Data: 2011-10-24 07:38:17 | |
Autor: Przemysław W | |
Gdzie się podziało 35 mln zł za siedzibę SLD | |
- Niech Grzegorz Napieralski wyjaśni, jak i na kogo wydawał w kampanii pieniądze zarobione na sprzedaży siedziby partii - domagają się działacze Sojuszu z Warszawy
Forsowana przez Napieralskiego sprzedaż warszawskiej centrali SLD przy ulicy Rozbrat miała dać lewicy drugi oddech. Planowano, że po wyborach partia stanie się ''trzecią siłą'' w państwie z ekstra milionami na partyjnym koncie i siedzibą przeniesioną do prestiżowego biurowca w centrum, który oddawałby młodość i wigor lidera. Wedle szacunków partyjnych siedziba warta była 50-53 mln zł. Najpierw kamienicę miała kupić firma z amerykańskim kapitałem za 44 mln zł. W ostatniej chwili się wycofała. Pół roku później, tuż przed kampanią wyborczą, gdy SLD już bardzo się spieszyło, podpisano umowę z deweloperską spółką Radius Projekt. Za działkę i siedzibę (nieco ponad 3,7 tys. m kw.) zapłaciła ona 35 mln zł. Choć Sojusz sprzedał siedzibę, władze partii nadal tam urzędują. Doszło - jak mówią działacze - ''do zagęszczenia struktur partyjnych i księgowych''. Z 9,3 tys. m kw. zajmowanych przez partię jeszcze w latach świetności SLD zostało 11 pokoi. Wynajmuje je teraz od dewelopera, któremu sprzedał budynek. - Jak długo tu jeszcze zostaniemy? Cóż, osoby, które mogłyby podjąć decyzję, mają ważniejsze sprawy na głowie - mówi Kazimierz Karolczak, skarbnik Sojuszu. - Właścicielowi się nie spieszy, możemy zostać, jak długo chcemy - zapewnia. Ale na Rozbrat trwa niespieszne pakowanie i podział dóbr. Np. organizacja warszawska (miała lokale w siedzibie przy Rozbrat, znalazła sobie już inną) dostała 60 krzeseł z sali zjazdów. - Przypadły nam także stoliki - dodaje Jerzy Budzyn, wiceszef warszawskiego SLD i lider partii w Śródmieściu. - Żałuję półtorametrowego hutnika z mosiądzu. To element sentymentalny, dobrze by się komponował w naszej nowej siedzibie. Dostało go inne województwo - opowiada. Teren i partyjne doły generalnie podzielają argumenty Napieralskiego, że dalsze utrzymywanie siedziby nie miało ekonomicznego sensu. Jednak niektórzy mówią - zwłaszcza po złych wynikach wyborów (SLD miało 8,24 proc.) - że po sprzedaży matecznika nad partią zawisła klątwa Rozbratu. - Gdy pozbyliśmy się budynków, wszystko w partii zaczęło iść nie tak - słyszymy od jednego z działaczy. - Jakby padł jakiś symbol, bastion myśli. Budzyn ocenia bardziej trzeźwo: - My, ludzie lewicy, nie wierzymy w zjawiska nadprzyrodzone. To nie klątwa Rozbratu, ale nieporadny Napieralski doprowadził partię na skraj upadku. Pieniądze z transakcji miały znacząco zasilić kampanijne konta. Dużo obiecywali sobie odpowiedzialni za kampanię w Warszawie, gdzie była najdroższa. Ale usłyszeli, że nie mogą liczyć na wiele. - Dostaliśmy 40 tys. zł od centrali - informuje Sebastian Wierzbicki, szef partii w stolicy. Starczyło, żeby Ryszard Kalisz przejechał się przydzielonym przez centralę piętrowym autobusem. Partia przekazała stołecznym działaczom 25 kampanijnych koszulek oraz kilkadziesiąt kurtek i książki z programem partii. - Już wtedy ludzie zaczęli pytać: ''Co stało się z 35 mln zł za centralę?''. Odpowiadałem: ''Nie wiem''. Byliśmy odcięci od informacji - mówi Budzyn. Przed wyborami szef sztabu wyborczego SLD Stanisław Wziątek powiedział PAP, że pieniądze za Rozbrat ''w niewielkim stopniu'' pójdą na kampanię. A rzecznik partii i bliski współpracownik Napieralskiego Tomasz Kalita mówi, że na wybory wydano ''tylko trochę''. Dopiero pytany przez nas skarbnik partii precyzuje, że poszło 12 mln zł. - Dotąd milczeliśmy, bo w kampanii dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają - mówi ''Gazecie'' Budzyn. Co innego dziś. Warszawscy działacze, o których mówi się, że są mocno powiązani z Włodzimierzem Czarzastym, chcą rozliczać. W niedawnej uchwale potępili już ''dramatycznie niski poziom środków finansowych'', który centrala wydzieliła stolicy. Żądają, by do połowy grudnia sztab wyborczy Napieralskiego publicznie rozliczył się z wydatków, w tym ''wysokości nakładów na poszczególnych kandydatów''. - Poszukujemy pieniędzy ze sprzedaży Rozbrat - tłumaczy Budzyn. - I przestrzegam: nie spoczniemy. http://wyborcza.pl/wybory2011/1,115569,10521788,Gdzie_sie_podzialo_35_mln_zl_za_siedzibe_SLD.html Przemek -- "Fundusz Kościelny został ustanowiony w złych czasach PRL jako rekompensata za odebrane mienie. Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa." |
|
Data: 2011-10-24 18:31:18 | |
Autor: | |
Gdzie się podziało 35 mln zł za siedzibę SLD | |
On Mon, 24 Oct 2011 07:38:17 +0200, Przemysław W <brońmy RP przed
pisem@op.pl> wrote: - Niech Grzegorz Napieralski wyjaśni, jak i na kogo wydawał w kampanii pieniądze zarobione na sprzedaży siedziby partii - domagają się działacze Sojuszu z Warszawy [...] od zawsze mowilem, ze napieralski to cudak jednego sezonu. -- Wlacz swiatla, wylacz myslenie! Stan dróg poprawi sie sam ! http://www.drogizaufania.pl/ http://dadrl.pl/ |
|
Data: 2011-10-24 21:13:39 | |
Autor: raff | |
Gdzie się podziało 35 mln zł za siedzibę SLD | |
Ale sie pieknie gryzą, hehe.
R. |
|
Data: 2011-10-24 21:18:44 | |
Autor: u2 | |
Gdzie się podziało 35 mln zł za siedzibę SLD | |
W dniu 2011-10-24 21:13, raff pisze:
Ale sie pieknie gryzą, hehe. Jeszcze 18 melonow wisi PSL za poprzednie wybory. Smutne, ze to wszystko pieniadze podatnikow, a wykorzystuje je czerwona holota. |
|