Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Globtrotuar.

Globtrotuar.

Data: 2014-11-14 06:43:51
Autor: stevep
Globtrotuar.
# Jeden poseł, 70 podróży, 300 tys. zł. Tadeusz Iwiński z SLD pobił  wyjazdowy rekord, ale czy jest się na co oburzać?

  Podróże Tadeusza Iwińskiego z SLD były najdroższe, kosztowały ponad 300  tys. zł. Ale czy należy się na to oburzac? • Fot. S. Kamiński / Agencja  Gazeta
  Był w Gujanie Francuskiej, Senegalu, Armenii, Kazachstanie czy Wietnamie.  Dla przeciętnego Polaka takie podróże to szczyt marzeń.. Dla prof.  Iwińskiego – to niemal codzienna praca. Jak się okazało z sejmowych  dokumentów, poseł SLD pobił w VII kadencji rekord liczby i kosztów  służbowych podróży. A do tego Katarzyna Kolenda-Zaleska zarzuciła mu  podobną do Hofmana i Kamińskiego bilokację – miał być w delegacji, a  głosował w Sejmie w Warszawie.

Do Paryża...
  Według rozmaitych wyliczeń, w VII kadencji Sejmu wyjazdy prof. Tadeusza  Iwińskiego mogły kosztować nawet 400 tysięcy złotych. Było ich około 70,  przy czym duża część w ramach polskiej delegacji do Rady Europy – jest jej  wiceprzewodniczącym. W styczniu 2012 roku wygłaszał na przykład  inauguracyjne przemówienie na dorocznej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego  Rady Europy. Wśród destynacji jego podróży były jeszcze m.in. Etiopia,  Mongolia, Rosja, Malta, Finlandia, Wielka Brytania, Włochy, Szwajcaria,  USA, Wietnam, Nigeria, Francja, Armenia, Maroko, Jordania, Palestyna,  Senegal czy Mołdawia i wiele innych.

  Złośliwi twierdzą, że prof. Iwiński urządził sobie z Sejmu biuro podróży,  ale przeglądając zagraniczne wyjazdy posła widać, że raczej... ciężko  pracuje. Większość jego wyjazdów odbywa się faktycznie w ramach Rady  Europy, ale nic dziwnego, skoro jest wiceprzewodniczącym polskiej  delegacji. Tym bardziej, że na polu tym profesor działa nie od roku, nie  od 4 lat, a od kilkunastu – w ZPRE jest osobą o najdłuższym stażu w ogóle  (nie tylko z Polski!) i działa w nim nieprzerwanie od 1992 roku.

.... I dookoła świata
  Jego liczne podróże np. do Afryki czy Azji również mają swoje umocowanie  w kompetencjach. Poseł SLD kierował bowiem wyprawami naukowymi na tym  terytorium, a jeszcze w latach '80 był członkiem komitetu PAN zajmującego  się problemami Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej. Zresztą swoją profesurę  Iwiński uzyskał właśnie z dziedziny stosunków międzynarodowych.

  Obecnie jest także wiceprzewodniczącym Polskiej Rady Azji i Pacyfiku oraz  stoi na czele polskiej sekcji AWEPA - Stowarzyszenia Parlamentarzystów  Europejskich na rzecz Afryki, organizacji pomagającej m.in. rozwijać  polski biznes na tym kontynencie. Nic więc dziwnego, że to Iwiński jeździ  do Wietnamu czy Senegalu. Tym bardziej, że profesor włada... kilkunastoma  językami. Trudno wyobrazić sobie lepszą osobę do reprezentowania polskiego  parlamentu za granicą, szczególnie w egzotycznych krajach.

Nie ilość, a jakość
  Podróże posła SLD nie powinny dziwić tym bardziej, że jest on  wiceprzewodniczącym komisji spraw zagranicznych, w której również zasiada  od wielu lat. Zapewne i tak znajdą się mimo to krytycy, według których  Tadeusz Iwiński po prostu jeździł za dużo. Jak jednak mówi nam kolega  Iwińskiego z komisji i inny jej wiceprzewodniczący Witold Waszczykowski z  PiS, nie należy myśleć o tym w kategoriach ilościowych.

  – Nie wydaje mi się, by to była duża liczba wyjazdów, tylko normalna.  Akurat ZPRE odbywa regularne spotkania. Tak samo do nas przyjeżdżają  ciągle delegacje z całego świata. Przyjmujemy parlamentarzystów,  polityków, dziennikarzy zagranicznych, stypendystów piszących doktoraty –  wymienia Waszczykowski. Jak podkreśla, na całym świecie „wyjazdy  parlamentarzystów są uzupełnieniem dyplomacji danego kraju”.

  – Czasem regularna dyplomacja nie może dotrzeć do niektórych środowisk  politycznych w danym kraju, więc odpowiednie kontakty nawiązuje się  poprzez rozmowy parlamentarzystów – dodaje poseł PiS.

  Waszczykowski przypomina do tego, że wiele z tych zagranicznych wizyt ma  uzasadnienie gospodarcze.

Witold Waszczykowski, PiS

Polska ciągle poszukuje alternatywnych rynków, szczególnie po nałożeniu  przez Rosję embargo. Czasem ktoś wydziwia, że pojechaliśmy do Wietnamu, a  to przecież poważny partner gospodarczy, który mógłby pomóc zbalansować  nasze relacje gospodarcze z Chinami, w tej chwili bardzo nierównoważne.  Podobnie jest z Tajwanem czy Tajlandią. Takie rzeczy wymagają pracy,  zaangażowania, kraje te posiadają kultury personalnego kontaktu, który  trzeba podtrzymywać. Nie wystarczy wysłać maila.
Nasz rozmówca na temat konkretnych podróży posła Iwińskiego nie chce się  wypowiadać, bo po prostu ich nie zna. – Może można było sobie darować  jeden albo drugi wyjazd. Ale z drugiej strony, kto ma być przedstawicielem  Sejmu za granicą, jak nie ludzie z komisji spraw zagranicznych i znający  języki? – wskazuje polityk PiS.

Zwracają koszty, ale co z bilokacją?
  Sam Iwiński w rozmowie z naTemat wyjaśnia też, że w wielu przypadkach  tych podróży zapraszający zwraca ich koszty w całości lub częściowo. – Tak  było z misją przedwyborczą w Turcji, gdzie wyjazd finansowała Rada Europy  czy w Johannesburgu, gdzie za bilet zwróciła AWEPA – tłumaczy poseł SLD.  Podobnie stało się w przypadku słynnej już podróży do Gujany Francuskiej,  którą finansowała Europejska Agencja Kosmiczna – polski sejm pokrywał  tylko koszty podróży do Paryża.

Fragment listy poselskich podróży dotyczący wizyty w Gujanie Francuskiej.
  Trudno więc w takiej sytuacji uznać liczbę podróży za zarzut. Wątpliwości  budzi jednak fakt, że 21-28 czerwca Tadeusz Iwiński miał być w delegacji,  a tymczasem już 25 i 26 czerwca głosował w Sejmie. Jak to wytłumaczyć?

  Profesor w rozmowie z naTemat wyjaśnia, że nigdy nie wyjechał na cały  okres delegacji – i tak było również w tym przypadku. – Jadę, zabieram  głos, biorę udział w komisji i wyjeżdżam, w środę lub czwartek. Można  łatwo sprawdzić w kancelarii jak rozpisany jest mój wyjazd na tę delegację  – podkreśla poseł SLD. Jego pracę można dodatkowo prześledzić w inny  sposób – przeglądając posiedzenia ZPRE, gdzie widać, że na każdym  wyjeździe w ramach Rady Europy Iwiński przemawiał – czy to na inauguracji,  czy na komisji. Ponieważ poseł SLD jest w ZPRE osobą o największym stażu  np. otwiera obrady Zgromadzenia w styczniu.

  Poseł dodaje przy tym, że sesje ZPRE trwają od poniedziałku do piątku, a  on nigdy nie zostaje na cały czas ich trwania. – Nie ma sensu przebywać  tam przez wszystkie dni, skoro nie ma nic do pracy, więc wracam na  głosowania w Sejmie – dodaje. – Czasem, jeśli muszę być tam w piątek, to  lecę o świcie i wracam wieczorem. Tak będzie w najbliższy piątek, wylatuję  o 6 rano i wracam po 22.00 – wyjaśnia. Rozlicza się oczywiście tylko z  tych dni, kiedy faktycznie przebywał na wyjeździe. Samochodu do służbowych  podróży nie używał od 15 lat. #
Ze strony:
http://tnij.org/bihalvw

--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Data: 2014-11-14 07:23:18
Autor: MarkWoydak
Globtrotuar.

Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości news:op.xpavjdvc50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl...
# Jeden poseł, 70 podróży, 300 tys. zł. Tadeusz Iwiński z SLD pobił
wyjazdowy rekord, ale czy jest się na co oburzać?
--

Hofman niewinny! Hofman niewiny! "Mój ci on! Mój ci on!" głosem wielkim zawołał prezes PiS.

MW

Globtrotuar.

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona