Data: 2009-09-12 16:48:56 | |
Autor: Tomasz Radko | |
Głupota dziennikarzy nie przestaje mnie zadziwiać | |
=========== which says a team needs at least two big-timers to even dream about winning a title. You know: Michael/Scottie, Tim/Tony, KG/Pierce/Ray, etc. While the Lakers were certainly blessed with Pau Gasol and quality players who did what they do well, the achievement gap between the best and second-best on that team was wider than Eddy Curry. The Lakers orbited around the otherworldly skills of Kobe, who helped elevate his supporting cast when it mattered most. ============ "Wider than Eddy Curry"? Przewaga Gasola nad Bryantem jest stosunkowo niewielka. Pewnie, bierze się to z niskiego USG% Gasola, ale z drugiej strony gdyby Bryant zaczął rzucać mniej, a Gasol więcej, to efektywność pierwszego by wzrosła, a drugiego zmalała. Lakers przypominają mi Rakiety Drexlera i Olajuwona czy Spurs Parkera i Duncana. Wszystkie te zespoły były przewodzone przez duet świetnych graczy, a gryzipiórki postrzegały je jako wcielenie modelu Robinsona i Piętaszka. Ech, jak niewiele trzeba, żeby zarabiać na życie klawiaturą. W większości przypadków wystarczy być. pzdr TRad |
|