Data: 2012-05-27 12:46:58 | |
Autor: u2 | |
Gra generalem | |
... patyk wydal ze 200 kolesiow, teraz czas na patyka :)
http://janpinski.nowyekran.pl/post/62385,gra-generalem Przypadkowa śmierć gen. Marka Papały z rąk złodzieja samochodów jest równie prawdopodobna, co popełnienie samobójstwa strzałem z łuku „Zwrot w śledztwie ws. śmierci generała Marka Papały: były szef policji zginął przypadkiem” – doniosło 25 kwietnia radio RMF FM, powołując się na nieoficjalne informacje ze śledztwa, potwierdzone (sic!) przez łódzką prokuraturę. Według nowej wersji śledczych zabójcą Papały jest dotychczasowy świadek koronny Igor M. (wcześniej Ł. Zmienił nazwisko) ps. „Patyk”, którego zeznania stały się podstawą oskarżenia innych gangsterów (związanych z mafią pruszkowską Andrzeja Z. ps. "Słowik" i Ryszarda Boguckiego), o współudział w tej zbrodni. Kompromitujące w tej sprawie jest to, że Andrzeja Z. i Ryszarda Boguckiego oskarża prokuratura warszawska, „przełomu” śledztwie dokonała zaś prokuratura łódzka. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że ów „przełom” został ogłoszony tuż przed wydaniem wyroku w tej sprawie na Andrzeja Z. i Ryszarda Boguckiego. Wobec informacji prasowych sąd ogłosił zamiast wyroku bezterminowe odroczenie sprawy i nakazał prokuraturom „uzgodnienie” wspólnej wersji. Mamy więc do czynienia ze słynnym "pożarem w burdelu", o którego sfilmowaniu marzył Alfred Hitchcock, Śledztwo pod specjalnym nadzorem Tuż po zabójstwie gen. Marka Papały (miało miejsce 25 czerwca 1998 r.) politycy i szefowie policji ogłosili znalezienie zabójcy „sprawą honoru” polskiej policji. Okazało się jednak, że honor, honorem, a fakt, że bohaterami (świadkami, podejrzanymi) były osoby z pierwszych stron gazet, uczynił tą obietnicę pustą. Ogłoszenie, że zabójstwo generała było skutkiem przypadkowego napadu rabunkowego obraża inteligencje nie tylko śledczych, którzy badali, tą sprawę przez 14 lat, ale także dziennikarzy i opinii publicznej. „Wszystko wskazuje na to, że ostatnie rewelacje prokuratury w Łodzi stoją w sprzeczności z materiałem dowodowym zebranym w niniejszej sprawie” - ocenił prokurator Jerzy Mierzejewski, który zajmował się sprawą zabójstwa od 1998 r. Z informacji podawanych w mediach wynika, że przełom w śledztwie spowodowały zeznania jednego z uczestników napadu na auto generała, który wskazał swoich wspólników winnych zabójstwa. Miał to zrobić 14 miesięcy temu. Pytanie, dlaczego prokuratura łódzka nie poinformowała o tych zeznaniach kolegów z Warszawy, pozwalając im nadal oskarżać przed sądem inne osoby? Koronnym dowodem na to, że zbrodni dokonał „Patyk” ma być zidentyfikowanie jego odciska palca na samochodzie generała (w swoich zeznaniach podawał, że był tylko przypadkowym świadkiem zbrodni, w czasie, gdy chciał ukraść inne auto). Problemy zaczynają się przy analizie motywów. Papała jeździł kilkuletnim Daewoo Espero, które trudno nazwać luksusowym autem. Auto to nie zaliczało się wówczas do najczęściej kradzionych. „Patyk” i jego grupa specjalizowała się natomiast w kradzieżach luksusowych aut (bmw, mercedesów, volvo itp.). Co więcej, był podporządkowany (płacił haracz) mafii pruszkowskiej. Załóżmy jednak, że był to nierozgarnięty gangster i przypadkowo zabił byłego szefa policji. Co by się wówczas stało? Jak przytomnie zauważył Jerzy Jachowicz, znany dziennikarz śledczy gangsterzy błyskawicznie odszukaliby winowajcę i wydaliby go policji (zapewne z odręcznie napisanym przyznaniem się do winy). „Ponieważ ludzie z „Miasta” wiedzą o tym, że teraz, po zabójstwie tak wysokiego funkcjonariusza policji, śledczy będą „czesali” dokładnie nie tylko całą dzielnicę, ale całą Warszawę, całą Polskę. Będą penetrowali i dobierali się do skóry całemu światu przestępczemu w Polsce, poszukując zabójcy, a przy tej okazji wpadną na tropy wielu nierozwiązanych dotąd spraw i zakłócą podziemne interesy” – tłumaczy Jachowicz. Szansa, że były szef policji jeżdżący używanym autem z tzw. średniej półki ginie przypadkowo w napadzie rabunkowym (od strzału w głowę) jest równie prawdopodobna, co samobójstwo dokonane przy pomocy strzału z łuku. Zadyma medialna Jak mawiał znany warszawski ksiądz Bronisław Bozowski "nie ma przypadków, są tylko znaki". Przyjrzyjmy się więc znakom. W ślad za RMF wersję o przypadkowej zbrodni zaczęła lansować „Gazeta Wyborcza”. Jej dziennikarze, jako pierwsi zaczęli głośno mówić o kompromitacji śledczych, którzy oskarżali gangsterów i nie wpadli na przypadkowy trop zbrodni. Co więcej, zaczęli sugerować, że będzie konieczne wypłacenie odszkodowania niesłusznie pomówionemu i oskarżonemu przez prokuraturę Edwardowi Mazurowi. Ten biznesmen mający obywatelstwo polskie i amerykańskie został, bowiem oskarżony o zlecenie zabójstwa generała Papały. Przypomnijmy. W 2006 r. na mocy listu gończego Mazur został aresztowany w USA, ale proces ekstradycyjny zakończył się porażką polskiej prokuratury. Amerykański sędzia uznał, że zeznania gangstera Artura Zirajewskiego, to za mało, aby wydać amerykańskiego oficera. Zirajewski zmarł przedawkowując leki 3 stycznia 2010 r. w polskim więzieniu. Co ciekawe Mazur był w rękach polskich organów ścigania. 27 lutego 2002 r. został zatrzymany właśnie na podstawie zeznań Zirajewskiego. Złożył zażalenie, jednocześnie o fakcie swojego zatrzymania poinformował byłego pułkownika Służby Bezpieczeństwa Hipolita Starszaka, prawą rękę Jerzego Urbana w jego wydawnictwie. Rządziło wówczas SLD. Mazur został zwolniony praktycznie natychmiast, bez przesłuchania. Prosto z aresztu pojechał na przyjęcie do restauracji "Belvedere" w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Wśród gospodarzy była śmietanka polityków ówczesnego rządu (SLD-PSL) i ludzi tajnych służb, byłych i obecnych. Kilkanaście godzin później wyjechał z kraju. W 2006 r. „Rzeczpospolita” ujawniła, że Mazur był tajnym współpracownikiem cywilnego kontrwywiadu, używającym pseudonimów "Szczęśliwy" oraz "Glad". Jego oficerem prowadzącym był szef zarządu śledczego Urzędu Ochrony Państwa płk Ryszard Bieszyński (nawiasem mówiąc zeznający na korzyść Mazura). Pajęczna bez motywu Powyższe powiązania personalno towarzyskie, to ws. zabójstwa Papały przysłowiowy „wierzchołek góry”. Próba zrozumienia wszystkich zależności personalno-towarzyskich wymaga ogromnej pamięci do nazwisk i faktów związanych z polską polityką. Dość powiedzieć, że w tej sprawie był przesłuchiwany dyżurny kagiebista polskich afer Władimir Ałganow, który odmówił składania zeznań, zasłaniając się grożącą mu odpowiedzialnością karną. 39-letni Marek Papała nie był bynajmniej pogromcą zorganizowanej przestępczości. Karierę rozpoczął w latach 80. w Milicji Obywatelskiej. Do połowy lat 90. Zajmował się ruchem drogowym. Dopiero rządy koalicji SLD-PSL wyniosły go na najwyższe policyjne stanowiska. Na żadnym z nich nie zasłyną determinacją w walce ze zorganizowaną przestępczością. Stanowisko szefa policji stracił w styczniu 1998 r. po zwycięstwie Akcji Wyborczej Solidarność. Po dymisji miał objąć stanowisko oficera łącznikowego w USA. Właśnie brak wiarygodnego i przekonywującego motywu zabójstwa Papały był do tej pory największą bolączką śledczych. W tej sprawie musiało, bowiem pójść o naprawdę duże interesy. Świadkowie zeznający ws. Papały wskazują na ogromne (przekraczające milion złotych) prywatne długi, które generał miał mieć wobec osób prywatnych (w tym Mazura). Długi, których spłata z policyjnej pensji była praktycznie nierealna. Ten wątek, mimo, że pojawiający się w zeznaniach kilku świadków nie był badany. Jeżeli prawdziwe są zeznania świadków, to należy zadać pytanie: po co ktoś pożyczał tak ogromne pieniądze policjantowi, który nie miał realnych szans ich oddać? W trakcie kilkunastu lat pracy, jako dziennikarz śledczy usłyszałem parę hipotez. Jedna z nich, moim zdaniem najbardziej wiarygodna, mówi o tym, że Papała nie miał świadomości, iż był korumpowany i spokojnie korzystał z „pomocy” przyjaciół. Gdy ci uznali, że stopień uwikłania generała jest wystarczający zaproponowali mu uczestnictwo w interesach, których ten – wciąż uważający się za uczciwego policjanta – nie mógł zaakceptować. Dlatego – według tej hipotezy - likwidacja generała była sprawą pilną. Bano się, że po wyjeździe za granicę ujawni sprawę. Dwie ciężarówki ze żwirem Last but not least zeznania gangsterów mówiących o szukania „cyngla na wysokiego psa” nie są jedynym dowodem na to, że zbrodnia na generale została zaplanowana. W aktach sprawy warszawskiej są zeznania jednego z byłych ministrów rządu SLD-PSL wskazujące, że przed zabójstwem Papały płk L, jeden z byłych wysokiej rangą funkcjonariuszy wojskowych komunistycznych tajnych służb, a później WSI, ostrzegał polityków związanych z SLD, iż Papale grozi „śmiertelne niebezpieczeństwo”. Jesienią 2004 r. poprosiłem o rozmowę z płk L. na temat łapówek rzekomo płaconych politykom i urzędnikom od dostaw surowców do państwowych rafinerii. Pułkownik zapytał „dlaczego miałbym z panem rozmawiać?”, „po to, aby nie przeczytać o tym, że ostrzegał pan iż Papale grozi śmiertelne niebezpieczeństwo” – odpowiedziałem, „tak, to dobry powód” - usłyszałem. Do spotkania doszło. Pułkownik wyraźnie zaznaczył, że drążenie przeze mnie sprawy Papały, to „pewne przysypanie przez dwie ciężarówki ze żwirem”. Co wynika z obu śledztw? Na chwilę obecną najbardziej prawdopodobną wersję zabójstwa ujawniła „Gazeta Polska”. Zdaniem dziennikarzy tygodnika prokuratura uważa, że „Patyk” zabijając generała działał na zlecenie mafii pruszkowskiej. W ten sposób logicznie można powiązać dotychczasowe ustalenia prokuratury warszawskiej z dowodami zdobytymi przez łódzką. Właśnie pod pretekstem kradzieży auta miano zastrzelić szefa Marka Papałę. W tym celu użyto broni, która nie wskazywała na zawodowca, a właśnie na amatora. Grupa „Patyka” miała otrzymać zlecenie na kradzież auta generała (rzeczywiście takie zamówienia przyjmowała, łącznie z kolorem auta), ale jeden z członków gangu miał zapłacone za „przypadkowe” zabicie generała. „Generał Papała zginął od strzału w głowę, jak wysiadał z samochodu. Policja ustaliła, że otworzył drzwi auta i zdążył lewą nogę postawić na ziemi. Wtedy podszedł do niego mężczyzna w wieku ok. 20–22 lat, który przez chwile rozmawiał z byłym szefem policji. Gdy ten odwrócił głowę, z bliskiej odległości padł strzał prosto w czoło. (…) Analizy kryminalistyczne potwierdziły, że sposób oddania strzału wskazuje na to, że sprawca działał z premedytacją i przewidywał, że odda strzał z bliska. Wersja przypadkowego zabójstwa była sprawdzana zaraz po morderstwie generała, ale w trakcie śledztwa została odrzucona” – napisali dziennikarze „Gazety Polskiej”. Przy okazji przyznania statusu świadka koronnego „Patykowi” wyszło na jaw, że jego grupa nie kradła nigdy aut „na ślepo”. Wraz ze wskazanymi przez niego gangsterami skazani zostali urzędnicy urzędów komunikacji, którzy współpracowali z gangiem. Obecne zamieszanie w sprawie Papały zostało spowodowane przez kilka czynników. Oto faktyczni zleceniodawcy zbrodni, zobaczyli i wykorzystali szansę, aby podważyć wiarygodność prokuratury szukającej wysoko postawionych zleceniodawców. Z drugiej strony nieprzygotowane ujawnienie sprawy miało zapewne podłoże polityczne. Kilka tygodni temu otocznie obecnego premiera rozpoczęło zbieranie pozytywnych informacji i „sukcesów” rządu. Wszystko dlatego, że notowania premiera Donalda Tuska, rządu i PO lecą na łeb na szyję. Rozwiązanie sprawy mordu na generale miało być jednym z punktów medialnej ofensywy rządu. Jak każda ofensywa przygotowywana w pośpiechu i pod naporem „wroga” również ta okazała się niewypałem. Tekst opublikowany w tygodniku "Najwyższy Czas!" |
|
Data: 2012-05-28 06:00:39 | |
Autor: Rafa | |
Gra generalem | |
Dnia Sun, 27 May 2012 12:46:58 +0200, u2 napisa(a):
.. patyk wydal ze 200 kolesiow, teraz czas na patyka :) Po jaki chuj wklejasz tu p jakiego szmatawca durnowaty kmiocie!? |
|