Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Góry na weekend - 10 lat minęło...

Góry na weekend - 10 lat minęło...

Data: 2013-06-16 11:24:36
Autor: matb
Góry na weekend - 10 lat minęło...
Hej! Ktoś jeszcze pamięta takie historyjki sprzed dekady? Gdzieś w domowych archiwach przypadkiem wygrzebałem:

"Kłodzkie źródła zdrowej wody"
Góry Stołowe, 06.06.2004

Uczestnicy: Czarny Kruk, TFox, matb, Ziemo, Zdyboo
 Zbiórka na Dworcu - jak to na dworcu. Zakupiliśmy bilety (czemu Czarny wybrał najdłuższa kolejkę do kasy???), zapakowaliśmy się do pociągu i pojechali. W Kłodzku przesiadka - Pan Konduktor oddał nam do dyspozycji pół wagonu (no, prawie - jeden taki duży przegub w wagonie) i było fajnie. Tylko jakby się chłodniej robiło. Zdyboo wypatrywał jakichś apokaliptycznych wizji ulewy, burzy, huraganu, gradobicia i potopu w jednym. Straszył nas każdym dojrzanym obłoczkiem na niebie, a jak jakiś ptak nasikał na szybę to obwieścił oberwanie chmury. Niemniej nic nadzwyczajnego się nie działo, i spokojnie dojechaliśmy do Kudowy.
Już przy stacji część wycieczki poczuła konieczność odwiedzenia sklepu. Szybko jednak zrobili sprawunki i mogliśmy się udać do Parku Zdrojowego i Pijalni Wód na degustację lokalnych szczawów. Tu kobieta na stoisku z pamiątkami się awanturowała, że do Pijalni nie wolno wprowadzać rowerów (był tylko zakaz wprowadzania psów), ale szkoda było czasu, żeby wyjaśniać tę kwestię z policją czy strażą miejską. Więc tylko łyknęliśmy co nieco, zatankowali wody w bidony i wreszcie rozpoczęli wycieczkę wjeżdżając na międzynarodową trasę rowerową Ściany (chyba, ale czemu nie znakowana była??).
Po chwili jednak opuściliśmy asfaltową dróżkę i czerwonym szlakiem rozpoczęliśmy  pierwsze solidne podjazdy. No i zjazdy, na których bezpieczniej było sprowadzać rower. Na tym odcinku okazało się też, że Zdyboo ma popsuty rower (nie po raz pierwszy na GnL). Zdiagnozowana awaria łańcucha nie do końca była trafna, gdyż jego remont nie zlikwidował problemu. A zajęło to tak pół godziny lekko licząc.. Cóż - Zdyboo został bez małej zębatki i zdesperowany chciał wracać do Kudowy, ale z Przełęczy Lewińskliej (dokąd zdążyliśmy już dojechać) bliżej było już do Lewina. Koniec końców dał się namówić na wycieczkę aż do Dusznik, ale i tak zabrał się z nami aż do Kłodzka. Było nie było - jak się nie da podjechać na średniej tarczy, znak, że należy rower wprowadzać.
Pojechaliśmy szlakiem niebieskim przez Lewin a potem zielonym przez Lasek Miejski i Jerzykowice, by w końcu wjechać na szlak żółty. Był fajny podjazd i nieco błotka. Potem znów niebieski szlak, który miał nas zawieść na Gomolę, gdzie czekały ruiny zamku Homole. Po drodze zaszły jednak nieprzewidziane wypadki. Bo szlak przez kilkadziesiąt metrów wiódł drogą krajową 8 w dół, w kierunku Kudowy. I jakoś tak co niektórzy (TFox zwłaszcza) puścili hamulce i pognali przed siebie miast skręcić w "nasz?" drogę. Po jakimś czasie się dopiero zorientował, że jedzie w innym peletonie (mu się szosowcy na koło zabrali) i z małą pomocą Ziemo wrócił na właściwy szlak. Określenie "właściwy szlak" nie do końca jest prawdziwe. Głównie dlatego, że  Gomola okazała się nader stromym wzniesieniem, które trzeba było trawersować  z rowerem na grzbiecie. A na domiar złego buty się w błocie ślizgały i nawet bez roweru ciężko by się podchodziło. Ale daliśmy radę, bo co tam dla nas taka górka. Zaś na górce była ATRAKCJA - ruiny zamku Homale. Choć "ruiny" to określenie nieco na wyrost. To raczej była kupka pozlepianych kamieni. Coś w sam raz dla Piopisa! Nie wiem czemu, nie wszystkim się podobało.
Mimo gniewu uczestników, gotowych w ramach rewanżu za te podejście do owej fantastycznej atrakcji ukamieniować mnie tymi kamieniami na miejscu uszedłem z życiem i po zjazdo-zejściu i niedługim odcinku czerwonego szlaku dojechaliśmy do Dusznik Zdroju.
W okamgnieniu zwiedziliśmy Rynek. Nieco dłużej zabawiliśmy przed zabytkową Papiernią, gdzie  zrobiliśmy kilka ujęć i udaliśmy się do Parku Zdrojowego znanego z Chopina głównie. Tam nastąpił kilkunastominutowy popas połączony z degustacją lokalnych wód mineralnych, serwowanych na zimno oraz na ciepło. Wedle koneserów prym wiódł "Jan Kazimierz" (szczawa wodorowęglanowo- wapniowo-sodowa, siarczkowa) o włos wyprzedzając "Pieniawę Chopina" (szczawa wodorwęglanowo-wapnio-sodowa, żelazista). Wód ze Źródeł "Agata", "Jacek" i B-4 nawet nie szukaliśmy. Za to dworku Chopina nie sposób było nie zauważyć.  Po popasie odnaleźliśmy żółty szlak, który prowadził do schroniska pod Muflonem (delikatne podejście). Stamtąd rozpościerała się piękna panorama Dusznik, którą obserwować można było z wygodnego siedziska. Brakowało tylko instalacji do ciągnięcia piwa, ale łatwo można by taką zamontować. Myśmy jednak piwa nawet nie mieli więc pojechaliśmy dalej żółtym szlakiem, który łączył się tu ze szlakiem rowerowym. Fajna, asfaltowa, równa droga - taka "czeska" - która jednak po chwili schodziła w dół, nasz szlak zaś wiódł do lasu. Niestety, jak tylko czoło wycieczki wywąchało asfaltowy zjazd, to zatrzymali się dopiero na dole - z powrotem w Dusznikach. Ghrrrr! Na me wołania nikt nie zważał i trzeba było wracać: 100 m w górę na odcinku niecałego kilometra. Niektórzy znowu wprowadzali.
Wjechaliśmy w las, żółty szlak gdzieś zniknął, ale mu bezproblemowo przejechaliśmy Szczytną i rozpoczęliśmy zdobywanie Szczytnika, na szczycie którego miał być zamek (a może pałac?). Podejście było jeszcze bardziej strome, niż to na Gomolę - momentami dochodziło do 70% (tak na oko). Szczęściem tym razem zamek okazał się zamkiem a nie kupką kamieni, ale i tak jakoś mało kto miał ochotę go oglądać. Przy okazji - na około był objazd, po którym się wygodnie wjechać dało. Ze Szczytnika do Polanicy był już tylko przysłowiowy rzut beretem (zna ktoś jakieś przysłowie o rzucaniu beretem?). Nawierzchnia - czyli tak zwane "telewizory" - jednoznacznie wskazywała, że znaleźliśmy się w innych górach. Był fajny, szybki, lekko techniczny (i lekko błotny) zjazd, na którym ktoś ponoć zaliczył glebę. Znaczy Czarny Kruk zaliczył i Zdyboo zaliczył i nie wiem kto jeszcze - ja powodów do glebienia tam nie znalazłem. A w Polanicy tradycyjne kosztowanie wody zdrojowej, po czym  udaliśmy się na większe co nieco na deptaku. Niestety wybór miejsca stołowania poniewczasie okazał się fatalny. Zamówione pizze były co prawda niczego sobie, ale obsługa, delikatnie rzecz mówiąc, ślamazarna. Czekaliśmy ze 45 minut najmniej, a nalanie dwóch piw zajmowało pani tak z 10 minut. Cóż - nie tylko McDonalds to restauracja inna niż wszystkie. Plany dojechania do Długopola już dawno zostały zażegnane (mniej więcej w chwili, gdy okazało się, że Zdyboo ma popsuty rower) więc skierowaliśmy się przez Wielisław do Kłodzka.
Realnym było zdążyć na wcześniejszy pociąg, więc prędkość nie schodziła poniżej 30 km/h. Może i z tego powodu TFox z Czarnym Krukiem wyjechali do przodu zbytnio i nieświadomie przegapili miejsce, gdzie nasza trasa opuszczała asfalt. Wjechaliśmy więc gdzieś w Kłodzku i zaczęły się poszukiwania drogi na dworzec Kłodzko Główne. Nie wiedzieć jednak czemu trafiliśmy na Kłodzko Miasto, gdzie "naszego" pociągu nie było (i w ogóle być nie miało). A żeby zdążyć na Główny jakoś czasu było mało. Został więc czas na zwiedzania miasta. Mam jednak wrażenie, że większość osób była mało zainteresowana zwiedzaniem. Więc udaliśmy się na dworzec, ale idea Kłodzka Głównego tak się spodobała niektórym, że tam pojechała. A ja i Zdyboo normalnie - na Kłodzko Miasto. Spotkaliśmy się więc ponownie już w pociągu (myśmy ze Zdybem mieli lepsze miejsca).
 TRASA: Kudowa Zdrój - Lewin Kłodzki - Homole - Duszniki Zdrój - Szczytnik - Polanica Zdrój - Stary Wielisław - Kłodzko

Kilka statystyk:

Czas wycieczki: 7 h 05 min
Efektywny czas jazdy: 3h 50 min
Dystans: ok 55 km
Suma podjazdów: 1090 m  --
pozdrawiam
matb

Data: 2013-06-18 23:37:36
Autor: Marcin \"Kenickie\" Mydlak
Góry na weekend - 10 lat minęło...
W dniu 2013-06-16 20:24, matb pisze:
Hej!

Ktoś jeszcze pamięta takie historyjki sprzed dekady? Gdzieś w domowych archiwach przypadkiem wygrzebałem:


Jakoś nie dane mi było z Wami pojechać gdziekolwiek. Jedyny wypad z muShellką jaki pamiętam, to 2003 rok, bodaj pierwszy dzień świąt BN i wycieczka do Wojnowic w całkiem niemałej grupie.

P.s. KUŹWA! Jak to było dobrze, gdy człowiek był (nie)piękny, młody i w szkolnej ławce. Tyle czasu na pielęgnację cyklozy było. :/

P.s.2 - czy muShellka żyje? Odkąd skrzynka na box43 mi zdechła, straciłem kontakt.

--
Marcin "Kenickie" Mydlak
Wrocław, GG:291246, Skype:kenickie_pl
"Z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na święty spokój."

Data: 2013-06-29 22:20:25
Autor: Mike
Góry na weekend - 10 lat minęło...
P.s.2 - czy muShellka żyje? Odkąd skrzynka na box43 mi zdechła,
straciłem kontakt.

No chyba cała lista mailingowa padła. Do Asika pisałem z raz czy dwa o to ale mnie olał :P

Zawsze można stworzyć nową listę mailingową na jakimś darmowym serwerze, tylko ma ktoś bazę adresów email. No chyba że wyżej wywołany i przywołany nasz muszelkowy informatyk się odezwie ;)


--
pozdrawiam
Mike
[WRO][MTB Votum Team Wrocław]
[GG:1303401] mikemtb małpa o2 pl
http://mikemtb.org

Data: 2013-06-30 23:59:31
Autor: Dominik Mirowski
Góry na weekend - 10 lat minęło...
W dniu sobota, 29 czerwca 2013 22:20:25 UTC+2 użytkownik Mike napisał:
> P.s.2 - czy muShellka żyje? Odkąd skrzynka na box43 mi zdechła,
> straciłem kontakt.
No chyba cała lista mailingowa padła. Do Asika pisałem z raz czy dwa o to ale mnie olał :P

Można by postawić listę na Google Grupy, lub jakieś subforum na forum Artemisu, lub którymś rowerowym...

--
Dominik

Data: 2013-07-01 21:33:17
Autor: Mike
Góry na weekend - 10 lat minęło...
Można by postawić listę na Google Grupy, lub jakieś subforum na forum Artemisu, lub którymś rowerowym...

Może na google, pewniejsze że będzie to działało aż do najbliższej wojny nuklearnej ;) Może jako drugi informatyk mushellkowy ogarnij temat, bo ja w grupy na google się nigdy nie bawiłem ;)
A ja odnalazłem zbiór kontaktów z listy mailingowej, więc pododaję ludzi. Mnie możesz dodać pod adresem michal.antosz (na) google kom


--
pozdrawiam
Mike
[WRO][MTB Votum Team Wrocław]
[GG:1303401] mikemtb małpa o2 pl
http://mikemtb.org

Data: 2013-06-19 07:44:35
Autor: Waldek Brygier
Góry na weekend - 10 lat minęło...
matb wrote:
W Kłodzku przesiadka
spokojnie dojechaliśmy do Kudowy.

Piękne czasy, gdy do Kudowy jeździły pociągi...
Jest duża szansa, że jeszcze powrócą, bo do Polanicy-Zdroju już jeżdżą...
A opis przedni :-)


--
pozdrawiam
Waldemar Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
GSM +48 697 913 148

Data: 2013-07-01 00:03:58
Autor: Dominik Mirowski
Góry na weekend - 10 lat minęło...
W dniu środa, 19 czerwca 2013 07:44:35 UTC+2 użytkownik Waldek Brygier napisał:

Piękne czasy, gdy do Kudowy jeździły pociągi...
Jest duża szansa, że jeszcze powrócą, bo do Polanicy-Zdroju już jeżdżą...
A opis przedni :-)

Według informacji z budowy to do grudnia chcą skończyć, gdzieś we wrześniu powinny być już nawet tory ;).

--
Dominik

Data: 2013-06-19 10:27:36
Autor: karbar
Góry na weekend - 10 lat minęło...
W dniu 2013-06-16 20:24, matb pisze:
Hej!

Ktoś jeszcze pamięta takie historyjki sprzed dekady? Gdzieś w domowych archiwach przypadkiem wygrzebałem:


Panie starszy mapowy. Gdzie teraz jedziemy?

pozdrawiam
karbar

Data: 2013-06-19 10:41:46
Autor: Nuel
Góry na weekend - 10 lat minęło...
W dniu 2013-06-19 10:27, karbar pisze:
W dniu 2013-06-16 20:24, matb pisze:
Hej!

Ktoś jeszcze pamięta takie historyjki sprzed dekady? Gdzieś w domowych
archiwach przypadkiem wygrzebałem:


Panie starszy mapowy. Gdzie teraz jedziemy?

W razie co, można się dopiąc do wycieczki?:)

K.

Data: 2013-06-19 11:03:10
Autor: karbar
Góry na weekend - 10 lat minęło...
W dniu 2013-06-19 10:41, Nuel pisze:
W dniu 2013-06-19 10:27, karbar pisze:
Panie starszy mapowy. Gdzie teraz jedziemy?

W razie co, można się dopiąc do wycieczki?:)

Lol...matb, i co teraz? ;P

pozdrawiam
karbar

Data: 2013-07-12 07:56:00
Autor: ziemo
Góry na weekend - 10 lat minęło...
W dniu 2013-06-16 20:24, matb pisze:
Hej!

Ktoś jeszcze pamięta takie historyjki sprzed dekady? Gdzieś w domowych archiwach przypadkiem wygrzebałem:

"Kłodzkie źródła zdrowej wody"
Góry Stołowe, 06.06.2004

Uczestnicy: Czarny Kruk, TFox, matb, Ziemo, Zdyboo

Dobre, byłem a nic nic nie pamiętam ;)

--
Ziemo

Góry na weekend - 10 lat minęło...

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona