dzwonię z Niemiec. Chciałbym tego, no ojciec Rydzyk najlepiej wie jak to jest być bogatym.
Nie traktuję tej wypowiedzi jako złośliwej tylko jako "specyficzną". Wynika z niej, że najlepiej posiadać jak najwięcej, za wszelką cenę. Jakby tak wszyscy uważali, to kto pilnowałby porządku i własności. Wszyscy wszystko by sobie rozkradli i co by wtedy zostało. Co by było jakby nic nie było. Szkoła, telewizja, radio, budynki klasztorne stanowią jakąś tam wartość, ale to jest własność zakonu, a nie Ojca Dyrektora. Najzwyczajniej Ojciec Dyrektor nie chce być wszystkiego właścicielem i byłoby to zresztą wielce niewygodne. Podobnie jak z celibatem. Prawosławny pop ma własną rodzinę i poza sprawowaniem funkcji duszpasterskich, uprawia pole, pasie krowy, utrzymuje rodzinę, tak to przynajmniej z zewnątrz widać. Ksiądz katolicki nie ma aż tylu obowiązków i może się w całości poświęcić swojej działalności, bo nie jest obciążony rodziną i swoimi sprawami majątkowymi. Nie przestrzeganie na przykład celibatu to nie jest jakaś niwyobrażalna zbrodnia tylko "łagodne" przykładanie się do swoich obowiązków, podobnie jak nadmierne skłonności do gromadzenia dóbr.