Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Gehenna mniszki karmelitanki

Gehenna mniszki karmelitanki

Data: 2015-04-19 19:49:03
Autor: boukun
Gehenna mniszki karmelitanki
W klasztornej celi przy ul. Kopernika znaleziono brudny kloaczny dół, a w nim stworzenie tylko trochę przypominające człowieka - pisze Marta Paluch. Ta sprawa tak wstrząsnęła XIX-wiecznym Krakowem, że o mało nie przypłacili jej głową mieszkający tu zakonnicy. Przez wiele tygodni historia "mniszki z Krakowa" nie schodziła z łamów gazet w całej Europie. Nawet dziś to, co się przydarzyło Barbarze Ubryk, zakonnicy klasztoru Karmelitanek Bosych, mocno bulwersuje. Był rok 1838. Anna Ubryk (takie imię nosiła przed wstąpieniem do zakonu) była piękną i zdolną dziewczyną. Jako 19-latka poszła na pensję, a potem do nowicjatu sióstr wizytek w Warszawie. Nie miała wielkiego wyboru - jej rodzice nie żyli. Z początku wszystko szło dobrze. Jednak dziewczyna nie ukończyła nowicjatu. "Zapadła na umyśle"- jak opowiadała później jej siostra. Jednak leczyła się i po jakimś czasie przyszła do siebie. Wtedy postanowiła dostać się do klasztoru Karmelitanek Bosych w Krakowie. Obowiązywała tam surowa reguła, siostry nie miały kontaktu ze światem zewnętrznym. Mimo że rodzina odradzała dziewczynie ten krok, ta była uparta. W 1840 roku przybrała nowe imię - Barbara i stała się zakonnicą. Nikt wówczas nie mógł przypuszczać, że w klasztorze spotka ją straszliwy los... Historia anonimu Siedziba Sądu Krajowego w Krakowie, 20 lipca 1869 r. Na stół sędziego trafia anonim, w którym mowa o więzieniu w nieludzkich warunkach jednej z karmelitanek bosych. O dziwo, śledczy zajmują się sprawą z całą powagą, przy współpracy z biskupem Antonim Gałeckim, który dał zgodę na wejście do klauzurowego klasztoru. Specjalna komisja wchodzi do ostatniej celi, tuż obok ubikacji. Jest to małe pomieszczenie, z zamurowanym oknem, a w środku... "wyziew smrodliwy buchnął przez drzwi, gdyż w celi znajdowała się wygódka z otworem niezamkniętym, a uchodzącym do dołów kloacznych (...) Tuż przy drzwiach, na garści startego w proch barłogu (...) dostrzeżono istotę żywą - naga, brudna, głowa ostrzyżona krótko, ciało zaś istny szkielet, poobijany zapewne przez tłuczenie się po ścianie". Powiedziała do nich: "Dobrodzieju, będę posłuszną, tylko proszę o obiad"... Ważącą 34 kg Barbarę Ubryk przeniesiono z klasztoru do szpitala. Biskup zwymyślał zakonnice zwąc je "furiami". A śledczy zaczęli ustalać winnych tej sytuacji. Jak się okazało, Ubryk przebywała w odosobnionej celi przez ponad 20 lat! I wiedziało o tym całkiem sporo osób - oprócz sióstr, także spowiednicy, przełożeni klasztoru, pracujący w nim ogrodnik... Kobietę zbadali lekarze sądowi. Stwierdzili, że jest szalona. Nie potrafili natomiast orzec, czy jej stan był wynikiem trzymania jej jak zwierzęcia w klatce czy też obłąkanie nastąpiło wcześniej. Jak zeznał w sądzie ogrodnik, pierwsze oznaki rozstroju umysłowego zauważono u Barbary w 1842 r. - Śmiała się w kościele na głos, godzinami się spowiadała, a kiedyś zamknęła się w celi i nie chciała wyjść. Gdy ogrodnik wyważył drzwi, zastał ją śpiewającą i tańczącą po celi, całkiem nagą - mówi prof. Stanisław Salmonowicz, który opisał tę sprawę w "Pitavalu krakowskim". Jak orzekli biegli, mniszka cierpiała na ostrą nimfomanię, która w surowych warunkach klasztornych przerodziła się w obłęd. Jednocześnie ustalono, że siostry próbowały leczyć chorą. Wybitni lekarze stwierdzili u niej nieuleczalną chorobę umysłową i zalecili umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym. Na to jednak nie godziły się władze zakonu. Barbara mieszkała więc w celi, pozbawionej sprzętów (by ich nie zniszczyła) i okna (bo obnażała się w nim, więc je zamurowano). A siostry wstydziły się ją pokazywać komukolwiek, bo bały się kompromitacji. O sprawie wiedziało wiele osób, ale dopiero krakowski księgarz, który miał tę wiedzę z trzeciej ręki, zdecydował się interweniować. Napisał z kolegą anonim do sądu. Sąd uratował siostry Gdy losy Barbary zaczęły wychodzić na jaw, krakowianie się wściekli. 24 lipca 1869 r., po ukazaniu się w prasie artykułów o Ubryk, ruszyli na klasztory jezuitów i norbertanek, pobili mnichów, wybijali szyby. Karmelitanki cudem uniknęły linczu, ocalone przez wojsko, które działało dość ospale, bo władze nie były wówczas przychylne Kościołowi. Przełożone klasztoru zostały aresztowane, podobnie jak przeor karmelitów z Czernej, nadzorujący siostry. Jednak od aresztu do skazania długa droga. Najpierw prokurator oskarżył przełożone karmelitanek - Marię Wężykównę, Teresę Kozierkiewicz i Maurycję Josaph o to, że bezprawnie pozbawiły wolności Barbarę, co spowodowało u niej chorobę psychiczną. Sąd pierwszej i drugiej instancji zdecydował jednak, że... odstąpi od śledztwa. Argumentował, że lekarze nie udowodnili, iż obłąkanie było wynikiem działania sióstr. Ponadto sąd zauważył, że zakonnice zgłaszały problem obłąkanej przełożonym w Czernej, a nawet w Rzymie, a władze te nie zaleciły im żadnych innych działań. Sąd uznał, że zaniedbania sióstr, które bardziej troszczyły się o "dobre imię" klasztoru niż o los swojej towarzyszki, nie podpadają pod paragrafy... Barbara Ubryk zmarła w 1898 r. Dziś w miejscu, w którym ją więziono, nadal mieści się klasztor Sióstr Karmelitanek.

Czytaj więcej: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/690531,barbara-ubryk-gehenna-mniszki-karmelitanki,id,t.html

Także tu więcej

http://www.uwazamrze.pl/artykul/1029146/tajemnice-klasztornej-klauzury

boukun

Gehenna mniszki karmelitanki

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona