Data: 2014-06-06 20:08:17 | |
Autor: abc | |
Gdzie Rzym, gdzie Krym | |
Na Węgrzech 4 czerwca kojarzy się jak najgorzej. Tego dnia w 1920 podpisano
Traktat Trianon (w wyniku I wojny światowej i rozpadu austro-węgierskiej monarchii), odbierający ponad 70% terytorium Królestwa Węgierskiego na rzecz sąsiednich państw. Najbardziej obłowiła sie Rumunia (zyskała więcej niż zostało samym Węgrom !), reszte rozdzielono między CzechoSłowacje a Królestwo SHS (późniejszą Jugosławie). Skrawki dawnych Węgier przypadły również Austrii i Polsce. W wyniku zmian granic ok. 1/3 etnicznych Węgrów (tzn. 3.5 mln) pozostała poza granicami swojego państwa - a w dodatku duża część tej grupy (ok.połowa) żyła w pasie 50 km od węgierskich granic (wyjątkiem byli Szeklerzy z Siedmiogrodu - przyp. MAW). II wojna światowa i upadek bloku wschodniego przyniosły nowy kształt granic w tej części Europy. Historyczna Ruś Podkarpacka (obecny obwód zakarpacki na Ukrainie) zmieniała przynależnośc państwową kilka razy - w XX w. należąc kolejno do : Austro - Węgier, Węgierskiej Republiki Rad, CzechoSłowacji, Królestwa Węgier, ZSRR, Ukrainy. Niejeden mieszkaniec regionu zdążył 5 razy w życiu zmienić obywatelstwo, choćby całe życie nie ruszał sie ze swojej mieściny czy wioski. (...) O zakarpackich Węgrów upomniał sie w końcu Budapeszt. Okazji dostarczyła kolejna ukraińska rewolucja, trwająca od 2013. Po przyłączeniu Krymu do Rosji w wyniku referendum (marzec 2014) i powstaniu ludowym w Donbasie (maj 2014) głos zabrał premier Węgier Viktor Orban (FIDESZ). Zażądał on (całkiem słusznie zresztą) autonomii i podwójnego onbywatelstwa dla zakarpackich Węgrów, aluzyjnie ostrzegając że w przeciwnym razie "Ukraina nigdy nie będzie stabilna". [Warto tu podkreślić, że Orban nie domagał sie aneksji biednego Zakarpacia do Węgier, a oprócz irredenty węgierskiej, w regionie istnieje też rusińska - przyp. MAW]. Wyważone postulaty Orbana wzbudziły histeryczną reakcje "postępowego" Zachodu, tak rzekomo przywiązanego do zasad demokracji i samo-określenia. Ukraina wykonała kilka teatralnych gestów typu wezwanie węgierskiego ambasadora do MSZ, Unia Europejska zażądała wyjaśnień - a do chóru oburzalskich niestety dołączyła również Polska. Premier Donald Tusk pozwolił sobie na pouczanie Viktora Orbana, że jego wypowiedź była "nie na czasie i nie na miejscu". (Ciekawe czy wg premiera banderowska symbolika na Majdanie jest "na czasie i na miejscu" - przyp. MAW). Czas pokaże, jak rozwinie się sytuacja na Zakarpaciu. Jedno można powiedzieć już dziś - możemy zazdrościć Węgrom premiera, który nie boi się dbać o interesy własnego narodu. Więcej http://www.konserwatyzm.pl/artykul/12216/michal-andrzej-wirtel-gdzie-rzym-gdzie-krym -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|